W
końcu się doczekaliśmy. Zakończenie niezwykle wciągającej serii młodzieżowej o jednej z najbardziej niepokojących inwazji
kosmitów. “Piąta
fala. Ostatnia gwiazda”
autorstwa
Ricka Yanceya przychodzi do nas z ostatecznym finałem, odpowiedziami
na liczne pytania i frustracje, ale również rodzi nowe wątpliwości,
w pewien sposób zadając brutalny cios w dotychczasowe nasze
wrażenia.
Po
ostatnich wydarzeniach ocaleni znajdują azyl w dawnej kryjówce
jednego z Uciszaczy. Jednak nie na długo, gdyż pojmana przez
ludzkich sługusów kosmitów powraca. Wtedy wszystko się zmienia, a
poszukiwany były Uciszacz powraca do swoich. Teraz Cassie wraz z
resztą przyjaciół obmyśla plan odbicia swojego ukochanego z rąk
wroga. Pojawiają się szokujące fakty dotyczące inwazji i planów,
które mają wejść w życie lada dzień. Priorytety się zmieniają
i najistotniejsze staje się ocalenie resztek ludzkości przed
całkowitą eksterminacją z rąk Piątej fali.
Przygoda
z serią “Piąta
fala”
była
niczym jazda na rollercoasterze- bardzo nierówna, raz na górze, raz
do góry nogami. Początkowo irytująca, szybko stała się
wciągająca. Tak bardzo, że rzucaliśmy pytaniami z kategorii “Czy
on kiedykolwiek zginie?!”. W końcu dostajemy odpowiedź i to
zaskakująco nie taką, jakiej byśmy oczekiwali. Wstęp do końca
jest zdecydowanie zbyt rozciągnięty, a samemu starciu brakuje
dynamizmu. Niestety. “Ostatnia gwiazda” ma swoje mocne momenty,
kilka naprawdę fajnych zagrań godnych zamknięcia serii. Rick
Yancey wstrząsa czytelnikiem, choć nie aż tak gwałtownie. Z
takiej traumy zdecydowanie za łatwo się podnieść i już kilka dni
po lekturze nie pamiętamy szczegółów. Dobrze chociaż, że cały
twist fabularny wżera się w głowę, bo trzeba mieć mega
wyobraźnię, aby wymyślić tak szalenie niepokojącą wizję
przejęcia świata. Autor pokazuje tym samym, jakie słabości
dostrzega w ludzkości- przede wszystkim zdolność manipulacji
nią i wmówienia jej wszystkiego, gdy odpowiednio się ją dostroi.
Brakuje mi tutaj pewnej makabry, która towarzyszy opowieściom o
inwazji. Brakuje tu szaleńczych zrywów bojowych i prawdziwie
miłosnych uniesień. Serio, po to było wprowadzenie wątku
romantycznego, aby zakończyć go w taki mało uwrażliwiony sposób?
Obyło się bez łez.. Szkoda, bo potencjał do utopienia się w nich
jak najbardziej był. Sam finał pozostawia wiele niedopowiedzeń, co
jest jednocześnie zaletą i wadą tej historii. Czytelnik musi sam
wysilić swoją mózgownicę, aby uzyskać niektóre odpowiedzi. To
takie zamknięcie w stylu “Kosogłosa”
Suzanne
Collins. Niby sielskie, ale ze sporym nadbagażem ukrytym w szopie.
Trochę
żal, że kolejna seria została zamknięta. Trochę smutno, że nie
wykorzystano w pełni potencjału historii “Piątej
fali”.
Rick
Yancey zdecydowanie za bardzo trzyma się utartych schematów przez
co jego seria może zagubić się pośród innych. Wystarczyło wyjść
poza pewną poprawność i jej ramy, aby finisz zaliczyć z
przytupem. A tak, to “Ostatnia
gwiazda”
odrobinę
rozczarowuje, gdyż dostaliśmy więcej wyzutych z emocji stanowisk
niż prawdziwie targanych emocjami sytuacji. Nie mniej, lektura wciąż
potrafiła wciągnąć i wspaniale zbudować napięcie. Liczne zwroty
akcji również zrobiły swoje całkowicie gubiąc nas w zamiarach
konkretnych postaci. Jednakże, jak na zamknięcie tak świetnie
zapowiadającej się serii...wypada to zdecydowanie zbyt blado.
Ocena:
5/6
Recenzja dla
Wydawnictwa Otwarte!
Tytuł
oryginalny: The Last Star /
Tłumaczenie: Maria Borzobohata-Sawicka / Wydawca: Otwarte / Gatunek:
sci-fi / ISBN 978-83-7515-206-7 / Ilość
stron: 436 / Format: 136x205mm
Rok wydania: 2016
(Świat), 2016 (Polska)
Prześlij komentarz