Smród.
Odór. Fetor. Te trzy słowa nigdy nie będą kojarzyły się z
niczym przyjemnym. Czy jest jednak coś, co potrafi o wiele bardziej
zobrazować okropieństwo tych słów? Owszem, jest to jedna z
powieści Davida Walliamsa- brytyjskiego pisarza, jurora brytyjskiego
„Mam
talent”
i niezwykle przesympatycznego człowieka, o tytule „Pan
Smrodek”.
Każdego dnia przechodzą obok
niego tłumy ludzi, uciekający czym prędzej na smród jaki się
wokół niego rozchodzi. Pan Smrodek, takim mianem określany jest
bezdomny jednego z brytyjskich osiedli, na którym urzęduje wraz ze
swoją psiną- Księżną. Jednak pewnego dnia, dziwne zrządzenie
losu posyła w jego kierunku rezolutną dwunastolatkę imieniem
Chloe, która jak nic uwielbia snuć najrozmaitsze opowieści.
Nierozumiana w domu, szykanowana przez swoje rówieśniczki z klasy,
szybko odnajduje przyjaciela w tym niezwykłym, nieposiadającym domu
staruszku.
Druga
książka autorstwa Davida Walliamsa wydana w Polsce przez Dom
Wydawniczy Mała Kurka i druga sposobność do zastanowienia się nad
szarą codziennością i otaczającym nas światem. Lektury stworzone
przez tego uroczego Brytyjczyka, a skierowanie w szczególności do
najmłodszych czytelników, to nie tylko niebanalne historie, ale
przede wszystkim opowieści z morałem. „Pan
Smrodek”
to powieść raczej oczywista, nikogo nie powinny zaskoczyć
wydarzenia, które się tutaj rozgrywają, a w zasadzie puenta jaką
one za sobą niosą. Z pewnością każdy z nas spotkał kiedyś
żebraka na ulicy, osobę bezdomną na widok której nie mieliśmy
gdzie podziać oczu, a nos chciał uciec w siną dal od smrodu, który
otaczał taką osobę. Wówczas bijemy się z myślami czy poratować
go złotówką, czy może jednak zakupić coś do jedzenia, bo każdy
grosz przełożyłby na coś procentowego do spożycia- ot, takie
polskie realia. Często oceniamy takich ludzi przez pryzmat tego jak
wyglądają, jak pachną, jak się zachowują, ale rzadko kiedy
zdarza nam się pomyśleć o czynnikach, które wpłynęły na taki
stan rzeczy. David Walliams właśnie na tym koncentruje uwagę
czytelnika, zwraca uwagę na to, że każdy z tych ludzi był kiedyś
kimś, mógł być szalonym ministrem, wielkim bankierem, czy też
nadzianym lordem. Oczywistym jest, że w każdym jednym kraju skala
bezdomności, a także powodów jej wzrostu jest zupełnie inna.
Historia pana Smrodka, jest oczywiście niezwykle dramatyczna- to nie
ulega wątpliwości, ale nie aż tak skrajna, jak można by
oczekiwać. Dominuje tutaj zupełnie inna historia, historia
przepełniona stratą, żalem i rozpaczą, historia, która jest w
stanie wycisnąć łzę z oka, choć nie zakrawa o sytuację
beznadziejną.
Wątek tajemniczego pana Smrodka
nie jest jednak jedynym, który się tutaj przewija. Najistotniejsze
jest to, jak wpływa na innych bohaterów powieści Walliamsa.
Spotykając na swojej drodze uroczą Chloe całkowicie odmienia jej
życie. Nie tylko zmienia jej poglądy na osoby o intensywnym
smrodliwym zapachu, ale daje prawdziwą szkołę życia, naukę
radzenia sobie w najtrudniejszych sytuacjach. Można powiedzieć, że
pojawienie się tego niezwykłego gościa jest dla niej zbawienne.
Dla niej i dla jej rodziny, bowiem im także otwierają się oczy na
sytuację ludzi bezdomnych i uczy jak nie oceniać innych po
pozorach. A te, jak nie trudno zauważyć są dość oczywiste i
natrętne. Dzięki swojemu przyjacielowi dziewczynka zyskuje większą
pewność siebie, nabiera wiary we własne umiejętności, skrywane
talenty, które matka tak chętnie niszczy. Pokazuje jak się bronić,
nie za pomocą siły mięśni, a siły swojego umysłu. Stanowi więc
to kolejny morał płynący z tej opowieści.
Autor po raz kolejny pochwalić
się może niezwykłą wyobraźnią. Z historii mogącej spotkać nas
każdego dnia, tworzy coś dziwnego i na swój sposób urokliwego.
Daje postać całkowicie skrajną, biorącą kąpiel raz na rok i to
w dodatku w stawie, zamiast stoperów do uszu używającą kozich
bobków i preferującą mocno nagryzione czasem pożywienie niżeli
rarytasy. Pisze tę opowieść dość płynnie, ponownie używa
wykrzykników i ciekawych sposobów na wykreślenie nieartykułowanych
dźwięków. Wraz z Quentinem Blake'm – twórcą wszystkich
ilustracji w książce, udaje mu się idealnie nakreślić obraz
smrodu, który wzbudza obrzydzenie w każdym człowieku. Kiedy
Walliams czyni to ohydnymi opisami, Blake szaleje za pomocą swoich
obrazów. Tworzy się z tego bardzo spójna i ciekawa całość,
która swobodnie oddziałuje na naszą wyobraźnię.
„Pan
Smrodek”
to powieść nie naznaczona oczywistością. Traktuje o temacie
bardzo ponadczasowym, więc idealnie trafi w gust nie tylko
najmłodszych czytelników, ale również i tych starszych. Pozwala
odnieść się do naszej zwykłej codzienności i odrobinę zmienić
nasze postrzeganie. Choć realia brytyjskie, a polskie to dwie
zupełnie odmienne rzeczy, to jednak wartości przekazywane w tej
niezwykłej historii są ponad wszelkimi granicami podziału
terytorialnego. Jest to opowieść, która wzrusza, która zachwyca i
z pewnością w niektórych momentach szokuje. Zaskoczy sympatyków
polityki, zadziwi młodych uczniów, a także i rodziców, którzy
dostrzegą jej mądrość. Przyjemnie czyta się takie
niezobowiązujące teksty, które jednocześnie potrafią tak wpłynąć
na wartości moralne.
Ocena:
5/6
Recenzja dla mojego kochanego Kurnika pod nazwą Mała Kurka!
Tytuł
oryginalny: Mr. Stink /
Tłumaczenie:
Karolina Zaremba / Wydawca: Mała Kurka / Gatunek:
dziecięca / ISBN 978-83-62745-16-6
/ Ilość
stron: 266 / Format: 140x210mm
Rok
wydania: 2009 (Świat), 2014 (Polska)
Prześlij komentarz