Reżyseria: Scott Stewart
Scenariusz: Scott Stewart, Patrick Schnik
Zdjęcia: John Lindley
Muzyka: John Frizzell
Kraj: USA
Gatunek: Horror / Akcja / Fantasy
Premiera światowa: 21 stycznia 2010
Premiera polska: 19 marca 2010
Obsada: Paul Bettany, Dennis Quaid, Lucas Black, Adrianne Palicki, Tyrese Gibson, Charles S. Dutton, Kate Walsh, Kevin Durand
Scenariusz: Scott Stewart, Patrick Schnik
Zdjęcia: John Lindley
Muzyka: John Frizzell
Kraj: USA
Gatunek: Horror / Akcja / Fantasy
Premiera światowa: 21 stycznia 2010
Premiera polska: 19 marca 2010
Obsada: Paul Bettany, Dennis Quaid, Lucas Black, Adrianne Palicki, Tyrese Gibson, Charles S. Dutton, Kate Walsh, Kevin Durand
Im bliżej 2012 roku tym atmosfera staje się mniej komfortowa i świat kina zasypuje widzów coraz to nowszymi teoriami odnośnie tego w jaki sposób zakończy się życie na Ziemi. Jednakże do tej pory nikt nie odważył się oprzeć swojej teorii na religii i pokazać Boga z tej mniej miłosiernej strony. Jednej osobie starczyło tyle odwagi i tak właśnie debiutujący reżyser Scott Stewart stworzył swój pierwszy film „Legion”.
Bóg wydał na ludzkość wyrok śmierci. Zawiedziony ludzkimi postępkami traci wiarę w ludzkość i zsyła na Ziemię armię aniołów, aby dokonały eksterminacji. Woli Boga sprzeciwia się Michał (Paul Bettany), który przybywa na Ziemię, pozbywa się skrzydeł i staje w obronie świata. Udaje się do małej knajpki – Paradise Falls, znajdującej się na odludziu. Tam broni przerażonych klientów przed ludźmi opętanymi przez aniołów. Michałowi zależy jednak tylko na jednej osobie – młodej kelnerce imieniem Charlie (Adrianne Palicki), która jest w ósmym miesiącu ciąży. Okazuje się, że jej dziecko ma ocalić ludzkość od pogrążenia się w ciemności. Aniołowie zrobią jednak wszystko, aby dziecko w ogóle się nie narodziło.
Filmów o końcu świata widziałam już całą masę. Przyznam szczerze, że wizja pokazana przez Stewarta jest dość przerażająca. W związku z tym film stara się budzić grozę w widzu, ale niekiedy jest to przesadzone powodując skutek odwrotny. Ponadto znajdzie się coś dla wielbicieli kina akcji, aczkolwiek nie należy liczyć na wiele – w filmie wieje nudą na kilometr, co zdeterminowane jest dłużącymi się bezsensownymi dialogami.
Jak już wspominałam, i zresztą każdy widz może się domyśleć, wizja apokalipsy w wydaniu Anioły vs. Ludzie jest bardzo przerażająca i w dodatku miesza z błotem wszystkie dogmaty wiary chrześcijańskiej, a przede wszystkim ten mówiący o nieograniczonym miłosierdziu Boga. Według wizji Stewarta to właśnie Bóg wysyła na Ziemię anioły pod przewodnictwem Gabriela. Opanowują oni ciała ludzi – wyglądając przy tym okropnie – rozciągając ich do dziwnych kształtów, rzucając nimi po sufitach, i po co to wszystko? Żeby dopaść jakiej nienarodzone dziecko. Niestety, widzowi nie jest dane dowiedzieć się dlaczego ten bobas jest taki ważny. Nie dowie się dlaczego anioły chcą go zabić, a Michał uratować. Można by pomyśleć, że jest to coś na wzór narodzin Jezusa. Można to tak utożsamiać. Ale tak naprawdę nie mówi się o tym wprost. Pada pytanie z ust Charlie skąd takie zainteresowanie dzieckiem, czemu Michał ma je chronić, w jaki sposób ocali ono świat, ale, niestety, nikt nie poznaje odpowiedzi na to pytanie. Historia wobec tego jest interesująca, jednakże ma ona wiele niespójności, wiele naciąganych akcji, wiele absurdów oraz wiele drętwych dialogów, które mają za zadanie przybliżyć widzowi bohaterów filmu, ale prawda jest taka, że widz odbiera ich przez to jako totalnych gamoni.
Film pokazuje kilka ciekawych akcji, które niestety nie zawsze robią wrażenie. Zobaczymy tutaj bezsensowne strzelaniny - ostrzeliwanie samochodów z opętanymi ludźmi, bezmyślne użycie broni – wyskakiwanie na anioły z jednym marnym pistoletem, któremu kończy się amunicja (szokujące!). Odbywa się także kilka scen walki, do których należy przede wszystkim walka z Gabrielem, która najbardziej mi się podobała i wzbudzała we mnie najwięcej emocji.
„Legion” ma z pewnością nietypowy klimat. Napięcie budowane jest nieporadnie, ale momentami naprawdę można poczuć się niekomfortowo. Uczucia te zdeterminowane są efektami audio-wizualnymi. Jednym z takich czynników są przede wszystkim efekty specjalne. Takie wykorzystane były przy scenie przygotowań do przybycia Gabriela, kiedy to ludzie opętani przez anioły stały w ciemnościach. Fascynujące było to jak uderzył piorun i w ciekawy sposób pokazano tych ludzi jak otaczali ze wszystkich stron knajpę. Podobać może się także scena przybycia Gabriela, gdy staje w tym świetle z tymi pięknymi czarnymi skrzydłami. Fajnie to wyglądało. W dużej mierze skupiono się na dopracowaniu wyglądu osób opętanych. Zęby i oczy, a także rozciągania całego ciała – miało to pewnie przerażać widza, ale w niektórych momentach można było się tylko śmiać. Szkoda, że nie wykorzystano więcej efektów, gdyż mogło to znacznie wpłynąć na odbiór filmu. Jednakże dzięki mrocznym zdjęciom Johna Lindleya („Suma wszystkich strachów”, „Mr Brooks”) a także nastrojowej muzyce Johna Frizzella („Plaga”, „Statek widmo”) dało się przeżyć ten film.
Aktorstwo w tym filmie było po prostu tragiczne. Jest to dość zaskakujące, gdyż w filmie zobaczymy w większości same znane twarze. Gwiazdy seriali jak Adrienne Palicki (Jessica z „Supernatural”), Kate Walsh (dr Addison z „Chirurgów”). Ale także gwiazdy filmów „Szybcy i wściekli, jak Lucas Black z 3 filmu i Tyrese Gibson z filmu 2. No i inne znane twarze, czyli przede wszystkim Paul Bettany oraz Dennis Quaid. Spośród tych wszystkich gwiazd tylko na jedną dało się patrzeć i jej słuchać, a był to Paul Bettany. Był przekonujący – zresztą jak zawsze, był twardy, był męski i fascynujący. Wypadł najlepiej, ale może tak tylko się wydaje, bo reszta była taka tragiczna. Nie będę się tutaj rozpisywać o żadnym z nich, bo o każdym musiałabym napisać to samo. Nie wiem jednak czy to tylko wina scenarzystów, bo napisali takie beznadziejne role, a o dialogach między bohaterami to już nie wspominając, czy cała wina leży po stronie aktorów. Wyglądało to nieprawdopodobnie sztucznie. Może Złote Maliny?
Obejrzenie filmu „Legion” jest dość ryzykownym posunięciem. Nie mogę powiedzieć, że na nudę jest dobry, ponieważ jeszcze bardziej Was zanudzi. Nie mogę powiedzieć, że przyjemnie się go oglądało, bo te dialogi są naprawdę męczące i niekiedy ma się ochotę je przewinąć. Bezmyślne zachowania bohaterów także nie dziwią – no może czasami, ale wciąż zastanawiam się czemu czarnoskórzy zawsze muszą ginąć jako pierwsi. Zakończenie filmu może zapowiadać kontynuację (Boże, broń!), jednakże dla dobra ludzkości lepiej pozostawić ten film takim jaki jest. Jak dla mnie film jest totalnie głupi, nudny i taki przewidywalny, kiedy w końcu trafimy na coś co zostanie pociągnięte do samego końca – z rozmachem, ale jednocześnie będzie to przemyślane?
I pomyśleć, że po przeczytaniu Szeptem, zafascynowana aniołami, chciałam ten film obejrzeć..
OdpowiedzUsuńpfff :D dziewczyno... Szeptem a Legion to zupełnie inna bajka :D lepiej nie ryzykować ;)
OdpowiedzUsuńCo tu dużo mówić - film jest koszmarny. Myślę, że jakby zrobić z tego parodię, było by ciekawiej ;)
OdpowiedzUsuńano :) zgadzam się :)
OdpowiedzUsuńNo proszę, a dopiero co wczoraj ściągnęłam ten film :P Nie wiedziałam, że taki słaby jest, ale cóż, obejrzę ;)
OdpowiedzUsuń