NOWOŚCI

wtorek, 14 grudnia 2010

719. Droga, reż. John Hillcoat

Oryginalny tytuł: The Road
Reżyseria: John Hillcoat  
Scenariusz: Joe Penhall  
Zdjęcia: Javier Aguirresarobe  
Muzyka: Nick Cave, Warren Ellis
Na podstawie: powieści Cormaca McCarthy`ego
Kraj: USA  
Gatunek: Dramat / Thriller / Sci-Fi  
Premiera światowa: 03 września 2009  
Premiera polska na DVD: 17 września 2010  
Obsada: Viggo Mortensen, Kodi Smit-McPhee, Charlize Theron, Guy Pearce,  Robert DuVall

    Wśród wielkich, widowiskowych, wartych miliony filmów katastroficznych przedstawiających widzom najrozmaitsze scenariusze końca świata, są też produkcje skromniejsze, które zachwycają swoich widzów swoją prostotą, w których doszukać możemy się także pewnej złożoności. Film powstał w oparciu o uznawaną za najlepszą, nagrodzoną Pulitzerem, powieść Cormaca McCarthy`ego „Droga”, a wyreżyserował go John Hillcoat.
       Amerykę, tak jak i cały świat dosięga Apokalipsa. Ze względu na ogromne pożary giną całe plony, w związku z czym zaczyna brakować jedzenia. Ludzie zaczynają przejawiać zapędy kanibalistyczne, aby jakoś przetrwać. Ci, którzy tego nie preferują stają się ich ofiarami, a Ci mądrzejsi kończą żywot na swoich własnych warunkach. Po utracie ukochanej żony (Charlize Theron), która nie miała siły dłużej walczyć, opuszczony ojciec (Viggo Mortensen) wraz ze swoim synem (Kodi Smit-McPhee) udają się w podróż na południe w poszukiwaniu jedzenia, ciepła i być może bezpiecznego lokum, aby móc się skryć przed kanibalami. Jednakże jeszcze daleka droga przed nimi, która pokaże im niezwykle cienką granicę pomiędzy człowieczeństwem, a bestialstwem.
    Jeszcze dwa lata temu nie sądziłam, że filmy typu „Jestem legendą”, czy też właśnie „Droga” będą mnie fascynować. Zawsze wolałam, żeby w filmie więcej działo się w czynach niż w umysłach bohaterów. Jednakże od pewnego czasu zauważam zmiany. Może mój móżdżek w końcu dorósł i zaczyna doceniać filmy, które nie są widowiskowe, a w przeciwieństwie do takich coś za sobą niosą. Takim filmem jest właśnie „Droga”, którą większość będzie uważać za nudną, ja jednakże oglądałam tą produkcję w pełnym skupieniu i z całkowitym zainteresowaniem.
    Sposób w jaki twórcy przedstawiają świat postapokaliptyczny jest bardzo interesujący, gdyż w gruncie rzeczy w filmie nie dowiadujemy się jak doszło do takiego stanu rzeczy ani co spowodowało sprowadzenie zagłady na cywilizację. Z jednej strony jest to dobre zagranie, gdyż widz sam może sobie dorobić teorię. Jednakże dla takich ludzi jak ja, z nieograniczoną wyobraźnią, sprawia to, że ma się tysiąc wizji tego jaki kataklizm mógł pozostawić naszą planetę w takim a nie innym stanie. Nie mniej wydarzenia, które mają miejsce w filmie dotyczą tego co się dzieje po tej apokalipsie. Jak zmienia się świat, nie tylko sama planeta, ale także i jej mieszkańcy. W filmach typu „Jestem legendą” jest to o tyle inne, że tam ludzie, którzy stają się kanibalami, można tak powiedzieć, nie wyglądają już na ludzi. Tutaj z kolei dalej tymi ludźmi pozostają, co jest jeszcze bardziej przerażające. Dla podkreślenia okropności tej sytuacji przedstawiono jedną scenę, kiedy to ojciec z synem trafiają do domu – jak im się wydaje, opuszczonego, jednakże okazuje się być on siedzibą kanibali, a pod podłogą, w prowizorycznej piwnicy – chowają swoje zapasy. Ponadto codzienne problemy z jakimi muszą zmierzyć się ojciec z synem także nie należą do najprzyjemniejszych. Poszukiwanie jedzenia, czy też jakiegoś schronienia staje się coraz bardziej niebezpieczne. Do tego dochodzi jeszcze silny instynkt przetrwania, który momentami sprawia, że Ojciec upada bania się do zwykłego barbarzyńcy. No i zakończenie filmu, które każdy może interpretować na własny sposób. Kilka teorii możecie znaleźć na przeróżnych forach, jednakże osobiście radzę samemu obejrzeć film, aby mieć na ten temat swoje własne zdanie.
    Niewątpliwie zaletą tego niezwykłego filmu jest oprawa wizualna. Zdjęcia Javiera Aguirresarobe („Inni”, „Księżyc w nowiu”) po raz kolejny robią wrażenie. Wspaniale uchwycił świat po zagładzie. Umierającą planetę, na której nic nie rośnie, na której nie żyje nic poza ludźmi i kanibalami. To właśnie im zawdzięczamy niesamowity klimat filmu, bo bez nich nie byłoby na czym skupiać uwagi. Do tego dochodzi jeszcze muzyka mocnego i mrocznego duetu w postaci Nicka Cave`a oraz Warrena Ellisa.
    W filmie zobaczymy same znane gwiazdy, a co za tym idzie możemy spodziewać się całkiem nie najgorszej gry aktorskiej. Laureatka Oscara Charlize Theron może i nie pokazywała się w filmie zbyt często, bo jedynie we wspomnieniach Viggo, ale nie mniej wystarczało to, aby zrobiła dobre wrażenie. Z kolei Viggo Mortensen zagrał rewelacyjnie. Co prawda wolę go w roli Aragorna, ale tutaj także mi się podobał. Idealnie wczuł się w postać. Potrafił być czuły dla swojej żony i dziecka, ale także i waleczny, kiedy chodziło o życie jego własne, czy też jego syna. Bardzo mi się podobał. Jego syna zagrał Kodi Smit-McPhee. Kiedy patrzę na tą uroczą buźkę mam wrażenie, że skądś znam tego dzieciaka. Jednakże nie ma zbyt bogatej filmografii, w szczególności takiej, którą bym znała. Dzieciak jednakże ma potencjał i liczę na to, że w przyszłości wyrośnie z niego genialny aktor. Ponadto w filmie możemy zobaczyć epizody z innymi gwiazdami. Przelotnie pokarze się Robert Duvall w roli staruszka, któremu po drodze pomagają Viggo i Kodi. Pod tą stertą włosów i brudu w ogóle go nie poznałam, pomimo tego, że wydawał mi się znajomy. Epizodyczna rola przypadła także w udziale Guy`owi Pearce, pojawia się na samym końcu filmu – gdybyście nie dali rady go rozpoznać, co też jest dość trudne, ale nie niemożliwe. Ogólnie gra aktorska jest na bardzo wysokim poziomie, ale w sumie takiej można było się spodziewać.
    „Droga” to film niosący za sobą ryzyko, że nie każdemu się spodoba. Ci, którzy gustują w widowiskowych produkcjach być może nie odnajdą się w takim filmie. Jednakże Ci co doceniają skromne filmy z pewnością będą zadowoleni. Film ma w sobie coś co potrafi przykuć uwagę. Nie wiem czy związane jest to z chęcią poznania zakończenia filmu, bo widz zadaje sobie pytanie, czy nasi bohaterowie dotrą tam, gdzie idą, nie wiem czy to sprawa oprawy wizualnej, ale pewne jest to, że film jest interesującym pod każdym względem i zasługuje na uwagę każdego.

4 komentarze :

  1. To zacieranie się granic miedzy człowieczeństwem a bestialstwem brzmi ciekawie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    Malo jest podobnych blogow.
    Twoj bardzo dobrze sie prezentuje, ciekawe pozycje filmowe opisujesz.
    Do tej pory zagladala tylko na blog http://krotkoofilmie.blogspot.com/ - fajne klimaty :) pozdrawiam i bede zagladac

    OdpowiedzUsuń
  3. naprawdę kawał dobrego kina. popieram!
    http://notatnikkulturalny.blogspot.com/2011/07/droga-czyli-czowiek-czowiekowi.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Klimat pierwsza klasa, ścisła czołówka jeśli chodzi o post apokaliptyczne filmy.

    OdpowiedzUsuń