Najprawdziwszy z
najprawdziwszych filmów o Batmanie ostatnich lat. Postać wiekowa
dzięki komiksom i jakże licznym filmom, który wzniosły ją na
wyżyny popularności. Gdy pojawił się gościnnie w filmie „LEGO®
Przygoda” widownia oszalała i zaczęła podnosić głosy, co
by było gdyby. To dało bodziec dla twórców, którzy dali
Mrocznemu Rycerzowi osobny film „Lego® Batman: Film”.
Inny niż wszystkie, bowiem będący jednocześnie hołdem dla
zamaskowanego mściciela i jednym wielkim dowcipem.
Batman (Krzysztof Banaszyk)
od wielu lat strzeże ulic miast Gotham. Jego największym wrogiem
jest sam Joker (Waldemar Barwiński), dla którego największym
upokorzeniem jest chwila, gdy jego mroczny rywal uzmysławia mu, że
nie traktuje go jako zagrożenie. Następnego wieczoru Bruce Wayne
udaje się na galę pożegnalną komisarza Gordona, gdzie poznaje
jego piękną córkę Barbarę (Ewa Prus), która ma zająć
miejsce ojca. Chce ona diametralnie zmienić politykę działania
policji w Gotham, a także skończyć z pomocą ze strony Batmana.
Kiedy jednak na imprezie nieproszenie pojawia się Joker z całą
bandą zbirów wydaje się być znowu potrzebny, tak bardzo, że
ucieka mu z głowy fakt o adopcji młodego chłopca z sierocińca
imieniem Dick (Stefan Pawłowski).
Tylu Batmanów, tylu reżyserów,
tylu twórców, aby w końcu dostać postać z prawdziwego zdarzenia.
Na przestrzeni lat nikt nie potraktował Nietoperza tak jak zrobiła
to ekipa Chrisa McKaya. I nie mowa tutaj o wystrzałowej wizualizacji
przy pomocy klocków LEGO. Mowa tu o prezentacji postaci i jej
historii. Mowa tu o człowieku, który nocą jest superbohaterem. Jak
nauczył nas „Spiderman”- wielka moc to wielka odpowiedzialność.
Zazwyczaj większość bohaterów kończy sama. O tego rodzaju
samotności mówi nowa animacja LEGO. Uczucie osamotnienia, które na
swój sposób zostaje wyśmiane przez twórców- wizja Batmana w
swojej jaskini, czy chociażby to ujmująca impreza u Supermana. Po
raz pierwszy w całej historii batmanowskiej zostajemy zaangażowani
w relacji tego mrocznego superbohatera i wręcz współczujemy mu. To
już nie jest tylko historia, gdzie pełno jest nawalanek,
najrozmaitszych gadżetów, czy dystyngowanych rozmów z
lokajem-opiekunem Alfredem. Na pewnym poziomie jest to nietypowe kino
dramatyczne, troszczące się o relacje międzyludzkie i samych
ludzi. Walczące o swoje ambicje i stawiając dobro innych ponad
swoje własne. Oczywiście, jest to ukłon do każdego Batmana w
historii, a także jego relacji z Jokerem, bo w każdym medium ta
dwójka musi się ze sobą spotkać. Rozbrajające jest również
nawiązanie do ostatnich, jak i nadchodzących tytułów z wytwórni
Warner Bros. związanych z uniwersum DC. Twórcy chcieli się pobawić
przy tym filmie, tak jak to robili zapewne nie raz klockami LEGO i to
zdecydowanie znajduje odzwierciedlenie w tym co zrobili.
Źródło: Galapagos Films |
Totalnym szałem przy zabawie z
klockami jest tworzenie własnych opowieści. Z tych historii rodzą
się postaci, a tych tutaj... była cała masa. Przytłaczająca
wręcz ilość! W filmie pojawili się nie tylko arcywrogowie Batmana
ze wszystkich możliwych filmów, ale również inni złoczyńcy,
którzy rozwalają system. Jak stwierdzili sami twórcy spełnili tym
swoje najskrytsze marzenia, rozważania, które chyba każdy kiedyś
miał typu- kto by wygrał w starciu Batman kontra Voldemort. Bardzo
ciekawy pomysł na wprowadzenie tak wielu złoczyńców do jednego
filmu, lepiej nie dało się tego wykombinować. Zaskakujące jest to
jak wiele dziwactw się tutaj pojawiło, bo jak jeszcze Voldzia można
by ogarnąć, tak wizja Velociraptora z „Jurrasic Park”,
czy rekina ludojada ze „Szczęk” trochę rozbraja. Akurat
tego jest już tutaj za dużo. Dochodzi do tego, że w pewnym
momencie nie jesteśmy w stanie ogarnąć co w ogóle rozgrywa się
na ekranie. Dobra jest z tego zabawa, ale tylko zabawa.
Natomiast świetnie wprowadzona
zostaje tutaj postać Robina, który jest chyba najbardziej genialną
postacią tego filmu poza Batmanem. Uroczy chłopaczek z historią i
jakże niesamowitą radością z życia, pomimo tego co przyniósł
mu los. Z drugiej strony... chyba każdy byłby podekscytowany, jakby
zaadoptował go miliarder, czy Batman! A już każdy byłby
zachwycony, gdyby mógł pomagać mu w misjach. No dobra, może
prawie każdy. Dzięki niemu film nabiera zupełnie innego charakteru
i nie pozostaje to oczywiście bez wpływu na najważniejszą postać.
Sam Batman... co tu dużo o nim mówić. Świetny komik, który boi
się „wężoklaunów” (Tak! One naprawdę istnieją! Nieee...?).
Człowiek o dobrym sercu, w którym niezmiennie, od wielu lat,
drzemie mrok. Przy tym ma niesamowitą charyzmę, choć to też może
zasługa czarującego uśmiechu i tej złowieszczej barwy głosu. Bez względu na to, czy przemawia głosem Willa Arnetta, czy Krzysztofa Banaszyka.
Pod względem animacji ta
produkcji wygląda trochę inaczej niż „LEGO® Przygoda”.
Tam niemalże wszystko było w klockach- ogień, tumany pustynnego
piachu, czy woda. Tutaj z kolei postawiono na bardziej realistyczne
rozwiązania. I choć ogień przy płonących samochodach, czy lawa
wciąż pozostały mocno sklockowane, tak wszelkie dymne atrakcje,
czy wiązki czarodziejskie i potworyczne wyglądały już typowo- jak
to mają w zwyczaju przy innych filmach. Nie jest to wadą, ale z
pewnością jest pewnym odchyleniem od naszych oczekiwań i tego czym
zachwycaliśmy się przy okazji poprzedniego filmu „LEGO”.
Natomiast zachwyca tutaj zabawa kolorami i światłem. Animacja
została tak dopracowana, że wygląda niezwykle realistycznie.
Korzystano tutaj z animacji poklatkowej, przy konsultacjach z ekipą
od klocków LEGO. To oni nadali pierwotny kształt produkcji, która
później została dopieszczona w najmniejszych szczegółach przez
specjalistów od CGI oraz oświetleniowców. Po otrzymaniu postaci w
fizycznej formie robili im najrozmaitsze zdjęcia, aby zobaczyć jak
będzie padać światło, jak będzie się zachowywać przy tych
pokracznych wygibasach. „Lego® Batman: Film”
jest niczym jedna neonowa reklama, gdzie dużo jest wybuchów,
rozbłysków i innych genialnych wizualizacji. Jest do czego
przykleić oko i pod tym względem można śmiało stwierdzić, że
wypada lepiej od poprzednika.
Źródło: Galapagos Films |
Gdy mówią o jakimś filmie, że
jest najlepszym w uniwersum, najlepszym ze wszystkich remake'ów, czy
najlepszym z danego gatunku, to aż ma się ochotę zaśmiać
dystrybutorom w twarz. Jednakże „Lego® Batman: Film”
spełnia wszystkie obietnice, które nam złożono. Jest to
obraz, który zdecydowanie inaczej traktuje Batmana ze wszystkich
filmów z udziałem tej postaci. Nie dość, że wygląda
rewelacyjnie pod względem wizualnym, nie dość że uatrakcyjnia
odbiór świetnie dobraną muzyką, to w dodatku jest rewelacyjnym
dramatem o samotności superbohatera i człowieka w ogóle ukrytej
pod toną genialnego poczucia humoru, które rozbawi każdego.
Owszem, może za dużo tutaj tych wszystkich bandziorów, w końcu
„Transformers 3” legło w gruzach po takim przeładowaniu,
ale Chris McKay wraz zresztą ekipy udowadniają, że jeżeli
potraktuje się tytuł z szacunkiem do danego bohatera, to nawet
takie wpadki nie stoją na drodze w osiągnięciu sukcesu.
Ocena: 8/10
Recenzja filmu DVD „Lego®
Batman: Film” - dystrybucja Galapagos Films
Film dostępny również na
Blu-Ray, Blu-Ray 3D (także w Steelbooku) oraz 4K Ultra HD.
Oryginalny tytuł: The Lego® Batman Movie / Reżyseria: Chris McKay / Scenariusz: Seth Grahame-Smith / Muzyka: Lorne Balfe / Dubbing polski: Krzysztof Banaszyk, Józef Pawłowski, Marek Barbasiewicz, Ewa Prus, Waldemar Barwiński, Justyna Kowalska, Michał Konarski, Stefan Pawłowski, Katarzyna Makuch, Mirosław Zbrojewicz, Artur Dziurman / Kraj: USA, Dania / Gatunek: Animacja, Komedia, Przygodowy
Premiera kinowa: 01 lutego 2017 (Świat) 09 lutego 2017 (Polska)
Premiera DVD: 14 czerwca 2017
Prześlij komentarz