Częściej
ocierał się o zdobycie Złotej Maliny niż Oscara. Choć od czasów
„Szóstego zmysłu”
każdy jego nowy film jest krytykowany przez masy i coraz ciężej
udaje mu się pozyskać studio, które chciałoby się zająć
produkcją, to M. Night Shyamalan nie poddaje się i wciąż daje
przyjemność swoim najwierniejszym fanom, np. mnie. Po krótkiej
przerwie znowu powraca, w swoim starym stylu, dając naprawdę dobry
oraz klimatyczny film- „Wizyta”.
Dwójka
nastolatków, samotnie wychowywana przez matkę, odnaleziona zostaje
przez dziadków, których nigdy nie widziała, a z którymi matka nie
rozmawiała od czasu swojej ucieczki z domu. Dostają propozycję
weekendowej wizyty u rodziców matki, na którą chętnie przystają
chcąc poznać ulubione miejsca swojej mamy, a także odnaleźć
odkupienie jej win. Jednakże już od pierwszego dnia ich pobytu
dziadkowie dziwnie się zachowują, a szereg narzuconych im zakazów
budzi w nich niepokojące podejrzenia. Nie zdają sobie jednak
sprawy, jak bardzo przerażająca jest prawda.
M.
Night Shyamalan znowu w wielkiej formie. Co prawda nie na miarę
kolejnego „Szóstego zmysłu”,
„Niezniszczalnego”,
czy „Znaków”,
ale prawie... Prawie robi dużą różnicę więc nie jest niestety
idealnie, ale jest MOC! Gdyby tak człowiek wybierał się do kina na
film, zupełnie nie zaznajomiony z jego fabułą, nie znający
wcześniejszych dokonań Shyamalana, to mógłby przyjąć tytuł
dość swobodnie, bez większych emocji i oczekiwań. Jednakże
wszyscy Ci, którzy znają twórczość hindusa albo go nienawidzą,
albo uwielbiają. Osobiście zaliczam się do tego drugiego grona
osób, prawdopodobnie bardzo nielicznego. A
„Wizyta”
jedynie podkreśliła moje uczucia do tego zaskakującego reżysera i
scenarzysty.
Historia,
która na swój przerażający sposób, mogłaby przytrafić się
każdemu, bo przecież ile na świecie jest rodzin rozbitych, które
na zawsze zrywają kontakt. Ileż jest na świecie rodzin, od których
odeszli mężowie, ojcowie, synowie. Tutaj młoda dziewczyna wyjeżdża
wraz z bratem do dziadków będących właśnie ofiarami takiego
zerwania wszelkich kontaktów. Chęcią wizyty kieruje nie tylko
pragnienie poznania swoich dziadków, ale przede wszystkim poznania
prawdy o wydarzeniu sprzed lat, które na zawsze podzieliło tę
rodzinę. Jedyne czego pragnie, to zyskać przebaczenie dla swojej
matki, a także poznać jej dzieciństwo w starym domu. Dlatego
zabiera ze sobą kamerę, którą ma zamiar dokumentować niemalże
wszystko.
I
tak naprawdę wszystko wydawało się ok, dziadkowie odebrali młodych
z dworca, zabrali do odludnego, ale niezwykle urodziwego domu i tam
rozpoczęli staranną opiekę i poznawanie swoich wnucząt.
Oczywiście nie obyło się bez zakazów- nie wchodzić do piwnicy,
bo grzyb, a cisza nocna zaczyna się o 21:30 i niech nie wychodzą
wtedy z pokoju. Na szczęście było to pomieszczenie z przylegającą
do niego łazienką. Zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Dziwne
skrobania w środku nocy, tajemniczo zachowujący się dziadek
chodzący niepostrzeżenie do szopy i uważający, że ktoś go
śledzi. Cała masa dziwnie nie wytłumaczalnych zachowań babci,
które nasilają się nocą. Nie trudno pomyśleć, że kobieta jest
opętana, nawiedzona, czy po prostu kopnięta we głowę. Tym
sposobem Shyamalan genialnie buduje napięcie, która nasila się z
każdą kolejną nocą. Obecność kamery również nie daje
większego spokoju. Oczywistym staje się, że finałowym starciem
będzie ostatnia noc ich pobytu, młodzi przeczuwają to. Wtedy staje
się rzecz niezwykła, która od razu przywołuje na myśl dawne hity
reżysera, które wręcz podcinają nogi rozwiązaniem zagadki,
zagadki, której teoretycznie nikt nie spodziewałby się znaleźć w
takim niepozornym filmie. Szok za szokiem doprowadza do swoistego
katharsis, a widz ma odczuwa ulgę, że zaraz będzie po wszystkim.
Niekwestionowanym
zaskoczeniem tej produkcji jest trudność zaklasyfikowania jej do
jednego gatunku. Ciężko mówić o niej w kategoriach horroru, czy
komedii. Bardziej przypomina obyczajówkę z lekką nutą dreszczyku
(no okej, może większą nutą dreszczyku), której klimatu dodają
genialne zdjęcia zamglonych terenów zimowych, a także kręcenie z
pierwszej ręki. Okraszona humorem pod postacią uroczego braciszka
rapera, który nie ukrywa swojej sympatii do dziewcząt i najchętniej
to już prężyłby muskuły przy pierwszej napotkanej ślicznotce. W
roli młodszego brata występuje Ed Oxenbould, który pokazał już
swoje poczucie u boku Steve'a Carrella w filmie „Alexander”.
Duszą filmu jest z kolei starsza siostra. To ona jest tą rozważną,
najbardziej zranioną, nie mogącą pogodzić się ze stratami, a
jednocześnie bardzo silną dziewczyną. Tutaj młoda aktorka o
niezbyt światłych dokonaniach- Olivia DeJonge. Nie można też nie
wspomnieć o genialnej Deannie Dungan, która w roli babci jest
bardzo... bardzo... trudna do rozgryzienia. Z jednej strony stanowi
kwintesencję babcinej miłości wraz z tym pieczeniem pysznych
ciasteczek i tym swoim uroczym, pełnym uczucia spojrzeniem. Z
drugiej zaś strony jest przerażającym uosobieniem tego, co może
nas przerażać w starszych ludziach- problemy zdrowotne, ale też
natury umysłowej. I w tej sytuacji wykazała się naprawdę
niezwykle wszechstronnym aktorstwem. Zdecydowanie przytłoczyła
dziadka, wydaje się w zasadzie jakby jej rola była tutaj kluczowa.
„Wizyta”
jest wszystkim tym, co w
filmach Shyamalana jest najlepsze. Historia dość przeciętna, acz
niebanalna, opowiedziana w dość zwyczajny sposób, bez większych
rewelacji, ale za to z mocnym przytupem u finału, który wywraca do
góry nogami wszelkie negatywne emocje, które mogły się
ewentualnie przytrafić w trakcie trwania seansu. Nakręcony z
pierwszej ręki z naprawdę niepokojącymi scenami idealnie buduje
napięcie, podczas gdy młody Oxenbould skutecznie je rozładowuje
swoim poczuciem humoru. Nie jest to może film idealny, ale może być
pewnym przełomem w karierze Shyamalana, który ponownie pozwoli
wkraść mu się w łaski producentów. W szczególności, że z dość
prostej historii jest w stanie zrobić coś naprawdę niepokojącego,
co zburzy spokój wszystkich dzieci i dorosłych.
Ocena:
7/10
Oryginalny
tytuł: The Visit
/ Reżyseria:
M. Night Shyamalan / Scenariusz: M. Night Shyamalan / Zdjęcia:
Maryse Alberti / Muzyka: - / Obsada: Olivia DeJonge, Ed Oxenbould,
Deanna Dunagan, Peter McRobbie, Kathryn Hahn / Kraj:
USA / Gatunek: Czarna komedia
Premiera: 09 września 2015 (Świat) 11 września 2015 (Polska)
Hej :)
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię do zabawy "Liebster Blog Award". Szczegóły: http://magicznyswiatksiazki.pl/liebster-blog-award/
pozdrawiam :)