NOWOŚCI

wtorek, 14 grudnia 2010

716. Bez mojej zgody, reż. Nick Cassavetes

Oryginalny tytuł: My Sister's Keeper
Reżyseria: Nick Cassavetes  
Scenariusz: Nick Cassavetes, Jeremy Leven  
Zdjęcia: Caleb Deschanel  
Muzyka: Aaron Zigman 
Na podstawie: powieści Jodi Picoult  
Kraj: USA  
Gatunek: Dramat  
Premiera światowa: 26 czerwca 2009  
Premiera polska: 21 sierpnia 2009  
Obsada: Cameron Diaz, Abigail Breslin, Sofia Vassilieva, Jason Patrick, Evan Ellingson, Alec Baldwin, Thomas Dekker, Joan Cusack 

    „Bez mojej zgody” to już trzecia zekranizowana powieść autorstwa Jodi Picoult. Reżyserem filmu został Nick Cassavetes, który już kilkakrotnie udowodnił, że potrafi łapać za serce widza, między innymi takimi produkcjami jak „John Q” oraz „Pamiętnik”. Teraz przyszedł czas na kolejny taki film, który opowiada o dramacie amerykańskiej rodziny spowodowanym nieuleczalnie chorym dzieckiem.  
    Sara (Cameron Diaz) i Brian Fitzgerald (Jason Patrick) są szczęśliwy małżeństwem z dwójką wspaniałych dzieci- Kate i Jessie`m (Sofia Vassilieva, Evan Ellingson). Niestety, pewnego dnia dowiadują się, że Kate jest chora na białaczkę i nikt z rodziny nie może im pomóc. Dlatego właśnie, za namową doktora prowadzącego, godzą się na zapłodnienie In vitro. W jego wyniku rodzi się Anna (Abigail Breslin), która już od noworodka robi za dawcę dla podtrzymania życia swojej siostrze. Jednakże kiedy Anna kończy 11 lat mówi dość. Udaje się do znanego prawnika – Campbella Alexandra (Alec Baldwin), i prosi go o pomoc w uzyskaniu prawomocnego pozwolenia na decydowanie o swoim własnym ciele. Kiedy Sara otrzymuje pozew wpada we wściekłość, nie rozumiejąc zachowania swojej córki. Jednakże nikt z rodziny nie zdaje sobie sprawy z prawdziwych powodów jakie kierują Anną.
    Ludzie, którzy uwielbiają oglądać filmy o podobnych dramatach czekali z utęsknieniem na tą produkcję. Ja nie znoszę takich produkcji, nie znoszę patrzeć na cierpienie innych i dlatego właśnie je oglądam, aby ponownie poczuć, że jednak nie jestem zimna jak głaz. Dlatego właśnie sięgnęłam po „Bez mojej zgody”. Spodziewałam się niezwykle wstrząsającego filmu i ku mojemu zaskoczeniu nie zawiodłam się. Pomimo tego, że płakałam przez cały film uważam, że jest to jeden z lepszych dramatów jaki mógł powstać ostatnimi czasy.
    Czytając informacje zamieszczone na Internecie dowiaduję się, że książka kończy się zupełnie inaczej niż film. Na szczęście scenarzyści zmienili zakończenie powieści, bo pierwszego zakończenia na pewno bym nie zniosła. Dla mnie ten film to jazda bez trzymanki po ludzkich emocjach. Zresztą domyślam się, że takie było główne zadanie tego filmu. Z pewnością wzbudza kontrowersje, gdyż wymusza na widzu postawienie się w podobnej sytuacji i opowiedzenie się po jednej ze stron. Za kim należałoby się postawić: za młodą dziewczynką, która pomimo wielkiej miłości do córki chce móc sama decydować o swoim ciele, czy za zrozpaczoną matką, która za wszelką cenę chce ratować życie córki? Jak dla mnie problem rozpoczął się już na samym początku kiedy to Sarah i Brian zdecydowali się na rozwiązanie problemów zdrowotnych córki poprzez stworzenie dziecka, które mogłoby być dawcą. Dla mnie rozwiązanie absurdalne, ale z drugiej strony czy nie każdy posunąłby się do czegoś takiego, gdyby miało mu to uratować dziecko?
    Historia jest niesamowicie poruszająca, gdyż nie opierała się ona o sam pozew sądowy, ale... niespodziewanie pokazane zostało nam nie tylko życie Kate, ale i spojrzenie na dramat z różnych stron: ze strony ojca, brata, siostry, czy samej Kate. Dlatego też ciekawym zastosowaniem było zmienianie co jakiś czas narratora. Bez względu jednak z czyjego punktu widzenia oglądaliśmy spojrzeliśmy na tą historię wciąż była ona tak samo chwytająca za serce. Podobało mi się to jak twórcy zagrali widzowi na emocjach. Ja osobiście płakałam przez większą część filmu, a rzadko mi się to zdarza. Momentami sama nie wiedziałam dlaczego płaczę. Płakałam wtedy, gdy Kate poznała Taylora i wtedy gdy go straciła. Płakałam kiedy Kate wymiotowała krwią , a także wtedy kiedy jej rodzeństwo musiało na to patrzeć. Płakałam właściwie co chwilę, a wszystko to sprowadzało się do tego dziwnego uczucia i odpowiedzenia sobie na pytanie: jak ja bym postąpiła na jej miejscu?
    Właściwie nie ma tutaj osoby, która pogrążyłaby się w tym filmie. Każdy dał z siebie wszystko. Każdy pokazał się z różnych stron. Jednakże największym zaskoczeniem dla mnie była rola Aleca Baldwina. Nie przepadam za nim, zresztą za żadnym z Baldwinów nie przepadam, ale w tym filmie Alec dokonał czegoś, co po prostu mnie poruszyło. Z drugiej zaś strony postać Sarah grana przez Cameron Diaz wzbudzała we mnie silne uczucia nienawiści. Dziwiłam się, ale z drugiej strony doskonale rozumiałam zachowanie jej bohaterki, poza małymi wyjątkowymi. Diaz zagrała przekonująco i z uczuciem. Młode gwiazdy także zagrały bardzo profesjonalnie. Abigail Breslin ponownie mnie zaskoczyła. Nie wiem jak ona to robi, że tak profesjonalnie podchodzi do swoich ról. Pomimo tego, że ma jedynie 14 lat pokazała, że nie trzeba być dorosłym, aby zagrać dojrzale i przekonaniem. Osobiście nigdy nie spotkałam się w żadnym filmie z Sofią Vassilievą, która zagrała umierającą Kate. Początkowo jej postać zagrać miała Dakota Fanning, ale może i dobrze się stało, że odrzuciła rolę. Sofia była niesamowita. Pokazała siłę, a także i odwagę bohaterki, o którą toczył się cały ten spór. Jest jeszcze młoda, ale liczę na to, że daleko zajdzie w swojej karierze. W filmie głównym aktorom towarzyszyli także Evan Ellingson jako Jessie, Jason Patric jako Brian, Thomas Dekker jako Taylor, no i Joan Cusack jako sędzia De Salvo. Każdy z nich wpłynął na ten film i to właśnie dzięki tej obsadzie film jest tak dramatyczny.
    Przygotowując się do seansu z filmem „Bez mojej zgody” nie zapomnijcie zabrać ze sobą chusteczek, którymi będziecie wycierać łzy. Pamiętajcie też, że jeżeli nie będziecie ich potrzebować to oznacza, że jesteście bezduszni (a może jednak?), w końcu każdy inaczej pokazuje swoje uczucia. Film ten skłoni Was do refleksji nad swoim życiem, a także nad życiem Waszych bliskich, ponieważ każdy kiedyś zadał, albo zada sobie pytanie „co by było gdyby...”, co by było gdyby to ode mnie i mojej decyzji zależałoby życie osoby, którą kocham.

1 komentarz :

  1. Muszę przyznać że film zrobił na mnie odpowiednie wrażenie, bardzo dobry :)
    AuroraB

    OdpowiedzUsuń