NOWOŚCI

poniedziałek, 13 grudnia 2010

704. Piła 5, reż. David Hackl

Oryginalny tytuł: Saw V
Seria: Piła #5
Reżyseria: David Hackl 
Scenariusz: Patrick Melton, Marcus Dunstan 
Zdjęcia: David A. Armstrong, Matthew CooperKay 
Muzyka: Charlie Clouser  
Kraj: USA / Kanada  
Gatunek: Horror
Premiera światowa: 23 października 2008  
Premiera polska: 24 października 2008  
Obsada: Tobin Bell, Costas Mandylor, Scott Patterson, Betsy Russell, Julie Benz, Meagan Good, Greg Bryk, Carlo Rota, Laura Gordon

    „Piła 5”, jak sam tytuł wskazuje, jest piątą odsłoną serii filmów, w których tajemniczy Jigsaw próbuje dokonać resocjalizacji na ludziach nie potrafiących docenić albo swojego albo życia innych. Kiedy ta część wpadła w ręce Davida Hackla, który nie ma zbytniego doświadczenia w reżyserowaniu jakichkolwiek filmów, nie mówiąc już o horrorach, wiedziałam, że nie będzie to najlepszy film. Chociaż już sam numer 5 przy tytule trochę mnie odrzuca. Obejrzawszy film zadałam jedno proste pytanie: „Dlaczego nie skończono na 3 części?”. 
    Detektyw Mark Hoffman (Costas Mandylor) wydaje się być jedyną osobą, która przeżyła ataki Jigsawa (Tobin Bell), dodatkowo stał się bohaterem ratując małą dziewczynkę. Ku jego ogromnemu zaskoczeniu przeżył także Agent Strahm (Scott Patterson), któremu udało się wywinąć jednej z pułapek. Teraz Strahm dochodzi do siebie w szpitalu, gdzie dowiaduje się, że został odsunięty od sprawy Jigsawa, a śledztwo po raz kolejny trafiło w ręce Hoffmana. Strahm przeprowadza własne śledztwo, gdyż podejrzewa, że to właśnie Hoffman jest tajemniczym wspólnikiem Jigsawa. Tymczasem w tajemniczym miejscu budzi się pięcioro z pozoru nie znających się ludzi, dla których Jigsaw ma zabójcze zadanie do wykonania. Jednakże szybko zdają sobie sprawę, że tej pułapki nie przygotował Jigsaw, ale ktoś kto kontynuuje jego dzieło.
    Wszystko co mogło pójść nie tak w filmie miało miejsce właśnie w „Pile 5”. Przyznam się szczerze, że nie do końca zrozumiałam jego treść, no ale jak tutaj cokolwiek zrozumieć skoro masz fakty przedstawione tak a nie inaczej. Film był tak pokręcony jak świński ogonek. Przeszłość i teraźniejszość, a także przyszłość całkowicie się wymieszały i totalnie nie wiedziałam co kiedy było. Zagubiłam się po prostu. W pewnym momencie okazuje się, że są to wydarzenia przed wydarzeniami 4 części i chyba tak to właśnie jest, ale głowy sobie uciąć za tonie dam. Potem mamy jakieś wydarzenia jeszcze zaprzeszłe i w ogóle już nie wiedziałam o co chodzi. Jak Hoffman zorganizował morderstwo Setha to myślałam,że to była teraźniejszość, a tutaj się kurde okazuje, że to było jeszcze za czasów żywota Jigsawa. Totalnie to wszystko było pokręcone przez co moje wrażenia nie są do końca pozytywne.
    Pułapki Jigsawa były również niezwykle pokręcone. Słuchając tych taśm lub oglądając film nie miałam pojęcia w ogóle o co chodzi w danym zadaniu. Tak było właśnie przy zadaniu dla tych pięciorga osób. Nie wiedziałam co mają w końcu zrobić:czy podejść do tych szklanych pojemników z kluczami czy czekać na cud. Tak to było wszystko bez sensu. Nie mówiąc już o tym, że było to jakieś bez wyrazu. W ogóle nie wzruszał mnie ten film. Co prawda trudno się nie wzruszyć na takie okropności, ale nawet tej krwi było mniej i ogólnie te morderstwa nie były aż tak brutalne jak wcześniej. Co prawda wybory jakich musieli dokonywać bohaterowie nie należały do najlepszych alternatyw, no ale cóż. Tak jak przy pułapce Setha. Ona po prostu miała go zabić. Później dowiedziałam się dlaczego i jeszcze bardziej się upewniłam, że właśnie tak miało być. Leżał on przywiązany do stołu, nad nim przechylało się wahadło z ostrzem, a po obu stronach przy rękach miał narzędzie do miażdżenia rąk. No i miał tam wsadzić ręce i gdy to urządzenie zmiażdżyło mu ręce to wahadło miało się zatrzymać. No,ale się nie zatrzymało. Ciekawa była również pułapka Strahma. On chyba też miał zginąć, bo nie dostał nawet filmu instruktażowego. Jednakże to jak wybrnął z sytuacji było zaskakujące. Ja osobiście nie wpadłabym na to, nie potrafiłabym zachować trzeźwości umysłu w takiej sytuacji. Podobało mi się jednakże to jak ta owa grupka wspomnianych przeze mnie już ludzi radziła sobie z kolejnymi przeszkodami. Jednakże okazało się, że robili to nie tak jak trzeba. Na ich obronę mam to, że ja też nie wiedziałam o co chodzi. Wszystko to miało jakiś cel, no ale go nie zrozumieli.
    Jakby nie było to te całe wstawki z przeszłości były całkiem interesujące, bowiem z nich dowiedzieliśmy się co kierowało Hoffmanem i dlaczego został wspólnikiem Jigsawa. Okazało się to nawet bardziej znaczące niż udział Amandy w całej zabawie. No, ale strasznie pogmatwali tą całą sytuację i wydaje mi się, że w następnej części znowu zostanie jakiś wprowadzony inny pomocnik, który był ponad wszystkich pozostałych pomocników. Myślę, że będzie to żona Johna- Jill. Na pewno odegra ważną rolę w szóstej części i kto wie czy czasem nie znaczącą. Pewnie jeszcze bardzo zakręcą całą akcję tak, żebyśmy już nic z tego nie zrozumieli i totalnie pogubili się w tym co, kto, gdzie i jak. No, ale pożyjemy zobaczymy. Za rok się wszystkiego dowiemy jak mniemam.
    Pomimo tego co pisałam przy trzeciej filmu to okazuje się, że Tobin Bell po raz kolejny się pojawił w filmie w roli Jigsawa. Znowu poznajemy jego przeszłość, sięgającą jeszcze dalszej przeszłości. Tobin był jak zawsze rewelacyjny. To mój ulubiony ludzki czarny charakter. Ciekawą kreację stworzył także sam Costas Mandylor. Mark Hoffman w jego wykonaniu był przekonujący i niezwykle wyrachowany. Ciekawa postać. Natomiast jeżeli chodzi o Scotta Pattersona to jego postać była jakaś dziwna. Nie przekonał mnie do siebie tym razem. Jego gadki były dość drętwe w szczególności, gdy gadał sam do siebie. W filmie pojawiła się także moja ukochana Julie Benz, która zagrała jedną z pięciorga osób- Brit. Ja osobiście nazywałam ją Darlą jeszcze z czasów kiedy grała wampirzycę Darlę w serialu „Anioł Ciemności”. Ostatnio można ją oglądać w „Dexterze”, gdzie zmieniła imię na Ritę :D Zaczynam coraz bardziej lubić tą aktorkę, a w tym filmie pokazała się z zupełnie innej strony.
    Film nie podobał mi się tak jak pozostałe. Był pozbawiony czegoś czego nie potrafię nazwać. Nie podobało mi się to mieszanie akcji. Totalnie wytrąciło mnie to z równowagi i co chwilę mówiłam sama do siebie: „nie rozumiem!”. Obejrzałam film tylko dlatego, że widziałam poprzednie. No i jak się okazuje z części na część robi się coraz słabiej i to nie tylko pod względem fabuły, ale także brutalności i ilości przelanych krwi. Twórcy prawdopodobnie próbowali ratować film nieprzewidywalną akcją, ale niestety było to tylko gwoździem do trumny tego filmu. No, ale widziałam gorsze filmy.

W serii:

Prześlij komentarz