NOWOŚCI

środa, 28 września 2016

Książka #416: Osobliwy dom Pani Peregrine, aut. Ransom Riggs

     Ostatnimi czasy powracam do koncepcji „Najpierw książka, potem film”. Tak było w przypadku „Zanim się pojawiłeś”, a później „Piątej fali”. Zbliżająca się premiera najnowszego filmu jednego z moich ulubionych reżyserów- Tima Burtona, zachęciła mnie do pochwycenia w ręce tytułu, który od kilku lat stał na półce nieporuszony, no ewentualnie przesunięty na skutek reorganizacji biblioteczki. Tym sposobem w końcu rozpoczęłam lekturę „Osobliwego domu Pani Peregrine”, który ani na chwilę nie zachwycił mnie tak, jak sporej części czytelników.
     Dzieciństwo Jacoba Portmana było bardzo wyjątkowe za sprawą dziadka Abe'a, który to raczył go niewiarygodnymi opowieściami o przygodach jakie przeżywał i poznanych przyjaciołach po ucieczce z wojennej Polski na Wyspy Brytyjskie. Kiedy jednak chłopiec dorósł, a staruszek zniedołężniał wszystko wydawał się być jedynie opowiastkami na dobranoc. Do czasu, gdy dziadek ginie w dziwnych okolicznościach, a Jacobowi wydaje się, że widział coś czego nie powinien. Aby otrząsnąć się ze straszliwej tragedii postanawia podążyć za ostatnimi słowami ukochanego dziadka i wyrusza na Wyspy licząc na spotkanie z jego przyjaciółmi. Jednakże to co tam spotyka... wydaje się być co najmniej osobliwe.
     Książka Ransoma Riggsa jest dość specyficzna. Na tym wyrażeniu mogłabym w zasadzie poprzestać, bo to co wydarzyło się na łamach „Osobliwego domu Pani Peregrine” jest nie tylko pokraczne, ale dla mnie chwilami irytujące. Trzeba przyznać, że sięgając po książkę stylizowaną na starowinkę nie spodziewałam się takiej lektury. Miałam nadzieję na potężną dawkę emocji, przede wszystkim sporo grozy, a wyszła z tego jakaś pokraczna przygodówka, przyrównywana do współczesnego- jeżeli nawet nie wojennego „Harry'ego Pottera”. Fabuła jest tak strasznie pokręcona, że momentami ciężko o lepszą spójność. Nachodzi na siebie bardzo wiele wątków i na pewno jest tu sporo dziur, których nie potrafię wyłapać w tym chaosie. Historie o osobliwościach z przeszłości są idealną bazą na zbudowanie fajnej opowieści grozy. W szczególności, że losy dziadka kończą się tak a nie inaczej, a chłopiec boryka się ze straszliwą stratą, z którą ewidentnie nie potrafi sobie poradzić. Co jednak otrzymujemy? Skoki w czasie... pętle czasowe... wątki romantyczne. Serio?! Idealny koszmar legł w gruzach robiąc się zdecydowanie zbyt ckliwy i faktycznie przybierając znamiona literatury przygodowej. Przez wydarzenia zupełnie zapominamy o „ułomnościach” bohaterów, a tym samym odbiera się jedyny element suspensu. Znikąd pojawia się również rozwiązanie zagadki, o której istnieniu nie miało się zielonego pojęcia. Akcja komunikacyjna pomiędzy Panią Peregrine a Abe'm wydaje się czymś na miarę wymiany listownej poprzez skrzynkę przy domu nad jeziorem, bo jak inaczej to wytłumaczyć? Pewnie tak samo, jak totalnie niedojrzałe zachowanie Jacoba. Można zrozumieć jego poczucie lojalności i ewentualną obawę przed światem zewnętrznym skoro już wie, jak się rzeczy mają, ale decyzje, które podejmuje są bardzo... zaskakujące. Bardzo to wszystko było dziwne i aż nadto frapujące.
    Nie można odmówić tej książce klimatu. Jednakże... gdyby nie specyficzna oprawa i cała masa enigmatycznych zdjęć, to prawdopodobnie niewiele dałoby się wyczuć z tej odrobinki grozy, którą dysponuje powieść. Lepiej nie patrzeć na te fotografie nocą, bo wzbudzają autentyczny dyskomfort, a ich wizerunek potrafi utknąć w głowie na wiele godzin, a nawet dni. Te oryginalne prace idealnie wkomponowano w postępującą fabułę, nadając realizmu całej publikacji, zupełnie jakby była faktycznym przekładem wspomnień młodego Jake'a.
     Szczerze muszę przyznać, że po lekturze „Osobliwego domu Pani Peregrine” lekko opadła mi fascynacja zbliżającym się filmem. Znając koncepcję fabularną, a także ekstrawagancję Tima Burtona całkiem uzasadnione stają się obawy, czy facet po prostu nie przedobrzy. Powieść czyta się straszliwie topornie, ze względu na zbyt przydługi wstęp i ślamazarny rozwój wydarzeń. Klimat zdecydowanie ma, a także dość osobliwych bohaterów. Lektura wzbudza skrajne emocje, niekiedy nawet potrafi zaintrygować i zbudować ciekawe napięcie, aczkolwiek niektóre wątki są mocno rozczarowujące, a brak wyjaśnień co do niektórych elementów, czy chociażby decyzje bohaterów są mocno skandaliczne. Szkoda, bo zapowiadało się super, a wyszło coś przeciętnego. Jedynie te niepokojące fotografie czynią powieść czymś faktycznie osobliwym.

Ocena: 4/6

Tytuł oryginalny: Miss Peregrine's Home For Peculiar Children / Tłumaczenie: Małgorzata Hesko-Kołodzińska / Wydawca: MediaRodzina / Gatunek: fantasy / ISBN 978-83-7278-646-3 / Ilość stron: 400 / Format: 135x205mm
Rok wydania: 2011 (Świat), 2012 (Polska)

Prześlij komentarz