NOWOŚCI

wtorek, 25 maja 2010

638. Raj dla par, reż. Peter Billingsley

Reżyseria: Peter Billingsley
Scenariusz: Vince Vaughn, Dana Fox, Jon Favreau
Zdjęcia: Eric Alan Edwards
Muzyka: A.R. Rahman
Kraj: USA
Gatunek: Komedia
Premiera światowa: 08 października 2009
Premiera polska: 01 stycznia 2010
Główne role:
               Jason Bateman jako Jason
               Kristen Bell jako Cynthia
               Vince Vaughn jako Dave
               Malin Akerman jako Ronnie
               Jon Favreau jako Joey
               Kristin Davis jako Lucy
               Faizon Love jako Shane
               Kali Hawk jako Trudy
               Tasha Smith jako Jennifer
               Jean Reno jako Marcel
               Carlos Ponce jako Salvadore
               Peter Sarafinowicz jako Sctanley
Historia:
    Cynthia i Jason, na jednej zimprez, informują swoich przyjaciół, że zamierzają się rozwieść. Postanawiająjednak podjąć ostatnią próbę ratowania małżeństwa i decydują się na wyjazd doraju, gdzie dzięki najlepszym specjalistą uda im się odbudować związek.Niestety, wyjazd jest dla nich zbyt kosztowny, w związku z czym proszą załogęskładającą się z dwóch małżeństw i jednej pary, do dołączenia do nich,gwarantują tym samym dobrą zabawę podczas, gdy oni będą chodzić na terapię.Dave i Ronnie z początku nastawieni byli do pomysłu negatywnie, ale w końcuwraz z Joey`em i Lucy oraz Shane`m i Trudy dołączają do swoich przyjaciół. Namiejscu okazuje się niestety, że wszyscy muszą uczestniczyć w terapii, a jeżelisię nie dostosują to zostaną wyrzuceni z wyspy. Podczas sesji małżeńskichokazuje się, że każda z par ma masę problemów, o których wcześniej nie miałypojęcia.
Moja opinia o filmie:
    Rzadko zdarza się, żeby czyjśzwiązek można było uznać za idealny. Każda para ma swoje problemy, bez względuna to na jakim etapie wspólnego życia się znajdują. Niektóre pary wybierają siędo poradni małżeńskich, czy innych terapeutów, aby pomogli im oni w zrozumieniusiebie nawzajem. A co jeśli taka poradnia znajdowałaby się na jednej zpiękniejszych wysp świata? Czy nie dobrze byłoby połączyć dobre z pożytecznym?„Raj dla par” to właśnie jedna z takich historii. Reżyserii tej komedii dla parpodjął się człowiek, który do tej pory znajdował się po drugiej stronie kamery– Peter Billingsley.
    Nigdy nie uważałam, żeby powstawanietego typu komedii było konieczne. Nigdy nie sądziłam, że jak już usiądę do tegotypu filmu to nie zaśmieję się nawet przez chwilę, ani nie wykrzywię ust wuśmiechu. Poza tym fabuła filmu jest dość irytująca i poza wspaniałą wyspą niebędzie się można tutaj niczym zachwycić. No, ale film niesie coś za sobą, amianowicie rozmaite pomysły na pogrążenie swojego związku.
    Fabułę filmu można bypodzielić na dwie odrębne części. Pierwsza z nich związana jest z zapoznaniemwidza z głównymi bohaterami. Poznajemy trzy na pozór szczęśliwe małżeństwa, atakże mężczyznę, który po rozwodzie spotyka się z dziewczyną, która mogłaby byćjego córką. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że wszystko gra. I wtedyprzychodzi druga część filmu, czyli wyjazd na wyspę. Odbywają się tutaj różnegorodzaju terapie – nie tylko z psychologiem, ale i z głównym guru tej całejwyspy – Marcelem. To właśnie podczas tych terapii dowiadujemy się, że nasibohaterowie mają poważne problemy, o których sami wcześniej nie zdawali sobiesprawy. Można by pomyśleć, że taki rozwój zdarzeń prowadziłby do komicznychsytuacji. Niestety, z każdą minutą robiło się tylko coraz bardziej dołująco.Film komediowy zamienił się w czysty dramat. W jaki sposób, to chyba nie trudnosię domyśleć, bo w końcu kiedy rozgrzebuje się problemy to nie może się todobrze skończyć. No, ale pozostaje jeszcze zakończenie, które jak dla mniemogłoby się skończyć jeszcze bardziej dramatycznie. A tak to niestety film jestprzewidywalny od pierwszej do ostatniej minuty jego oglądania.
    To czym naprawdę można sięzachwycać podczas oglądania tego filmu to oczywiście przepiękna wyspa.Żałowałam, że się tam nie znalazłam. Nawet jeżeli oznaczałoby to wczesnewstawanie. Dla takiego miejsca człowiek zdolny jest zrobić wszystko. Wspaniałekrajobrazy, najczystsza woda świata, nie wspominając o pięknie samej dżungli.Film po części kręcony był, tak naprawdę na dwóch wyspach – Bora Bora orazTahiti. Całe piękno tych dwóch wysp oddały w pełni zdjęcia autorstwa EricaAlana Edwardsa („Wpadka”). Na takie miejsca możnaby patrzeć godzinami.
    W głównych rolach zobaczymytutaj same gwiazdy. Jedną z nich, a także pomysłodawcą całej tej produkcji jestVince Vaughn, którego wciąż nie lubię. Nie wiem czemu, może po prostu źle mu zoczu patrzy. Nie podoba mi się także to jak gra. Nigdy mi się nie podobało, aletutaj jest to już po prostu paranoja. Oczywiście przychodzi mu z łatwościąodgrywanie roli takich jak ta, ale to nie znaczy, że jest on dobry w tym corobi. Jego żonę zagrała Malin Akerman („Watchmen. Strażnicy”). Muszępowiedzieć, że spodobała mi się w tym filmie, ale nie tak żebym zwariowała najej punkcie. Ich najlepszych przyjaciół zagrali Jason Bateman oraz KristenBell. Jako para, która ma się rozwieść i wyjazd na wakacje jest dla nichjedynym ratunkiem to nie zagrali zbyt przekonująco. Oczywiście mieli też lepszechwile, ale przeważały gorsze. A szkoda, bo parę tworzyli całkiem uroczą. Innąparą, która już na pierwszy rzut oka miała problemy jest duet Kristin Davis(„Seks w wielkim mieście”) oraz Jon Favreau. Oni dali z siebie chyba najwięcej.Najbardziej podobała mi się scena podczas ich terapii, kiedy to dochodzi dowielkiego przełomu. Zagrali z pasją, ale Favreau tą rolą sprawił tylko, żejeszcze bardziej go nie znoszę. No i ostatnią, dość dziwną parą zostali FaizonLove oraz Kali Hawk – jego młoda dziewczyna. Bardzo lubię czarnoskórychmężczyzn więc złego słowa o Love nie powiem, ale Hawk... była po prostutragiczna. Perełką całego filmu okazał się być Jean Reno. Tak, on też gra w tymfilmie. Jak zawsze powala mnie na łopatki tak teraz nie zrobił na mnie aż takwielkiego wrażenia, ale zawsze mogło być gorzej, a zdecydowanie było najlepiejze wszystkich tutaj aktorów. Nie mniej jednak uważam, że dobór obsady byłudany, tylko sami aktorzy nie bardzo się spisali.
    Ogólnie rzecz ujmując, „Rajdla par” to prawdziwe piekło, zarówno dla bohaterów prezentowanej historii, jaki dla widza, który musi oglądać podobne głupoty. Humoru było tutaj jak nalekarstwo, albo nawet gorzej, a cała historia wydaje się być dość płytka.Dlatego też poważnie zastanówcie się, kiedy będziecie myśleli o podobnymwyjeździe dla ulepszenia waszego związku, bo może się okazać, że może być towasz ostatni wspólny wyjazd.
Galeria:
 
 
 
 
 
 

OCENA: 4/10            Poniżej oczekiwań
      

3 komentarze :

  1. kondzi9331@op.pl25 stycznia 2018 22:12

    Jestem zaskoczony. obecnie, jest to moja jedna z ulubionych, a mam ich niewiele. mi się podobało i dałem 8. pozdrawiam [teraz-kino]

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja się dobrze bawiłam, po świątecznych filmach, dobrze mi zrobił taki lekki film No i ta wyspa… mm… chciałabym na takiej wyspie znaleźć choć raz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie napisany artykuł. Mam nadzieję, że będzie ich więcej.

    OdpowiedzUsuń