NOWOŚCI

wtorek, 2 czerwca 2015

SZORTy 18. Festiwal Filmowy CROPP Kultowe #2: Głęboka czerwień, Czarnoksiężnik z Oz, Głowa do wycierania

Oryginalny tytuł: Profondo rosso | Reżyseria: Dario Argento | Scenariusz: Dario Argento | Obsada: David Hemmings, Daria Nicolodi, Gabriele Lavia, Macha Méril, Eros Pagni | Kraj: Włochy | Gatunek: Thriller
Premiera: 07 marca 1975 (Świat)
Ocena: 4/10

      Dario Argento uznawany jest za jednego z najlepszych twórców włoskiego kina grozy. Sławę przyniosło mu splamione krwią kryminały zwane giallo, do których zalicza się przede wszystkim „Głęboka czerwień”.
     Podczas swojej włoskiej wyprawy niemiecka telepatka doznaje silnego wstrząsu wyczuwając psychopatycznego mordercę. Tego samego wieczoru ginie z jego rąk, a świadkiem całego zajścia jest utalentowany muzyk. Nawiązuje on współpracę z lokalną dziennikarką, aby rozwiązać zagadkowe morderstwo kobiety.
     Nazywany mistrzem grozy, ale po „Głębokiej czerwieni” ciężko byłoby korzystać z podobnych. Ni to horror, ni to kryminał, takie nie wiadomo co. Raczej dość przeciętny thriller, który niczego nie wnosi, nie przeraża i nie szokuje, a tym bardziej... nie trzyma w napięciu. Może za swoich czasów był niekwestionowanym hitem, jest to całkiem możliwe i nawet zrozumiałe, jednakże dzisiaj, kiedy ludzkie mózgi przesiąknięte są już krwawymi hitami, nic nie jest w stanie ich wzruszyć. Z pewnością jednak Argento stworzył niesamowitą otoczkę tajemnicy. Do samego końca ciężko jest rozwikłać kto jest mordercą, czego nie można powiedzieć o dzisiejszych schematycznych obrazach. Dobrze kumuluje grozę w obrazie koncentrującym się na detalach (może aż za bardzo!) i efektach, chociaż mocno nad wyraz byłoby stwierdzenie, że jest to jakieś arcydzieło. Świetne scenografie i klimat opuszczonego domu potrafią wytrącić człowieka z równowagi, ale już tytułowa głęboka czerwień tak naprawdę przypomina rozlaną farbkę, którą ktoś miał ochotę wymalować malinowe usta. Dramat przy tym przeogromny, gdyż głupota bohaterów najwyraźniej pozostała bez zmian przez te dziesiątki lat. Natomiast jednego twórcom nie można odmówić, film ma genialną ścieżkę dźwiękową, choć także i tutaj nadarza się przesada pod postacią pisków. Ogólnie nie jest to jakiś wybitny film, do tej pory widzieć można już było całą masę lepszych, ciekawszych, bardziej efektownych. Ma jednak klimat swojej epoki, który docenić można i dziś, a także nierozwiązywalną tajemnicę, o którą dziś ciężko.

Oryginalny tytuł: The Wizard of Oz | Reżyseria: Victor Fleming | Scenariusz: Noel Langley, Florence Ryerson | Obsada: Judy Garland, Ray Bolger, Bert Lahr, Jack Haley, Billie Burke, Margaret Hamilton, Frank Morgan, Charley Grapewin | Kraj: USA | Gatunek: Familijny, Fantasy, Musical, Przygodowy
Premiera: 12 sierpnia 1939 (Świat) 27 marca 2015 (Polska)
Ocena: 7/10

     Klasyka wśród musicali i kina familijnego. Historia, która stała się inspiracją dla twórców popkultury. Fleming stworzył „Czarnoksiężnika z Oz”, który okazał się być ponadczasowym, niezwykłym dziełem.
     Pewnego dnia przez uroczą farmę w Kansas przechodzi trąba powietrzna. Przenosi ona dziewczynkę i jej psa do magicznej krainy Oz, w której spotyka najdziwniejsze istoty. Wraz z nimi podąża do legendarnego czarnoksiężnika licząc na to, że pomoże jej nowym przyjaciołom, a jej samej da wrócić do domu.
     Jeden z najpiękniejszych filmów jakie powstały. Świetnie zakamuflowana, choć nazbyt ostentacyjna nauka o sercu, rozumie i odwadze, które dają jeden określony ideał. Historia znana na całym świecie, z której pochodzą nie tylko kultowe czerwone pantofelki, ale również i zielona czarownica. Wykonany w dwojaki sposób film bardzo dobrze ukazuje różnicę pomiędzy wcześniejszym ograniczonym życiem Dorotki, a niesamowitą przygodą, którą przeżywa w Oz. Wspaniałe postaci, które się tutaj pojawiają towarzyszą uroczej, rezolutnej dziewczynce wspierając ją na każdym kroku swoją radą, tworząc coś na kształt prawdziwej rodziny. Cudowny kontrast pomiędzy czarno-białą warstwą tego pierwszego, a pełną kolorów i do przesady cukierkowego uroku drugiego jest jednym z największych zalet tego filmu. Tuż obok pojawiają się kultowe piosenki, ukochane po dziś dzień, jak chociażby „Over the Rainbow”. „Czarnoksiężnik z Oz” to przede wszystkim magia płynąca z każdego detalu filmu, która pozwala na swobodną interpretację widza co do prawdziwości przeżyć Dorotki. Pełen humoru, mądrości, ale przede wszystkim lekkości, która czyni obraz Fleminga jednym z najprzyjemniejszych jego tworów.
Oryginalny tytuł: Eraserhead | Reżyseria: David Lynch | Scenariusz: David Lynch | Obsada: Jack Nance, Charlotte Stewart, Allen Joseph, Jeanne Bates, Jean Lange, Thomas Coulson | Kraj: USA | Gatunek: Surrealistyczny
Premiera: 19 marca 1977 (Świat) 31 grudnia 1978 (Polska)
Ocena: 5/10

      Wiele dziwaczności oglądało się podczas swojego życia, ale debiut Davida Lyncha zdecydowanie zajmuje pierwsze miejsce w tej kategorii. „Głowa do wycierania” nie tylko szokuje, ale momentami wywołuje także mdłości.
     Pewien dziwny człowieczek o dziwnej fryzurze żyje sobie w dziwnym świecie. Pewnego dziwnego dnia dowiaduje się, że jego partnerka urodziła dziwne dziecko. Wspólnie podejmują trudy jego wychowania.
      Pełen dziwności jest ten film. Totalnie surrealistyczny, momentami okropnie obrzydliwy. Fabuła to nic innego niczym przełożenie na dziwaczny język głównych obaw reżysera. W tym czasie bowiem jego żona niespodziewanie zaszła w ciążę, ale chyba nie aż tak niespodziewanie jak kobieta w filmie. Nie wiadomo skąd to dziecko, choć pewnie z kosmosu z uwagi na jego wygląd przypominający skrzyżowanie E.T. z dinozaurem. Gdyby widz przed seansem nie dowiedział się o problemach Lyncha, to nie ma szans na pojęcie o co w ogóle chodzi w tym filmie. Wygląda to jak totalnie niespójny zlepek niepokojących i obrzydliwych obrazów, który osiąga swoje apogeum podczas jedzenia mikrokurczaka, czy chociażby spotkania sam na sam ze skrzeczącym dzieckiem. Ciężko nie dostać mdłości, które utrzymywać się będą do końca seansu i długo po nim. Są ludzie, którzy zachwycają się plastycznością tego filmu. Serio? No okej, przelewająca się woda, czy inne tego typu manewry może i są ciekawe w wykonaniu, ale tylko wybrańcy zrozumieją ich przekaz w tym filmie. Szczerze odradzam ten film ludziom wrażliwym, pomimo tego, że jest to debiut człowieka od kultowego „Twin Peaks”. „Głowa wycierania” to film nie dla mnie, do tej pory się dziwię, że to dziecko nie śniło mi się w jakimś makabrycznym koszmarze.

Filmy obejrzałam w ramach 18. Festiwalu Filmowego CROPP Kultowe!
croppkultowe.pl

Prześlij komentarz