NOWOŚCI

poniedziałek, 5 października 2015

1185. American Horror Story, aut. Ryan Murphy, Brad Falchuk


     Ogląda sobie człowiek „Glee” i nawet nie jest świadomy tego, że w umysłach ludzi, którzy stworzyli ten rozśpiewany serial młodzieżowy zrodzi się pomysł na całkowicie odmienną w swojej stylizacji produkcję. Ryan Murphy i Brad Falchuk wpadli na genialny pomysł i postanowili na popularny od zawsze strach. Tak narodził się dość niezwykły serial o tytule „American Horror Story”, który polscy widzowie śledzić mogli wraz ze stacją FOX. Pierwszą częścią tego przeboju jest „Murder House”, czyli swoista antologia najrozmaitszych opowieści z pograniczy grozy i psychozy.
     Bohaterami pierwszego sezonu jest rodzina Harmonów, która postanawia rozpocząć nowe życie w przepięknym domu w Los Angeles. Vivien i Ben (Connie Britton, Dylan McDermott) próbują odbudować swoje małżeństwo po jego zdradzie, więc nie zauważają problemów z jakimi zaczyna mierzyć się ich nastoletnia córka Violet (Taissa Farmiga). To właśnie ją odwiedza nastoletni Tate, który uczęszcza również na sesje terapeutyczne do jej ojca. Nikt nie jest świadom tego, iż chłopak od wielu lat jest duchem zamieszkującym nowy dom Harmonów. Jednakże nie jest to jedyny mieszkaniec z krainy umarłych. Okazuje się, że budynek ma dość makabryczną przeszłość, a każdy kto kiedykolwiek poniósł śmierć w jego murach pozostawał w nich na zawsze.
     Ten serial ma moc, moc straszenia w sprawdzowy sposób. Jednakże wszyscy dobrze wiemy, że choć metody na przestraszenie widza znane są już od bardzo dawna, to smak przy ich wykorzystaniu uzależniony jest jedynie od wizji twórców. Na szczęście Murphy i Falchuk pokazali nie raz przy „Glee”, że gust mają nie najgorszy, więc nie da się zwątpić w sukces kolejnego obrazu, który wyszedł spod ich ręki. Najgenialniejsza w całej tej produkcji jest oczywiście fabuła. Dwunastoodcinkowy sezon serwuje nam najrozmaitsze oblicza grozy. Każdy epizod przedstawia każdego kolejnego ducha zamieszkującego Murder House. Psychopatyczny zabójca, który morduje swoich kolegów ze szkoły; sławny lekarz gwiazd, któremu odbiło, gdy utracił dziecko; czy przepiękna gosposia zamordowana przez żonę swojego kochanka- te i jeszcze kilka innych dusz nawiedzają ten dom. Najfajniejszy jest jednak pomysł na wykorzystanie owych historii, bowiem to co podziało się z tymi ludźmi przed laty, ma teraz wpływ na obecnych mieszkańców. Twórcy sprawnie łączą wątki z przeszłości, z tym co dzieje się z bohaterami. Wystawiają na próby ich zdrowe zmysły, a także nadwątloną przez zdradę moralność, czy zdrowie fizyczne po poronieniu. Dom jakby znając tą przeszłość sprawia, że wciąż powraca i to z większą siłą, aż do całkowitego wyniszczenia. To wszystko bardzo ładnie się ze sobą łączy, niekiedy nawet wprowadzając kilka zwrotów w akcji, nie tylko poruszając nas do głębi, ale przede wszystkim siadając na naszą psychikę. I wszystko byłoby pięknie i wspaniale, gdyby skończyć całą historię makabrą. No, ale nie, scenarzyści musieli pchnąć opowieść o krok dalej czyniąc z nią jakąś dziwnie pokraczną opowiastkę o sile rodzinnej miłości. Czy może być coś dziwniejszego?
     Powiedzmy sobie szczerze, „American Horror Story” nie jest jakiś superstraszny, tylko najnormalniej w świecie psychiczny! Dlaczego tak twierdzę? Cała opowieść utrzymana jest w dość specyficznym klimacie. Podniszczone meble, zakurzone zakamarki, no i oczywiście różne pokraczne duchy, kryjące się w każdym kącie. Makabra wynosi się tutaj na wyższe wyżyny, w szczególności przy epizodzie „Spooky Little Girl”. Obrzydliwości... Szczęśliwie, jest to jeden taki odcinek, no... góra dwa, na cały sezon. Jednakże tak naprawdę, straszy się nas tutaj już na samym początku każdego spotkania z bohaterami serialu. Wszystko to wina openingu. Nie ma chyba bardziej niepokojącego wejścia niż tego do „American Horror Story”. Odstraszające obrazy w połączeniu z muzyką Ceasara Davily dają autentyczny koszmar wizualny dźwiękowy, który nie jest najtrafniejszych wyborem do usypiania nas w łóżkach. Czyni go to najbardziej masakrycznym z otwarć wśród seriali. Bardziej złowieszczy był chyba tylko kawałek z „Z Archiwum X”.
     Kolejnym atutem produkcji jest obsada. Wśród nazwisk mamy nie tylko Dylana McDermotta, Denisa O'Hara, czy Zachary'ego Quinto, ale przede wszystkim gwiazdę wielkiego formatu, wiekową, ale wciąż piękną Jessikę Lange. Nadaje temu show większego wymiaru. Ma w sobie coś takiego, co wzbudza w człowieku niepokój. Gdy zechce, potrafi nas przerazić na śmierć. Jest świetna w tym co robi, gra z wielkim zaangażowaniem i charyzmą, więc nie dziwne, że została wyróżniona za rolę Constance. Świetna rola bardzo dobrze zagrana. Takie światło tego serialu telewizyjnego. Nie tak całkiem zła jest też Connie Britton. Razem z McDermottem tworzyli bardzo zgraną parę i nie trudno było uwierzyć, że są małżeństwem. Oboje niewiele gorsi od Lange, a to już prawdziwa pochwała. Nie sposób nie wspomnieć tutaj też i młodym pokoleniu- Taissa Farmiga oraz Evan Peters, czyli dwa skrajne bieguny. Pierwsza to siostra znanej Very Farmiga, robiącej błyskotliwą karierę w podobnych produkcjach z pogranicza horroru i dramatu. Młoda Farmiga może jeszcze wiele zawojować w Hollywood, gdyż ma do tego predyspozycje. Idealnie odegrała rolę zagubionej dziewczyny tęskniącej za domem. Natomiast Peters tak jak Lange, gdy chce potrafi zaskoczyć i wystraszyć nie na żarty. Nic dziwnego, że dobrali ich w taką, a nie inną relację. Podsumowując obsada znakomicie dawała sobie radę w swoich rolach. Każdy był enigmatyczny, ale również i pełen energii co do swoich kreacji. Udało im się odtworzyć wszystko to, co zamierzone zostało.
     Długo wzbraniałam się przed „American Horror Story”. Serial w formie horroru i to jeszcze o duchach, to raczej nie jest coś po co chętnie człowiek sięga. Okazuje się, że Ryan Murphy wraz z Bradem Falchukiem odwalili kawał dobrej roboty. Po seansie pierwszego sezonu bardzo szybko zapomina się, że mieli cokolwiek wspólnego z musicalem dla młodzieży. Świetnie skomponowana fabuła produkcji, gdzie strach przeplata się ze wzruszeniem i humorem. Pełny wulgarności, czułości i obrzydliwości, a także niespotykanego dotąd klimatu, co czyni go naprawdę wyjątkowym obrazem. Szkoda jedynie, że coś co zaczyna się tak obiecująco i w gruncie rzeczy wpływa na psychikę widza kończy się w tak cukierkowy sposób. W pewien sposób zaskakujący, bo nie tego się człowiek spodziewa po ładowaniu do głowy podobnych okropieństw, ale bardziej zawodzi w tym aspekcie. Nie mniej, warto sięgnąć i odczuć choć odrobinę strachu.

Ocena: 7/10

Oryginalny tytuł: American Horror Story / Reżyseria: Ryan Murphy i inni / Twórca: Ryan Murphy, Brad Falchuk / Zdjęcia: Christopher Baffa, John B. Aronson, Michael Goi / Muzyka: James S. Levine / Obsada: Dylan McDermott, Connie Britton, Taissa Farmiga, Jessica Lange, Evan Peters, Denis O'Hare, Zachary Quinto, Lily Rabe, Frances Conroy, Sarah Paulson i inni / Kraj: USA / Gatunek: Horror, Akcja / Liczba odcinków: 12
Premiera: 05 października 2011 (FX) 12 listopada 2011 (FOX)

Prześlij komentarz