NOWOŚCI

sobota, 3 lipca 2010

654. Julie i Julia, reż. Nora Ephron

Oryginalny tytuł: Julie & Julia 
Reżyseria: Nora Ephron 
Scenariusz: Nora Ephron, Julie Powell 
Na podstawie: książki Julie Powell "Julie and Julia: 365 days, 524 recipes, 1 Tiny Apartament Kitchen"
Zdjęcia: Stephen Goldblatt
Muzyka: Alexandre Desplat 
Kraj: USA 
Gatunek: Dramat / Komedia / Biograficzny 
Premiera światowa: 30 lipca 2009 
Premiera polska: 09 października 2009 
Obsada: Amy Adams, Meryl Streep, Chris Messina, Stanley Tucci, Linda Edmond, Deborah Rush, Jane Lynch
 

    Julia Child była najchętniej oglądaną kucharką w Stanach Zjednoczonych. Wszyscy ją kochali. Jej przygoda z gotowaniem zaczęła się we Francji, gdzie wyjechała wraz ze swoim mężem. Tam pokochała gotowanie i postanowiła wydać książkę kucharską. Po 41 latach w Nowym Jorku urocza Julie Powell zainspirowana Julią Child otworzyła projekt Julie/Julia. Wszystko opisywała na blogu, później wydała książkę „Julie andJulia: 365 Days, 524 Recipes, 1 TinyApartment Kitchen” znaną też pod tytułem „Julie and Julia: My Year of CookingDangerously”, która w 2009 roku stała się podstawą do stworzenia filmu. Reżyserii podjęła się Nora Ephron („Masz wiadomość”, „Czarownica”)  łącząc w jedną historię dwie oddzielne. Doceniona przez krytyków, w tym także tych kulinarnych zaskarbiła serca miliony, w tym także i moje. 
    Julie Powell jest niezadowoloną z siebie i swojej pracy kobietą, której niegdyś wróżono świetlaną przyszłość jako pisarka. Jednakże, teraz, kiedy kończy 30 lat zdaje sobie sprawę z tego, że nigdy w życiu niczego nie dokończyła. Postanawia więc rozpocząć pewien projekt. Bierze przykład ze swojej przyjaciółki i rozpoczyna pisanie bloga. W ciągu najbliższego roku ma zamiar gotować według najlepszych przepisów Julii Child, na podstawie jej książki kucharskiej, a następnie opisywać swoje wrażenia na łamach bloga. Z początku Julie dzielnie gotuje kolejne potrawy i nie zraża się tym, że na jej blogu nikt nie pokazuje swojego zainteresowania. Wkrótce, jednak, wszystko się zmienia, Julie staje się popularna wśród czytelników, którzy przysyłają jej prezenty i wspierają w tym co robi. Nie wiedzą jednak, jak bardzo cierpi małżeństwo Julie z Erikiem.Będzie musiała zdecydować co jest dla niej ważniejsze – Julia Child ze swoimi przepisami, czy jej ukochany mąż. 
    Filmy o gotowaniu nie należą do moich ulubionych. Nie, że mi się nie podobają, po prostu za bardzo głodna się po nich robię. „Julie i Julia” to naprawdę sympatyczna opowieść o dwóch zupełnie różnych kobietach, żyjących w dwóch zupełnie różnych światach, ale z jedną wspólną miłością, którą okazało się być gotowanie. Osobiście nie znam osoby Julii Child, co dziwne, bo przecież spośród tych miliona programów kulinarnych musiałam kiedyś ją zobaczyć, może wkrótce będzie okazja. Nigdy nie słyszała o tej historii Julie Powell, a jakby nie było jest ona dość niezwykła – pomyśleć co zrobić może z człowiekiem zwykłe blogowanie i jaką sławę można przez to zyskać, gdy pokochają Cię czytelnicy. Cieszy mnie to, że takie powieści także zostają zekranizowane, i że w ogóle ktoś podobne historie publikuje.
    Historia mnie zafascynowała. Z początku nie zrozumiałam koncepcji jaką Ephron przyjęła sobie do realizacji tej opowieści.Opowiedziana bardzo swobodnie, bardzo wciągająca i niezwykle wzruszająca. Tak mogłabym opisać to co zobaczyłam na ekranie. Co prawda momentami trochę się dłuży, nie mniej jednak ogląda się bardzo przyjemnie, chociaż powodem tego mogły być wspaniałe potrawy, które są w filmie przygotowywane. Podobało mi się ujęcie dwóch odrębnych rzeczywistości, które dla mnie- z początku, wyglądały jak jedna, trochę niespójna całość. Podobało mi się to, że obie te historie zostały przedstawione od samych ich początku. Poznajemy Julie Powell, poznajemy Julię Child, nie kiedy są już zaawansowanymi kucharkami tylko kiedy uczą się czym jest gotowanie. Dla jednych może być to męczący obowiązek, ale dla innych... zwyczajna przyjemność. Myślę, że była to myśl przewodnia jaką twórcy zapragnęli przekazać swoim widzom.
    Przyznam, że nigdy w życiu nie słyszałam o podobnej książce kucharskiej „Mastering the Art of French Cooking”. Jak się okazuje jest do kupienia w polskich księgarniach. Pomyśleć jak taki film może być perfekcyjnym posunięciem marketingowym. Wszystkie potrawy, które zostały w filmie ugotowane pochodziły właśnie z tej książki. Wszystkie potrawy,które znalazły się w projekcie Julie/Julia także pochodziły właśnie z tej książki Julii Child. Przyznam szczerze, że niektóre wyglądały przepysznie –wierzę też, że tak smakowały. Kto wie, może nawet ja sobie zrobię kiedyś taki projekt z jakąś inną książką, nigdy nic nie wiadomo. Podobała mi się forma tego wszystkiego. Dzięki temu było w tym filmie dość dużo humoru. Nigdy nie zapomnę jak Julie siłowała się z homarami, które gotuje się na żywca. Tyle ich napakowała do tego garnka, myślałam, że stamtąd wylezą – oczywiście, niewiele się pomyliłam. Przedstawiono tą historię w bardzo zabawny sposób, no ale przecież tym ma być gotowanie – zabawą, a nie udręką.
    Główne role przypadły w udziale Meryl Streep oraz Amy Adams. Pierwszej Pani nie trzeba nikomu przedstawiać. Moim skromnym zdaniem idealnie wcieliła się w postać Julii Child. Była tak samo do pokochania. Jej akcent był powalający. Nic dziwnego, że zdobyła tyle nagród i nominacji, w tym do Oscara za najlepszą drugoplanową rolę kobiecą. Amy Adams też była nie najgorsza. Moim zdaniem była trochę mało wyrazista, ale i tak to jej było więcej na ekranie.Osobiście za bardzo za nią nie przepadam. Mogliśmy zobaczyć ją w takich produkcjach jak „Zaczarowana” a ostatnio w „Oświadczyny po irlandzku”. Obie panie wspierane były przez swoich mężów, tzn. tych filmowych. Mężem Meryl został Stanley Tucci, który jak dla mnie był przykładem męża idealnego.Wspaniały człowiek niezwykle kochający swoją żonę. Idealnie przedstawił to na ekranie. Z kolei mężem Amy został Chris Messina. Także mąż idealny. Nic tylko pozazdrościć. W filmie zobaczyć mogliśmy także Lindę Emond, Helen Carey, Jane Lynch, Deborah Rush i wielu innych miłośników jedzenia.
   Film uważam za udany. Bardzo przyjemnie się go oglądało. Nie było jednak fajnie patrzeć na tyle różnych pyszności i mieć świadomość, że nic podobnego się nie zje w najbliższym czasie chociaż mamy zamiar wybrać się na jakąś okazję do francuskiej restauracji. Historia przedstawiona w niesamowity sposób, ze wspaniałymi zdjęciami i piękną muzyką. Wszystko to sprawiło, że widz całkowicie zatraca się w tej produkcji i zachęca do częstszego gotowania, w dodatk ugotowania urozmaiconego.  Myślę, że każdy mógłby się czegoś nauczyć z tego filmu, ale na pewno każdy musi poznać Julię Childi niesamowitą historię kobiety, która zyskała sławę dzięki blogowi zainspirowanego pracą swojej idolki.


Julie/Julia Project: http://blogs.salon.com/0001399/


5 komentarzy :



  1. Bardzo sympatyczny film. Tak, jak wspomniałaś, z genialną ...
    Bardzo sympatyczny film. Tak, jak wspomniałaś, z genialną rolą Maryl Streep, którą pokochałam już od pierwszych sekund filmu. Chyba, jedna z jej najlepszych ról, boski akcent i intonacja :) Rzeczywiście, bardzo ciekawy ten pomysł Powell z tym blogiem, tak się składa, że mam jej książkę, moja mama zakupiła jeszcze w czasie, kiedy nic nie było nawet słychać o żadnym filmie. No, ale w książce nie ma Streep i genialnych krajobrazów Francji, więc film o wiele goręcej polecam :) Moja ocena - też 7 :)

    OdpowiedzUsuń

  2. Meryl pewnie jak zwykle genialna, muszę obejrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Absolutnie się podpisuję po Twoją recenzją - genialna Meryl Streep i bardzo przyjemna opowiastka, trochę w klimacie Pixarowskiego "Ratatuja". 7/10 pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie planuję w tym miesiącu ten film zobaczyć, choć nie wiem czy się uda. Ale zapowiada się bardzo interesująco.

    OdpowiedzUsuń

  5. To kino z dużym urokiem. Ciepły klimat i super pozytywne nastawienie. Jak na lekki film - rewelacja.

    OdpowiedzUsuń