NOWOŚCI

wtorek, 24 sierpnia 2010

676. Step up 3D, reż. Jon Chu

Reżyseria: Jon Chu
Scenariusz: Amy Andelson, Emily Meyer
Zdjęcia: Ken Seng
Muzyka: Bear McCreary
Kraj: USA
Gatunek: Muzyczny / Melodramat
Premiera światowa: 28 maja 2010
Premiera polska: 06 sierpnia 2010
Obsada: Adam G. Sevani, Rick Malambri, Sharni Vinson, Joe Slaughter, Alyson Stoner, Keith Stallworth, Stephen Boss, Martin Lombard, Facundo Lombard, Chadd Smith, Oren Michaeli, Kendra Andrews, Mari Koda, Janelle Cambridge, Luis Mosado, Harry Shum Jr., Christopher Scott 



    Filmowa (i nie tylko) obsesja na punkcie tańca trwa już od kilku lat i nie ominęła także rodzimych produkcji. Prawdziwa miłość do filmów tanecznych ogarnęła świat kiedy w 2006 roku na ekrany światowych kin weszła produkcja Anne Fletcher o tytule "Step up - Taniec zmysłów". Tym samym podbiła serca młodych ludzi i zaraziła ich miłością do tańca. Film doczekał się już jednej kontynuacji w reżyserii początkującego Jona Chu, a w 2010 przedstawia widzom historię taneczną w popularnej w tym roku wersji 3D. 

    Moose wraz ze swoją przyjaciółką - Camille, udają się na pierwszy rok studiów na Uniwersytet Nowego Jorku. Pomimo ogromnej miłości do tańca, Moose postanawia podjąć kierunek inżynierski. Jednakże już pierwszego dnia zauważa go Luke, który dostrzega w nim dziecko boom boxu, czyli osobę urodzoną do tańca. Zabiera go ze sobą do magazynu należącym niegdyś do jego rodziców. Stanowi on nie tylko klub, ale także i dom dla ludzi takich jak on, którzy tworzą grupę taneczną o nazwie Piraci, odwiecznych rywali Samurajów. Ze względu na zadłużenie magazynu i obawy przed jego utratą Luke chce, aby jego grupa wystąpiła w bitwie tanecznej. Wzmożone próby zespołu powodują, że Moose oddala się od swojej przyjaciółki, z kolei sam Luke zbliża się do przepięknej tancerki imieniem Natalie i odkrywa w sobie zupełnie inną pasję, która może zmienić jego życie. 

   Fabuła filmu jest wszystkim znana, bowiem jak zawsze w tego typu filmach chodzi tylko o jedno - o wygraną. Od drugiego filmu "Step up" wygrana ta zyskała inny wymiar, gdyż chodzi tutaj głównie o rywalizację pomiędzy dwiema drużynami. Nie inaczej jest przy trzecim filmie z serii, gdzie nie tylko na parkiecie, ale i w życiu prywatny ścierają się dwie ogromne siły w tańcu, czyli grupa Piratów i Samurai. Nie jest to zbyt zaskakujące, tak samo jak to, że w grę wejdą także uczucia oraz związki, które jak zwykle przechodzić będą kryzys. Film, jak wszystkie inne produkcje muzyczno-taneczne, dotyczy przede wszystkim spełniania marzeń, które tutaj okazują się być zupełnie odmienne od tematyki filmu. Okazuje się, że może to być dobre... nawet. Jednakże jakby nie było to jest to wciąż ta sama historia, z tymi samymi odskoczniami, a jedyne co się zmienia to otoczenie, obsada, muzyka, no i choreografia, a jak się okazuje także i forma wykonania. 

    O dziwo, produkcja ta wprowadza także coś nowego. Coś co pierwszy raz spotyka się w takim filmie. Ze względu na to, że jest to film głównie o dzieciach boom boxu, czyli urodzonych do tańca, to główny bohater - Luke, poszukuje takowych ludzi. Kręci filmy, które widz może oglądać jakby w formie reportażu, który tak popularny jest ostatnimi czasy. Daje to niesamowity efekt i genialnie uzupełnia całość. Ponadto film ten, jako pierwszy film taneczny, wykonany został całkowicie w technice 3D. Niestety, przy większości scen nie było to w ogóle zauważalne, a właściwie to nie dawały zamierzonego efektu. Ciekawie natomiast wyglądały zabawy na wentylatorze, a scena tańca (a dokłądnie machania rękami) jednej z dziewczyn, która wręcz wyszła z ekranu powalała. 
    Standardowo nie należy zapomnieć o choreografiach i podkładzie muzycznym. Niestety, ani jedno, ani drugie nie było zachwycające. Utworom daleko do tych z pierwszego filmu, ale można zaryzykować stwierdzenie, że są gorsze od tych wykorzystanych w filmie drugim. Całość opiera się głównie na hip hopie i rytmach techno oraz bardziej elektronicznych. Wśród wykonawców usłyszymy FloRida, T-Paina, Busta Rhymesa oraz wielu wielu innych wykonawców. Większość utworów nie jest zbytnio jeszcze znana, aczkolwiek każdy z nas słyszał "Beggin" w wykonaniu grupy MadCon. Osobiście znalazłam ukojenie w utworze Jazmine Sullivan "Bust Your Windows" przygrywanym do tanga, zresztą tak samo jak i w tej choreografii, która podnosi temperaturę. Inne układy są podobne w charakterze do utworów. Jest to ten sam styl co w filmie drugim, czyli taki, który nie do końca mi się podoba. Jednakże dla mnie hitem jest taniec Moose`a na wodzie, czy też w parku, a także taniec robota w wykonaniu Vladda - on jest hitem numer jeden tego filmu, on i jego ruchy. Jednakże oglądając powtórkę z tej sceny na YouTubie można zauważyć pewien przekręt, o którym w tym miejscu tylko wspominam. Niestety, zawodzi finałowy taniec. Widz cały film oczekuje na to co wydarzy się na końcu i w sumie oprócz światełek w samym tańcu nie ma nic fascynującego. To spycha film nie tylko poniżej poziomu pierwszego filmu, ale i drugiego, który pomimo średnio interesującej fabuły, potrafił zaczarować końcówką. 
    O obsadzie filmu nie ma tutaj co za wiele mówić. Dwójka głównych bohaterów, których zagrali Sharni Vinson oraz Rick Malambri, nie ma zbyt wielkich osiągnięć w swojej karierze, jednakże całkiem nie najgorzej tańczyli. Na ich grę aktorską dało się patrzeć, ale nie powalali. Całkowita uwaga skupia się na Adamie G. Sevani, który ponownie zagrał Moose`a i ponownie zachwycał swoim tańcem. To samo dotyczy postaci Vladda, którego zagrał Chadd Smith. Zbyt dużo uwagi nie poświęcono rozbudowaniu jego postaci, głównie skupiono się na jego postaci. Prawdziwą zagadką tego filmu jest pojawienie się postaci Camille granej przez Alyson Stoner. Jak niewielu pewnie pamięta, ta sama dziewczyna zagrała tą samą osobę w pierwszym filmie i wtedy była to siostra głównego bohatera- Tylera. W drugim filmie miała miejsce rzecz dość niezwykła, gdyż przyszywaną siostrą Tylera została Andie grana przez Brianę i nic nie wspomina się o istnieniu Camille, a w tym filmie dziewczyna znowu się pojawia i nic się nie wspomina o jej powiązaniach z Tylerem. No, ale może uznano to za zbyteczne, gdyż łączyła ich postać Moose`a, chociaż nigdy nie pokazano, że się poznali. Ale nieistotne. Aktorstwo w tym filmie nie jest na wysokim poziomie, ale nie można oczekiwać tego od filmu, gdzie główną rolę odgrywa taniec. Obsada miała zapewnić nam dobrą zabawę i tego dokonała.
    "Step up 3-D" pozostaje w tyle za swoimi poprzednikami. Pomimo tego, że na wielu płaszczyznach mógłby ich pokonać, to jednak końcowy efekt jest jednoznaczny. Niestety, muzyka i choreografie nie robią aż takiego wrażenia jakie powinny robić. Niestety, nawet finałowa rozgrywka nie ratuje tej produkcji. Niestety, szaleństwa tutaj nie ma, ale jest to idealny film, aby się odstresować i odmóżdżyć. Nie należy spodziewać się po nim jakiś niewiarygodnych przesłań. Jest to lekki film, całkiem przyjemny w odbiorze, nad którym nie musimy się zbytnio głowić.


9 komentarzy :

  1. Mnie jakoś te taneczne filmy nie kręcą :P

    OdpowiedzUsuń

  2. Trzeba wiedzieć kiedy skończyć pewien cykl filmów. I teraz moda nie tylko na sequele, ale też "trójki" w 3D. Same trylogie.

    OdpowiedzUsuń
  3. justyna.suchocka16 sierpnia 2012 11:11

    Byłam :)
    film bardzo mi się podobał, aczkolwiek nie było lektora więc pierwszy minus. Z drugiej strony fajne efekty 3D,.. chociaż ja osobiście preferuję je w filmach animowanych,. ale to już moje zdanie. Zapraszam na [romanticle] . Gratuluję polecenia i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w kinie nigdy nie ma filmów z lektorem, ewentualnie dubbingowane i to tylko wtedy gdy są filmy dla dzieci, więc nie wiem czego się spodziewałaś.

      Usuń
  4. Myślę, że trójka była z wszystkich części najlepsza. Byłam na niej trzy razy, natomiast na poprzednie części nawet bym się do kina nie kwapiła. Sądzę, że muzyka była lepsza od tej z poprzednich części. Jedynka jest nudna, dwójka lepsza, ale trójka naprawdę powala. Choreografie są cudownie, nijak się mają do tych z poprzednich części - mistrzostwo. Dla tancerzy to perełka. :D A gra aktorska? Ten sam poziom, czyli niski. ale nikt nie wymaga od tancerzy, żeby również zajmowali się aktorstwem; niewielu takich ludzi by się znalazło.
    A Camille, tak myślę, była jednym z adoptowanych dzieciaków przez mamę Andy albo po prostu u nich często bywała. Nie musieli o niej wspominać, zawsze to można jakoś wytłumaczyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. każdy ma prawo do własnego zdania, dla mnie niektóre elementy były lepsze niż w poprzednich filmach, a inne gorsze.

      Usuń
  5. Zaliczyłam ten film w kinie i spodobał mi się. Sama chciałam wyjść z fotekla i potańczyć. ;) Tylko szkoda, że było w 3 d, według mnie było to zbędne, a tylko więcej pieniędzy wydałam na bilet.

    OdpowiedzUsuń

  6. Byłam, widziałam i bardzo mi się podobał :) Zresztą uwielbiam filmy gdzie tańczą i zawsze na takie pędzę do kina. Moja ulubiona scena to ta, kiedy Ona ucieka mu w klubie przed kamerą ... jakoś tak z początku filmu :D hehe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. ujdzie :P ja osobiście zakochałam się w tańcu robota :D

      Usuń