Punkt #7. Dokument o osobie, o której wcześniej nie słyszałeś
Oryginalny
tytuł: Man on Wire |
Reżyseria: James Marsh | Scenariusz: - | Obsada: Philippe Petit,
Jean-Louis Blondeau, Annie Allix, Jean François
Heckel, David Forman, Alan Welner | Kraj: USA, Wielka Brytania |
Gatunek: Dokumentalny, Biograficzny
Premiera: 22 stycznia 2008 (Świat) 27 marca 2009 (Polska)
Ocena: 7/10
Historia
napisana przez życie ,
czyli film biograficzny wielokrotnie ukoronowany nagrodami za
najlepszy film dokumentalny. Wyreżyserowany przez Jamesa Marsha
„Człowiek na linie”,
to opowieść o niezwykłym wydarzeniu na wysokości World Trade
Center.
Nastoletni francuski cyrkowiec marzący o wielkiej karierze
dostrzegł w gazecie informację o wznoszeniu bliźniaczych wież
WTC. To wydarzenie nadało kierunek jego życiu, bo od tamtej pory
usilnie pracował nad zdolnościami linoskoczka, aby ostatecznie
przejść na linie łączącej obie wieże.
Historia
człowieka, który dokonał rzeczy niesamowitej. Rzeczy, którą
planował już od 17 roku życia, rzeczy, która dostarczyła mu
sporo adrenaliny, ale zabrała to co najcenniejsze w życiu.
„Człowiek na linie”
to opowieść o realizowaniu własnych celów i byciu ponad nimi.
Prezentacja wieloletnich przygotowań do tak niezwykłego wyczynu, na
który nie zdecydowałoby się wielu linoskoczków. Niskie wysokości
to nie dla niego. Rozpoczynając trening na własnym podwórku,
później przechodząc między wieżami Katedry Notre Dame, a także
wieżami mostu Harbour w Sydney, a kończąc na linie rozpostartej
pomiędzy World Trade Center. Dzięki oryginalnym nagraniom i
fotografiom zobaczyć możemy postępy w rozwoju talentu Petita i
przygotowania, a dzięki wywiadom z przyjaciółmi poznać bardzo
wielu ludzi zaangażowanych w to nowojorskie przedsięwzięcie.
Trudności z połączeniem liną znanych wież, a także ich spora
wysokość, która pozwala prognozować jak będą zachowywać się
podczas wędrówki, nie zapominając o tym, że czyn ten okazuje się
być nie do końca legalnym. Czego się jednak nie zrobi dla
spełnienia marzenia, poczucia tej adrenaliny rosnącej w żyłach,
no i przede wszystkim wywołaniu podziwu u tak wielu ludzi z całego
świata. Szkoda jedynie, że samego przejścia nie zarejestrowała
żadna kamera. Jedyne co pozostało to pozachwycać się archiwalnymi
fotografiami. Jednakże, czy było warto? Okazuje się, że po tym
występie życie Philippa diametralnie się odmieniło. Sam film, jak
to dokument- interesujący, momentami zachwycający, ale czy w jakiś
sposób przejmujący? Raczej zaskakuje podejściem Petita do sprawy,
jego oddaniem, ale też i swoistą naiwnością.
Punkt
#27. Czarna komedia
Oryginalny
tytuł: Four Rooms |
Reżyseria: Quentin Tarantino, Robert Rodriguez, Allison Anders,
Alexandre Rockwell | Scenariusz: Quentin Tarantino, Robert Rodriguez,
Allison Anders, Alexandre Rockwell | Obsada: Tim Roth, Jennifer
Beals, David Proval, Antonio Banderas, Quentin Tarantino, Bruce
Willis, Madonna | Kraj: USA | Gatunek: Czarna komedia
Premiera: 16 września 1995 (Świat) 21 lutego 1997 (Polska)
Ocena:
7/10
Jeszcze
tylko kilka filmów dzieli mnie od zaliczenia całej kinematografii
Quentina Tarantino. „Cztery pokoje”
to niezwykle czarna komedia, której przypadła w udziale jedna Złota
Malina- dla Madonny- tak... ona też gra w tym filmie.
W sylwestrową noc nierozgarnięty boj hotelowy zostaje sam na
przybytku. I choć taka noc nigdy nie może być spokojna, to jednak
goście przechodzą samych siebie. Nie dość, że hotel odwiedza
sabat czarownic, to boj musi wejść w jakieś pokręcone gierki
małżeńskie, robić za niańkę dla dzieci, aby ostatecznie
wylądować na imprezie u znanego filmowca. Ta noc zdecydowanie nie
będzie nudna.
Takiego
pokręconego filmu już dawno nie widziałam. „Cztery
pokoje” to zlepek
czterech powiązanych ze sobą drobinkami segmentów, w taki bądź
inny sposób próbujących rozbawić widza. Niekonwencjonalne
poczucie humoru Tarantino odczujemy w „Mężczyzna
z Hollywood”, a
makabrę Rodrigueza oczywiście w „Rozrabiakach”.
I choć obu panów bardzo cenię, to jednak ten drugi najbardziej
wkupił się w moje poczucie humoru. Genialna akcja z dzieciakami,
które boj miał pilnować w nocy. Taki ciąg nieprzewidzianych
wypadków zdarza się bardzo rzadko, ale i tak rozbawia swoim
wykonaniem. Można by powiedzieć, że komedia pomyłek, bo w sumie
nie codziennie można odnaleźć trupa, dostać strzykawką w udo,
podpalić mieszkanie w jednej i tej samej chwili. Tarantino z kolei
bardzo sobie cenię, ale jego Chester i dziwaczna gra po pijaku,
wielkie filozoficzne rozkminy... to było zdecydowanie za dużo
argumentów, aby stworzyć coś mega dziwnego i przy okazji nużącego,
a szkoda. Okazuje się jednak, że dziwaczniejsze mogły być jedynie
czarownice w „Brakującym
składniku”
odprawiające zaklęcia przy użyciu nasienia mężczyzny. Serio?
Obrzydlistwo! Dużo śmiechu natomiast dostarczała tutaj odsłona
kłótni małżeńskiej stworzonej przez Rockwella w „Nie
ten mężczyzna”. Tak
poronionej sytuacji dawno nie widziałam. Aktorsko wygląda to
wszystko dość przeciętnie, bo nikt za specjalnie nie wykazuje się
elokwencją, czy charakterem. Kwestia postaci. Sam Tim Roth w roli
boja hotelowego wydaje się spisywać całkiem dobrze, ale nie wypada
to wszystko zbyt naturalnie. Niestety. Cała produkcja, ta mini
antologia ma całkiem ciekawy charakter, bardzo ciekawe porusza się
tutaj kwestie i prezentuje w dość zabawny sposób. Jednakże na
pewnym etapie wyczuwa się znużenie, pewną schematyczność i
zakłamanie.
Punkt
#49. „Ida”
w zastępstwie „Bogowie”
Oryginalny
tytuł: Bogowie
| Reżyseria: Łukasz Palkowski | Scenariusz: Krzysztof Rak | Obsada:
Tomasz Kot, Piotr Głowacki, Szymon Piotr Warszawski, Magdalena
Czerwińska, Rafał Zawierucha, Marta Ścisłowicz, Jan Englert,
Zbigniew Zamachowski, Marian Opania | Kraj: Polska | Gatunek: Dramat,
Biograficzny
Premiera: 18 września 2014 (Świat) 10 października 2014 (Polska)
Ocena: 8/10
Tegoroczny
triumfator gali rozdania Orłów. Uhonorowany wieloma nagrodami, w
tym Złotymi Lwami. Łukasz Palkowski, który dał nam tak
nieprzeciętne filmy, jak „Rezerwat”
i „Wojnę żeńsko-męską”
wzbija się na wyżyny wraz z tytułem „Bogowie”.
Zbigniew Religa, najznakomitszy kardiochirurg w Polsce, który chce
wyjść poza zwyczajowe operacje przeprowadzane na sercu. Kiedy widzi
konieczność zastosowania przeszczepu świat medyczny nie chce mu na
to pozwolić, skutecznie rzucając mu kłody pod nogi. Wtedy chirurg
korzysta z okazji objęcia kierownictwa nad własną kliniką, w
której będzie mógł spróbować sił w eksperymentalnej
transplantologii.
Oczywistym jest, że film nie traktuje o niczym innym jak o życiu
Zbigniewa Religii i jego nieprawdopodobnym wkładzie w polską
medycynę. Świetnie przedstawiona historia jego życia, jego
ambitnego i emocjonalnego podejścia do zawodu, jego odwagi i trudów
z jakimi przyszło mu się zmierzyć w czasie dążenia do sukcesu.
Bardzo przejmujący, emocjonujący obraz przepełniony ludzką
stratą- utratą ukochanego męża, czy jedynego dziecka. Pełne
napięcia sceny, w trakcie których widz wraz z bohaterami tej
opowieści z niecierpliwością wyczekuje efektów. Łatwo tu o
współodczuwani radości, żalu, czy rozgoryczenia. Każda klęska
jest naszą klęską! Każda emocja Religii jest naszą emocją!
Niejednokrotnie łzy cisną się do oczu, innym razem mamy ochotę
krzyczeć ze złości. Wszystko jest tak bardzo realistyczne, tak
łatwo uwierzyć w wydarzenia z tamtych dni. W te chwile, kiedy
Religa wraz z młodymi stawiali klinikę, kiedy razem malowali ściany
i wycieńczeni leżeli na łóżkach szpitalnych. Z łatwością da
się wyczuć pasję w każdym geście, w każdym słowie, w każdym
kadrze tego filmu. Świetnie zrealizowane zdjęcia, które
zdecydowanie nie sprzyjają przyjemnemu spożywaniu posiłków.
Wszystko rewelacyjnie ucharakteryzowane, a w dodatku ta muzyka.
Przejmująca liryczność kompozycji polskiego mistrza wśród muzyki
filmowej – Bartosza Chajdeckiego. Wszystko tak bardzo spójne, że
bardziej być by chyba nie mogło. Aczkolwiek wtem, u finału,
okazuje się, że mogło być lepiej i jest lepiej. Ostatnie ujęcie
filmowe kontra przełomowe ujęcie prosto z rzeczywistości. Aż łza
się w oku kręci. Film dopieszczony, trzymający w napięciu i
wzbogacony o wisienkę na torcie, której brak mógłby zaszkodzić
całej produkcji. Okazuje się nią być Tomasz Kot. W każdym
geście, słowie, w każdym starannie ucharakteryzowanym włosku na
głowie. Cały Zbigniew Religia idealnie oddany przez wspaniałego
polskiego aktora.
Prześlij komentarz