NOWOŚCI

sobota, 12 listopada 2016

Książka #420: Dziewczyna, która przepadła, aut. Katarzyna Misiołek

     Pierwsza książka, o smaku hiszpańskiej mandarynki, pozostawiła czytelników w osłupieniu. Nikt nie spodziewał się takiego finału “Ostatniego dnia roku”. Nikt nie spodziewał się też, że urocza krakowianka- Kasia Misiołek, wysłucha swoich fanek i stworzy kontynuację tej dramatycznej historii. Jednakże prawdziwe zaskoczenie przychodzi po pierwszych stronach drugiego tomu, bowiem “Dziewczyna, która przepadła” daje zupełnie inne, nowe, realne spojrzenie na tragedię, która swój początek miała tego feralnego Sylwestra.
      Wyszła z domu w mroźny, sylwestrowy wieczór. Nie sądziła, że ta jedna pomyłka przysporzy jej tyle problemów. Gdyby wtedy nie znalazła się na drodze szalony samotnik nie zaciągnął by jej podstępem do samochodu i nie zrobił z niej służalczego więźnia na tak wiele lat. Jednakże po 8 latach udręki, kiedy to porywacz robił z Moniką wszystko na co tylko miał ochotę, kobiecie udaje się odzyskać wolność. Niestety, będzie musiała stawić czoła nowej rzeczywistości, gdzie nie jest już szczupłą blondynką, jej mąż rozpoczął nowe życie z kimś innym, a najukochańsza siostra dorosła i założyła własną rodzinę. Czy Monika odzyska stracony czas i czy w ogóle będzie chciała wracać do tego co było kiedyś?
      Już od pierwszych stron uzmysławiamy sobie, że ta książka nie będzie tym, czego się spodziewaliśmy. Będzie o wiele, wiele lepsza! I choć sama autorka dzieli fabułę na dwie zasadnicze części, oczywistym jest, że to pierwsza najbardziej uderza w czytelnika. Katarzyna Misiołek zrobiła coś niesamowitego. Po zakończeniu pierwszego tomu tej serii dała nam możliwość przeżycia na nowo traumatycznych chwil, ale z punktu widzenia porwanej, Moniki. Historia zaczyna się dokładnie w tym samym miejscu, ale sposobność spoglądania na nią z punktu widzenia ofiary daje całkiem nowe emocje. Dzięki temu możemy bardziej zagłębić się w jej psychikę. To już nie tylko historia opowiedziana z pierwszej ręki, ale i z pierwszej ręki doświadczona w związku z tym możemy na bieżąco śledzić umysł osoby przetrzymywanej. Wraz z Moniką oczekujemy w napięciu na to, co się wydarzy. Wraz z naszą bohaterką mamy rozterki i wraz z nią przeżywamy każdą chwilę. Z drugiej strony jest też Józek. Świetnie wyrysowana postać gnębiona demonami przeszłości, nie mogąca się od nich uwolnić, co rzutuje na jego problemy z kobietami i jego psychiką w ogóle. Człowiek o bardzo wielu twarzach począwszy od psychopatycznego sadysty, przez bajkopisarza, aż po opiekuńczego dupka. Dla każdego coś… niemiłego.
      Ta pierwsza połowa zdecydowanie buduje napięcie i odwala całą robotę za resztę treści. Bowiem po tych chwilach, kiedy z zafascynowaniem przekręcamy kartki wyczekując mocnego zakończenia, przychodzi czas na ułagodzenie opowieści. Czytelnik sam zdecyduje, która połowa bardziej przypadnie mu do gustu. Po tym, co się działo przez te 8 lat u Józefa spodziewamy się, że Monika będzie zdewastowana psychicznie lub choć trochę nadwątlona. Tymczasem ona czym prędzej wsiada do autobusu i jedzie. Czasem udaje jej się wzdrygnąć, gdy ktoś podejrzanie za blisko niej podjeżdża, ale...serio? Tak wygląda ludzka psychika po tylu latach niewoli i separacji od świata? Oczywiście, Monika udowodniła, że ma silny charakter, w końcu przetrwała to piekło, ale zaskakujące jest to, że dziewczyny po o wiele krótszym przetrzymywaniu miały większe problemy z adaptacją. Spodziewać można się naprawdę mrożących krew w żyłach scen. Niemożność poradzenia sobie ze stratą tak wielu lat życia musi być o wiele bardziej przytłaczająca. Z drugiej strony jest jeszcze ta sytuacja Kuby. Świetnie, że zmusza się czytelnika do refleksji, bo cóż zrobić w tak patowej sytuacji. Idealne jest to, że pisarka nie trzyma się ogólnie przyjętej poprawności i nie próbuje nam mydlić oczu wymuszony “szczęśliwym zakończeniem”. Pozostawia wszystko w zawieszeniu pokazując, że życie toczy się dalej. Nawet i po takiej tragedii. Pozostawia więc nam dowolność na dopowiedzenie sobie finiszu. To już tylko w naszej wyobraźni narodzić może się nowy romans, ożywić dawny lub po prostu… wszystko może się skończyć.
      Przyznaję się bez bicia, że “Dziewczyna, która przepadła” zrobiła na mnie przeogromne wrażenie. Po idealnym, mocnym początku, przyszedł czas na łagodniejsze tony, chyba z powodu ryzyka zejścia na zawał przez czytelnika. Tym sposobem mamy dwie różne w swojej dynamice części, które tworzą jedną spójną i zachwycającą całość. Intryguje nie tylko świetnym pomysłem na prezentację tej historii, zmianą narratora, ale przede wszystkim postaciami, które bez problemu wciągają nas w ten świat. Jednakże to, co najbardziej zachwyca to, że nie jest to kolejna opowieść o sile prawdziwej miłości, ale o rodzinie i sile kobiet, a w zasadzie to sile siostrzanej więzi. Dzięki temu książkę pochłonąć można w jeden dzień, bo świetnie się ją czyta!


Ocena: 6/6
Recenzja dla wydawnictwa MUZA!
muza.com.pl


Tytuł oryginalny: Dziewczyna, która przepadła / Redakcja: Małgorzata Burakiewicz / Wydawca: MUZA / Gatunek: obyczajowe / ISBN 978-83-278-0420-6 / Ilość stron: 464 / Format: 130x200mm
Rok wydania: 2016 (Polska)

Prześlij komentarz