Niegdyś
alternatywne rzeczywistości były domeną twórczości z kategorii
fantastyki naukowej. Teraz z równie wielką sprawnością można je
wpleść w fabułę wybranej kompozycji, także powieści
obyczajowej. Tego zadania podejmuje się wszechstronna emerytowana
dziennikarka, Linda Bleser, która w swojej powieści o tytule „Dom
łez”
próbuje odpowiedzieć na pytanie zadawane przez wszystkich: „co
by było gdyby...”.
Jenny nie ma
łatwego życia. Jako nastolatka traci matkę w wyniku samobójstwa,
ojciec odchodzi, a na nią spada obowiązek opiekowania się młodszą
siostrą, przez co porzucić może swoje życie towarzyskie. Po wielu
latach siostry postanawiają kupić wspólnie dom. Jednakże podczas
przekroczeniu progu jednego z pokoi Jenny traci przytomność. Budzi
się w całkowicie nowej rzeczywistości, gdzie jej matka wciąż
żyje, siostra zastąpiona zostaje przez brata, a na jej życiowej
drodze pojawia się bardzo przystojny i uczynny Bob. Świat niezwykle
kuszący, ale dla niej całkowicie nierzeczywisty. I choć bardzo
chciałaby w takowym pozostać, to niestety szybko dowiaduje się, że
nie jest to takie proste, a wyższe siły mają dla niej inne plany.
Nie
ma na świecie osoby, która mogłaby doświadczyć czegoś z
pogranicza „co by było gdyby...”. Jedynymi osobnikami mającymi
tę szansę są tylko ci w naszej wyobraźni, których perypetie
przelewają się na strony książek lub kadry filmowe. Temat ten nie
omija także gier strategicznych, gdzie możemy dokonywać różnych
wyborów, cofać się w czasie i na nowo doświadczać owych wydarzeń
podejmując zupełnie nowe decyzje, generując całkowicie odmienne
alternatywne rzeczywistości. Takie rzeczywistości udało się też
utworzyć, a także i przeżyć Jenny, która budząc się znajduje
się w zupełnie innym świecie. Daje jej to sposobność nie tylko
zobaczenia jak konkretne decyzje odmieniły jej życie, ale również
doświadczyć sytuacji typu „co by było, gdyby moja matka jednak
się nie zabiła”. Tym samym
„Dom łez” staje
się nie tylko czymś z pokroju fantastyki naukowej, ale przede
wszystkim jest swoistą opowieścią obyczajową, w której roztrząsa
się każdy z kiepskich, z pozoru, wyborów, i mierzy z jego
konsekwencjami. Co ciekawsze, tematyka matki samobójczyni nie jest
tutaj jedynym wątkiem, choć oczywiście nosi znamiona kluczowego.
To w końcu to wydarzenie odcisnęło piętno na psychice dziewczyny,
a także dało jej powód do wcześniejszego wejścia w dorosłość.
Jednakże okazuje się to być również opowieścią o siostrzanej
miłości, o niezwykłej przyjaźni, a także przeznaczonej miłości.
Jest to bardzo wszechstronna historia, wielopłaszczyznowa, która
pokazuje z jak wielu elementów składa się życiorys każdego,
najzwyklejszego człowieka.
Historia bardzo
ciekawie się rozwija. Nie jest to wciąż jakaś przesłodzona
opowiastka o kwiatuszkach, pięknych chłopcach i jeszcze
piękniejszych dziewczynach. To prawdziwe alternatywne
rzeczywistości, gdzie siostry mogą mieć pocharatane twarze, bracia
nie będą nas rozpoznawać, a my sami wylądujemy w psychiatryku,
gdzie nasza jedyna droga ucieczki zajęła się ogniem. Powieść
Lindy Bleser wzbudza bardzo wiele emocji, bardzo odmiennych emocji. Z
jednej strony potrafi rozbawić, a z drugiej doprowadzić do łez.
Niestety, przez ciągłe dłużyzny i opowieści dziwnej treści,
czyli praktycznie o niczym, zdecydowanie za bardzo wydłuża się
cała linia fabularna. Żeby nie powiedzieć bardziej dosadnie...
trąci nudą. Z tego też powodu można odczuwać większe zmęczenie
podczas lektury. Nie jest to jednak książka specjalnie długa, ani
napisana skomplikowanym językiem. Po prostu, mnie osobiście trudno
było się wciągnąć.
Krótkie
streszczenie powieści, które serwują nam wydawnictwa, aby zachęcić
do lektury są niczym zwiastuny filmowe. Często dużo zdradzają,
obiecując bardzo wiele i w konsekwencji wychodzimy z seansu
zawiedzeni. Podobnie jest z „Domem
łez”,
który dawał nadzieję na naprawdę pasjonującą opowieść z
pogranicza jawy i snu, a stał się po prostu historią jakich wiele
w dzisiejszych czasach. Choć koncepcja ciekawie się tutaj nakreśla,
jest tutaj też kilka swoistych twistów fabularnych, to jednak nie
jest to nic nadzwyczajnego i porywającego. Jak dla mnie do
przeczytania na raz i pożegnania się na zawsze.
Ocena:
4/6
Recenzja dla wydawnictwa HarperCollins Polska!
Tytuł
oryginalny: House
of Cry /
Tłumaczenie: Hanna Hassenmuller / Wydawca: HarperCollins / Gatunek:
obyczajowy / ISBN
978-83-276-3100-8 / Ilość
stron: 304 / Format: 141x211mm
Rok
wydania: 2018 (Polska), 2017 (Świat)
Prześlij komentarz