Oryginalny
tytuł: Oculus
| Reżyseria: Mike Flanagan | Scenariusz: Mike Flanagan, Jeff Howard
| Obsada: Karen Gillan, Brenton Thwaites, Katee Sackhoff, Rory
Cochrane, Annalise Basso, Garrett Ryan, James Lafferty | Kraj: USA |
Gatunek: Horror
Premiera: 08 września 2013 (Świat) 27 marca 2015 (Polska)
Ocena:
6/10
Trudno
teraz o dobry horror, który potrafiłby zainteresować fabułą, ale
również i przestraszyć. Najnowsza propozycja od Flanagana wydaje
się łączyć te dwie cechy, w szczególności, że jest to
pełnometrażowy obraz jego dawnej produkcji.
Mija
jedenaście lat od tragicznych wydarzeń w domu Russellów. Pozostała
przy życiu córka stara się oczyścić swojego brata z zarzutów
zamordowania swoich rodziców. Wierzy ona, że za jej rodzinnym
dramatem stoją mroczne siły kryjące się w lustrze. Przy pomocy
brata, który dopiero co opuścił zakład psychiatryczny ma zamiar
udowodnić swoje racje.
Już
na wstępie trzeba przyznać, że „Oculus” nie jest
filmem najwyższych lotów. Nie oznacza to jednak, iż nie potrafi
zaintrygować widza pomysłem- wręcz przeciwnie. Jest jednym z
najbardziej niekonwencjonalnych i z pewnością nieoczekiwanych
wątków, jakie mogłyby pojawić się w horrorach ostatnich lat.
Przede wszystkim jednak jest to świetnie wykorzystane dla zbudowania
klimatu. Gdyby była to jedynie zwykła opowieść o zabójczym
lustrze, to może faktycznie, nie byłoby to wystarczające dla
przykucia naszej uwagi. Jednak jeżeli mowa jest już o przedmiocie
mającym możliwość zmieniania naszego świata, a przynajmniej tego
jak go postrzegamy... to już zaczyna się robić enigmatycznie. Nie
dość, że rodzeństwo musi walczyć z demonami przeszłości, to
dodatkowo dochodzi do starcia z prawdziwymi siłami zła. Biorąc pod
uwagę, że nieźle potrafią namieszać w umysłach nie możemy być
pewni, co jest prawdą a co jedynie wyobrażeniem. Czy zjadamy
jabłko, czy może jednak żarówkę? Mamy w ręce kawałek szkła
mogący zabić drugiego człowieka, czy może w ogóle nie
rozbijaliśmy donicy? Świetne pomieszanie z poplątaniem. Twórcy do
takiego stopnia nakręcili widzów, że z łatwością można było
się pogubić i zatracić we własnym logicznym myśleniu. Takie
zabawy to ja uwielbiam! A takich filmów jest zdecydowanie za mało.
W dodatku tak bardzo klimatycznych!
Oryginalny
tytuł: Ouija
| Reżyseria: Stiles White | Scenariusz: Juliet Snowden, Stiels White
| Obsada: Olivia Cooke, Ana Coto, Daren Kagasoff, Bianca A. Santos,
Douglas Smith, Shelley Henning | Kraj: USA | Gatunek: Horror
Premiera: 23 października 2014 (Świat) 24 października 2014
(Polska)
Ocena:
3/10
Tablica
Ouija jest jednym z najbardziej popularnych gadżetów
okultystycznych. Często wykorzystywana do seansów spirytystycznych
stała się oczywistym przedmiotem wielu filmów fantastycznych. A co
gdyby zrobić z tego horror? Stiles White pokazuje, że „Diabelska
tablica Ouija” wcale nie jest taka... diabelska.
Przyjaciółki
od dziecka, urozmaicające sobie czas zabawą tablicą Ouija. Zasad
jest kilka, a między nimi to, aby nigdy nie bawić się nią w
pojedynkę. Gdy dziewczyny dorastają coś się zmienia, a kiedy
jedna z nich ginie, druga nie może otrząsnąć się z szoku.
Wkrótce okaże się, że za wszystkim stoi ulubiona zabawka z
dzieciństwa.
Film,
którego fabuła sprawia wrażenie interesującej. Aczkolwiek to co z
pozoru wydaje się być intrygujące szybko przemienia się w coś
niesłychanie banalnego, coś na co ciężko jest patrzeć i przy
czym trudno jest wytrwać do końca. Trudno nazywać „Ouija”
horrorem, bowiem niewiele wspólnego ma to z tytułami tworzącymi
grozę. Twórcy myśleli najwyraźniej, że jak wyłączą kilka razy
światło, zarzucą jakąś groźną mordą w otchłani ciemności
lub po prostu zaczną mordować ludzi w dziwny sposób to tym samym
zbudują jakąkolwiek grozę. I pewnie plan by się powiódł, gdyby
nie fakt, że koniec historii zmierza w tak bardzo głupawym
kierunku. Już od pewnego momentu można się domyśleć, że coś
tutaj jest w tej opowieści nie tak. Nagle mamy twist sytuacyjny,
który z założenia sprawić ma, że albo dostaniemy zawału, albo
padniemy z wrażenia. Niestety, zadanie nie zostaje dobrze wykonanie,
bo jedyne co wydarzenia generują to niekontrolowane napady chichotu.
A jak jeszcze do sytuacji dołącza jedna z bohaterek, to już po
prostu trąci dennym paranormalem. Innymi słowy, film White'a dłuży
się niemiłosiernie, a zamiast straszyć to zanudza na śmierć.
Szkoda, bo koncepcja całkiem fajna...
Oryginalny
tytuł: Deliver Us from
Hell | Reżyseria: Scott
Derrickson | Scenariusz: Scott Derrickson, Paul Harris Boardman |
Obsada: Eric Bana, Édgar
Ramírez,
Olivia Munn, Joel McHale, Sean Harris, Chris Coy | Kraj: USA |
Gatunek: Horror, Kryminał
Premiera: 04 lipca 2014 (Świat) 04 lipca 2014 (Polska)
Ocena:
5/10
Co
wyjdzie z połączenia kina grozy z dość monotonnym kryminałem?
Jakaś paranormalno- przyziemna sieczka lasująca mózg, a stworzona
przez Derricksona. I pozostaje tylko pytanie, jak ktoś kto dał
życie klimatycznemu „Sinisterowi” tworzy
takiego średniaka, jak „Zbaw nas ode złego”.
Dwóch policjantów na służbie. Trafiają w wir dziwacznych
wydarzeń prowadzących do kobiety, która w ZOO wyrzuciła swoje
dziecko do zagrody z lwami. Śledztwo, do którego dołącza nie taki
święty ksiądz doprowadza do tajnej wojskowej misji i demonicznych
zapisków.
Kiedy
wydaje nam się, że widzieliśmy już chyba wszystkie odsłony
filmów o opętaniach i egzorcyzmach pojawia się coś takiego jak
„Zbaw nas ode złego” i
całkowicie przestawia nasz światopogląd. Świetny pomysł na
fabułę poprowadzony w tak dramatycznie nijaki sposób, że zamiast
się bać trzeba walczyć z chęcią zamknięcia oczu i zapadnięcia
w głęboki sen. Powiązanie kryminalnych elementów z fabułą
budzącą grozę oraz motywami wojskowymi nie do końca wydaje się
tu sprawdzać. Bardziej to nuży niżeli rozbudza zainteresowanie,
aczkolwiek trzeba przyznać, że jest kilka ciekawych scen, które
zmrożą krew w żyłach. Jednakże, gdyby nie finałowa scena trudno
byłoby nie uznać tego filmu za porażkę. Te kilkadziesiąt
ostatnich minut jest naprawdę mocnych i na swój sposób
przerażających, a także rozczulających. Wtedy następuje właśnie
kumulacja naszych emocji. Do tego czasu musimy zawiesić na czymś
oko i chyba właśnie po to wprowadzono postać księżulka o
mrocznej przeszłości. Przystojny i tak bardzo męski totalnie
przyćmiewa Erika Banę. Szkoda tylko, że jest to jeden z bardzo
nielicznych plusów produkcji, bo choć udaje się tutaj stworzyć
klimat tajemnicy i grozy, to jednak nie do końca można się na to
złapać. Spodziewałam się czegoś lepszego. I to o wiele lepszego!
Prześlij komentarz