Trudno
jest o prawdziwie zachwycającą książkę. Nie jakąś wybitną
lekturę traktującą o ludzkiej egzystencji, nagrodzoną Noblami i
innymi prestiżowymi nagrodami, a zwyczajną powieść, która chwyci
za serce i dostarczy ponadprzeciętnych wrażeń. Obok twórczości
Colleen Hoover próżno było szukać podobnych emocji. Aż do teraz!
Przyszedł czas na Corinne Michaels oraz jej duety z serii
“Salvation”. Na polskim rynku zaczynamy je wraz z Lee oraz Liamem
z tytułu “Consolation”.
Natalie
jest zakochana do szaleństwa w swoim mężu, komandosie SEAL
imieniem Aaron. Właśnie oczekują dziecka, kiedy na kobietę spada
straszliwa wiadomość- jej ukochany ginie na misji w Afganistanie.
Tylko dzięki wsparciu rodziny i przyjaciół jest w stanie przeżywać
kolejne dni, jednakże dopiero narodziny córeczki dają jej
prawdziwą siłę do działania. Gdy u progu jej drzwi staje
wieloletni przyjaciel jej męża- Liam, który oferuje jej pomocą
dłoń, nieoczekiwanie staje się tym, czego najbardziej
potrzebowała- oparciem, a także powodem ponownego uśmiechu. Nie
sądziła, że dzięki Liamowi znowu zacznie oddychać.
Corinne
Michaels tworzy historię, której nie życzylibyśmy największemu
wrogowi. A możecie mi wierzyć, pierwsze strony tej powieści to
zaledwie początek szokujących rewelacji, których doświadcza
Natalie. Wszystko rozgrywa się na przestrzeni naprawdę niedużego
odstępu czasu- przynajmniej dla czytelnika, gdyż mamy magiczną moc
przesuwania kartek i przyspieszania przebiegu akcji lub zwalniania,
kiedy tylko nam się tak podoba. Jednakże nie popełniajcie tego
błędu, co ja. Nie patrzcie na ostatnie zdanie powieści, kiedy
jesteście w jej niespełna połowie. Stwierdzicie bowiem, że nie
możecie iść uśpić dziecka, nie możecie iść spać, nie możecie
ruszyć się do pracy, bo jedyne o czym marzycie to dowiedzieć się,
jak doszło do tego ostatniego zdania! Długa jest do tego długa i
bardzo emocjonująca. Nie jest to jedynie typowa opowieść o
romantycznych uniesieniach, czułym dotykaniu ramion, przygryzania
ucha, czy opiekowania się malutką istotką. “Consolation”
to
historia o oddaniu, ale też o zrywaniu z duchami przeszłości.
Oczywiście, łatwo się mówi trudniej się robi. Bohaterowie też o
tym wspominają. Ona bowiem walczy z uczuciami do Liama, a on boi
się, że łamie wojskowy kodeks, co do romansów z żonami kolegów
z ekipy. Za każdym razem wisi nad nimi widmo Aarona i muszę
przyznać, że na pewnym etapie jest już to z lekka irytujące. W
szczególności, gdy weźmie się pod uwagę wszystkie cienie, które
wychodzą na światło dzienne.
Muszę
przyznać, że nie raz miałam ochotę wziąć książkę i pacnąć
nią w głowę Aarona. Jakby to powiedział Liam: “gdyby żył, to
bym go stłukł na kwaśne jabłko!”. Jednakże z drugiej strony
mam wrażenie, że jest to chyba najbardziej realna z postaci jakie
pojawiają się w tej książce. Natalie bywa straszliwie uciążliwa.
Serio nie rozumiem, jak Liama może do niej ciągnąć- musi być
chyba zniewalająco piękna. Pomimo tego, że jest mądra, to jednak
zachowuje się jak głupia idiotka, która sama nie wie czego chce i
nie widzi tego, co ma przed oczami. Liam z kolei, jako facet idealny,
jest całkowicie nierealny. Ciężko uwierzyć w to, że jakikolwiek
mężczyzna jest w stanie tak otwarcie mówić o swoich emocjach, a
jednocześnie spełniać wszelkie oczekiwania kobiety i być tak
troskliwym, jakim jest on. Oboje mają za to cudownych przyjaciół.
Reanell jako najlepsza psiółka Natalie, jest praktycznie na każde
jej zawołanie. Gdyby nie ona, to relacja z Liamem w ogóle by się
nie rozwinęła, no bo… w końcu kobieta ma małego niemowlaka!
Taka przyjaciółka, to prawdziwy skarb.
Autorka,
to kobieta bardzo podobna do bohaterki swojej własnej powieści. W
końcu ona też należy do społeczności żon wojskowych, które
miesiącami czekają na swoich ukochanych. Z tych też powodów
“Consolation”
to
bardzo bolesne wyzwolenie kotłujących się w głowach takich kobiet
obaw. Na szczęście Corinne Michaels okrasiła swoją historią tym,
co najlepszego ma do zaoferowania ten świat, czyli miłością w
najczystszej i najniewinniejszej postaci. Tym samym, choć powieść
momentami irytuje nachalnością powtórzeń, a także banałami do
kwadratu, to gwarantuje najbardziej niesamowite emocje, jakie
zaserwować może czytelnikowi ten rodzaj literatury. Kobieta nie ma
litości dla swoich bohaterów, a szczerze się Wam przyznam, że
podpatrzyłam już co dzieje się w kontynuacji i nie mogę się
doczekać. Sama dla siebie również litości nie mam!
Ocena:
6/6
Recenzja
dla wydawnictwa Szósty zmysł!
Tytuł
oryginalny: Consolation
/
Tłumaczenie: Kinga Markiewicz / Wydawca: Szósty Zmysł / Gatunek:
romans / ISBN 978-83-65830-13-5 / Ilość stron: 348 / Format:
143x205mm
Rok
wydania: 2015 (Świat), 2017 (Polska)
Prześlij komentarz