NOWOŚCI

wtorek, 20 lipca 2010

662. Outlander, reż. Howard McCain

Reżyseria: Howard McCain 
Scenariusz: Howard McCain, Dirk Blackman
Zdjęcia: Pierre Gill
Muzyka: Geoff Zanelli 
Kraj: USA / Niemcy 
Gatunek: Przygodowy / Sci - Fi 
Premiera światowa: 16 maja 2008 
Premiera polska na DVD: 08 października 2008 
Obsada: James Caviezel. Sophia Myles, John Hurt, Ron Pearlman, Jack Huston, Aidan Devine, Ted Ludzik 



    „Outlander”to najnowszy film Howarda McCaina, twórcy takich produkcji jak “Kłopoty ze zgredami” czy też trzeciej odsłony walki wampirów z wilkołakami „Underworld:Bunt Lykanów”. „Outlander” jest to pierwszy film, do którego McCain napisał scenariusz. Film może nie na najwyższym poziomie, ale i tak ciekawy. Dla fanów wikingowskich walk, a także niezwykłych stworzeń.
    Kainan to żołnierz przybyły z innego świata. Jego statek rozbija się na nordyckich fiordach w 709 roku. Jednakże wraz z nim przybyła tajemnicza i drapieżna istota nazywana przez jego lud Morween. Celem Kainana jest odnalezienie drapieżnika i zabicie go. Jednakże wpada on w ręce króla Rothgara, który uważa, że za brutalną masakrą w jednym z miasteczek odpowiada jego wróg Gunnar, a nie jakiś smokopodobny stwór. Kiedy jednak zauważają, że podobnej rzezi nie mógł dokonać sam człowiek ich podejrzenia padają na niedźwiedzia. Gdy znajdują jednegoKainan ratuje życie króla przez co zyskuje uznanie na dworze i nie jest już traktowany jak obcy. Zyskuje także serce córki króla Freyi, która jest mu niezmiernie wdzięczna za ocalenie ojca. Gunnar atakuje dwór Rothgara, jednakże już wkrótce wszyscy przekonają się na własne oczy, że jest to ich najmniejszy problem, a opowieści Kainana okazały się być prawdziwe. 
    Gdy zaczynałam oglądać film jedyne co o nim wiedziałam to fakt, że pojawi się tam potworek. A ja uwielbiam takie filmy z potworkami. Nie wiedziałam o tym filmie zupełnie nic. Spodziewałam się filmu science fiction, a dostałam film przygodowy osadzony w VIII wieku. Jednakże to wcale nie znaczy, że nie było tam elementów sci-fi. W filmie bardzo dziwne jest to, że zastosowano właściwie dwa zupełnie od siebie różne gatunki filmowe. Nie brakuje także nawiązań do innych filmów. Z jednej strony może to się spodobać, ale z drugiej może bardzo zdenerwować i zniechęcić do siebie widzów. Dlatego też ja osobiście mam mieszane uczucia względem tego filmu.
    Jak już wspominałam uwielbiam filmy, w których pojawiają się różnego rodzaju potwory,bo czekam z niecierpliwością na to aż zobaczę co tam zgotowali spece od efektów specjalnych. Morween`a z początku nie było za specjalnie widać. Jedyne co było widoczne to zgliszcza pozostawione po jego wizycie. Później twórcy zaczęli pokazywać nam znacznie więcej. Najpierw widzieliśmy sceny, w których pokazano nam tylko jakieś światła, potem przyszedł czas na ognisty ogon, a dopiero później mogliśmy zobaczyć pełne oblicze Morween`a. Osobiście przyznam, że byłam zauroczona. Wyglądał trochę jak mała Godzilla, co prawda, ale i tak mi się podobał. Jednakże trochę irytowało mnie dopracowanie momentu, w którym zaczynał się iskrzyć. Dziwnie to wyglądało. Zupełnie tego nie dopracowano, a mógł wyglądać naprawdę rewelacyjnie.
    Jeżeli wspominamy o potworach to przydałoby się napisać też coś o efektach specjalnych, które koniecznie muszą pojawić się w filmie science fiction, przynajmniej do czasu, w którym takie rzeczy będą mogły dziać się naprawdę. Mało było tutaj co prawda wstawek kosmicznych i niestety nie były one na jakimś wyższym poziomie. Pokazanie upadku statku na Ziemię nie do końca dopracowane. Sceny, które rozgrywały się na planecie Kainana wyglądały bardzo sympatycznie. Najbardziej podobała mi się scena, w której pokazane jest jak żołnierze atakują planetę Morween`ów. Dobrze to wyglądało chociaż chwilami przypominało scenę wyjętą z gry. Zresztą jak większość. Bardziej skupiono się o osadzeniu akcji na Ziemi, gdzie raczej daleko do tak zaawansowanych technologii.
    Dlatego też uważam, że sam pomysł na film jest dość ciekawy. Nieznany przybysz z kosmosu, który pomaga Wikingom pozbyć się nieproszonego gościa. Z jednej jednak strony jest to troszkę niezrozumiałe. Rozwój niektórych wydarzeń odbywał się w ogóle jakby innym torem. Sama nie wiem co mam o tym myśleć. W sumie to co się tam działo było bardzo ciekawe. Te wszelkie walki i to nie tylko z Morween`em,a także przygotowania do nich. Różne imprezy jak na przykład ta, w której Kainan i Wulfric grali w tarcze- do tej pory nie wiem o co chodziło, ale chyba o to kto pierwszy z nich spadnie. Podobał mi się atak Gunnara na twierdzę Rothgara. Ciekawe było także to jak w końcu wszyscy zobaczyli z czym mają do czynienia. Podobała mi się  także akcja z pułapką zastawioną na Morweena`a. Zdziwiłam się jednak jak potoczyły się sprawy, chociaż tego małego to się spodziewałam. Zaskoczona byłam także, że pojawiło się wiele nawiązań do wcześniejszych filmów jak na przykład z „Drużyny Pierścienia”. Miało to miejsce przy scenie, w którym ludzie Rothgara i Gunnara się zrzeszają, a ten ksiądz wychodzi i staje naprzeciw Morween`a. Scena wyglądała zupełnie jak Balrog vs. Gandalf i nawet to skomentowałam „Co on się w Gandalfa bawi?”. Uśmiałam się także na scenie, w której to Kainan i Freya musieli ucieka z jaskini Morween`a po skałach. Kainan postanowił z nim walczyć a Freya zawisła na skale zupełnie jak Tom Cruise w „Mission: Impossible 2”. Wiecie o co chodzi? Wiele było takich scen. Nie jestem pewna czy mi się to spodobało.
    W głównej roli Kainana zobaczymy Jamesa Caviezel`a. Dziwne zjawisko patrzeć na człowieka,który jeszcze niecałe 5 lat wcześniej grał Jezusa Chrystusa w „Pasji” a teraz szaleje u Norwegów polując na potwora. Jakby nie było to James zasłynął dzięki roli w „Pasji”. „Outlander” raczej nie wnosi nic większego do jego kariery.Uważam również, że grał dość przeciętnie w tym filmie. Jakoś nie urzekł mnie,chociaż uśmiech miał ujmujący. W filmie wystąpiło też kilku brytyjskich aktorów. Główną rolę kobiecą zagrała Sophia Myles. Zadebiutowała ona na dużym ekranie w filmie „Mansfield Park”, gdy miała zaledwie 19 lat. Ostatnio mogliśmy ją zobaczyć w filmie „Tristan i Izolda”. W roli przeznaczonego jej męża wystąpił Jack Huston, którego ja osobiście nie znam, ale większość może go znać z takich filmów jak „Spartakus”, czy „Lęk”. Grał nawet nie najgorzej. Ogólnie to po grze aktorskiej za wiele nie można się spodziewać. Nie są to jeszcze tak doświadczeni aktorzy, chociaż nie raz łamano zasadę, że im więcej nakręcił filmów tym lepszy.
    Myślę, że większość ludzi nawet nie usłyszy o tym filmie i dlatego niewielu go obejrzy.Prawdę mówiąc to nie polecam go. To nie jest film, który musowo musicie obejrzeć, no chyba, że chcecie zobaczyć połączenie przyszłości z przeszłością i dodaniu do tego potwora. Poza tym nie ma w nim nic takiego co mogłoby w sumie przyciągnąć uwagę czy też sprawić, że zostanie on w pamięci na dłużej. No, a może się mylę, może film ma potencjał, którego ja nie dostrzegam. Jednakże widywałam gorsze filmy, a ten jest naprawdę dobry.

Prześlij komentarz