Oryginalny
tytuł: Furious 7
Reżyseria: James Wan
Scenariusz: Chris Morgan
Zdjęcia: Stephen F. Windon, Marc Spicer
Muzyka: Brian Tyler
Kraj: USA, Japonia
Gatunek: Akcja
Premiera: 16 marca 2015 (Świat) 10 kwietnia 2015 (Polska)
Obsada: Vin Diesel, Paul Walker, Jason Statham, Michelle Rodriguez, Jordana Brewster, Tyrese Gibson, Ludacris, Dwayne Johnson, Kurt Russell, Nathalie Emmanuel, Djimon Hounsou
Reżyseria: James Wan
Scenariusz: Chris Morgan
Zdjęcia: Stephen F. Windon, Marc Spicer
Muzyka: Brian Tyler
Kraj: USA, Japonia
Gatunek: Akcja
Premiera: 16 marca 2015 (Świat) 10 kwietnia 2015 (Polska)
Obsada: Vin Diesel, Paul Walker, Jason Statham, Michelle Rodriguez, Jordana Brewster, Tyrese Gibson, Ludacris, Dwayne Johnson, Kurt Russell, Nathalie Emmanuel, Djimon Hounsou
Filmy z najbardziej dynamicznej serii „Szybcy i wściekli”
jeszcze nigdy nie byli tak szybcy, tak wściekli i tak... szaleni.
James Wan, który dotychczas straszył i wprowadzał w niezwykły
klimat swoich produkcji, przeniósł ten kultowy cykl na zupełnie
inny, najwyższy poziom. Pomimo licznych problemów przy tworzeniu
siódmej odsłony filmu, pomimo najpoważniejszego z nich, czyli
śmierci kluczowego aktora- Paula Walkera, w końcu doczekaliśmy się
premiery „Szybkich i wściekłych 7”. I choć
powtarza się historia „Mrocznego rycerza”, gdzie
uwielbienie i sława tytułu kręciło się wokół ostatniej roli
aktora, to nie zmienia to faktu, że najnowszy film serii jest w moim
odczuciu tym najlepszym!
Po tym jak rozwścieczona ekipa samochodowa Toretto (Vin Diesel)
poturbowała biednego Shawa
(Luke Evans) jego brat odwiedza go w szpitalu, przy okazji
praktycznie zrównując go z ziemię. Obiecuje bratu jedno, zemstę
na tych, którzy wpakowali go do szpitalnego łoża. Toretto i
O'Conner nie zdają sobie sprawy, że Deckard Shaw (Jason Statham)
jest wytrawnym zabójcą, który nie spocznie dopóki nie zabije ich
wszystkich. Ekipie Doma w schwytaniu ich prześladowcy pomaga Pan
Nikt (Kurt Russell)- tajny agent z nieograniczonymi zasobami
technologicznymi i ludzkimi. Zanim jednak doprowadzi ich do Shawa
muszą wykonać dla niego misję niemożliwą- odnaleźć genialnego
hakera, który stworzył idealny program do śledzenia ludzi, i odbić
go z rąk porywaczy.
Zemsta jest niesamowicie oklepanym tematem w kinematografii, w
szczególności tej hollywoodzkiej. Jednakże do tej pory niewielu
twórcom udało się osiągnąć efekt podobny do tego, który
stworzył James Wan. Facet ma niesamowitą wyobraźnię i świetnie
bawi się wszelkimi dostępnymi technologiami. Dość banalny
fundament fabularny przeistacza w coś skrajnie zachwycającego,
poruszającego. Z rasowego filmu akcji, gdzie najważniejsze są
gładkie tyłki super sfotoszopowanych lasek, ale przede wszystkim
wypasione fury na pełnym gazie tworzy obraz naładowany bajerami,
efektami specjalnymi i w wielu przypadkach mamy wrażenie, że
oglądamy kolejną rozpierduchę w stylu największych blockbusterów
marvelowskich.
„Szybcy i wściekli 7” nie przebierają w środkach. Tam gdzie Tom Cruise wspinał się za pomocą dziwacznych przyssawek, Vin Diesel skakał samochodem. Tam gdzie Goldblum i Moore czekali aż T-Rexy zepchną ich z klifu, Paul Walker wziął swoje sprawy w swoje ręce i stworzył genialną sekwencję walki, skoków i chwytaków! Myślicie, że żołnierze spadający na San Francisco terroryzowane przez Godzillę mieli mocne nerwy? Spójrzcie co wyprawiają Toretto i jego drużyna próbujący dostać się samochodami na ciężko dostępną trasę! Trzeba przyznać, że te wszelakie efekciarskie wygłupy są mega naciągane i tak bardzo nierealne, że aż ciężko brać je na poważnie. Nie mniej, dostarczają potężną dawkę adrenaliny, dają kopa, a przez to widz nie ma szansy się zanudzić. Wszystko to przez Jasona Stathama, który postanawia zamieniać w drobny mak wszelkie miejsca, w które się udaje. Serio? Atak na szpital pełen ludzi, a przede wszystkim, w którym znajduje się jego brat nie jest raczej rozsądne. Takich scen jest cała masa, ale uwierzcie... warto zobaczyć je w kinie, bo są po prostu przepiękne!
„Szybcy i wściekli 7” nie przebierają w środkach. Tam gdzie Tom Cruise wspinał się za pomocą dziwacznych przyssawek, Vin Diesel skakał samochodem. Tam gdzie Goldblum i Moore czekali aż T-Rexy zepchną ich z klifu, Paul Walker wziął swoje sprawy w swoje ręce i stworzył genialną sekwencję walki, skoków i chwytaków! Myślicie, że żołnierze spadający na San Francisco terroryzowane przez Godzillę mieli mocne nerwy? Spójrzcie co wyprawiają Toretto i jego drużyna próbujący dostać się samochodami na ciężko dostępną trasę! Trzeba przyznać, że te wszelakie efekciarskie wygłupy są mega naciągane i tak bardzo nierealne, że aż ciężko brać je na poważnie. Nie mniej, dostarczają potężną dawkę adrenaliny, dają kopa, a przez to widz nie ma szansy się zanudzić. Wszystko to przez Jasona Stathama, który postanawia zamieniać w drobny mak wszelkie miejsca, w które się udaje. Serio? Atak na szpital pełen ludzi, a przede wszystkim, w którym znajduje się jego brat nie jest raczej rozsądne. Takich scen jest cała masa, ale uwierzcie... warto zobaczyć je w kinie, bo są po prostu przepiękne!
Niemałym widowiskiem jest finałowa scena w mieście. Świetnie
nakręcona, genialnie pomyślana. Momentami okraszona dowcipem.
Zupełnie jakby cała kwintesencja zawarła się w tych ostatnich
minutach rozgrywki. To taka kumulacja niczym w każdym filmie, bo w
końcu na nią czekaliśmy cały seans! Świetnie sprawdza się tutaj
zabawa w gorącego ziemniaka. Dzięki temu napięcie sięgało
zenitu, a na poczynania bohaterów patrzyliśmy z równoczesną
fascynacją i strachem. Ubaw jest za to niewielki kiedyż to Hounsou
musi zmierzyć się z własną porażką, kiedy to serwuje swoim
wrogom chwyty niczym ze „Szklanej pułapki 4.0”.
Pamiętacie zbijanie śmigłowca taksówką? No właśnie!
Na ekranie dochodzi do wielkiego starcia gigantów. Diesel, Statham
i Johnson w jednym filmie? To nie może się nie udać. A jak
dostrzeżecie, że jeden próbuje być lepszy od drugiego, to już w
ogóle możecie się świetnie bawić na tym seansie. Nie mniej, gdy
naprzeciw siebie stają Jason i Dwayne... dochodzi do najlepszej
walki wręcz w tym filmie! Tu cios, tam cios, tu rozwalanie szkła,
tu przetaczanie się przez krzesełko... zupełnie jakby się
oglądało kolejne starcie WWF! Nie sądziłam jednak, że ktoś ma
większe muskuły od Diesela, a tu proszę... pojawia się taki
Johnson i wszystko inne przestaje się liczyć. Nieźle nawywija
swoimi mięśniami, ale przyznać trzeba, że akcja z gipsem jest
prześmieszna! Wiadomo, że mocarna trójca aktorsko nie szaleje za
bardzo, ale chodzi tutaj jedynie o widowisko. Tak też właśnie jest
i bawiłam się z nimi super!
Oczywiście do tej jednej chwili, chwili na którą wszyscy
wyczekiwali, bo kolejne osobniki, które pojawiły się na seansach
wręcz rozpływały się w zachwytach nad ostatnimi minutami filmu.
Nad ostatnimi minutami, w których pojawić się miał Paul Walker.
Jak wiadomo w trakcie kręcenia zdjęć miał miejsce straszliwy
wypadek, który na zawsze pozbawił Walkera występu w dalszych
filmach... i dalszej egzystencji. Jako, że kilka lat pracy na planie
zaowocowało mocnymi przyjaźniami twórcy oraz ekipa postanowiła
godnie pożegnać aktora i postać, którą grał. Jego ostatnia
rola... więc postarano się, aby w naprawdę przejmujący sposób
powiedzieć mu „Żegnaj!”. Już na samą myśl o podobnej scenie
łzy wzbierają w oczach. Niestety, widać było, że w ostatniej
scenie Toretto i O'Connera pojawili się jego bracia. Scena na plaży
jest mocno symboliczna, rozczulają łzy Rodriguez. Dalsze sceny to
kwintesencja całej serii. Prostota w przekazie, przepełniona
emocjami. Na samo jej wspomnienie łza pełznie leniwie po
policzku...
Śmiem twierdzić, że siódma odsłona „Szybkich i
wściekłych” jest pewnym przełomem. Nie ważne, jak dany
cykl się rozpoczyna, ważne jest to jak się kończy. Nigdy
szczególnie nie darzyłam sympatią tego typowo męskiego kina,
który nużył mnie niemiłosiernie. Siódemka całkowicie zmieniła
moje postrzeganie. Może z uwagi na seans na wielkim ekranie, być
może wpływ na to miało również rozczulenie odejściem Walkera,
ale przede wszystkim dlatego, że dawno nie widziałam, aby ze
zwykłej wyścigówki ktoś stworzył tak spektakularne, zachwycające
wizualnie i muzycznie kino! Pozostaje jedynie przywitać Jamesa Wana
i jego grobowy nastrój w tej niezwykłej serii, uśmiechnąć się
od ucha do ucha w stronę Jasona Stathama w pomarańczu, no i
ostatecznie powiedzieć Paulowi Walkerowi... żegnaj!
Ocena: 8/10
Już jest nowy serwis z filmami, a w nim m. in. SZYBCY I WŚCIEKLI 7 z polskim lektorem:
OdpowiedzUsuńwww.fast7.bo.pl
Sprawdźcie to:)
Cześć!
OdpowiedzUsuń"Szybcy i wściekli 7" to dla mnie jeden z najlepszych filmów z serii! Widać, że James Wan dał radę utrzymać charakterystyczny klimat, pełen akcji, pościgów i emocji, ale jednocześnie dodał coś swojego. Te sceny kaskaderskie i efekty są totalnie odlotowe. No i ten hołd dla Paula Walkera na koniec… wzruszył mnie na maksa.
A co Ty sądzisz o tej części? Czy uważasz, że seria powinna była skończyć się na tym filmie?