NOWOŚCI

wtorek, 14 grudnia 2010

720. Walkiria, reż. Bryan Singer

Oryginalny tytuł: Valkyrie
Reżyseria: Bryan Singer  
Scenariusz: Christopher McQuarrie, Nathan Alexander
Zdjęcia: Newton Thomas Sigel  
Muzyka: John Ottman  
Kraj: USA / Niemcy  
Gatunek: Dramat historyczny / Biograficzny  
Premiera światowa: 25 grudnia 2008  
Premiera polska: 13 lutego 2009  
Obsada: Tom Cruise, Kenneth Branagh, Eddie Izzard, Bill Nighy, Terence Stamp, Tom Wilkinson, Tom Hollander


     Adolf Hitler to postać, którą w dzisiejszych czasach zna każdy. Na lekcjach historii kiedy uczymy się o II wojnie światowej istotną postacią jest Fϋhrer, który sprawował dyktatorskie rządy w Niemczech. Należy jednak pamiętać, że istniało kilku śmiałków, którzy postanowili się temu wszystkiemu przeciwstawić. Do takich osób z pewnością należał Claus von Stauffenberg oraz jego współtowarzysze. To właśnie życie i działania tego mężczyzny stały się inspiracją dla Christophera McQuarrie`go („Desperaci”) oraz Nathana Alexandra do napisania scenariuszu, który trafił w ręce twórcy „X-mena”- Bryanowi Singer`owi. Historia dość przejmująca i trzymająca w napięciu, którą uważam, że każdy powinien poznać.     
    W czasie II wojny światowej kiedy Niemcami rządził Fϋhrer Adolf Hitler nie wszyscy popierali jego rządy. Dokonano wiele prób zamordowania Hitlera, aby przywrócić wiarę w naród niemiecki i walczyć w imię jego wolności. W 1943 roku pułkownik Claus von Stauffenberg  (Tom Cruise) zostaje przydzielony do Armii Rezerwowej, gdzie za namową pułkownika Olbrichta  (Bill Nighy) zostaje zaciągnięty do grupy spiskowców mających w planie obalenie Hitlera. Kiedy proponuje on, aby użyć do tego operacji o nazwie „Walkiria” zostaje mu przydzielone dokonanie zamachu. Przy pomocy polityków oraz wojskowych stojących po ich stronie udaje im się uzyskać zgodę na zmianę operacji. Następnym etapem ma być zabicie Hitlera. Stauffenberg chce tego dokonać przez wprowadzenie do siedziby Fϋhrera w Wilczym Szańcu bomby, która dzięki szczelnemu pomieszczeniu zabiłaby wszystkich, którzy znajdowaliby się w budynku. Niestety nie wszystko idzie tak jak iść powinno.
    Wydawać się może, że film jest fantastyczny, że opowiada o prawdziwym bohaterze wojennym, ale niestety nie był on ideałem. Na jednej ze stron możemy przeczytać, że Stauffenberg nie darzył Polaków zbytnią sympatią. Uważał, że działania, które miały miejsce u nas w kraju były jak najbardziej słuszne. Ciekawe, że twórcy filmu postanowili zmienić ten fakt, a właściwie to nie tyle co zmienić, ale go pominąć. Jednakże poza tym moim zdaniem nie ma się do czego przyczepić w tym filmie.
    Akcja w filmie kręciła się swoim naturalnym tempem. Przyznam szczerze, że czas bardzo szybko zleciał mi podczas oglądania filmu. Zaskoczona byłam tym trochę, no ale najwyraźniej teorie spiskowe bardzo mnie fascynują, w szczególności te, które dotyczą Hitlera. Z jednej strony bardzo podobały mi się działania Stauffenberga i jego kompanów, bo przecież najważniejszym jest eliminować zagrożenie w takich sytuacjach, ale z drugiej strony to jak oni podeszli do tej misji wydaje mi się być trochę nieprofesjonalna. Oczywiście nie oczekiwałam, żeby ktokolwiek udał się na misję samobójczą, ale wydaje mi się, że wtedy byłoby to najlepsze rozwiązanie. To samo dotyczy się tych wszelkich zmian. Stauffenberg był przygotowany na dokonanie zamachu w bunkrze, gdzie odbywały się narady. Bowiem wtedy siła wybuchu zabiłaby wszystkich, gdyż nie miałaby ona gdzie się wydostać. Niestety zdarzyło się inaczej i naradę przeniesiono do zwykłego baraku. Co prawda udało mu się wydostać na czas, ale niestety uzbroił tylko jeden ładunek, następnie walizka pod stołem została przesunięta dalej od Hitlera, o i w końcu spowodowało to niepowodzenie całej sytuacji, gdyż cała siła rażenia wyleciała przez okno. Moim zdaniem lepiej byłoby zakończyć misję kiedy zostało zmienione miejsce. No, ale w sumie nie wiadomo czy kiedykolwiek nadarzyłaby się jeszcze podobna okazja. Zresztą kto posyła na taką misję faceta bez jednej dłoni i bez dwóch palców u drugiej?! Myślę, że takie szczegóły mogę zdradzać, gdyż jest to film historyczny. Nie będę tutaj oceniała jednakże naszych bohaterów. Jednakże nie trudno zauważyć jakie trzeba mieć stalowe nerwy, aby dokonać takiej rzeczy.
    Najdziwniejsze ze wszystkiego były chyba egzekucje. W sumie jest to wydarzenie, które raczej powinno człowieka zasmucić. No i oczywiście smuciło, ale tylko przed, bo gdy doszło do egzekucji to niektóre z nich wyglądały według mnie dość śmiesznie. No, ale starałam się zachować powagę. Tak to podczas całego filmu dało się odczuć napięcie. Ja to osobiście miałam wrażenie, że wśród tych spiskowców jest jakiś kret i że prawie na pewno skończy się to wszystko źle. O dziwo nie miałam racji. Wzruszająca powinna być także scena z rodziną Stauffenberga. Ku mojego zaskoczeniu wcale tak nie było. No może tam trochę zrobiło mi się przykro, gdy odjeżdżali i jak pomimo kalectwa swojego męża Nina została przy nim. W filmie podobały mi się przede wszystkim zdjęcia. Jakoś tak nie wiem, ale dodawały odpowiedniego klimatu. To samo tyczy się muzyki. Także mi się spodobała, chociaż przyznam się szczerze, że już nie pamiętam żadnych konkretnych tonów.
    W rolę bohatera narodowego wcielił się Tom Cruise. Jest to człowiek, który w swojej karierze miał wiele wzlotów, a także i upadków. Ja osobiście tych upadków nie pamiętam. W „Walkirii” zagrał całkiem porządnie. Nie wiem czemu wszyscy się go czepiają. Naprawdę wczuł się w swoją postać i zagrał najlepiej jak potrafił. Zresztą i tak uważam, że jest to jedna z jego lepszych ról. Poza tym wstawienie się w miejsce takiej osoby jest niezwykle trudne, a najwidoczniej Cruise nie miał z tym większych problemów. Ja przynajmniej takich nie zauważyłam i pomimo tego, że nie powinnam to i tak polubiłam Stauffenberga w jego wykonaniu. W filmie wiernie towarzyszył mu Bill Nighy, który został pułkownikiem Olbrichtem. Zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie, oczywiście nie licząc sceny po zamachu na Hitlera. Uważam, że Nighy zawsze daje całego siebie i postać tę zagrał z sercem. Adolfem Hitlerem został David Bamber, którego ja osobiście nie znam- przyznaję się bez bicia. Niestety, przynajmniej w moim mniemaniu, nie oddał całkowicie postaci Fϋhrera. No, ale trudno mi to osądzić nie znając go osobiście. Wydaje mi się jednak, że powinien budzić jakiś respekt, postrach, ale jedyne co mi przychodziło na myśl to fakt jego śmiesznej postawy. Prawdopodobnie ktoś inny lepiej by się sprawdził w tej roli. W pozostałych rolach mogliśmy zobaczyć Terrence`a Stampa, Eddie`go Izzarda, Toma Hollandera czy też Toma Wilkinsona. Wszyscy bardzo mi się podobali.
    Film mi się spodobał chociaż wiele mu brakuje do ideału. Zaciekawił mnie i poruszył. Nieważne, że niektóre kwestie nie zgadzają się z prawdą i że postać Stauffenberga jest wyidealizowana. Najważniejsze jest to, że dzięki niemu poznajemy trochę historii, bo przecież rzadko słyszy się o tych dobrych przy takich wydarzeniach. Uważam, że warto obejrzeć ten film i nie zrażajcie się opiniami o nim, bo nie koniecznie musicie się z nimi zgadzać.

Więcej o Stauffenbergu:

Prześlij komentarz