NOWOŚCI

czwartek, 21 stycznia 2016

SZORTy #28: Most szpiegów, Pokój, Brooklyn

Oryginalny tytuł: Bridge of Spies | Reżyseria: Steven Spielberg | Scenariusz: Matt Charman, Ethan Coen, Joel Coen | Obsada: Tom Hanks, Mark Rylance, Scott Shepherd, Amy Ryan, Sebastian Koch, Alan Alda, Austin Stowell, Will Rogers | Kraj: USA | Gatunek: Dramat, Thriller
Premiera: 04 października 2015 (Świat) 27 listopada 2015 (Polska)
Ocena: 6/10

     Steven Spielberg jest jednym z najbardziej wszechstronnych twórców współczesnego kina. Jego produkcje to różnorodna tematyka- począwszy od dinozaurów, przez animację, a na wojennych obrazach kończąc. W klimacie tego ostatniego znajduje się jego najnowszy twór, doceniany przez krytyków „Most szpiegów”.
    Czasy Zimnej Wojny. Amerykański prawnik staje w obronie człowieka oskarżonego o szpiegostwo. Kiedy przegrywa sprawę dostaje tajną misję od CIA wymiany skazanego za przetrzymywanego w ZSRR amerykańskiego pilota.
     Nie wstydzę się mówić o tym głośno. W moim odczuciu „Most szpiegów” jest chyba najnudniejszym filmem Spielberga, jakie miałam okazję oglądać w swoim krótkim życiu. Oczywiście, kwestią może być też to, że filmy szpiegowskie, usytuowane w okresie Zimnej Wojny, nigdy szczególnie mnie nie fascynowały- nawet te z gatunku komedii. Trudno więc oczekiwać, że w większości przegadany film, opierający swoją fabułę na wymianie jeńców zrobi na mnie spektakularne wrażenie. Jest to obraz bardzo monotonny. Jego prostolinijność i statyczność jest tak koszmarnie nużąca, że cały seans ciągnie się w nieskończoność. Jedyne czego nie można mu odmówić, to niesamowity klimat. W większości ukształtowany zostaje przez surową, momentami bardzo mroźną scenerię. Mroczne zdjęcia berlińskich i wrocławskich uliczek, zrealizowane przez naszego rodaka i ulubionego operatora Spielberga- Janusza Kamińskiego, dodają uroku, a także enigmatyczności całemu obrazowi. Do tego dochodzą jeszcze wspaniałe kompozycje utworzone przez Thomasa Newmana. Sami mistrzowie w takim przeciętnym filmie, to aż boli. W szczególności, gdy pod uwagę weźmiemy również Toma Hanksa, który świetnie spisuje się na ekranie. Zdecydowanie jest to bardziej film dla ludzi gustujących w podobnych klimatach, dla innych- choć docenią oni dobry poziom obrazu, całość będzie zdecydowanie zbyt flegmatyczna, ale piękna.

Oryginalny tytuł: Room | Reżyseria: Lenny Abrahamson | Scenariusz: Emma Donoghue | Obsada: Brie Larson, Jacob Tremblay, Joan Allen, Sean Bridgers, Willam H. Macy, Amanda Brugel, Cas Anvar | Kraj: Irlandia | Gatunek: Dramat
Premiera: 04 września 2015 (Świat) 26 lutego 2016 (Polska)
Ocena: 8/10

      Twórca przebojowego „Franka”- Lenny Abrahamson, tworzy niesamowicie klimatyczny film, który może przysporzyć mu Oscara w kilku kategoriach. „Pokój” będący ekranizacją powieści Emmy Donoghue, która stworzyła scenariusz filmu zbiera uznanie krytyków całego świata.
     Pięcioletni chłopiec od początku swojego życia mieszka ze swoją matką w małym pokoju. Dopiero po jego piątych urodzinach kobieta uzmysławia mu, że te cztery ściany nie są całym światem, a jedynie miejscem, w którym zostali zamknięci.
      Wydawałoby się, że film jest raczej niepozorny, a przynajmniej tak się zaczyna. Matka, syn, jeden pokój, co w tym nienormalnego? No cóż, gdyby to było więzienie, to faktycznie... całkiem normalna rzecz, ale cztery ściany sprawiają wrażenie najtańszego mieszkania jakie człowiek widziałby w świecie. Zastanawiające jest jednak zamknięcie i historie, którymi matka darzy swojego synka, wyglądającego jak dziewczynka. Wkrótce jednak poznajemy okrutną prawdę i towarzyszymy bohaterom w dążeniu do zmian. Desperackie posunięcia sprawiają, że ciężko jest nie wstrzymać oddechu i wyczekiwać w napięciu, jak rozwinie się sytuacja. Kiedy jednak mamy teoretyczny finisz, a tu się okazuje, że minęła dopiero połowa filmu szybko uzmysławiamy sobie, to co oczywiste. Twórcy postanowią skupić się na wydarzeniach po i tym jak zamknięcie w tytułowym Pokoju odmieniło ich psychikę. W szczególności Joy, bo to w końcu ona siedziała tam najdłużej, ale też i małego Jacka, który całe swoje dzieciństwo spędził w odosobnieniu mając u swojego boku jedynie własną matkę i to 24 godziny na dobę przez siedem dni w tygodniu. Takie wydarzenia nie pozostają bez wpływu na człowieka i właśnie na próbie przeanalizowania, a także pomocy ofiarom koncentruje się reszta filmu. Tu już robi się bardziej dramatycznie, ale na swój sposób napełnia to również nadzieją i optymizmem. Twórcom udało się stworzyć klaustrofobiczne otoczenie, mocno obezwładniające, ale też mogli bardziej poszaleć przy otwartej przestrzeni. Nie mniej, dzięki Brie Larson i jej filmowemu synkowi Jacobowi Trembley'owi udało się zrobić bardzo emocjonujący, zajmujący, ale przede wszystkim wstrząsający i wciągający film.

Oryginalny tytuł: Brooklyn | Reżyseria: John Crowley | Scenariusz: Nick Hornby | Obsada: Saoirse Ronan, Emory Cohen, Domhnall Gleeson, Jim Broadbent, Julie Walters, Jane Brennan | Kraj: Wielka Brytania, Kanada, Irlandia | Gatunek: Melodramat
Premiera: 16 kwietnia 1988 (Świat) 24 stycznia 2014 (Polska)
Ocena: 6/10

      Większość zapewne uwielbia Crowleya za to, że dał im wspaniałego „Detektywa”. Inni usłyszą o nim dopiero przy okazji najnowszego i bardzo klimatycznego filmu pełnometrażowego o tytule „Brooklyn”, którym zdobył serca krytyków.
     Młoda kobieta postanawia opuścić swoją rodzimą Irlandię i wyrusza przez ocean, aby rozpocząć nowe życie. Przybywa do Brooklynu, gdzie lokum i pracę znalazł jej zaprzyjaźniony pastor. Tęsknota za domem nie przeszkadza jej jednak w odnalezieniu szczęścia.
     Bardzo banalna opowieść, taka jakich wiele jest w dzisiejszej kinematografii. Migracje i tęsknota za domem nie jest już niczym nowym, ale oczywiście można ją opowiedzieć w zupełnie inny sposób. Tutaj młoda kobieta rozwija swoją karierę, rozpoczynając pracę w Nowym Jorku jako sprzedawczyni, a kończy zdecydowanie wyżej. Poznaje miłość życia i to wokół jej emocji toczy się cała akcja tej niezwykłej produkcji. Tragiczne wydarzenie sprawia, że musi powrócić w rodzinne strony, a tam jej uczuciami zachwieje inny człek. A przynajmniej, tak by się wydawało. Dziewczyna będzie musiała dokonywać wyborów, ale przede wszystkim stawiać czoła wścibskim oczom i szeroko rozwartym uszom, bez względu na to, jak bardzo będzie chciała być oparciem dla swojej samotnej matki. W dość zakamuflowany sposób prezentuje się trudy życia w Irlandii w latach 50-tych. W zasadzie nie uwydatnia się tego w żaden zaskakujący, czy przejmujący sposób- a szkoda, bo może nabrałoby to większego wyrazu i byłoby bardziej emocjonująco. Wszystko jednak koncentruje się na młodej Ellis i jej rozterkach. Dobra rola Saoirse Ronan, choć momentami wygląda dość posągowo i nazbyt poważnie. Na pewno nie można odmówić produkcji klimatu. Jest to autentycznie śliczny obraz, z barwnymi kreacjami, wspaniałymi plenerami i ślicznymi zdjęciami. Ma to swój urok, który świetnie podkreśla fabułę. Całość ładnie się ze sobą komponuje, aczkolwiek produkcja jest zdecydowanie zbyt monotonna, a fabuła za mało porywająca, aby udało się zapamiętać film na dłużej.

Prześlij komentarz