NOWOŚCI

poniedziałek, 13 grudnia 2010

706. Oszukać przeznaczenie 4, reż. David R. Ellis

Oryginalny tytuł: The Final Destination
Reżyseria: David R. Ellis  
Scenariusz: Eric Bress  
Zdjęcia: Glen MacPherson  
Muzyka: Brian Tyler  
Kraj: USA  
Gatunek: Horror  
Premiera światowa: 26 sierpnia 2009  
Premiera polska: 04 września 2009  
Obsada: Bobby Campo, Shantel Vansanten, Nick Zano, Haley Webb, Mykelti Williamson, Krista Allen, Andrew Fiscella, Justin Welborn, Lara Grice, Stephanie Honore


    „Oszukać przeznaczenie 4 – 3D” to kolejna, i miejmy nadzieję ostatnia, odsłona historii o próbie oszukania śmierci. Tym razem reżyserii podjął się David R. Ellis („Węże w samolocie”, „Komórka”), który wcześniej reżyserował także drugi film z tej serii. Na ostatek postanowiono zaserwować nam śmierć w trój wymiarze, która to miała kontynuować panującą w 2009 roku manię na filmy 3D. W 3D czy też w zwyczajnej wizji pewne jest jedno – „co za dużo, to nie zdrowo”.
     Nick (Bobby Campo) wraz z dziewczyną- Lori (Shantel Vansanten), oraz przyjaciółmi – Huntem i Janet (Nick Zano, Haley Webb), wybierają się na tor wyścigowy. Podczas kolejnego okrążenia dochodzi do wypadku, w wyniku, którego giną ludzie, w tym sam Nick z przyjaciółmi. Jednakże wszystko to okazuje się być tylko dziwnym snem. Nick jednak nie chce w to wierzyć, w szczególności, że wszystkie szczegóły z wizji sprawdzają się z tym co właśnie ma miejsce. Dlatego czym prędzej chce opuścić tor, a za nimi podążają jego przyjaciele, a także kilka osób chcących go sprać za zniszczenie im rozrywki. Chwilę później wszyscy z przerażeniem spoglądają w stronę toru widząc tragiczny wypadek. Wszyscy uratowani postanawiają żyć dalej spokojnie, ale Nick ma dziwne wizje, które wkrótce okazują się być wizjami śmierci osób, które ocalały z wypadku. Dzięki poszukiwaniom w sieci  odkrywa, że takie przypadki miały wcześniej miejsce i że teraz śmierć będzie ich ścigać dopóki wszyscy nie zginą. Jego przyjaciele nie chcą mu wierzyć, dopóki ocalali nie zaczynają umierać. Nick jednak jest przekonany, że może oszukać śmierć dzięki swoim wizjom.
    Kiedy oglądałam zwiastun „Oszukać przeznaczenie 4” nie mogłam powstrzymać się od złośliwych komentarzy, na temat tego co tam zobaczyłam. Bowiem czwarty film zupełnie nie przypomina swoich poprzedników, oprócz znaczącego szczegółu –absurdalnych niemożliwości, które towarzyszą nam mniej więcej od końca filmu drugiego. Kiedy zobaczyłam wykręcające się śrubki na torze wiedziałam, że przez cały film będę denerwowała się na podobne szczegóły filmu i uznam go najgorszym z sequelów chociaż myślałam, że po trzecim filmie będzie to niemożliwe.Oczywiście było pomysłowo, ale niestety za mało kreatywnie. Ponadto sceny śmierci były okropnie zabawne, co może być spowodowane przygotowaniem tego filmu specjalnie dla widowni wersji 3D. Niestety, nie przekonuje mnie to, a nawet śmiem powiedzieć, że wkurza.
    Z założenia miał być to horror, no i jakby nie było to był to rodzaj swoistego horroru, tylko, że ten rodzaj, który najmniej przeraża. Wynika to z tego, że w dzisiejszych czasach scenariusze przepełnione są krwią i coraz to bardziej wymyślnymi sposobami jak uśmiercić bohaterów. Oczywiście, teoretycznie jest to całkiem ciekawe, bo przecież nie chcemy oglądać tak samo wyglądających zgonów,jednakże taka abstrakcyjność nie działa na korzyść filmu i bardziej śmieszy to niż przeraża. W filmach z serii „Oszukać przeznaczenie” można dużo tego zauważyć, dlatego też z filmu na film jest coraz gorzej, pomimo tego, że mamy coraz zabawniejsze sceny, a przez to coraz bardziej naciągane. Najbardziej wkurzający był zgon pewnej  kobiety, u której to właśnie były wszelkiego rodzaju naciągania teraźniejszości, jak na przykład butelka lakieru przesuwająca się (w pionie oczywiście) po rozlanej wodzie wprost na rozgrzaną prostownicę do włosów. Pomijam całą bezsensowność tej sceny, gdyż okazała się ona nie mieć żadnego wpływu na akcję, ale samoistne przemieszczanie się lakieru, wytryskiwanie innych płynów, czy też przeróżne dziwne zjawiska, jak na przykład spadanie płachty, która akurat zahacza o włącznik wentylatora itp. to jest już jak dla mnie przegięcie. Dlatego też pod tym względem najbardziej podobał mi się pierwszy film, gdyż tam te sceny niebyły aż tak przesadzone. No, ale najwyraźniej z każdą częścią śmierć była coraz bardziej zdesperowana i nie sprawiała, żeby te zabójstwa wyglądały jak zwyczajne wypadki.
   Najbardziej w tym filmie podobać się mogą nawiązania do poprzednich filmów, co ewidentnie wskazywać mogłoby na fakt, iż jest to ostatni film (pomijając tytuł „The Final Destination”, gdzie ‘the’ wskazuje na ostatnie z ostatnich). Z doświadczenia jednak wiemy, że często takie przypuszczenia okazują się być złudne, bo twórcy i tak popchną tą historię dalej, żeby zarobić na niej jeszcze więcej. Takie nawiązania to przede wszystkim czołówka filmu, w której widzimy zdjęcia rentgenowskie ofiar z poprzednich filmów – jest to ciekawe. Ponadto sama fabuła nawiązuje do wcześniejszych wydarzeń, przykładowo tablica z „Clear Rivers Water”, która ewidentnie wskazuje na bohaterkę dwóch pierwszych filmów. Ponadto tor, na którym dochodzi do katastrofy nazwany został McKinley – tak samo jak jeden z bohaterów filmu trzeciego. No i przede wszystkim liczba 180, która wiernie pokazuje się we wszystkich częściach filmu– lot  180, droga 180, itp. zapowiadając największe katastrofy. Poza tym można też odnaleźć pewne podobieństwa z zabójstwami z poprzednich filmów – śmierć ochroniarza rozjechanego przez ambulans, jak śmierć Terry rozjechanej przez autobus; po raz kolejny pojawiła się też matka z synem, jak w filmie drugim; no i jeszcze śmierć od wybuchu, tak samo jak w drugim filmie. Pewnie było tego więcej, ale to szczegóły na które zwróciłam uwagę.
     Po raz kolejny w filmie mamy standardowy zestaw bohaterów – chłopak ze swoją dziewczyną, rozwydrzona przyjaciółka, chamski cwaniak, rasista przepełniony nienawiścią, no i niedowiarki. Postać Nicka obdarzoną wizjami zagrał Bobby Campo, który nie jest znany szerszej publice ze względu na początki swojej kariery. Niestety nie jest on przekonujący więc nie wróżę mu świetlanej kariery. To samo dotyczy Shantel Vansanten, która zagrała jego dziewczynę. Ładna dziewczyna i jeżeli już to pewnie tylko z tego powodu dostanie później jakąś rolę. Haley Webb także ma niewiele filmów na swoim koncie. Z młodych aktorów największą przeszłość filmową ma Nick Zano, którego ja osobiście znam z sitcomu „Siostrzyczki”, gdzie pokazał, że ma niebywałe poczucie humoru. Dlatego też właśnie patrząc na niego w tym filmie nie potrafiłam się do niego przekonać, w szczególności, że jego postać znacznie odbiegała od serialowego Vince`a, tzn. no w pewnym stopniu. W rolach pozostałych ofiar wystąpili między innymi Mykelti Williamson („Zabójczy numer”), Krista Allen, czyli gwiazda filmów z serii „Emmanuelle”, czy też Andrew Fiscella („Bal maturalny”).
    „Oszukać przeznaczenie 4” to jak się można było spodziewać przerysowana historyjka, w której to niezwykle dramatyczne wydarzenia zakrawające o tragedie zamienione zostały w przezabawne i mało realistyczne sceny zabójstw. Jedyne co może zachwycać to strona techniczna, chociaż i ona czasami zawodzi. Katastrofa jak zawsze była powalająca, pocieszać może także muzyka, której gatunek należy do moich ulubionych. Pomimo tego, że jest to ostatni film (mam nadzieję) to niestety nic na to nie wskazuje oprócz nawiązań do poprzednich filmów. Jak dla mnie można byłoby zrobić coś z hukiem lub coś wręcz przeciwnego. Niestety,kończy się tak jak zawsze.

Prześlij komentarz