NOWOŚCI

piątek, 14 sierpnia 2015

Pięć lat wyczekiwania zwieńczone wielkim rozczarowaniem, czyli rozwikłanie zagadki „A”


     Wiele miesięcy wyczekiwania. Tak wiele odcinków dzielących nas od wielkiego objawienia. Rozwikłania sekretu skrywanego tak baaardzo, że niektórzy fani serii mieli już tego najnormalniej w świecie dość. Amerykański serial dla młodzieży, powstały na bazie serii książek Sary Shepard - „Pretty Little Liars”, cieszy się ogromną popularnością wśród widzów zza wielkiej wody, jak i naszych krajanów. Wszystko przez postać zamaskowanego stalkera prześladującego grupkę dziewczyn. Uwaga, tekst może zawierać spoilery! Bardzo dużo spoilerów!
     Jak to się wszystko zaczęło? Tak, jak zacząć może się normalne historia. Pięć przyjaciółek ze szkoły, jedna z nich znika w niewyjaśnionych okolicznościach. Po pewnym czasie zostaje odnalezione jej ciało, więc pozostała czwórka idzie na jej pogrzeb. Po jego zakończeniu dostają tajemnicze wiadomości, podpisane przez jeszcze bardziej tajemniczego „A”. „A” jak Allison? Mogłoby się tak wydawać i przez dłuższy czas twórcy nie wyprowadzali nas z błędu myślowego. Daje to początek największej zagadce serialu i całego wszechświata- kim jest „A”?
     Od tej chwili rozpoczyna się prawdziwie mrożąca krew w żyłach bajeczka. Dziewczyny co rusz są terroryzowane SMSami. Żaden z ich sekretów nie jest już bezpieczny. W początkowej fazie ma to na celu jedynie zastraszanie. Dziewczyny zostają zapędzone w róg, aby zdradziły tajemnice. Jakie skrywają? Aria ma płomienny romans ze swoim nauczycielem, Hanna jest kleptomanką, Emily woli dziewczęta, natomiast Spencer... hmmm... Spencer to Spencer, podejrzewa się, że rąbnęła łopatą w głowę Allison. Nieistotne. Każda z dziewczyn ma coś na sumieniu i wraz z postępem serialu problemów przybywa. „A” przechodzi pewne przeobrażenie zagrażając już nie tylko prywatności dziewczyn, ale także i ich rodzin. Jak na przykład próba rozbicia małżeństwa rodziców Arii z uwagi na romans ojca, czy sekret matki Hanny, która w najgorszym i najbardziej problematycznym momencie ich życia zawinęła trochę grosza z jej zakładu pracy. Na dalszym etapie „A” staje się bardziej agresywne. Nie wystarczają już SMSy, teraz przechodzi do czynów. Bez względu na to, czy próbuje rozjechać dziewczyny samochodem, czy zamrozić je w chłodni. I tak największa kumulacja agresji i zabawy z przyjaciółkami skupia się u końca piątego sezonu, kiedy to wielka czwórka zostaje porwana przez „A” i przetrzymywana w tzw. „domu dla lalek”. Przez kilka miesięcy są terroryzowane- nasz główny antagonista sprawdza ich wytrzymałość fizyczną i psychiczną. Wszystko po to, aby dobić nie tylko dziewczyny, ale również i nas w ostatecznym rozrachunku.
     Przez całe 6 i pół sezonu „A” zmieniało swoje oblicze. Oczywiście, każdy z widzów był na tym etapie, że jak tylko pojawiał się ktoś nieznajomy, niezwykle podejrzany i podejrzliwie interesujący się żywotem dziewcząt, to właśnie ten osobnik stawał się naszym tajemniczym prześladowcą! Podczas, gdy seria powieści podzielona jest na kilka etapów, gdzie w każdej części ktoś inny okazywał być się „A”, podobnie jest i z serialem. Czyż nie wszyscy byli zaskoczeni, gdy psychopatyczny, maniakalny prześladowca zdejmował maskę pod którą kryła się twarz Mony? Czyż szok nie odmalował się na waszych twarzach, gdy zakapturzonym człowiekiem okazał się być Toby? A czy nie zawiódł was odrobinę Ezra, gdy przyjaciółki odnalazły jego tajne lokum z informacjami o nich w Ravenswood? Tak... okazuje się, że dziewczyny były tak znienawidzone iż doczekały się własnego antyklubu składającego się z samych takich „A”. Wszyscy jednak byli jedynie pionkami w prawdziwej grze rozpracowanej przez najważniejszą osobę, prawdziwego „A”. W powieściach okazuje się, że za wszystkim stoi Allison, ale nie ta prawdziwa, bo nie żyje, ale jej zła siostra bliźniaczka, sprytnie się pod nią podszywająca. Idąc więc tym tokiem rozumowania, można było domyślić się, że wielki sekret będzie polegał właśnie na tym twiście. Jednakże po wydarzeniach w „domku dla lalek” nasuwa się pewna myśl. Heloooł, jak to będzie siostra skoro on ma na imię Charles?! No i wtedy odpowiedź nasuwa się już sama. Dlatego Ci, którzy dzielnie śledzą losy nastolatek nie są aż tak bardzo zaskoczeni wielkim finałem. W szczególności, jeśli nie wyłączyli sobie internetu przed obejrzeniem tego epizodu, bo przecież w USA informacja rozniosła się z prędkością światła, jakby co najmniej nowego papieża wybierano. No, ale... wiadomo. Niezadowolenie, rozgoryczenie i wielki zawód. Internety zalśniły od kolejnych memów.
     Dlaczegoż? Bowiem większość tajemnic zostaje rozwiązana. Nawet ta, o których już dawno zdążyliśmy zapomnieć. Bo serio.. kto na tym etapie wciąż głowił się nad śmiercią matki Toby'ego w Radley? Okazuje się, że sytuacja nie była całkiem przypadkowa i nie było to samobójstwo. Wyjaśni się również sytuacja domniemanego zamachu Charlesa na życie Ali w ich dzieciństwie. Ponadto... dowiemy się kto tak naprawdę zabił Bethany. Szkoda tylko, że nie wiemy kto położył kres życia matce Ali. Jednakże te tajemnice to nic. Najważniejszym stało się odkrywanie tożsamości największych antagonistów. Innymi słowy dostaliśmy w końcu odpowiedzi na pytania kim jest „A”, „Czarna wdowa” i „Red Coat”. Dwoma ostatnimi okazała się być jedna i ta sama osoba. Osobiście nie jestem zaskoczona, że to blondi znaleziona w bunkrze, bo szczerze mówiąc już od tamtejszej chwili wiedziałam, że jest z nią coś nie tak, a po pewnym czasie nabrałam podejrzeń, że z pewnością ma większy udział w grze niż można by się tego spodziewać. Natomiast jeżeli chodzi o „A”... Tutaj większość jest zaskoczona, ale idę o zakład, że wiele osób pomyślało o tej postaci, kiedy swojego czasu pojawiła się w serialu. Nie mniej, wydaje się, że najbardziej szokujące nie jest to, że właśnie ONA jest „A”, ale to, że przecież miał to być ON. Transgender wymuszający tolerancję jak znalazł. Tak... i na to czekaliśmy właśnie cały ten czas. Przez trzy lata z hakiem odpowiedź wisiała nad nami. Pięć lat ciągłego napięcia, zabawy z widzem, jego emocjami... dla czegoś takiego. Smutne.
   Teraz pozostaje już tylko pytanie, w jakim kierunku pójdą twórcy? W końcu Charles/Charlotte/CeCe został schwytany, dziewczyny ułożyły sobie życie na nowo- teoretycznie, bo jak pokazują ostatnie minuty ktoś znowu po nie idzie! No i zapewne to będzie motyw przewodni dalszej części serialu. Z tego co wiadomo, ma on się skończyć na siódmym sezonie, wobec czego jest jeszcze sporo czasu na prowadzenie fabuły. Nie mogę powiedzieć, żeby serial był kiepski- bo nie jest. Jest to naprawdę fajnie poprowadzona młodzieżówka z dreszczykiem. Fakt faktem, że ciągłe wypatrywanie „A” i te tajemnicze ujęcia z nim w roli głównej u końca każdego epizodu mogą być irytujące, ale prawda jest taka, że sprytnie buduje to całe napięcie. To, że półfinał 6 sezonu jest dość zaskakująco nijaki- tyle wyjaśnień, tak mało akcji(!), wie prawie każdy. Nie należy jednak zapominać, że to jeszcze nie koniec i że dopiero może nas zaskoczyć, bowiem... jeszcze wiele tajemnic nie zostało odkrytych!

Prześlij komentarz