NOWOŚCI

wtorek, 2 czerwca 2015

SZORTy 18. Festiwal Filmowy CROPP Kultowe #1: Zwiąż mnie, Anioł zagłady

Punkt #32. Film pochodzący z kraju, w którym chciałbyś mieszkać
Oryginalny tytuł: ¡Átame! | Reżyseria: Pedro Almodóvar | Scenariusz: Pedro Almodóvar, Yuyi Beringola | Obsada: Victoria Abril, Antonio Banderas, Loles León, Julieta Serrano, Francisco Rabal | Kraj: Hiszpania | Gatunek: Dramat, Kryminał, Romans
Premiera: 22 stycznia 1990 (Świat)
Ocena: 8/10


     Genialny hiszpański reżyser i jego świetlane spojrzenie na syndrom sztokholmski. „Zwiąż mnie” to jeden z najciekawszych i najbardziej pozytywnych filmów, jakie przyszło mi oglądać na Festiwalu filmowym CROPP Kultowe. Nowa miłość... wiąże.
     Młody mężczyzna opuszcza zakład psychiatryczny, aby rozpocząć samodzielne życie. Jako, że pała ogromną miłością do gwiazdy porno postanawia nawiązać z nią żarliwszą znajomość. Niestety, nie jest ona do końca zainteresowana swoim adoratorem. Z tego też powodu mężczyzna włamuje się do jej mieszkania i przetrzymuje wbrew jej woli, dopóty dopóki się w nim nie zakocha.
     Fabuła zapowiada mocny film, w którym kluczową rolę grać ma romans połączony z odrobiną kryminału. Niekoniecznie w zamyśle twórcy było, aby „Zwiąż mnie” zamieniło się w prawdziwie przyjemne dzieło z lekkim humorem. Rozterki młodej pary, z którymi utożsamiać mogą się wszyscy kochankowie, aczkolwiek nie koniecznie o podobnym nasileniu, gdyż w dzisiejszych czasach takie podrygi nazywano by zwyczajnym stalkingiem. Tutaj ma to zupełnie inny wymiar, czego powodem może być stworzenie niefrasobliwej, lekko odchylonej psychicznie postaci Ricky'ego. Swoją nieporadnością i zachowaniami na poziomie piątoklasisty bardziej wywołuje sympatię w widzu niżeli nienawiść, którą normalnie powinno się darzyć porywaczy, przestępców. Jednakże jego oddanie umiłowanej kobiecie tworzy niesamowitą pętle przyczynowo skutkową, która zamiast dreszczu przerażenia wywołuje jedynie uśmiech i ciepłe uczucia. W szczególności kiedy dochodzi do maksymalnego zbliżenia, które wywołuje niekontrolowane ataki radości. Antonio Banderas świetnie się tutaj odnajduje i wraz z Victorią Abril tworzą niezapomniany duet. U końcu filmowej podróży nie tylko ona prosić będzie naszego bohatera, aby ją związał. Także i my, zawładnięci hipnotyzującą fabułą, nieoczywistym humorem i jakże niebanalnym wątkiem miłosnym, pragnąć będziemy tego samego!


Punkt #18. Film Luisa Buñuela
Oryginalny tytuł: El Angel exterminador | Reżyseria: Luis Buñuel | Scenariusz: Luis Buñuel, Luis Alcoriza | Obsada: Jacqueline Andere, Enrique García Álvarez, Silvia Pinal, Lucy Gallardo, Cladio Brook, Xavier Massé | Kraj: Meksyk | Gatunek: Dramat, Fantasy
Premiera: maj 1962 (Świat)
Ocena: 6/10

     Powiedzieć, że film Buñuela jest dziwaczny w swoim alegorycznym kształcie, byłoby sporym eufemizmem. „Anioł zagłady” jest daleki od surrealizmu, który znany jest nam dziś, aczkolwiek nie umniejsza to jego klasycznej wartości, głośnej w swoim czasie, a uznawanej i dziś.
     Grupa bogatych przyjaciół opuszcza mury opery i udaje się do posiadłości jednego z nich. Tam racząc się rarytasami i napojami alkoholowymi wsłuchują się w piękną muzykę graną przez koleżankę. I choć wszyscy świadomi są, że zrobiło się już bardzo późno, z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu nie są w stanie opuścić pokoju, w którym się bawili.
     Pierwsze minuty filmu zapowiadają genialne, fascynujące wręcz dzieło. Zwykłe spotkanie, które przeradza się w imprezę z piekła rodem, to coś co koniecznie musi zainteresować widza. No chyba, że punkt kulminacyjny ma miejsce już po pół godzinie filmu... wtedy pojawia się problem, bo niby jak Buñuel planuje utrzymać przy sobie uwagę widza? „Anioł zagłady” wykorzystuje bardzo wiele alegorii, do którego z pewnością należy motyw owiec, póki co dla mnie nieodgadnionych, gdyż wszelkie moje próby rozszyfrowania tego skrótu myślowego wydają się bezsensowne. Na pewno jednak świetnie prezentuje się tutaj stworzenie typowej kliki ludzi, od których kasa nie ucieka. Natomiast próba zrozumienia dlaczego zostają zamknięci w jednym pokoju przez magiczne moce, dlaczego ludzie z zewnątrz nie mogą wejść do środka i jakim to niby magicznym sposobem dochodzi do takiego finału, który ma tutaj miejsce, graniczy po prostu z cudem. Pewne jest to, że ten obraz ma moc ogromną. Może i nudzi, może i jest niezrozumiały, ale ten klimat i sceneria wprawiają w przerażenie. Wtedy wówczas w człowieku kiełkuje myśl czy czasem nie skończy tak, jak bohaterowie filmu Buñuela i czy w ogóle będzie w stanie opuścić salę kinową.
Filmy obejrzałam w ramach 18. Festiwalu Filmowego CROPP Kultowe!

http://croppkultowe.pl/

Prześlij komentarz