Klasyczną historię
Czerwonego Kapturka utworzoną przed latami przez braci Grimm zna
dziś chyba każdy. Jednakże to, co przed stu laty zrobiła z nią
chilijska noblistka Gabriela Mistral z pewnością zaskoczy każdego.
Dzięki polskiej poetce Krystynie Rodowskiej także i polscy
czytelnicy mają możliwość zapoznania się z najlepszymi tekstami
chilijskiej pisarki, a jednym z nich jest właśnie „Czerwony
Kapturek”.
Mała, blondwłosa
dziewczynka w czerwonym płaszczyku wyrusza w samotną podróż przez
mroczny las, aby dotrzeć do schorowanej babci, która czeka w swoim
domu w wiosce nieopodal. Na dziewczynkę czyha wiele
niebezpieczeństw, w tym także straszny Pan Wilk, który jest głodny
jak nigdy dotąd.
Opowieści tej nie
trzeba nikomu przedstawiać. Każdy zna ją chociażby ze szkoły
podstawowej, gdzie wspólnie z nauczycielem i kolegami z klasy
czytało się klasyczne bajki. Te oczywiście unowocześnione i
zawsze ze szczęśliwymi zakończeniami, bo przecież nie należy
straszyć małych dzieci scenami niczym z najgorszych koszmarów. W
przypadku „Czerwonego Kapturka” w wersji Gabrieli
Mistral jest zupełnie odwrotnie. Nie uległa ona naciskom
społeczeństwa i zainspirowana pierwotną wersją tej klasycznej
opowieści, wprowadziła brutalność, ale przede wszystkim realizm.
Ponadto zachowała jej wierszowany charakter, gdzie utrzymuje rym
zwany aleksandrynem, czyli opierającego się na czternastu
sylabach. Jednakże to co najbardziej intryguje to stosowanego
porównania, bardzo kwieciste- „serduszko miękkie niczym miodu
plaster”, i momentami dość makabryczne- „drobne ciało
tak miękkie jak runo owieczki”. W oryginalnej wersji Mistral
aż roi się od archaizmów. W polskim przekładzie tego nie ma, co z
jednej strony jest zrozumiałe, ale z drugiej dość zaskakujące.
Czy taka lektura ma
szansę spodobać się najmłodszym? Z jednej strony dobrze, że
zachowano jej pierwotny charakter- rymy i tragiczny finał, ale z
drugiej nie wydaje się być to odpowiednie dla dziecka, które
dopiero zapoznaje się ze światem i literaturą. Najbardziej
zaskakujące jest tutaj to, że całą wierszowaną opowieść nie
czuć żadnej większej grozy- oczywiście, o ile nie patrzy się na
rysunki. I wtedy ni stąd ni zowąd pojawia się przerażająca scena
końcowa, która okazuje się być faktycznie końcem. Nie ma reszty
historii stworzonej przez Grimmów, to jest już koniec kropka. Można
tutaj chwalić za odwagę, za prezentowanie świata takim jaki jest,
bez zbędnego słodzenia. Pokazuje się tutaj wilka jako zwierzę
groźne, na widok którego powinno się uciekać jak najdalej, a nie
wdawać w zbędne pogaduszki (o ile faktycznie wilki mogłoby mówić).
Uczy to pewnej przezorności, ale z drugiej strony szufladkuje
postaci mroczne, co do końca nie jest też najlepszym pomysłem.
Źródło: Nasza Księgarnia |
Można rozprawiać
również i nad pracami Palomy Valdivia. Są to ilustracje naprawdę
niesamowite. Talentu odmówić nie można tej artystce. Kolory są
wyraziste, a kreska równie przerażająca, jak cała opowieść.
Idealnie więc komponuje się z rymami poetki, może nawet za bardzo!
Nie jest to chyba najlepszy wybór dla najmłodszych czytelników,
choć z pewnością rysunki zaintrygują każdego.
„Czerwony
Kapturek”, w wizji
Gabrieli Mistral, jest zdecydowanie za bardzo kontrowersyjny. Z
pewnością podzieli czytelników na tych chcących chronić swoje
dzieci przed makabrą rysunkową i słowną w tej wersji historii,
oraz tych zachwycających się nad stylistyką każdego użytego
koloru oraz postaci i pragnących czegoś więcej dla swoich pociech,
pragnących pokazać im prawdziwy świat i literaturę. Ta opowieść
zdecydowanie jest niepowtarzalna, z pewnością dostarcza wielu
emocji, a także zachwyca swoim wyglądem. Jednakże strach pomyśleć
jakie maluchy będą mieć koszmary senne po takiej lekturze.
Ocena:
4/6
Recenzja dla
wydawnictwa Nasza Księgarnia!
Tytuł
oryginalny: Caperucita
Roja /
Tłumaczenie: Krystyna Rodowska / Ilustracje: Paloma Valdivia /
Wydawca: Nasza Księgarnia / Gatunek:
dziecięce / ISBN
978-83-10-13179-9 / Ilość
stron: 32 / Format: 205x260mm
Rok wydania: 2012
(Świat) 2017 (Polska)
Prześlij komentarz