NOWOŚCI

niedziela, 31 lipca 2016

SZORTy #38: Oculus, Diabelska tablica Ouija, Zbaw nas ode złego

Oryginalny tytuł: Oculus | Reżyseria: Mike Flanagan | Scenariusz: Mike Flanagan, Jeff Howard | Obsada: Karen Gillan, Brenton Thwaites, Katee Sackhoff, Rory Cochrane, Annalise Basso, Garrett Ryan, James Lafferty | Kraj: USA | Gatunek: Horror
Premiera: 08 września 2013 (Świat) 27 marca 2015 (Polska)
Ocena: 6/10

     Trudno teraz o dobry horror, który potrafiłby zainteresować fabułą, ale również i przestraszyć. Najnowsza propozycja od Flanagana wydaje się łączyć te dwie cechy, w szczególności, że jest to pełnometrażowy obraz jego dawnej produkcji.
     Mija jedenaście lat od tragicznych wydarzeń w domu Russellów. Pozostała przy życiu córka stara się oczyścić swojego brata z zarzutów zamordowania swoich rodziców. Wierzy ona, że za jej rodzinnym dramatem stoją mroczne siły kryjące się w lustrze. Przy pomocy brata, który dopiero co opuścił zakład psychiatryczny ma zamiar udowodnić swoje racje.
     Już na wstępie trzeba przyznać, że „Oculus” nie jest filmem najwyższych lotów. Nie oznacza to jednak, iż nie potrafi zaintrygować widza pomysłem- wręcz przeciwnie. Jest jednym z najbardziej niekonwencjonalnych i z pewnością nieoczekiwanych wątków, jakie mogłyby pojawić się w horrorach ostatnich lat. Przede wszystkim jednak jest to świetnie wykorzystane dla zbudowania klimatu. Gdyby była to jedynie zwykła opowieść o zabójczym lustrze, to może faktycznie, nie byłoby to wystarczające dla przykucia naszej uwagi. Jednak jeżeli mowa jest już o przedmiocie mającym możliwość zmieniania naszego świata, a przynajmniej tego jak go postrzegamy... to już zaczyna się robić enigmatycznie. Nie dość, że rodzeństwo musi walczyć z demonami przeszłości, to dodatkowo dochodzi do starcia z prawdziwymi siłami zła. Biorąc pod uwagę, że nieźle potrafią namieszać w umysłach nie możemy być pewni, co jest prawdą a co jedynie wyobrażeniem. Czy zjadamy jabłko, czy może jednak żarówkę? Mamy w ręce kawałek szkła mogący zabić drugiego człowieka, czy może w ogóle nie rozbijaliśmy donicy? Świetne pomieszanie z poplątaniem. Twórcy do takiego stopnia nakręcili widzów, że z łatwością można było się pogubić i zatracić we własnym logicznym myśleniu. Takie zabawy to ja uwielbiam! A takich filmów jest zdecydowanie za mało. W dodatku tak bardzo klimatycznych!

Oryginalny tytuł: Ouija | Reżyseria: Stiles White | Scenariusz: Juliet Snowden, Stiels White | Obsada: Olivia Cooke, Ana Coto, Daren Kagasoff, Bianca A. Santos, Douglas Smith, Shelley Henning | Kraj: USA | Gatunek: Horror
Premiera: 23 października 2014 (Świat) 24 października 2014 (Polska)
Ocena: 3/10

     Tablica Ouija jest jednym z najbardziej popularnych gadżetów okultystycznych. Często wykorzystywana do seansów spirytystycznych stała się oczywistym przedmiotem wielu filmów fantastycznych. A co gdyby zrobić z tego horror? Stiles White pokazuje, że „Diabelska tablica Ouija” wcale nie jest taka... diabelska.
     Przyjaciółki od dziecka, urozmaicające sobie czas zabawą tablicą Ouija. Zasad jest kilka, a między nimi to, aby nigdy nie bawić się nią w pojedynkę. Gdy dziewczyny dorastają coś się zmienia, a kiedy jedna z nich ginie, druga nie może otrząsnąć się z szoku. Wkrótce okaże się, że za wszystkim stoi ulubiona zabawka z dzieciństwa.
     Film, którego fabuła sprawia wrażenie interesującej. Aczkolwiek to co z pozoru wydaje się być intrygujące szybko przemienia się w coś niesłychanie banalnego, coś na co ciężko jest patrzeć i przy czym trudno jest wytrwać do końca. Trudno nazywać „Ouija” horrorem, bowiem niewiele wspólnego ma to z tytułami tworzącymi grozę. Twórcy myśleli najwyraźniej, że jak wyłączą kilka razy światło, zarzucą jakąś groźną mordą w otchłani ciemności lub po prostu zaczną mordować ludzi w dziwny sposób to tym samym zbudują jakąkolwiek grozę. I pewnie plan by się powiódł, gdyby nie fakt, że koniec historii zmierza w tak bardzo głupawym kierunku. Już od pewnego momentu można się domyśleć, że coś tutaj jest w tej opowieści nie tak. Nagle mamy twist sytuacyjny, który z założenia sprawić ma, że albo dostaniemy zawału, albo padniemy z wrażenia. Niestety, zadanie nie zostaje dobrze wykonanie, bo jedyne co wydarzenia generują to niekontrolowane napady chichotu. A jak jeszcze do sytuacji dołącza jedna z bohaterek, to już po prostu trąci dennym paranormalem. Innymi słowy, film White'a dłuży się niemiłosiernie, a zamiast straszyć to zanudza na śmierć. Szkoda, bo koncepcja całkiem fajna...

Oryginalny tytuł: Deliver Us from Hell | Reżyseria: Scott Derrickson | Scenariusz: Scott Derrickson, Paul Harris Boardman | Obsada: Eric Bana, Édgar Ramírez, Olivia Munn, Joel McHale, Sean Harris, Chris Coy | Kraj: USA | Gatunek: Horror, Kryminał
Premiera: 04 lipca 2014 (Świat) 04 lipca 2014 (Polska)
Ocena: 5/10

     Co wyjdzie z połączenia kina grozy z dość monotonnym kryminałem? Jakaś paranormalno- przyziemna sieczka lasująca mózg, a stworzona przez Derricksona. I pozostaje tylko pytanie, jak ktoś kto dał życie klimatycznemu „Sinisterowi” tworzy takiego średniaka, jak „Zbaw nas ode złego”.
     Dwóch policjantów na służbie. Trafiają w wir dziwacznych wydarzeń prowadzących do kobiety, która w ZOO wyrzuciła swoje dziecko do zagrody z lwami. Śledztwo, do którego dołącza nie taki święty ksiądz doprowadza do tajnej wojskowej misji i demonicznych zapisków.
     Kiedy wydaje nam się, że widzieliśmy już chyba wszystkie odsłony filmów o opętaniach i egzorcyzmach pojawia się coś takiego jak „Zbaw nas ode złego” i całkowicie przestawia nasz światopogląd. Świetny pomysł na fabułę poprowadzony w tak dramatycznie nijaki sposób, że zamiast się bać trzeba walczyć z chęcią zamknięcia oczu i zapadnięcia w głęboki sen. Powiązanie kryminalnych elementów z fabułą budzącą grozę oraz motywami wojskowymi nie do końca wydaje się tu sprawdzać. Bardziej to nuży niżeli rozbudza zainteresowanie, aczkolwiek trzeba przyznać, że jest kilka ciekawych scen, które zmrożą krew w żyłach. Jednakże, gdyby nie finałowa scena trudno byłoby nie uznać tego filmu za porażkę. Te kilkadziesiąt ostatnich minut jest naprawdę mocnych i na swój sposób przerażających, a także rozczulających. Wtedy następuje właśnie kumulacja naszych emocji. Do tego czasu musimy zawiesić na czymś oko i chyba właśnie po to wprowadzono postać księżulka o mrocznej przeszłości. Przystojny i tak bardzo męski totalnie przyćmiewa Erika Banę. Szkoda tylko, że jest to jeden z bardzo nielicznych plusów produkcji, bo choć udaje się tutaj stworzyć klimat tajemnicy i grozy, to jednak nie do końca można się na to złapać. Spodziewałam się czegoś lepszego. I to o wiele lepszego!

Prześlij komentarz