Reżyseria: Rob Cohen
Scenariusz: Barbara Curry
Zdjęcia: David McFarland
Muzyka: Randy Edelman, Nathan Barr
Kraj: USA
Gatunek: Thriller
Premiera: 21 stycznia 2015 (Świat) 17 kwietnia 2015 (Polska)
Obsada: Jennifer Lopez, Ryan Guzman, Ian Nelson, John Corbett, Kristin Chenoweth, Lexi Atkins, Will Harper, Jack Wallace
Obsesja. Lepiej z nią nie zadzierać, a często trudno jej uniknąć,
gdy podejmujemy się znajomości z psychopatą. Rob Cohen podejmuje
temat bardzo „na czasie”, kiedy w akceptującym niemalże
wszystko społeczeństwie dochodzi do sytuacji skrajnie absurdalnych.
„Chłopak z sąsiedztwa” to taka bajka o kuguarzycy
śliniącej się na widok pięknych, młodych i muskularnych
kocurków. A nie... wróć! To raczej historia o seksownym wilczku w
owczej i mega przystojnej skórze!
Claire (Jennifer Lopez) próbuje pozbierać się po tym, jak jej własny mąż (John Corbett) ją zdradził. Rozpoczyna nowe życie wraz ze
swoim nastoletnim synem (Ian Nelson) i przy wsparciu
najlepszej przyjaciółki (Kristin Chenoweth), a jednocześnie
wicedyrektorki szkoły, w której uczy. Jednakże, gdy do sąsiedztwa
przybywa przystojny młodzieniec imieniem Noah (Ryan Guzman)
spokój kobiety ma legnąć w gruzach. Początkowy flirt szybko
przeradza się w niekontrolowaną jednonocną przygodę. Dla Claire
była to jednak pomyłka, natomiast chłopak szaleńczo się w niej
zakochuje i nie da jej tak łatwo odejść...
Filmy pokroju „Chłopak z sąsiedztwa” powinny
spełniać jedno zasadnicze zadanie – winny ELEKTRYZOWAĆ! Trudno
poczuć jakiekolwiek iskry zaczynając seans z Jennifer Lopez.
Zapowiedzi obiecujące magnetyczny seks, a następnie patologiczną
obsesję dawały nadzieję na potężną dawkę emocji. Jednakże jak
to zwykle bywa ze wszelkimi trailerami powinniśmy pozostać na
zapoznaniu się jedynie z nimi. Najnowszy film Cohena to niemalże
czas stracony w kinie, bo choć na pewnym etapie dawka emocji jest
dość duża, to erotyk przeobrażający się w thriller nie daje już
takiego kopa. Obraz miał sporą szansę na powodzenie, bowiem temat
związku dojrzałej kobiety z młodym chłopakiem powinien stanowić
idealną bazę na świetny film. W szczególności, że można
budować tutaj już napięcie seksualne, które nawiązuje się
między dwójką bohaterów, a następnie przekuć ją na niesamowite
sceny łóżkowe. Niestety, owocem początkowego uwodzenia jest
zaledwie jedna gorąca scena, ewentualnie dwie, jeżeli zaliczać
tutaj psychopatyczno obsesyjne myśli Noah. Nasze nadzieje spełzły
więc na niczym, a więcej seksu i erotyzmu zobaczyć można było w
„Pięćdziesiąt twarzy Greya”. Nieistotne!
Sytuacja się rozwija, sytuacja się nakręca.
Liczymy więc, że skoro nie seks to może kopnięty w głowę koleś
i jego obsesja będą genialnym wątkiem na podkręcenie atmosfery. I
rzeczywiście... chwilami są tutaj dobre chwile, do której zaliczyć
można JLo z kuchennym nożem w ręce. Jednakże i tutaj wszystko to
zostaje przegadane, napięcie opada i szybko zdajemy sobie sprawę z
tego, że problemy młodego chłopaka i jego miłości do Claire to
jedynie przeniesienie problemów z matką, a nawet nie tyle
problemów, co chęci wynagrodzenia sobie jej losu. Ogólnie
obrzydliwa myśl, ale takie są fakty! Jeszcze dodanie do tego wątku
śledztwa kobiety jest co najmniej dziwaczny, choć na swój sposób
zrozumiały. Ostateczne sceny rozgrywające się na farmie... serio?
Bardziej pokręconego rozwoju akcji dawno nie widziałam. I jak
jeszcze mogę zrozumieć akcję w domu, to sceny ze stodoły były
totalną abstrakcją. W szczególności jeżeli wziąć pod uwagę
anormalne zachowania matki wobec swojego dziecka...
Całość uwagi widza skupiać się ma nie tylko na fabule,
teoretycznie, ale i na dwójce kluczowych bohaterów. I jak jeszcze
Ryan Guzman jest postacią naprawdę ciekawie skonstruowaną i na
szczęście nie najgorzej odegraną, tak Jennifer Lopez po raz
kolejny poległa. Oboje wyglądają tutaj świetnie i początkowo
spełnia to swoje zadanie, kiedy ich głównym zadaniem jest
uwodzenie się wzajemnie. Ona założy piękną zieloną kieckę bez
ramiączek i poudaje nieogarniętą kobietę, a on przybędzie
niczym rycerz na białym rumaku z naprężonymi muskułami. Zarzuci
tym swoim zalotnym spojrzeniem, przeszywającym spojrzeniem, zapoda
jakiś łobuzerski uśmiech i każda kobieta jest jego i to nie tylko
w filmie, ale również na sali. Zbudowany też jest całkiem fajnie
więc kobiety, które pojawiły się na sali mogły poślinić się
na widok jego uroczych pośladków na wielkim kinowym ekranie! Dla
płci męskiej również znajdzie się coś miłego, bo choć Jen nie
do końca odnajduje się w roli sterroryzowanej przez młodziaka
kobiety- co dowodzi jej dziwaczny krzyk na farmie (AŁA... moje
uszy!), to przynajmniej jest na co popatrzeć. Reszta obsady nawet
nie próbuje udawać, że gra. Przez to klimat jest totalnie
absurdalny i pokraczny.
Przyznaję się bez bicia, że do seansu zachęcił mnie przystojny
Ryan Guzman i fabuła, która na zapowiedzi wydawała się być
porywająca. Niestety, „Chłopak z sąsiedztwa” nie
ofiaruje zbyt wiele poza postacią Noah, który chwilami rozbierał
wzrokiem. Niegrzeczni chłopcy zawsze podobali się kobietom i chyba
nic już nie zmieni się w tym temacie. Jednakże Cohen udowadnia, że
nie da się na tym zbudować filmu. To co miało być kluczem,
prawdziwą mocą produkcji zostało tak powierzchownie potraktowane,
że jest to ledwo wyczuwalne. Jakiekolwiek napięcie, które udało
się zbudować ciszą i tajemnicą zostało całkowicie
zaprzepaszczone przez krzyki JLo. Może gdyby to był ktoś inny...
może gdyby za kamerą nie stał Cohen... może wtedy mogłoby się
to udać. Może wtedy dałoby się utrzymać atmosferę grozy. Może
wtedy poczulibyśmy prawdziwą elektryczność przebiegającą
pomiędzy naszymi nerwami!
Ocena: 4/10
Recenzja dla A-G-W.info!
Prześlij komentarz