Reżyseria: Joss Whedon
Scenariusz: Joss Whedon
Na podstawie: komiksu Stana Lee i Jacka Kirby'ego
Zdjęcia: Ben Davis
Muzyka: Brian Tyler, Danny Elfman
Kraj: USA
Gatunek: Akcja, Sci-Fi
Premiera: 13 kwietnia 2015 (Świat) 07 maja 2015 (Polska)
Obsada: Robert Downey Jr., Chris Hemsworth, Mark Ruffalo, Chris Evans, Scarlett Johansson, Jeremy Renner, James Spader, Samuel L. Jackson, Don Cheadle, Anthony Mackie, Aaron Taylor-Johnson, Elizabeth Olsen, Paul Bettany, Cobie Smulders
Miesiące
wyczekiwania, wielkie nadzieje i jakże wielki ból po seansie, gdy
produkcja nie spełnia oczekiwań. Szał na Marvela trwa, gdy
wytwórnia na kilka najbliższych lat rozplanowała pokazywanie
kolejnych superherosów w walce ze złem i występkiem! Na Ultrona
wyczekiwałam szczególnie, roboty i superbohaterowie w jednym
filmie- to zwiastowało rozpierduchę. I choć było fajnie i
efektownie, to jednak „Avengers: Czas Ultrona” nie
do końca utrzymał zachwyt, jaki pozostał po poprzednim filmie.
Źródło: marvel.com |
Ekipa
Avengerów jednoczy się po upadku S.H.I.E.L.D. Przy pomocy zabawek
skonstruowanych przez samego Tony'ego Starka (Robert Downey Jr.)
walczą z kolejnymi przeciwnikami wolności ludzkości. Po kolejnej
misji, kiedy udaje się odzyskać tajemniczy program, Tony wpada na
genialny pomysł stworzenia sztucznej inteligencji, która pomagałaby
Avengerom. Niestety, wymyka się ona spod kontroli uważając, że to
właśnie herosi są zagrożeniem pokoju na świecie. Teraz Iron Man
wraz z Kapitanem Ameryką (Chris Evans) i pozostałymi muszą
stanąć nie tylko przeciwko blaszanemu wrogowi, ale również swoim
własnym lękom.
Filmy
Marvela są genialne pod jednym zasadniczym względem! Twórcy
genialnie rozpracowali powiązania pomiędzy filmami, które tworzą
jedno uniwersum. I tak jak nie oglądało się wcześniejszych
produkcji, to oglądanie „Czasu Ultrona” stanie się
o wiele bardziej zrozumiały. Akcja rozgrywa się po wydarzeniach
filmu „Kapitan Ameryka: Zimowy żołnierz”. Ten kto
go wcześniej nie widział nie będzie wiedział co to się podziało
z tajną agencją, do której przynależeli Avengers. W najnowszym
filmie Whedona znajdzie się też kilka odniesień do wszystkich
poprzednich filmów, w których pojawiły się kamienie
nieskończoności- piękna wizualizacja (btw). Fabularnie nie jest to
nic nowego, ostatecznie i tak superbohaterowie walczyć będą o
pokój na Ziemi. Oczywiście, z małymi problemami, bo a to jakieś
małe mutanty się wychowały, a to trzeba pogadać ze złymi i
wpływowymi, a to jakiś program wymknie się spod kontroli.
Źródło: marvel.com |
Typowo
superbohaterska akcja, w której przystojni i piękne mogą prężyć
muskuły i wdzięczyć się do widzów, a specjaliści od efektów
wizualnych będą prześcigać się w pomysłach, jak to sprawić,
żeby ludziom oczy wypłynęły z wrażenia. Akcja jest wręcz
genialna, jest kilka ciekawych rozwiązań, które wpływają na
dynamikę całego obrazu. No, ale niestety... boli to, że jest
przegadany i to w dodatku do końca przeładowany patetycznymi
gadkami. Nuda. Już lepiej, żeby ktoś zginął, albo może by tak
rzucić miastem o ziemię, albo coś w ten deseń. Rozlew krwi,
rozpierducha, innymi słowy- zabawa! Aczkolwiek muszę przyznać, że
skupienie uwagi przez kilka minut na postaci Hawkeye odrobinę
zaskakuje. Pokazuje go z zupełnie innej strony, wnosi pewien element
rodzinny do filmu, kiedy inni próbują stworzyć dość
karykaturalny wątek miłosny. Nic tutaj jednak bardziej nie
rozczarowuje jak zamknięcie filmu. Serio!? Zostawić mojego najmniej
ulubionego bohatera?! Żart! Nie mniej, oczywistym jest, że stanowi
to podwalinę pod kolejny film. Brawo!
Po
zwiastunach jednego można być pewnym, że jeżeli nie będzie
jakiejś wielce skomplikowanej fabuły- a umówmy się, że tutaj
takowej nie ma, bo walka o pokój na Ziemi jest już zwyczajnie
nudna, to na pewno będzie do czego przylepić oczy! I pod tym
względem nie ma żadnych zaskoczeń. Wygląda to wszystko bardzo
przepięknie. Niektóre ujęcia z Sokovii, jak chociażby wspólny
atak Avengerów w lasach, a potem w centrum miasta... ewidentnie
genialnie ujęcia, dopracowane komputerowo w każdym calu- co
niestety, ale momentami widać.
Źródło: marvel.com |
Postarano się o ciekawe gadżety, bo
i Czarna wdowa miała kostiumik z elementami blasku, Hawkeye
wybuchające strzałki, a Iron Man uzbroił się w rewelacyjny
projekt, z którym zamieniał się w Hulk Bustera, a taki pogromca
Hulka... tego jeszcze nie było. Efektowne, nie ma co, ale nic
specjalnego w gruncie rzeczy. Czy lepiej się to ogląda w 3D? Hm...
niekoniecznie, ale na pewno fajniej wypada obraz, gdy idzie się na
seans do IMAX. Kolory żywsze, ekran większy, no i dźwięk... o
wiele bardziej wbijający w fotel! Muzyka w tym filmie ciekawie się
komponuje, w dodatku Elfman i Tyler wykorzystali stworzony na
potrzeby serii utwór tematyczny. Wszystko fajnie tutaj współgra.
Największa
uwaga skupia się na Ultronie. To w końcu o niego chodzi w tej
odsłonie i wyszedł z niego świetny blaszak. Jednakże wersja
demonstracyjna była o wiele bardziej akceptowalna, bo późniejszy,
bardziej napakowany image nie do końca spełniał oczekiwania. Jest
to postać dość ciekawa, bo wielobarwna i mocno nieprzewidywalna.
Taki połowiczny czarny charakter, którego ciężko nie uwielbiać-
w szczególności, gdy jest się miłośnikiem robotów! Wśród
nowych widowiskowych postaci pojawia się również Vision. Sposób
jego narodzin staje się dość oczywisty na pewnym etapie filmu, ale
ogólnie to jest to mocno enigmatyczny bohater. Kolorowy, tak bardzo
hipnotyzujący i mocno pozytywny, a w tej roli Paul Bettany. Co
innego można by powiedzieć o Scarlet Witch oraz Quicksilverze.
Elizabeth Olsen oraz Aaron Taylor-Johnson świetnie grają akcent i
są idealnymi bliźniakami. Zaskakujące, że we wcześniejszym
filmie zagrali małżeństwo (magia kina!). Przypadły im w udziale
dość kontrowersyjne role, przechodzące sporą przemianę. Moce
jednak bardzo intrygujące. Reszta ekipy nie wnosi w sumie nic
nowego. Wszyscy są sobą i nie trudno odnieść wrażenie, że zżyli
się ze swoimi postaciami. Robert już pozostanie Iron Manem, a Chris
Thorem. Natomiast Chris Evans nadal będzie nudnym Ameryką, który
terroryzować będzie nas swoją beznamiętnością jeszcze przez
wiele filmów...
Źródło: marvel.com |
„Avengers:
Czas Ultrona” to nadzieja na piękną akcję i efekciarskie
szaleństwo! Joss Whedon udowadniał nie raz, że w tej sprawie zna
się lepiej niż kto inny- w końcu stworzył pierwszy film.
Niestety, ta seria trzyma się reguł i sequel nie dorównuje
pierwotnemu obrazowi. Szkoda. Pod pewnymi względami jest lepszy,
bardziej efektowny, o wiele więcej tu bohaterów i samych Avengerów,
ale... nie ma już tej ekscytacji zjednoczenia wszystkich herosów
Marvela w jednym filmie. Nie ma już tego dreszczyku emocji, kiedy
Stark żartuje sobie z Thorem. Dowcip już nie jest taki kąśliwy,
a widz już dawno zdążył się przyzwyczaić do tego poczucia
humoru. Nawet Ultron odrobinę zawodzi, choć nie wiem jak potoczyłby
się film, gdyby i jego zabrakło. Zabawa jest przednia, ale to
wszystko!
Ocena:
7/10
fajny film. zawsze bardzo lubiłam postaci z Avengersów, więc i ten film mi się spodobał :)
OdpowiedzUsuńFilm obejrzałam niedawno, gdy minęły już zachwyty po premierze - i mam dość mieszane odczucia. Z jednej strony, jest to produkcja dobra i każdy bohater ma swoje pięć minut, ale... czegoś mi tu brakowało. Nie ma już tyle śmiechu, co było w pierwszych Avengersach, nie ma też aż tylu emocji - w sumie tylko sceny Hulka z Black Widow wywoływały we mnie jakiekolwiek emocje. No i widać przygotowania do nowego Captain America pod względem fabuły. Nie ma co, będę bardzo kibicować Captainowi, ponieważ już w tym filmie zachowanie Starka mocno mnie irytowało.
OdpowiedzUsuńIdealnie wypadło za to rodzeństwo: Quicksilver i Scarlett Witch. Ogólnie, też wystawiłabym 7/10. Bardziej podobał mi się najnowszy Mad Max ;)
Wiem o czym mówisz. Ja też mam problem ze zidentyfikowaniem tego, czego mi tutaj zabrakło. Spodziewałam się dużo więcej i może właśnie to jest ten problem. Poza tym myślę, że to już są inne emocje związane z tym filmem, bo jednak pierwszy to było coś nowego, wszyscy herosi razem! A tutaj takie... hm.
UsuńTak jak i u Ciebie Black Widow i Hulk wywoływali sporo emocji, takie to było delikatne- o dziwo. Ja nigdy nie polubię Kapitana Ameryki. Nie wiem, może to wina Chrisa Evansa, ale nie lubię go i już. Stark to Stark, ale rozumiem, że megalomania może wkurzać innych.
Je nie jestem w stanie powiedzieć, czy Mad Max podobał mi się bardziej, bo to dwa zupełnie inne przypadki. Nie przepadam za serią Mad Max, więc nowy film zrobił na mnie ogromne wrażenie i uznałam go za mój ulubiony od Millera, ale Avengersi to Avengersi. Z tym nie mam co dyskutować. Zawsze będę ich kochać :)