Reżyseria: Jorge Blanco
Scenariusz: Joe Stillman
Muzyka: James Seymour Brett
Kraj: USA / Wielka Brytania / Hiszpania
Gatunek: Animacja / Komedia / Przygodowy / Sci - Fi
Premiera światowa: 14 listopada 2009
Premiera polska: 29 stycznia 2009
Dubbing polski: Maciej Stuhr, Piotr Adamczyk, Magdalena Różczka, Jarosław Boberek, Maciej Dybowski, Adam Ferency, Muniek Staszczyk
Na
planecie Ziemia wciąż powstają coraz to nowsze (lub mniej nowsze) filmy o
tym jak kosmici najeżdżają naszą ojczystą planetę. Jednakże, co by było,
gdyby role się odwróciły i to my bylibyśmy tymi najeżdżającymi, w
dodatku kosmitami? Taki właśnie scenariusz prezentuje sobą najnowsza historia Joe Stillmana („Shrek”) w reżyserii Jorge Blanco.
Na
planecie w odległej galaktyce żyją sobie szczęśliwie zieloni jej
mieszkańcy. Jeden z nich imieniem Lem właśnie rozpoczyna takie życie,
gdyż dostaje wymarzoną pracę i jest bliski zdobycia ukochanej dziewczyny z
sąsiedztwa. Jednakże spokój mieszkańców zostanie zakłócony, kiedy to na
ich planecie ląduje statek kosmiczny NASA z Ziemi. Wszyscy mieszkańcy
przerażeni są myślą inwazji kosmitów, co spowodowane jest nadchodzącą
premierą trzeciego części filmu „Humaniacs”. Kiedy z pokładu statku
wychodzi Chuck Baker nie spodziewa się zastać na niej życia.
Z przerażeniem rzuca się do ucieczki chowając się w pobliskim
planetarium. Tam spotyka Lema, którego prosi o pomoc w dotarciu do jego
statku, gdyż za 3 dni statek matka wraca na Ziemię. Nie będzie to takie
łatwe, gdyż statek Chucka już został objęty specjalnym nadzorem ze strony
służb wojskowych pod przewodnictwem Generała Grawla.
Oglądając
zwiastun tego filmu już podczas przed premiery filmu „Paranormal
Activity” (z powodu problemów technicznych – dwukrotnie) byłam niemalże
przekonana, że będzie to najśmieszniejsza animacja jaką oglądałam od
dłuższego czasu. Niestety, poza kilkoma fajnymi postaciami, gagami oraz
interesującą historią film nie prezentuje sobą właściwie nic. Śmiem nawet
powiedzieć, że momentami jest potwornie nudny – a szkoda, bo historia ma
niesamowity potencjał.
Opowieść,
która – jakby nie było, prezentuje odwrócone role bohaterów jest dość
ciekawa, w szczególności,że może rodzić tylko zabawne sytuacje. Bo cóż
innego może się zdarzyć kiedy astronauta przybywa na niezbadaną planetę w
nadziei, że znajdzie tam tylko pył kosmiczny i skałki, a tam zielone
ludziki, które utknęły w latach 50-tych z pieskami będącymi uroczymi
miniaturkami Obcego. Każdy pomyśli, że ubaw byłby niesamowity, ale jak
się okazało wszystkie śmieszniejsze sceny zostały umieszczone w
zwiastunie. Przykładem jest oczywiście przybycie Chucka do ogródka, czy
też akcja z lekarstwem, które zielona mamusia podaje swojemu choremu
synkowi mówiąc, że jak nie weźmie to przyjdzie straszny Pan i ...
bach,nagle wpada Chuck. Oczywiście później jest już schematycznie i
niczym się ta animacja nie wyróżnia na tle innych filmów. W dodatku mamy
tutaj kilka nawiązań do innych historii z kosmitami, jak właśnie „Obcy”,
czy też „E.T.”. No, ale w końcu bajki jak zawsze mają czegoś nauczyć, a
czego uczy nas ta bajka – „nie wszystko co obce, nieznane jest złe”.
Przyznać
jednak muszę, że zauroczyła mnie animacja. Patrząc na nią wydaje się
jakby była to kolejna przygodówka spod skrzydeł Disney & Pixar, a
tutaj psikus. Kolorowe postacie, których osobowość jest niekiedy godna
pożałowania, ale jednak jakby nie było pod względem technicznym może się
podobać. Każda postać została tutaj dopracowana, co sprawia dobre
wrażenie. Do moich ulubionych należą psy wyglądające jak Obcy – w takiej
formie są naprawdę słodziutkie, oraz Fafik –czyli sonda zachowująca się
jak pies – no normalnie szokujące, ale i tak słodkie.
Jak
przystało na film animowany w polskich kinach wyświetlany był w wersji
spolszczonej, a więc znowu mamy do czynienia z dubbingiem. Dialogi
polskie po raz kolejny stworzył Bartosz Wierzbięta. Ma na swoim koncie
wiele animacji w tym „Madagaskar”. Jednakże te dialogi w filmie momentami
były lepsze, ale zazwyczaj raczej przeciętne. Z kolei Elżbieta
Kopocińska – Bednarek, która odpowiadała za reżyserię dubbingu podczas
prac nad „Kung Fu Panda”, czy też „Sposób na rekina” tym razem
tak średnio dobrała aktorów. Niektórzy zrobili na mnie dobre wrażenie,
ale inni wręcz przeciwnie. Do pierwszej grupy mogę zaliczyć Piotra
Adamczyka, który dał głos Chuckowi. Muszę powiedzieć, że całkiem fajnie
mu to wyszło. Po raz kolejny Jarosław Boberek dobrze się spisał jako
Skiff. Chociaż i tak próbowałam się doszukać tych znanych mi już przy
Julianie tonów. Jak dla mnie totalną porażką w filmie było umieszczenie
Muńka Staszczyka jako Glara – tego hipisowskiego kolesia. Oczywiście nie
trudno było się domyśleć, że to właśnie on będzie mówił głosem Muńka ze
względu na miłość do swojej gitary i śpiewu. Jednakże, kiedy zaczął
śpiewać... no cóż, to nie moje klimaty i uświadomiłam sobie jak
bardzo nie lubię zespołu T.Love.
Spodziewałam się czegoś lepszego
po „Planecie 51”. Ciekawy pomysł,którego potencjału nie wykorzystali
twórcy to zjawisko, które jest dość powszechne w dzisiejszej
kinematografii. Początek zapowiadał całkiem fajne kino, ale jak to zawsze
bywa wszystko wzięło w łeb po pół godziny – jak nie w krótszym czasie.
Nie mniej jednak było interesująco, ale jak dla mnie niewystarczająco,
gdyż co chwilę coś mnie rozpraszało. Myślę, że jeżeli komuś nie uda się
obejrzeć filmu w kinie – to niech nie rozpacza, bo moim skromnym zdaniem
nie opłaca się płacić tyle za seans, żeby obejrzeć produkcję
raczej przeciętną.
jakoś mnie do tej animacji nie ciągnie. W ogóle, abym obejrzała jakiś film animowany i była z niego zadowolona, musi on być szczególny. Pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńPlaneta 51 to przede wszystkim niezobowiązująca rozrywka na jeden raz (nic mi nie wiadomo o kontynuacji, więc być może jej nie będzie). Też swego czasu postawiałam 6-tkę, choć film mnie przekonał faktem, że nie próbował na siłę być zabawny, ani nie próbował wpisać się w kanon. Jest to raczej przyzwoita rozrywka dla dzieci, i tych, którzy uwielbiają intertekstualność, bo tak jak ty również zauważyłaś odniesień do innych, podobnych filmów jest co nie miara. A odkrywania jaki film teraz jest przywoływany przez bohaterów może stanowić frajdę. Nie widziałam filmu w polskiej wersji, tylko w angielskiej. I muszę powiedzieć, że aktorzy spisali się bardzo dobrze. Też mnie bardzo wzruszyła ta sonda udająca pieska ;] Pozdrawiam,
OdpowiedzUsuń