NOWOŚCI

poniedziałek, 5 lipca 2010

655. Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów 2, reż. Sanaa Hamri

Oryginalny tytuł: The Sisterhood of the Traveling Pants 2
Seria: Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów #2
Reżyseria: Sanaa Hamri  
Scenariusz: Elizabeth Chandler
Zdjęcia: Jim Denault
Muzyka: Rachel Portman
Na podstawie: powieści Ann Brashares
 
Kraj: USA 
Gatunek: Dramat obyczajowy / Młodzieżowy 
Premiera światowa: 06 sierpnia 2008 
Premiera polska na DVD: 28 listopada 2008 
Obsada: Alexis Bledel, Blake Lively, America Ferrara, Amber Tamblyn, Michael Rady, Leonardo Nam, Jesse Williams, Tom Wisdom, Lucy Hale, Blythe Danner 

   „Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów 2” to film oparty na serii powieści, które wyszły spod ręki Ann Brashares. Wbrew pozorom film nie odzwierciedla konkretnie drugiego tomu powieści, a w dużej mierze czwarty, ostatni tom. Oczywiście pojawiają się elementy z poprzednich tomów, które stanowią dopełnienie zaistniałych wydarzeń. Książki Ann Brashers o niezwykłej przyjaźni znają prawie wszystkie nastolatki.Ja zaliczam się do tych, które przeczytały wszystkie powieści z serii „Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów”. Ken Kwapis tym razem przekazał pałeczkę Sanaa Hamri,  która podjęła się realizacji drugiej części owego filmu. Moim zdaniem wyszło trochę słabiej, ale urok został zachowany.
    Cztery przyjaciółki: Lena, Carmen, Bridget i Tibby kończą pierwszy rok studiów. Kiedy zbliżają się wakacje Carmen jest przekonana, że tym razem spędzą je razem skoro w czasie roku akademickiego są tak daleko od siebie. Niestety każda z dziewczyn ma swoje własne plany na wakacje. Dlatego po raz kolejny do akcji wkraczają magiczne dżinsy, które mają za zadanie jednoczyć przyjaciółki podczas, gdy same nie będą mogły robić tego osobiście. Jednakże już ostatniego dnia między przyjaciółkami coś zaczyna się psuć. Wraz z nadejściem wakacji ich kontakty nieco słabną.Ponownie jednoczą się kiedy dżinsy znikają.
    Kiedy rozpoczęłam seans tego filmu miałam wrażenie jakbym pierwszą część oglądała milion lat temu. Totalnie niewiele z niej pamiętałam, a nie mówiąc już o książkach. Oczywiście wiele scen skojarzyłam, ale czegoś mi w nich brakowało.Czasami wydawało mi się, że brakuje tutaj czegoś co łączyło by cały film. Poza tym był on zrobiony dość chaotycznie, w szczególności jeżeli chodzi o Lenę i jej przygody miłosne. Najpierw darzyła Kostosa ogromną miłością, ale kiedy tenna pogrzebie jej dziadka wyznał jej, że wziął ślub po powrocie do Stanów rzuciła się w ręce modela na zajęciach artystycznych imieniem Leo. Potem ni stąd ni zowąd zaczęła go całować. Zastanawiałam się czy nie przegapiłam części filmu, która by to wyjaśniała. Później nagle randka, a potem znowu namiętne pocałunki. Ech. Po prostu mam wrażenie, że niektóre sceny pozostały bez jakiś konkretnych wyjaśnień. To mnie tylko tak trochę irytowało.
    Najciekawsze z tego filmu były chyba przygody każdej z bohaterek. Jakby nie było to dużo się działo. Bridget wyjechała na obóz archeologiczny do Turcji, gdzie odkopywała szczątki dawnych mieszkańców tamtych terenów i starała poznać się ich zwyczaje.Niestety to przypomniało jej o jej nieżyjącej matce. Później widzimy, że Bridget opuszcza obóz, aby odwiedzić swoją babcię, z którą jej ojciec zabraniał jej kontaktów od 12 lat. Z drugiej strony mieliśmy też Lenę, która w te wakacje postanowiła nie wyjeżdżać do Grecji, ale pozostać w mieście i uczęszczać na kurs rysowniczy. Tam spotkała chłopaka, z którym zaczęła spędzać więcej czasu.Z innej zaś strony mamy Libby, która ponownie podjęła pracę w wypożyczalni filmów. Tym razem pisze także scenariusz swojego nowego filmu, a wydarzenie,które miało miejsce w jej 10 miesięcznicę z Ryanem z pewnością tego nie ułatwia. No i w końcu Carmen, której mama wzięła ponownie ślub i za niedługo ma rodzić. Sama Carmen wyjeżdża wraz z koleżanką z uczelni do Vermonthu na letni kurs teatralny, aby siedzieć za kulisami i mieć wszystko na oku. Tymczasem za sprawą nowo poznanego chłopaka Iana zostaje wyciągnięta na scenę podczas przesłuchania w wyniku czego dostaje główną rolę w sztuce. Sami więc widzicie,że w filmie dużo się dzieje, przez co nawet nie myślimy o tym, aby się nudzić.
    Nasze bohaterki wiąże wspaniała przyjaźń. Aczkolwiek trochę mnie dziwi, że to wszystko jeszcze trzymało się kupy. W normalnym świecie przyjaźń nie przetrwałaby tyle co przyjaźń tych dziewczyn. A szkoda. Czasami marzy się o takich przyjaciółkach. Przynajmniej ja o takich marzę. O takich przyjaciółkach, które zapytają czego potrzebujesz, a Ty bez skrępowania i bez zbędnych ich pytań możesz powiedzieć: „testu ciążowego”. Takie przyjaciółki, które będą wspierać nie tylko Ciebie, ale także i Twoją rodzinę kiedy Ty nie możesz być w pobliżu i przygotują dla Ciebie najwspanialszy prezent na świecie, aby pomóc Ci odnaleźć wiarę w siebie. Takie przyjaciółki, które bez zastanowienia wsiądą w samolot i przylecą ze Stanów do Grecji, aby pomóc Ci się uporać z Twoimi problemami. Szkoda,że takie rzeczy się nie zdarzają. No, ale w końcu to tylko film.
    Nasze cztery główne aktorki, które występują w tym filmie jakby nie było mają na swoim koncie przynajmniej jeden serial. Alexis Bledel zanim zagrała Lenę wystąpiła w„Kochanych kłopotach” u boku Lauren Graham. America Ferrera po tym jak została Carmen otrzymała propozycję zagrania brzyduli Betty, dzięki czemu rozbłysła i pokochały ją miliony ludzi na świecie. Blake Lively po roli Bridget zagrała dziewczynę z wyższych sfer  w serialu„Plotkara”, natomiast Amber Tamblyn tuż po tym jak zakończyła karierę Joan w serialu „Joan z Arkadii” została Libby. Całkiem nieźle sobie poczynają dziewczyny i można powiedzieć, że już wiedzą coś o tym co robią. Jednakże momentami miałam wrażenie, że jest zupełnie inaczej. Nie wiem czy rozstanie ze stowarzyszeniem na 3 lata sprawiło, że trochę odzwyczaiły się od granych przez siebie postaci, ale tak jakoś mało realistycznie to wyglądało w niektórych przypadkach. Momentami nawet bez życia.
    Film mi się podobał. Prawie tak samo jak poprzedni, no ale z reguły jest tak, że kontynuacje są słabsze. Nie wiem czy była to wina zagmatwania wszelkich faktów, czy ogólnie postawy bohaterek, ale film wydawał się o wiele słabszy pod względem emocjonalnym. No, ale wszystko zależy od wątków, prawda? W końcu nic nie dorównało postaci Bailey w pierwszej części filmu i jej tragicznego odejścia. Mam nadzieję, że swoim wywodem nie odrzuciłam Was od filmu. Jest to typowe babskie kino, najlepiej do obejrzenia w towarzystwie przyjaciółek, tych prawdziwych.

Prześlij komentarz