NOWOŚCI

poniedziałek, 13 grudnia 2010

694. Sierota, reż. Jaume Collet-Serra

Oryginalny tytuł: Orphan
Reżyseria: Jaume Collet-Serra 
Scenariusz: David Johnson
Zdjęcia: Jeff Cutter
Muzyka: John Ottman 
Kraj: USA / Francja / Kanada / Niemcy 
Gatunek: Thriller
Premiera światowa: 24 lipca 2009 
Premiera polska na DVD: 22 stycznia 2010 
Obsada: Vera Farmiga, Peter Sarsgaard, Isabelle Fuhrman, Jimmy Bennett, Aryana Engineer, CCH Pounder


    Kiedy Jaume Collet-Serra rozpoczynał karierę filmową, nikt za specjalnie nie był nim zachwycony. Jego pierwszy film „Dom woskowych ciał” został zmieszany z błotem przez widzów, a krytycy także nie zalewali go pozytywnymi opiniami, co skończyło się nominacją do Złotej Maliny. Nic więc dziwnego, że na prawdziwy hit w jego wykonaniu trzeba było czekać 4 lata, a i w międzyczasie za specjalnie nie wysilał się, aby stworzyć coś kreatywnego. Jednakże „Sierota” może zmienić sposób postrzegania tego reżysera, gdyż film to nie tylko zaskakujący film grozy, ale także dramat rodzinny ukazujący wątek adopcyjny.
    Młode małżeństwo – Kate i John, przechodzą ciężkie chwile po śmierci ich nienarodzonego dziecka i problemach alkoholowych Kate. Pomimo tego, że mają dwójkę wspaniałych dzieci – Max i Daniela, odczuwają pewną pustkę. Dlatego też w końcu decydują się na adopcję, aby przelać swoją miłość na dziecko, które będzie jej potrzebować. Udają się do jednego z sierocińców prowadzonych przez siostry zakonne. Tam spotykają uroczą i utalentowaną brunetkę imieniem Esther. Z pozoru Esther nie ma żadnych problemów z przystosowaniem się do otoczenia. Jest miłą i uprzejmą dziewczynką, która zdobywa serce większości domowników. Niektórzy jednak dostrzegają prawdziwe oblicze dziewczynki, a jej przeszłość nasuwa wiele pytań bez odpowiedzi. Próbuje je odnaleźć Kate, której nikt nie chce uwierzyć wciąż posądzając ją o powrót do dawnych nawyków. Niestety wszyscy przekonają się wkrótce do czego naprawdę zdolna jest mała dziewczynka.
    Kiedy starasz się o adopcję dziecka z sierocińca nigdy do końca nie wiadomo jakie dziecko wybierasz. Oczywiście, porządne domy dziecka prowadzą kartotekę swoich podopiecznych i wiedzą o nich wszystko, ale może zdarzyć się mogą sytuacje, których nie da się przewidzieć. Z tego też powodu sytuacja zaistniała w filmie jest wręcz niemożliwa, a przynajmniej nie powinna się nigdy wydarzyć. Rodzice i adoptowane dziecko i tak już przechodzą ogromny stres, nie muszą dodatkowo denerwować się przyszłymi konsekwencjami swoich czynów. Państwo Colemanowie, niestety nie mieli takiego szczęścia i stresu było co nie miara, przynajmniej dla jednego z nich. Historia została fantastycznie przedstawiona. Twórcom udało się utrzymać widza przy ekranie, zainteresować tym co działo się w życiu bohaterów. Rewelacyjnie wyszło im stopniowanie napięcia. Już sam początek zapowiada bardzo dobry film grozy. Później sytuacja lekko się rozluźnia chociaż wciąż w powietrzu wisi ten dziwny nastrój. Kiedy pojawia się Esther wszystko przybiera na sile. Z każdym kolejnym dniem akcja się rozwija, a wraz z nią rośnie napięcie. W punkcie kulminacyjnym widz dostaje po głowie rozwiązaniem zagadki. Po wyjaśnieniach siedzi się z rozdziawioną szczęką i trawi to czego się właśnie widz dowiedział. Wyjaśnienie przychodzi niespodziewanie i osobiście w ogóle nie sądziłam, że będzie jakaś druga strona tej historii. Naprawdę myślałam, że to dziecko jest nienormalne. Umknęły mi zwyczajne wyjaśnienia tego wszystkiego. Umknęły mi drobne szczegóły, które mogły dać mi odpowiedź, no ale po co doszukiwać się kontekstów, których się człowiek nie spodziewa. Do tej pory siedzę zaskoczona i nie mogę uwierzyć w to jak twórcom udało się mnie nabrać – a to nie zdarza się zbyt często.
    Film ten to nie tylko rewelacyjna historia, ale przede wszystkim niezwykły klimat. Udało się go osiągnąć między innymi poprzez zdjęcia Jeffa Cuttera, który pracował także przy produkcji mojego ukochanego „Constantina”. Wszystko utrzymane zostało w stonowanych barwach, przez co film był szary i przede wszystkim ponury. Mrocznego klimatu dodawała także muzyka Johna Ottmana, który już wcześniej współpracował z reżyserem przy „Domu Woskowych Ciał”, ale też z innymi twórcami przy  „Sile strachu”, czy „Inwazji”. Te ciche dźwięki wywoływały dreszcze. Dźwiękowe próby zmylenia widza, jak przykładowo mroczna muza sygnalizująca, że zaraz zdarzy się coś złego, a jednak nic się nie dzieje. Wszystko to sprawia, że widz wkręca się w klimat tej produkcji i zapamiętuje ją na długo.
    Przy takich filmach jak „Sierota” aktorzy nie mają za bardzo możliwości się wykazać. Do takich osób należy tutaj Peter Sarsgaard. Nigdy nie przepadałam za kolesiem, a w tym filmie wyjątkowo nie podobała mi się jego postać, więc jego aktorstwo także puszczałam mimo uszu, czy tam oczu, jak kto woli. Z drugiej zaś strony takie opowieści dają szansę pokazania się czarnym charakterom jak przykładowo Esther. Grająca ją 13letnia Isabelle Fuhrman pokazała, że ma szansę zostać wielką aktorką. Póki co nie ma na swoim koncie zbyt wielu produkcji, ale jeżeli będzie dalej grała tak jak w „Sierocie” to z pewnością daleko zajdzie. Zrobiła wrażenie genialnie odgrywając rolę małej dziewczynki z zaburzeniami. Pokazała swoje dwa aktorskie oblicza – udowodniła, że będzie czarować w komediach i filmach familijnych, a także przerażać jako mordercze dziecko. Wspaniała mimika twarzy dodaje jej tylko profesjonalizmu. Vera Farmiga w filmie zagrała kochającą matkę z problemami. Przekonała do swojej postaci idealnie wczuwając się w rolę. Rzadko się to zdarza, ale muszę powiedzieć w końcu, że jest świetną aktorką. Natomiast ozdobą tego filmu była mała Aryana Engineer, która zagrała głuchoniemą Max. Dziewczynka była tak słodka i urocza, że aż widz uśmiecha się za każdym razem gdy widzi ją na ekranie.
    Z pośród wielu różnych i w dodatku przeciętnych  horrorów mieszanych gatunkowo z thrillerami „Sierota” wyróżnia się najbardziej. Przedstawia nie tylko dramat rodziny spowodowany utratą dziecka, ale także problemy z jakimi przyjdzie im się zmagać po adopcji psychopatki. Film na każdym kroku szokuje. Momenty, w których widzowi wydaje się, że twórcy przystopują z ich przedstawieniem posuwają się o krok dalej i to ze sporą brutalnością. Każdy element filmu wpływa na jego mroczny klimat, przez co wpełza widzowi pod skórę. W dodatku niesamowita gra aktorska, w tym przerażająca kreacja Furhman sprawiają, że widz z pewnością na długo zapamięta tę produkcję.

2 komentarze :

  1. Ale zbieg okoliczności - właśnie dziś obejrzałam część tego filmu, może jutro dokończę. Póki co - świetny! Lubię dobre thrillery, takie z klimatem ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. haha ;D no widzisz, znowu się zgrałyśmy ;P

    OdpowiedzUsuń