Reżyseria: Jonathan Mostow
Scenariusz: Michael Ferris, John D. Brancato
Zdjęcia: Oliver Wood
Muzyka: Richard Marvin
Na podstawie: komiksu Bretta Weldele oraz Roberta Venditti
Kraj: USA
Gatunek: Sci-Fi / Thriller
Premiera światowa: 24 września 2009
Premiera polska: 25 września 2009
Obsada: Bruce Willis, Radha Mitchell, Rosamund Pike, James Cromwell
Świat, w którym każdy może być piękny, każdy może być inny niż jest w rzeczywistości. Wszystko to możliwe jest do osiągnięcia w ekranizacji jednego z komiksów science fiction Bretta Weldele`a oraz Roberta Venditti o tytule „Surogaci”, której reżyserii podjął się Jonathan Mostow („Terminator 3: Bunt maszyn”). W świecie stworzonym przez duet Weldele & Venditti rzadko spotkać można na ulicy ludzi, a częściej ich zmienników – tytułowych surogatów. Mostow`owi udało się przenieść komiks na duży ekran, jednakże myślę, że po drodze zgubił coś co mogłoby połączyć widza w filmem lub jego postaciami.
W świecie przyszłości wynalezione zostały roboty- surogaci, które sterowane przez swoich operatorów mogą zastępować ich w codziennym życiu. Przez to ludzie przestali wychodzić z domów, a także mogli być tylko zechcieli. Jednakże pewnej nocy dochodzi do morderstwa surogata syna człowieka, który stworzył owe roboty. Zastosowano tajemniczą i nikomu nie znaną broń, która zabija zarówno surogata, jak i jego operatora. Agenci Greer (Bruce Willis) oraz Peters (Radha Mitchell) badają sprawę morderstwa i próbują zlokalizować zabójcę. Kiedy surogat Greera zostaje zniszczony w trakcie gonitwy za podejrzanym, on sam ledwo uchodzi z życiem w odpowiednim czasie się wylogowując. Teraz osobiście rozpoczyna własne śledztwo, które prowadzi go do wniosków, że ktoś ma na celu zniszczenie wszystkich surogatów znajdujących się na Ziemi. Greer liczy na to, że dzięki temu odzyska swoją ukochaną żonę Maggie (Rosamund Pike), która po utracie ich jedynego dziecka zamknęła się w pokoju, a na zewnątrz wychodził tylko jej piękny i młody surogat.
Bardzo zaintrygowały mnie plakaty do tego filmu, ponieważ z początku w ogóle nie wiedziałam co to za film. Jedyne co było mi wiadome, to, że zagra w nim Bruce Willis i, że z pewnością będzie to film gatunku fantastycznego. Czytając opinie o filmie byłam zdziwiona, że niektórym ludziom bardzo przypadł on do gustu. Jeszcze bardziej się zdziwiłam kiedy sama go obejrzałam, bo mnie osobiście bardzo wynudził. Być może było to spowodowane faktem, że oglądałam go późnym wieczorem, po ciężkim dniu i po dwóch kieliszkach wina, ale niestety nie zafascynował mnie tak jak myślałam. Oczywiście przyznać muszę, że wykonanie jest bez zarzutu pod względem wizualnym, ale akcja jest dość marna niestety.
Nigdy nie sądziłam, że możliwe jest stworzenie tak słabego filmu z takiego niezwykłego pomysłu. Przecież każdemu z nas coś się w sobie nie podoba i najchętniej by to zmienił. Co jednak kiedy ktoś daje nam taką możliwość? Możemy wybrać sobie jak będziemy wyglądać i ten osobnik będzie nas fizycznie zastępował w życiu, gdyż my będziemy nim sterować za pomocą siły umysłu. Czyż takie rozwiązanie nie jest fascynujące? Ale po co wychodzić wtedy z domu? Świetny problem, naprawdę, dający wiele możliwości, które niestety nie zostały wykorzystane.
Taki film daje przede wszystkim niezliczone możliwości wykorzystania upiększaczy, czyli efektów specjalnych wygenerowanych komputerowo bądź w bardziej żywy sposób. Oczywiście Mostow zaangażował takich specjalistów i faktycznie wygląda film ciekawie. Oczywiście zawsze dało się poznać, która z postaci jest autentycznie ludzka, a która bardziej zrobotyzowana, no ale nie zawsze. Przyznam się szczerze, że ja osobiście kilku nie rozpoznałam. Idealnie udało im się stworzyć ten zrobotyzowany świat. Bardzo podobały mi się także wszelkie sceny walki, gdyż idealnie pokazywały jak stworzono surogaty. Było to bardzo fascynujące. Fragmenty, w których stosowana była owa tajemnicza broń także należą do moich ulubionych. Wszystkie spięcia w obwodach i ich przepalanie wyglądało całkiem ciekawie.
Niestety nie jest to typowy film akcji. Zdecydowanie było jej tutaj za mało, a jeżeli już jakakolwiek akcja się rozgrywała to była bardzo męcząca i właściwie nie do końca efektowna. Zawsze mogło być lepiej. Z pewnością ciekawy był pościg Greera za Stricklandem. Za dobrze się on nie skończył, ale i tak było to chyba właściwie najciekawsze. No może bije ją jedynie Greer kontra Peters. Tak, to był interesujące ;D Fascynująca była także scena centrum operowania surogatami. No, ale na tym koniec. Nic więcej. Makabra.
Po raz kolejny zdarza się, że twórcy stawiają na mocną obsadę dla przyciągnięcia widzów do kina. Obsadzenie w głównej Bruce Willisa, moim zdaniem, było trafnym posunięciem. Bruce spisał się rewelacyjnie zarówno w swojej zrobotyzowanej formie, jak i tej ludzkiej. Nie mniej jednak nie trudno zauważyć, że Bruce`owi nie daleko już do 60stych urodzin. Trzyma jednak formę i daje z siebie wszystko, co oczywiście widać w filmie. Osobiście bardziej podobał mi się w formie ludzkiej niż jako surogat. Jego partnerkę – agentkę Peters, zagrała Radha Mitchell, którą zobaczyć można w wielu filmach. Za każdym razem jej rola jest inna. Tutaj mogła się wykazać i podołała, chociaż więcej jej było jako surogat niż człowiek. Żoną Greera została Rosamund Pike. Osobiście uważam, że jest naprawdę bardzo urodziwa. Czasami zazdroszczę takim kobietom – idealna cera, śliczne włosy i oczy. Jako surogat zagrała całkiem nie najgorzej. Zagranie takich postaci zawsze jest ryzykowne, bo albo wyjdzie idealnie, albo tragicznie – nie ma nic pomiędzy. Moim zdaniem wszyscy zagrali wspaniale swoje role. Do obsady filmu dołączyli także Ving Rhames, James Cromwell, James Francis Ginty oraz Boris Kodjoe.
Film jest ciekawy. Momentami nawet zaskakujący, ale wciąż czegoś mu brakuje. Trudno jest mi jednak powiedzieć co to dokładnie jest. Chociaż pewnie wy wiecie. Zapewne chodzi o samo wykonanie filmu. Niestety za mało jest w nim akcji, przez co wszystko dłuży się i w efekcie strasznie nudzi. Ledwo dotrwałam do końca, bo po godzinie oglądania oczy zaczęły mi się zamykać. Może o innej porze dnia wyszłoby to inaczej. Myślę jednak, że warto poświecić mu uwagę, bo jest to z pewnością coś nowego.
Właściwie, to nie przepadam za takimi filmami, ale ten oglądało mi się całkiem przyjemnie. Rzadko mi się to zdarza, więc tym bardziej szacunek dla twórców.
OdpowiedzUsuń