Seria: Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów #2
Reżyseria: Sanaa Hamri
Scenariusz: Elizabeth Chandler
Zdjęcia: Jim Denault
Muzyka: Rachel Portman
Na podstawie: powieści Ann Brashares
Kraj: USA
Gatunek: Dramat obyczajowy / Młodzieżowy
Premiera światowa: 06 sierpnia 2008
Premiera polska na DVD: 28 listopada 2008
Obsada: Alexis Bledel, Blake Lively, America Ferrara, Amber Tamblyn, Michael Rady, Leonardo Nam, Jesse Williams, Tom Wisdom, Lucy Hale, Blythe Danner
„Stowarzyszenie Wędrujących
Dżinsów 2” to film oparty na serii powieści, które wyszły spod ręki Ann
Brashares. Wbrew pozorom film nie odzwierciedla konkretnie drugiego
tomu powieści, a w dużej mierze czwarty, ostatni tom. Oczywiście
pojawiają się elementy z poprzednich tomów, które stanowią dopełnienie
zaistniałych wydarzeń. Książki Ann Brashers o niezwykłej przyjaźni znają
prawie wszystkie nastolatki.Ja zaliczam się do tych, które przeczytały
wszystkie powieści z serii „Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów”. Ken
Kwapis tym razem przekazał pałeczkę Sanaa Hamri, która podjęła się
realizacji drugiej części owego filmu. Moim zdaniem wyszło trochę
słabiej, ale urok został zachowany.
Cztery przyjaciółki:
Lena, Carmen, Bridget i Tibby kończą pierwszy rok studiów.
Kiedy zbliżają się wakacje Carmen jest przekonana, że tym razem spędzą je
razem skoro w czasie roku akademickiego są tak daleko od siebie.
Niestety każda z dziewczyn ma swoje własne plany na wakacje. Dlatego po
raz kolejny do akcji wkraczają magiczne dżinsy, które mają za zadanie
jednoczyć przyjaciółki podczas, gdy same nie będą mogły robić tego
osobiście. Jednakże już ostatniego dnia między przyjaciółkami coś zaczyna
się psuć. Wraz z nadejściem wakacji ich kontakty nieco słabną.Ponownie
jednoczą się kiedy dżinsy znikają.
Kiedy rozpoczęłam
seans tego filmu miałam wrażenie jakbym pierwszą część oglądała milion
lat temu. Totalnie niewiele z niej pamiętałam, a nie mówiąc już
o książkach. Oczywiście wiele scen skojarzyłam, ale czegoś mi w nich
brakowało.Czasami wydawało mi się, że brakuje tutaj czegoś co łączyło by
cały film. Poza tym był on zrobiony dość chaotycznie, w szczególności
jeżeli chodzi o Lenę i jej przygody miłosne. Najpierw darzyła Kostosa
ogromną miłością, ale kiedy tenna pogrzebie jej dziadka wyznał jej, że
wziął ślub po powrocie do Stanów rzuciła się w ręce modela na zajęciach
artystycznych imieniem Leo. Potem ni stąd ni zowąd zaczęła go całować.
Zastanawiałam się czy nie przegapiłam części filmu, która by to
wyjaśniała. Później nagle randka, a potem znowu namiętne pocałunki. Ech.
Po prostu mam wrażenie, że niektóre sceny pozostały bez jakiś konkretnych
wyjaśnień. To mnie tylko tak trochę irytowało.
Najciekawsze z
tego filmu były chyba przygody każdej z bohaterek. Jakby nie było to
dużo się działo. Bridget wyjechała na obóz archeologiczny do Turcji,
gdzie odkopywała szczątki dawnych mieszkańców tamtych terenów i starała
poznać się ich zwyczaje.Niestety to przypomniało jej o jej nieżyjącej
matce. Później widzimy, że Bridget opuszcza obóz, aby odwiedzić swoją
babcię, z którą jej ojciec zabraniał jej kontaktów od 12 lat. Z drugiej
strony mieliśmy też Lenę, która w te wakacje postanowiła nie wyjeżdżać do
Grecji, ale pozostać w mieście i uczęszczać na kurs rysowniczy. Tam
spotkała chłopaka, z którym zaczęła spędzać więcej czasu.Z innej zaś
strony mamy Libby, która ponownie podjęła pracę w wypożyczalni filmów.
Tym razem pisze także scenariusz swojego nowego filmu, a
wydarzenie,które miało miejsce w jej 10 miesięcznicę z Ryanem z
pewnością tego nie ułatwia. No i w końcu Carmen, której mama wzięła
ponownie ślub i za niedługo ma rodzić. Sama Carmen wyjeżdża wraz z
koleżanką z uczelni do Vermonthu na letni kurs teatralny, aby siedzieć za
kulisami i mieć wszystko na oku. Tymczasem za sprawą nowo poznanego
chłopaka Iana zostaje wyciągnięta na scenę podczas przesłuchania w wyniku
czego dostaje główną rolę w sztuce. Sami więc widzicie,że w filmie dużo
się dzieje, przez co nawet nie myślimy o tym, aby się nudzić.
Nasze bohaterki
wiąże wspaniała przyjaźń. Aczkolwiek trochę mnie dziwi, że to wszystko
jeszcze trzymało się kupy. W normalnym świecie przyjaźń nie przetrwałaby
tyle co przyjaźń tych dziewczyn. A szkoda. Czasami marzy się o
takich przyjaciółkach. Przynajmniej ja o takich marzę. O takich
przyjaciółkach, które zapytają czego potrzebujesz, a Ty bez skrępowania i
bez zbędnych ich pytań możesz powiedzieć: „testu ciążowego”. Takie
przyjaciółki, które będą wspierać nie tylko Ciebie, ale także i Twoją
rodzinę kiedy Ty nie możesz być w pobliżu i przygotują dla Ciebie
najwspanialszy prezent na świecie, aby pomóc Ci odnaleźć wiarę w siebie.
Takie przyjaciółki, które bez zastanowienia wsiądą w samolot i przylecą
ze Stanów do Grecji, aby pomóc Ci się uporać z Twoimi problemami.
Szkoda,że takie rzeczy się nie zdarzają. No, ale w końcu to tylko film.
Nasze
cztery główne aktorki, które występują w tym filmie jakby nie było mają
na swoim koncie przynajmniej jeden serial. Alexis Bledel zanim zagrała
Lenę wystąpiła w„Kochanych kłopotach” u boku Lauren Graham. America
Ferrera po tym jak została Carmen otrzymała propozycję zagrania brzyduli
Betty, dzięki czemu rozbłysła i pokochały ją miliony ludzi na świecie.
Blake Lively po roli Bridget zagrała dziewczynę z wyższych sfer w
serialu„Plotkara”, natomiast Amber Tamblyn tuż po tym jak zakończyła
karierę Joan w serialu „Joan z Arkadii” została Libby. Całkiem nieźle
sobie poczynają dziewczyny i można powiedzieć, że już wiedzą coś o tym co
robią. Jednakże momentami miałam wrażenie, że jest zupełnie inaczej. Nie
wiem czy rozstanie ze stowarzyszeniem na 3 lata sprawiło, że trochę
odzwyczaiły się od granych przez siebie postaci, ale tak jakoś mało
realistycznie to wyglądało w niektórych przypadkach. Momentami nawet bez
życia.
Film mi się podobał. Prawie tak samo jak poprzedni, no ale z reguły
jest tak, że kontynuacje są słabsze. Nie wiem czy była to wina
zagmatwania wszelkich faktów, czy ogólnie postawy bohaterek, ale film
wydawał się o wiele słabszy pod względem emocjonalnym. No, ale wszystko
zależy od wątków, prawda? W końcu nic nie dorównało postaci Bailey w
pierwszej części filmu i jej tragicznego odejścia. Mam nadzieję, że
swoim wywodem nie odrzuciłam Was od filmu. Jest to typowe babskie kino,
najlepiej do obejrzenia w towarzystwie przyjaciółek, tych prawdziwych.
Prześlij komentarz