Dinozaurów
nigdy dość. Po ponad dekadzie nieobecności na ekranach, wciąż
niezapomniane są przez swoich wiernych fanów. Nieznany dotąd Colin
Trevorrow daje miłośnikom legendarnych gadów spełnienie ich
marzeń- „Jurassic World”. Świat oszalał, okazało
się, że dinusie nadal cieszą się ogromną popularnością, bijąc
rekordy otwarcia premierowego weekendu.
Jurassic
Park to już przeszłość. Po nieudanej działalności Hamonda na
wyspie powstaje zupełnie nowy park rozrywki, który cieszy się
ogromną popularnością wśród odwiedzających- Jurassic World.
Zarządza nim Claire (Bryce Dallas Howard), która liczy na
to, że jej najnowsza atrakcja spodoba się wszystkim. Zajęta
przygotowaniem nowego dinozaura korzysta z porad byłego komandosa
Owena (Chris Pratt). Z tego też powodu nie jest w stanie
zająć się swoimi siostrzeńcami, którzy mieli nadzieję spędzić
z nią weekend. Jednakże niepozornie fascynująca wycieczka zamienia
się w koszmar, gdy stworzona w laboratorium niebezpieczna hybryda
dinozaura ucieka ze swojego wybiegu.
Nic
tak nie poprawia mi humoru jak biegające po wyspie, zjadające ludzi
gigantyczne gady. Miłość do dinozaurów rozpoczęła się wraz z
ekranizacją powieści Crichtona, gdzie Spielberg po prostu
zaczarował przepięknymi gadami i perfekcyjnie zbudował napięcie.
Tak miłość trwała, moja i wielu innych fanów przygodówki. Więc
gdy świat usłyszał o planowanym nowym filmie z serii momentalnie
oszalał, a w dniu premiery ludzie zaczęli walić drzwiami i oknami
na sale kinowe całego świata (osobiście do nich nie należałam,
choć nie z własnej woli!). Jak to mówią... pierwsza miłość nie
rdzewieje i choć „Jurassic World” daleko do
idealnego pierwszego filmu, to wciąż podsyca emocje, jakie drzemały
w nas dotychczas. Cudowne w tej produkcji jest nawiązanie do
pierwowzoru. Zachwyca zbudowanie parku rozrywki na zgliszczach
dawnego centrum Hammonda. Miło było wrócić do wielkiej sali, w
której to swego czasu T-Rex stoczył walkę z velociraptorami. Za te
nawiązania brawa dla twórców i wielkie dzięki!
Niestety,
obraz jest szalenie schematyczny, co jest zdecydowanie nie do
uniknięcia przy tego rodzaju produkcji. Ludzie lubią się bać i
zawsze będą biegać na filmy tego typu. Problematyka Jurassic
World-u przenosi się więc do realnego świata, bo stworzono tutaj
giga hybrydę również po to, aby właśnie widzów przyciągnąć
do kin- najwyraźniej zwyczajne dinozaury już się znudziły. Zawsze
marzenie musi legnąć w gruzach, bo jakiś imbecyl doprowadzi do
prawdziwej masakry. Potem jest bieganie, ratunki, dużo błotka,
które ostatecznie kończy się wejściem smoka- króla dinozaurów.
I choć jeszcze przewidywalność fabuły jest dość znośna, to
jednak głupoty, które się tutaj roją są ciężkie do zniesienia.
Infantynlna bohaterka, sypiąca durnymi tekstami („Mój Boże,
skoczyli” - no raczej...), biegająca przez cały film w szpilkach
i nie łamiąc przy tym ani pół obcasa (serio?!). Na domiar złego
pojawiają się tresowane velociraptory (nigdy nie sądziłam, że da
się je udobruchać!), a także ich osobisty zaklinacz alfa. No
przecież, że się słuchały, a potem razem z nim udały się na
polowanie. Best Friends Forever! Przynajmniej dopóki nie pojawi się
prawdziwszy alfa. Do tego cała ta głupota z dzieciakami jeżdżącymi
w gyrosferze i marudzącymi „No gdzie te dinozaury”, które pięć
sekund później pojawiają się przed nimi. No cóż... najwyraźniej
ciężko było je zauważyć, w końcu są mikroskopijnej wielkości.
Jednakże najprawdziwszy w świecie zawód stanowi końcowe starcie.
Za dużo tego, zdecydowanie za dużo i jeszcze ten mezo musiał się
wtrącić, nie wiadomo po co (!). Można by tu narzekać w
nieskończoność, ale prawda jest taka, że to co w tym filmie
najważniejsze zostało zachowane. Bowiem ponownie pojawia się
intryga. Czarny charakter, który ma ukryte swoje własne cele w
całej tej niedogodności. Walka o władze toczy się więc nie tylko
pomiędzy dinusiami, ale również i ludźmi, którzy po raz kolejny
pobawili się w bogów. Pojawia się dreszczyk emocji, pojawiają się
zaskoczenia, no i ten humor... tak dziwnie lubieżny. Buzi buzi.
Dinozaury,
dużo dinozaurów, choć w sumie tak ich niewiele. Kilka
strategicznych punktów filmu, które wywołują nieokiełznane
emocje. Wszelkie zapowiedzi zwiastowały nadejście nieznanej
hybrydy, choć od samego początku można było domyślić się
jakiej krzyżówki można było się spodziewać, aby otrzymać
naprawdę strasznego potworka. Jednakże kto by się spodziewał, że
jeszcze podrasują go płazami, które potrafią wtapiać się w
otoczenie i zmieniać ciepłotę swojego ciała. Nie trzeba dodawać,
że Indominus Rex okazuje się być niesamowicie inteligentnym
stworzeniem, który zabijał dla funu. Aż serce się krajało na te
zdychające brontozaury... naprawdę, aż łezka kręciła się w
oku. Niedobry Indominus...! O dziwaczności velociraptorów
wspominałam już wyżej. Ich tresura jest ogromnie szokująca, a
także zmienność zachowań. Gorzej jak z kobietą. Całość
podpatrywać można było z różnych zakamarków. Dzieciaczki
jeździły sobie na mikro triceratopsach, a hologramy najrozmaitszych
dinozaurów zachwycały dzieci, ale przerażały raptory. Cały
Jurassic World to spełnienie marzeń wszystkich dzieci i nie tylko.
Wiadomym jest, że jakby coś takiego powstało w realnym świecie,
to ludzie byliby zachwyceni! Przecież inne parki tematyczne się
sprawdzają, ale co nam tam po skamieniałych dinozaurach...
Pewnym
jest, że dinozaury będą zachwycać zawsze. W końcu jest to coś
tak bardzo dla nas nierealnego, że staje się mega marzeniem.
„Jurassic World” wydaje się być spełnieniem
każdego fana produkcji Spielberga, aczkolwiek daleko mu do ideału.
Miło było powrócić do lat dzieciństwa, gdzie z przerażeniem
spoglądaliśmy jak velociraptory poszukują pożywienia w kuchni, a
T-Rex pustoszy ulice miasta. Miło było ponownie zobaczyć cudowne
dinozaury i usłyszeć piękny motyw muzyczny Michaela Giacchino.
Szkoda więc, że film Trevorrowa już zawsze będzie kojarzony
jedynie ze StarLordem zaklinającym velociraptory. Szkoda, że
kojarzony będzie z naprawdę denną grą Bryce Dallas Howard i jej
bieganiem w szpilkach. Produkcja miała ogromny potencjał, ale
niestety porażała dziwacznymi rozwiązaniami i pseudo naukowym
bełkotem. Nie mniej, polecam wszystkim fanom serii, bo oni z
pewnością się nie zawiodą.
Ocena:
5/10
Kraj: USA
Gatunek: Przygodowy
Premiera: 29 maja 2015 (Świat) 12 czerwca 2015 (Polska)
Obsada: Chris Pratt, Bryce Dallas Howard, Nick Robinson, Ty Simpkins, Omar Sy, Irrfan Khan, Vincent D'Onofrio, Jake Johnson, Judy Greer, BD Wong, Lauren Lapkus
Prześlij komentarz