Reżyseria: Terrence Malick
Scenariusz: Terrence Malick
Zdjęcia: Emmanuel Lubezki
Muzyka: Hans Zimmer, James Horner
Kraj: USA
Gatunek: Przygodowy, Romans
Premiera światowa: 25 grudnia 2005
Premiera polska na DVD: 22 września 2006
Obsada: Colin Farrell, Christopher Plummer, Christian Bale, Q`Orianka Kilcher, Wes Studi
Można powiedzieć, że film jest w pewnym sensie zekranizowaniem bajki Disneya pod tytułem "Pocahontas", ale biorąc pod uwagę rozwój wydarzeń w tym filmie to przedstawia on raczej prawdziwą historię indiańskiej księżniczki.
Angielscy podróżnicy przybywają do Nowego Świata, który zamieszkiwany jest przez Indian. Między nimi znajduje się John Smith, którego misją jest poznanie świata tubylców. Podczas pobytu w ich wiosce poznaje Pocahontas. Poznając tajemnice i kulturę świata Indian, poznaje również czym naprawdę jest prawdziwa miłość. John uświadamia sobie, że to plemię jest niezwykłe pod każdym względem. Indianie są spokojnymi istotami nie znającymi przemocy, nienawiści czy zazdrości. Jednak wszystko to się zmienia, gdy okazuje się, że podróżnicy zamierzają zostać na dłużej, a może i na zawsze.
Od razu się doczepię i powiem, że film jest potwornie nudny. Czytałam, że podobno jest do dobry film dla kobiet. No cóż ja jestem kobietą i jakoś strasznie się wynudziłam. Pragnęłam tylko, żeby się skończył.
Mówię tylko, że jest nudny, nie mówię, że jest beznadziejnym filmem. Było coś co straszliwie podobało mi się w tym filmie. Ukazanie życia Indian. To było po prostu piękne. Wtedy, gdy John Smith przybył do ich wioski i jak Pocahontas uratowała mu życie. On zaczął poznawać ich nawyki, kulturę i wszystko inne co było z nimi związane, a on uczył ich czegoś o jego świecie, o Anglii. Pomimo wszystko podobały mi się również te swawolne myśli w filmie. Praktycznie to niewiele zostało tam powiedziane, więcej mówiły same myśli głównych bohaterów.
Trochę to niezwykłe, że John zakochał się w Pocahontas i że ona pokochała jego, ale jeszcze bardziej niezwykłe były późniejsze wydarzenia i durna decyzja Johna Smitha. Pomyśleć, że faceci to za wiele myślą na różne tematy podejmując w ten sposób błędne decyzje i raniąc siebie i innych.
Urocza była ta ich miłość. Taka niewinna, tajemnicza, delikatna, po prostu cudowna.
Ale gdy tylko skończyły się ich miłosne uniesienia film przestał mi się podobać, bo działy się dosyć dziwne rzeczy. Ni stąd ni zowąd obóz Johna Smitha został zaatakowany przez Indian. Jaki w tym w ogóle sens? Najpierw traktowali go jak swojego, gdy był tam z nimi, potem przynosili im jedzenie, żeby nie poumierali z głodu, a potem ich atakują? No jak dla mnie to bezsens. Kolejny bezsens to fakt, że niby John Smith zginął, tzn. utonął. Potem nie wiadomo skąd pół godziny przed końcem filmu pojawia się jakiś koleś, który również zakochuje się w Pocahontas, a jest to John Rolf. Co widzimy dalej? Zaloty, później biorą ślub, potem praca w polu, a w następnym ujęciu nagle jakieś dziecko a w kolejnym mamy już troszkę większe to dziecko. Później niby John Smith żyje i Pocahontas mówi Johnowi Rolfowi, że jest jemu poślubiona, tzn. Smithowi. No i co z tego? Przecież ma dziecko! No rany... tyle lat nie widziała Smitha i co? ma niby wszystko dla niego zostawić, bo nagle się odnalazł? Tzn. No mogłaby gdyby nie była zamężna i dziecka nie miała. Brak mi słów w ogóle. Oczywiście rozwój wydarzeń stał się bardziej dramatyczny, tak jak to oczywiście jest w prawdziwej historii, że Pocahontas przyjeżdża do Anglii, poznaje królową, choruje i umiera.
Ech przykre... no ale tak mówi historia i na szczęście tak zostało przedstawione w filmie, bo w bajce to niestety do tego etapu nie doszli :)
Co do obsady to Colin Farrell w postaci Johna Smitha, no nawet nawet, ale specjalnie mnie nie urzekł. W sumie można było się popisać w tym filmie, a tu z jego strony nic, w sumie to z niczyjej strony, no ale co ja na to poradzę. Christian Bale w roli Johna Rolfa, też nie był zbytnio urzekający. Najbardziej podobała mi się Pocahontas, ale kurde tak prawdę mówiąc to czemu akurat Pocahontas. Przecież ani razu nie padło tam jej imię. Dopiero potem jak jej nadali angielskie imię Rebecca. no, ale nie wnikam w szczegóły :P
Ogólnie film jest taki sobie, nie warto go oglądać, nie ma tam ani wciągających walk, ani prawie nic się tam nie dzieje, jedyne co jest piękne to ta kultura Indian i niezwykłe zdjęcia.
Filmu nie oglądałam i nie obejrze, bo raz ze nie przepadam za tego typu a dwa, ze nie zbyt wydaje się ciekawy, ale jakas część mnie chce oejrzec ten gdyż gra tam Colin hehh ;] u mnie new tak więc zapraszam :
OdpowiedzUsuńNie widziałam filmu, ale myślałam, że może będzie ok, bp gra tu Colin.. a patrze na ocenkę i niezbyt ciekawie.. No cóż nie każdy film jest doskonały:P, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOch Colinek ostatnio gra w takich jakis głupich filmach :/ Straszne... Aleksander nie był zły, ale jak dla mnie za długi i niekiedy nudnawy :/ ten tez nie wydaje sie na lepszego :/ ciekawe jaki bedzie miami vice moze w koncu cos lepszego w jego wykonaniu :)) miejmy nadzieje a co do obsady tego filmu to znam tych facetow 3 na poczatku a tej ostatniej dwojki nie kojarze :P pozdrawiam u mnie nowe noty zapraszam :))
OdpowiedzUsuńHej Ja tego filmu nie zobaczę, bo nie jest zbyt ciekawy, a Twoja recenzja to potwierdziła... pozdrawiam filmy-aktorzy-naj
OdpowiedzUsuń