NOWOŚCI

sobota, 22 maja 2010

637. Różowa Pantera 2, reż. Harald Zwart

Reżyseria: Harald Zwart
Scenariusz: Steve Martin, Scott Neustadter, Michael H. Weber
Zdjęcia: Denis Crossan
Muzyka: Christophe Beck
Kraj: USA
Gatunek: Komedia
Premiera światowa: 06 lutego 2009
Premiera polska: 27 lutego 2009
Główne role:
             Steve Martin jako Inspektor Jaques Clouseau
             Jean Reno jako Ponton
             John Cleese jako Dreyfuss
             Emily Mortimer jako Nicole
             Andy Garcia jako Vicenzo
             Alfred Molina jako Pepperidge
             Jeremy Irons jako Avellaneda
             Aishwarya Rei jako Sonia
             Yuki Matsuzaki jako Kenji
Historia:
    Na całym świecie dochodzi do seriikradzieży. Na miejscu zbrodni odnajdywana jest wizytówka najsłynniejszegozłodzieja na świecie nazywającego siebie Tornado. Powołana zostaje DrużynaMarzeń składająca się z najlepszych detektywów z obrabowanych krajów. Tymczasemwe Francji Inspektor Jacques Clouseau dostaje zawiadomienie od swojegoprzełożonego, że Drużyna Marzeń chce zaprosić go do współpracy. Kiedy tylkoClouseau przekracza granicę na lotnisku w wiadomościach podają informację okradzieży Różowej Pantery- najsłynniejszego diamentu na świecie. Drużyna Marzeńprzybywa zatem do Paryża, gdzie wraz z inspektorem Clouseau spróbują wpaść natrop, który doprowadzi ich do Tornado, a tym samym odnalezienia skradzionychprzedmiotów. Niestety, za sprawą inspektora Drużyna Marzeń okrywa się hańbą.
Moja opinia o filmie:
    Naprzełomie lat 60tych i 70tych seria filmów „Różowa Pantera” w reżyserii BlakeEdwardsa cieszyła się ogromną popularnością. Nic więc dziwnego, że prawie półwieku po premierze pierwszego filmu postanowiono odświeżyć historię różowegodiamentu. „Różowa Pantera 2” jest kontynuacją owego filmu, na którą przyszłonam czekać 3 lata. Za realizację zabrał się mający raczej marne doświadczenie wtej dziedzinie holenderski reżyser- Harald Zwart. Żadnego z jego filmów niedarzyłam większą sympatią, ale „Różowa Pantera” wydawała mi się niezwyklebliska. Dlatego też postanowiłam obejrzeć i drugi film z tej serii.
    Zawszebardzo lubiłam komedie. Jednakże od pewnego czasu niewiele potrafi mnierozbawić. Na „Różowej Panterze” zawsze jednak mam niezły ubaw. Co prawda drugaczęść nie ubawiła mnie tak jak pierwsza, ale i tak miałam ataki śmiechu. Niestetyzdecydowanie za mało. Wiele rzeczy podobało mi się w tym filmie, alestwierdziłam, że jakby nie była to komedia to raczej byłabym zawiedziona. Niejest to film najwyższych lotów. Nie grzeszy inteligencją. Jest to typowy filmna rozluźnienie, przy którym niepotrzebne jest zagłębianie się w sens treści. Wdodatku jedyne zabawne sceny dotyczyły ciapowatości głównego bohatera. W filmiepojawiło się także kilka znanych twarzy, co mnie osobiście bardzo ucieszyło.
    Sposób wjaki twórcy wprowadzili widza w najnowszą produkcję jest intrygujący. Przyznam,że ja osobiście nie mam nic przeciwko takiemu nakreśleniu sensu akcji w filmie.Przez to wiemy mniej więcej o czym będzie film, ale także z góry możemy założyćnajprawdopodobniejszy scenariusz jaki zostanie nam przedstawiony. Przez to niew filmie żadnych zwrotów akcji, a jedynym zaskoczeniem powinno być odkryciezłodzieja, co dla mnie osobiście żadnym zaskoczeniem nie było, bo od początkuto wiedziałam. Scenariusz nie jest niczym oryginalnym niestety, a szkoda, bomożna było go ciekawie urozmaicić. Jednakże sam jego sens zakłada kilka podróżyw najciekawsze miejsca świata przez co staje się on bardziej przystępny, wszczególności dla tych, dla których takie widoki nie są obojętne (czyt. dlamnie).
    Scenariuszjednak zakłada, że Clouseau dalej pozostanie pierdołą jakich mało, któryporusza się niczym słoń w składzie porcelany przynosząc wstyd nie tylko sobie,ale także przedstawicielom innych państw należących do Drużyny Marzeń.Przyznam, że jest to główny powód do śmiechu w tym filmie, bo przecież cóżinnego może nas bardziej rozbawić, niż Clouseau robiący z siebie pośmiewiskopodczas wizyty u Avellaneda kiedy to wpada przez komin, podczas wizyty u papieżakiedy to go przesłuchuje i „wczuwa się” w jego położenie, nie wspominając już otym, że dwukrotnie doprowadza do pożaru w jednej z włoskich restauracji. Mnienajbardziej ubawiła scena w gabinecie Dreyfusa, kiedy to Clouseau odnajdujewszystkie kamery, włącza się alarm i wpada grupa specjalna, a Clouseau podajebez problemu hasło. No i nie mówiąc już o tym długopisie ukrytym w dyktafonie:„Potrzebne Ci to, aby nikt nie spostrzegł, że piszesz?” Clouseau: „Właśnie!” .Wszystkoto jest naprawdę charakterystyczne dla Clouseau, ale niekiedy ma się wrażenie,że sceny te są robione z lekką nutką przesadyzmu. Niekiedy ma się wrażenie, żetakie rzeczy po prostu nie mają prawa się wydarzyć, nie wspominając już o tymjak głupim można być, aby robić takie rzeczy. Jednakowoż nawet te scenysprawiają, że człowiek musi się przynajmniej uśmiechnąć, bo przecież nikt niechciałby się znaleźć w podobnych sytuacjach.
    Bardzo lubię filmy, w których gwiazdy musząsię wykazać nie tylko przez samą grę aktorską. Uwielbiam kiedy muszą naśladowaćinne głosy albo mówić nieznanym sobie akcentem. Dlatego też bardzo podziwiamSteve`a Martina, który rewelacyjnie zagrał francuskiego inspektora Clouseau.Jego francuski akcent był niewiarygodny i przez to jego postać była jeszczezabawniejsza. Poza tym uważam, że Martin jest idealny do tej roli. Naprawdę sięwczuwa i wychodzi mu to niezwykle naturalnie. Jak już wspominałam w filmiewystąpiły same gwiazdy. Poza starymi znajomymi z pierwszej części filmu, czyliJeanem Reno oraz Emily Mortimer, pojawiły się nowe twarze. Dreyfussa tym razemzagrał John Cleese i wydaje mi się, że był on o niebo lepszy od jegopoprzednika Kevina Klaine`a. Może to przez tą jego brytyjską krew, poza tym mamsentyment do tego faceta. W dodatku w obsadzie mamy niezłą mieszankę. Zobaczymyprzystojnego Kubańczyka- Andy`ego Garcię, a także symbol piękna prosto z Indii,czyli Aishwaryę Rai, która do tej pory królowała w filmach bollywoodzkich.Oprócz Johna Cleese pojawia się jeszcze dwóch znanych przedstawicieli z WielkiejBrytanii, czyli Alfred Molina oraz ukochany przeze mnie Jeremy Irons. Wszyscywspaniale się spisali w swoich rolach i prawdziwą przyjemnością było zobaczyćMoline w różowej sukieneczce baletnicy z różową torebką.
    Po filmie nie można się zbyt wiele spodziewać, jednakże jest to naprawdę bardzo przyjemna produkcja. W sam raz na spokojne rozluźniające wieczory, o których każdy z nas czasami marzy. Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie i wierzę, że będziecie się dobrze bawić, pomimo wszystko. Mam tylko nadzieję, że niektórzy nie poczują się urażeni motywem z Papieżem. Jeżeli to dla Was za mało to zawsze możecie nacieszyć się ciekawymi postaciami. Według mnie warto obejrzeć ten film, takie małe oderwanie od rzeczywistości.
Galeria:
 
 
 
 
 

OCENA: 6/10            Niezły
      
W serii:

2 komentarze :

  1. Bardzo chciałabym obejrzeć, bo pierwsza część pozostawiła mi niedosyt. Myślę, że zobaczę niebawem kontynuację ;)Tymczasem chciałabym Cię zaprosić do mojej nowo rozpoczętej akcji, w której postaram się połączyć wielu fanów kina. Jeśli chciałabyś mi pomóc, zapisz się na http://www.zyj-filmem.blog.onet.plDziękuję i pozdrawiam, [szczere-recenzje]

    OdpowiedzUsuń
  2. Ubawiłam się przy tym filmie jak mało przy którejś innej komedii. A scena u papieża pobija wszystko xDDDD. Polecam na poprawę humoru.

    OdpowiedzUsuń