Trzeci tom kultowej serii dla najmłodszych czytelników, na której sukces składają się nie tylko intrygujący styl pisarki Lemony'ego Snicketa, ale także rewelacyjne ilustracje Bretta Helquista. Niefortunne wydarzenia, które spotykają rodzeństwo Baudelaire znowu sprowadzają ich w ręce niebezpieczeństwa „Ogromnego okna”.
Wioletka, Klaus oraz Słoneczko,
czyli urocze i wszechstronne sierotki Baudelaire, które od śmierci
swoich rodziców tułają się od domu do domu, umieszczane tam przez
zarządzającego ich majątkiem- pana Poe. Tym razem trafiają pod
drzwi domku na skarpie ciotki Józefiny, która tak faktycznie nie
jest ich ciotką. Kiedy już myślą, że w końcu są bezpieczne
otoczone gramatyką i strachliwością swojej nowej opiekunki
ponownie spotykają na swojej drodze Hrabiego Olafa w przebraniu,
który czyha na ich fortunę.
„Seria
niefortunnych zdarzeń”
ma to do siebie, że jest bardzo... groteskową lekturą.
Zdecydowanie da się to wyczuć nie tylko poprzez ilustracje, ale
przede wszystkim przez słowa używane przez samego autora. Czuć
tutaj grozę i lekką nutę szaleństwa. Jest to raczej niesforna
historyjka, która za każdym razem serwuje nam zupełnie inne
wrażenia. Tym razem zabiera nas na skarpę, nad jezioro Łzawe,
które nie należy do najbardziej ze względu na czyhające tam
Pijawki, które z łatwością konsumują człowieka, który wszedł
na ich teren do godziny po posiłku. Jezioro odgrywa tutaj bardzo
dużą rolę, gdyż to ono pada cieniem na całą opowieść. Jest
jeszcze oczywiście dom, dom duży i piękny, ale praktycznie
zwisający nad przepaścią na kilku metalowych podpórkach. Któż
normalny mieszka w takim przybytku, gdzie byle wicherek może
zaprowadzić go na dno jeziora? Najwyraźniej istnieją tacy
pomyleńcy i to właśnie z nimi mamy tutaj do czynienia. Autor,
który bardzo lubi konkretne morały płynące z różnych opowieści,
bardzo chciałby, aby i z jego takowy wypłynął. I choć sam
twierdzi, że idea jest raczej banalna, to każdy wyczyta między
stronicami prawdziwy sens tej drastycznej historii.
Ciotka Józefina, która tak
naprawdę nie jest rodzoną ciotką kochanego rodzeństwa, to kobieta
wielkiej pasji i wielkich strachów. Kobieta, która nie dotknie się
telefonu z obawy przed porażeniem prądem i nie ugotuje ciepłego
posiłku ze strachu przed spaleniem domu. O agentach nieruchomości
już nie wspominając. Ma się wrażenie, że jedyne co trzyma ją
przy życiu i zdrowych zmysłach to gramatyka i ortografia. To spora
zaleta, ale dostarczająca również sporo problemów. W końcu
poprawna pisownia i wysławianie się nie jest najważniejszą
kwestią w życiu, która powinna dyktować nam jak mamy je
prowadzić. Nie mniej, dzięki niej pojawia się interesująca
zagadka z ciekawym rozwiązaniem, a młodzi czytelnicy mogą nauczyć
się poprawnej pisowni konkretnych słów- tak jakby jeszcze nie byli
tego świadomi. Bardzo ciekawa jest problematyka tej postaci, tak
bardzo skupionej gramatyce, która wydaje się być jej ucieczką od
wszelkich kłopotliwych sytuacji. Sposób na odreagowywanie nerwów,
sposób na zapomnienie o przeszłości i problematycznej przyszłości.
Hrabia
Olaf ponownie przechodzi w tej historii samego siebie. Ze względu na
swoje umiłowanie do aktorstwa i trupy aktorskiej nie ma problemów z
wcielaniem się w najrozmaitsze role. I tak kiedy w „Przykrym
początku”
był idealnym sobą, tak z każdym kolejnym tomem zadziwia jeszcze
bardziej przybierając różne postaci. W tej części możemy odkryć
u niego duszę marynarza, pozbawionego nogi przez Pijawki Łzawe.
Przecież jego przykrywka musi być dopracowana w każdym calu, więc
nawet jak udaje człowieka od wynajmowania łódek, to musi taką
przystanią sobie dysponować. Naprawdę intrygujące jak bardzo
potrafi zmylić wszystkich.
Cała seria pisana jest bardzo
prostym językiem, w stylu sugerującym, jakoby autor był świadkiem
całej tej historii. Zdaje relację jak wprawny obserwator, a przy
tym zdradza swoje własne emocje i wrażenia zwracając się
bezpośrednio do czytelnika ze stronic książki. Także i tym razem
nie obawiał się zdradzić nam zamiarów antagonisty, momentami
lekko spoilerując dalsze wydarzenia. Nie mamy mu tego jednak za złe,
bowiem to właśnie dzięki takiemu stylowi książkę czyta się tak
bardzo przyjemnie, szybko i lekko.
„Ogromne
okno”
to dopiero trzecia z serii niefortunnych opowieści o nieudanym życiu
trójki rodzeństwa. Miłośnicy wynalazków, książek i gryzienia
radzą sobie jednak rewelacyjnie jako drużyna umykając kolejnym
kłopotom. Groteskowa stylizacja powieści zdecydowanie wpływa na
jej korzyść, stanowiąc idealne połączenie mroku, humoru oraz
niecodziennych przygód. W dodatku wbrew zapewnieniom samego autora,
każdy odnajdzie tutaj coś dla siebie i dla każdego historia ta
będzie miała zupełnie inny morał. Zdecydowanie lektura godna
polecenia sympatykom niecodziennych lektur.
Ocena:
4/6
Tytuł
oryginalny: The Wide
Window / Tłumaczenie:
Jolanta Kozak / Wydawca: Egmont / Gatunek:
przygodowa / ISBN
83-237-1573-4 / Ilość
stron: 224 / Format: 130x180mm
Rok
wydania: 2000 (Świat), 2002 (Polska)
Prześlij komentarz