Punkt
#9. Ulubiony film twojej mamy
Oryginalny
tytuł: Some Like It Hot
| Reżyseria: Billy Wilder | Scenariusz: Billy Wilder, I.A.L. Diamond
| Obsada: Marilyn Monroe, Tony Curtis, Jack Lemmon, George Raft, Joe
E. Brown, Joan Shawlee | Kraj: USA | Gatunek: Komedia
Premiera: 29 marca 1959 (Świat) 29 stycznia 2010 (Polska)
Ocena:
8/10
Wielokrotnie
nagradzany, ale przede wszystkim okrzyknięty numerem jeden
najśmieszniejszych filmów Ameryki. „Pół żartem,
pół serio”, czyli
ulubiony film mojej mamy i jeden z ulubieńszych przeze mnie.
W czasach prohibicji dwóch znakomitych, choć bezrobotnych muzyków
jest świadkiem porachunków gangsterskich. Licząc na to, że uda im
się uniknąć zemsty wyjeżdżają do Kalifornii. Przybierając
postać dwóch instrumentalistek dołączają do żeńskiej
orkiestry. Tam ich uwagę przykuwa piękna wokalistka, która marzy o
związku z dostojnym bogaczem.
Filmy, w których płeć męska przebiera się za kobiety cieszą
się ogromną popularnością wśród widowni. Powód? Są
prześmieszne z uwagi na całą masę problemów wynikających z tej
metamorfozy. Jeżeli jeszcze do tego doda się jakieś tajne zadanie
albo ucieczkę przed gangsterami można również liczyć na
dreszczyk emocji. Te wszystkie elementy ma w sobie kultowy film
Billy'ego Wildera, a do tego genialną obsadę. To jeden z filmów, w
których Marilyn Monroe wygląda młodo, pięknie, do tego
wszystkiego śpiewa i gra na ukulele. Czy można chcieć więcej?
Ach... no przecież nosi jeszcze kuse sukienki, które pokazują jej
wszystkie walory. Jej rola bardzo... głupiutka. Stereotypowa
blondyneczka, w dodatku naiwna, a do tego jeszcze pragnąca dorobić
się wielkich majątków przez ślub z bogaczem. Dodając do tego
problem alkoholowy dostajemy typową patologiczną bohaterkę.
Ciężko określić, czy jest to kreacja bardzo zabawna, czy po
prostu szokująca swoją oczywistością. Najgenialniej wypadają
Tony Curtis i Jack Lemmon. To w końcu oni biegają w obcasach i za
każdym razem poprawiają sobie sztuczne biusty. Świetne postaci,
genialnie wykreowane przez ten duet. Produkcja ta nie jest wielkim
arcydziełem, humor już dawno się zestrzał, ale i tak poprawia
nastrój, intryguje, a przez to chętnie się do niego powraca.
Punkt
#13. Film irański
Oryginalny
tytuł: Jodaeiye Nader az
Simin | Reżyseria:
Asghar Farhadi | Scenariusz: Asghar Farhadi | Obsada: Peyman Moaadi,
Leila Hatami, Sareh Bayat, Shahab Hosseini, Sarina Farhadi,
Ali-Asghar Shahbazi | Kraj: Iran | Gatunek: Dramat
Premiera: 15 lutego 2011 (Świat) 07 października 2011 (Polska)
Ocena:
8/10
Wielokrotny
zdobywca nagród, w tym także w Berlinale, ale przede wszystkim
Oscara dla nieanglojęzycznego filmu, czym odebrał szansę Polakom
na statuetkę. Zachwycające irańskie kino Farhadiego „Rozstanie”,
które intryguje i wzrusza.
Małżeństwo z wieloletnim stażem wnosi o separację z uwagi na
podzielone zdanie na temat wychowania ich córki. To wydarzenie
doprowadza do dramatycznej sytuacji, w której mężczyzna zmuszony
jest zatrudnić opiekunkę do swojego chorego ojca, a następnie do
wypadku, które na zawsze odmieni życie dwóch całkiem obcych sobie
rodzin.
Nie ośmielę się stwierdzić, czy film Farhadiego jest filmem na
tyle genialnym, aby zyskać uznanie krytyków całego świata. Pewnym
jest jednak, że porusza wiele problemów irańskiej rzeczywistości
i przyszłości, a także zwyczajowych problemów, które dotknąć
mogą każdego z nas. Sprawa religii, która jest tak bardzo
wszechobecna w życiu Irańczyków tutaj objawia się niemalże na
każdym kroku- telefony o poradę, trudy w opiece nad mężczyzną,
dotykanie kobiet, a także przysłanianie ich burką. Niezwykle
klimatyczne pod tym względem aranżacje, ujęcia, kostiumy, które
nie przedstawiają niczego więcej poza zwykłą codziennością.
Gdzieś pomiędzy wartością kulturową tworzy się rodzinny dramat,
który nie dotyczy już jedynie separacji małżeństwa, a dotyka
także ich dziecka, ojca, a nawet całkiem postronnych osób.
Rozbicie emocjonalne przekształcające się w frustrację odbijającą
się na całkowicie niewinnych osobach. Wszystko to z dramatu
przeradza się w mocny thriller, który przykuwa uwagę i intryguje
rozwojem sytuacji. Świetnie poprowadzona fabuła potrafi
zainteresować, ale momentami także i wzrusza. Jest to jeden z
najbardziej nieoczywistych i intymnych filmów, w dodatku z dość
niekonwencjonalnym finałem, jakie przyszło mi oglądać. Z czystym
sumieniem mogę polecić.
Punkt
#14. Stara bajka Disneya
Oryginalny
tytuł: Bambi
| Reżyseria: Ben Sharpsteen, David Hand | Scenariusz: Larry Morey,
Perce Pearce | Obsada: Sergiusz Żymełka, Paweł Iwanicki, Adam
Pluciński, Jacek Kopczyński, Maria Niewiarowska, Jacek Braciak,
Anna Krawczycka, Magdalena Stużyńska | Kraj: USA | Gatunek:
Animacja, Familijny
Premiera: 08 sierpnia 1942 (Świat) 05 grudnia 2014 (Polska)
Ocena:
6/10
Jedna
z najstarszych animacji disneyowskich. Zanim namnożyło się filmów,
gdzie zwierzęta grają główną rolę, to on był królem puszczy.
Przekaz produkcji o tytule „Bambi”
wzruszał przed laty, wzrusza też i dziś.
Zielony las zamieszkiwany jest przez sowy, króliki i... jelenie.
Pewnego dnia na świat przychodzi mały jelonek, który każdego
jednego ranka beztrosko poczyna sobie z przyjaciółmi. Wraz z nimi
poznaje cały świat, świat w kolorze wiosny. Jednakże nie jest
świadom, że ich życie może ulec całkowitej zmianie przez
człowieka.
Stara
kreska animacji Disneya, to coś za czym dziś wielu tęskni.
Dwuwymiarowa technika była wystarczająca dla przekazania tego co
najważniejsze w produkcji. Tutaj z pozoru jest to zwyczajna
głupiutka bajka, tak naprawdę o niczym. Bezsensowność kolejnych
scen i jej niespójność jest mocno irytująca. Dialogi ograniczone
są do minimum i największe ich skupisko miejsce ma na początku.
„To jest motyl! To jest
kwiatek!” -
urzekające, naprawdę, ale też mocno infantylne. Takiego pokroju
rzeczy się tutaj wypowiada. Najważniejsze jest jednak to co
niewypowiedziane- losy leśnych zwierząt zagrożone przez
kłusowników. Niestety, ten wątek fabularny nie jest mocno
nakreślony i dopiero u finału więcej akcji kręci się wokół
niego. Akcji całkiem sporej, dającej zaskakujący zastrzyk emocji!
Napięcie podkreślono również przez złowieszcze rysy, no i
oczywiście za pomocą muzyki. Ta zdecydowanie pochodząca ze swoich
czasów, ale świetnie odnajduje się również i teraz. Początkowo
animacja mocno zawodzi, ciężko jest ogarnąć o czym konkretnie
jest ten obraz. Jednakże nawet i w kulminacyjnym punkcie nie robi aż
tak wielkiego wrażenia, warstwa emocjonalna jest naprawdę znikoma.
Spodziewałam się czegoś więcej po tak kultowej produkcji, a tu
lekkie rozczarowanie.
Prześlij komentarz