NOWOŚCI

sobota, 25 grudnia 2010

736. Cztery Gwiazdki, reż. Seth Gordon

Oryginalny tytuł: Four Christmases
Reżyseria: Seth Gordon  
Scenariusz: Matt Allen, Caleb Wilson, Jon Lucas, Scott Moore  
Zdjęcia: Jeffrey L. Kimball  
Muzyka: Alex Wurman  
Kraj: USA / Niemcy  
Gatunek: Komedia romantyczna / Dramat  
Premiera światowa: 26 listopada 2008  
Premiera polska: 12 grudnia 2008  
Obsada: Reese Witherspoon, Vince Vaughn, Mary Steenburgen, Sissy Spacek, Jon Voight, Robert Duvall, Jon Favreau, Tim McGraw, Kristin Chenoweth, Katy Mixon


    Święta Bożego Narodzenia to wyjątkowy czas spędzany wraz z rodziną. Często jednak zapominamy o tym co jest najważniejsze w tym święcie. Dlatego też ten wspaniały czas jest inspiracją dla wielu twórców, dzięki czemu powstają rodzinne filmy, które uzmysławiają co jest ważne w tym okresie. Początkujący montażysta i reżyser – Seth Gordon, także poddał się mani tworzenia świątecznych filmów. Jego „Cztery Gwiazdki” to ciekawy film, któremu nie brak humoru towarzyszącego spotkaniom z upiorną rodziną. Niestety, wizja Gordona zdecydowanie odbiega od tej dobrze nam znanej. Gdyż to właśnie on łamie wszelkie konwencje i na pierwszy plan wysuwa uczucie łączące dwójkę głównych bohaterów.
    Kate (Reese Witherspoon) i Brad (Vince Vaughn) są ze sobą już trzy lata. Wszystko robią wspólnie i wspaniale się rozumieją. Oboje nie lubią przebywać ze swoimi rodzinami. Dlatego też co roku wymyślają nowe kłamstwo, żeby w czasie Świąt Bożego Narodzenia nie spędzać z nimi czasu tylko wyjechać do ciepłych krajów na wakacje. Pech chce, że w tym roku nadchodzi gęsta mgła, która uniemożliwia wylot samolotów. Kate i Brad muszą poczekać ze swoim wyjazdem na Fidżi. Niestety, na lotnisku okazuje się, że znajduje się tam telewizja, która nakręca parę. To powoduje, że w ciągu jednego dnia będą zmuszeni będą przeżyć cztery gwiazdki, gdyż zarówno rodzice Brada, jak i Kate są ze sobą rozwiedzeni. Oboje planują, że będą się wzajemnie wspierać. Jednakże żadne z nich nie spodziewa się, że będą to najtrudniejsze święta w ich życiu, gdyż każdy odkryje druzgocącą prawdę o swojej drugiej połówce, a także o sobie samych, co może doprowadzić do rozpadu ich związku.
    Osobiście uwielbiam świąteczne filmy. Uwielbiam ich klimat i to jakie miłe uczucia we mnie wywołują. Jednakże prawda jest taka, że jest ich już zdecydowanie za dużo i momentami niektóre z nich są niezwykle irytujące. Dlatego właśnie od pewnego czasu podchodzę do nich bardziej z dystansem. Dotyczy to przede wszystkim filmów, które zaliczyć można do dramatów. Jeżeli chodzi o świąteczne filmy z akcentem humorystycznym to takie nigdy mi się nie znudzą. Natomiast „Cztery Gwiazdki” to film, który łączy w sobie zarówno jedno, jak i drugie.
    „Cztery Gwiazdki” to film inny niż wszystkie filmy świąteczne. Jak już wspomniałam scenarzyści postawili na związek młodej pary niż na nawrócenie ich na prawą ścieżkę i udowodnienie jak wspaniale jest spędzać ze sobą czas w święta. Matt Allen i Caleb Wilson pokazują, że jeżeli masz okropną rodzinę powinieneś dać sobie na wstrzymanie i na święta wyjechać jak najdalej od nich, bo przecież… po co niszczyć sobie nerwy. Gdyby tylko w normalnym świecie było to możliwe. Kate i Brad nie lubią swoich rodzin. Każdy z nich ma trudną rodzinę, która nie daje im żyć i jak najbardziej chętnie wyjawiłaby wszystkim wokół ich sekrety. Moim skromnym zdaniem rodzina Brada była najgorsza – taka moja subiektywna ocena. Osobiście nie chciałabym móc spędzać czasu z takimi ludźmi. No, ale w końcu rodziny się nie wybiera. To właśnie w tej rodzinie najwięcej było humoru. U rodziny Kate natomiast było niesamowicie sztywno, ale też i denerwująco, jak na przykład mała akcja z Kasi i testem ciążowym. Nie mniej jednak film nie zatracił tego klimatu świąt. Pomimo wszystko dało się go wyczuć, ale nie jestem pewna czy to nie była sprawa wyłącznie ozdób i prezentów świątecznych.
    Gdy oglądam podobne film zawsze mogę liczyć na to, że będzie można się trochę pośmiać. Dlatego też tak bardzo cenię sobie „Witaj Święty Mikołaju” z Chevy`m Chase`m. Przy tym filmie był nie lada ubaw, dlatego też od tamtej pory nie widziałam filmu o świętach, który dorównałby jemu. Niestety, „Cztery Gwiazdki” również nie są takie zabawne, ale przynajmniej twórcy się starali. Jak już wspominałam najbardziej ubawiłam się podczas wizyty Brada i Kate u jego ojca, gdyż to właśnie tam poznajemy jego okrutnych braci i żonę jednego z nich. Najbardziej rozbrajający był jednak motyw z synem, który, gdy jest przybity, rozbiera się do naga i biega wokół domu. Oczywiście nie omieszkano nam tego pokazać. Najwięcej humoru jednakże dostarczyła mi scena instalowania anteny satelitarnej. Dużo humoru dostarczyła także początkowa scena podrywu. Wspaniała zabawa. Później także było wiele ciekawych i w dodatku zabawnych sytuacji, ale po wizycie u matki Kate wszystko zaczęło podążać w drugą stronę, aczkolwiek końcówka idealnie podsumowała cały film.
    Obsadzenie w filmie wielkoluda Vince Vaughn`a i dobranie mu drobniutkiej Reese Witherspoon, jak się okazuje, było słuszną decyzją. Są to dwie skrajnie różne od siebie osoby, a jednak udało im się stworzyć idealną parę w tym filmie. Stworzyli wspaniały związek i przekonują widza do siebie. Może się jednak wydawać, że ich życie jest dość nużące. Vaughn`a kojarzyć możemy z wielu różnych filmów, przede wszystkim komedii. Nie zapominajmy, że już raz zagrał w filmie świątecznym o tytule „Fred Claus – brat świętego Mikołaja”. Idealnie nadaje się do takich ról. Jest zabawnym człowiekiem, ale nie w taki agresywny i prostacki sposób jak niekiedy Eddie Murphy. Reese Witherspoon to z kolei inna bajka. Ona jest kobietą ułożoną i elegancką, dlatego reprezentuje zupełnie inne poczucie humoru. Swoją rolą w „Legalnej blondynce” naprawdę zawojowała, pokazała, że potrafi być autentycznie zabawna. Poza naszą dwójką wspaniałych aktorów komediowych w filmie zobaczymy także Jona Favreau (którego po prostu nie znoszę), Mary Steenburgen, Roberta Duvalla, Jon`a Voight`a, Sissy Spacek czy też Kristin Chenoweth.
    „Cztery Gwiazdki” to film, który nie powinien dostawać jedynie czterech gwiazdek za wykonanie. Być może wielu widzom będzie brakowało ciepła, które niosą za sobą tego typu filmy, a właściwie to powinny nieść. Być może brakuje w nim przesłania, o które zawsze chodzi w takich filmach. Nie mniej jednak film ten potrafi być zabawny i przyjemny w odbiorze. Dla mnie był, zdecydowanie jest to jeden z lepszych w dzisiejszych czasach filmów świątecznych, dlatego warto poświęcić na niego te półtorej godziny.

2 komentarze :

  1. Ja też lubię świąteczne filmy, dobrze wprawiają w klimat Bożego Narodzenia :) Ten też z chęcią obejrzę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podobał mi się, lubię takie zwariowane rodzinne komedie, może dlatego że czasem mam wrażenie że moja własna rodzinka jest taka szalona:) połączenie Reese i Vince'a kapitalne :)
    AuroraB

    OdpowiedzUsuń