Reżyseria:
Morten Tyldum
Scenariusz: Graham Moore
Scenariusz: Graham Moore
Na
podstawie: książki Andrew Hodgesa „Enigma.
Życie i śmierć Alana Turinga”
Zdjęcia:
Óscar Faura
Muzyka:
Alexandre Desplat
Kraj: USA, Wielka Brytania
Gatunek:
Dramat, Biograficzny
Premiera: 29 sierpnia 2014 (Świat) 16 stycznia 2015 (Polska)
Obsada: Benedict Cumberbatch, Keira Knightley, Matthew Goode, Rory Kinnear, Allen Leech, Matthew Beard, Mark Strong, Charles Dance
Premiera: 29 sierpnia 2014 (Świat) 16 stycznia 2015 (Polska)
Obsada: Benedict Cumberbatch, Keira Knightley, Matthew Goode, Rory Kinnear, Allen Leech, Matthew Beard, Mark Strong, Charles Dance
Jeden z ośmiu najlepszych filmów
roku 2014 wyreżyserowany przez Norwega, mający na swoim koncie
niezbyt sławne tytuły. Morten Tyldum zekranizował, co prawda,
jedną z najpoczytniejszych powieści Jo Nesbo, ale to dopiero
przeniesienie na ekran życia znanego kryptografa homoseksualisty-
Alana Turinga, daje mu uznanie w oczach krytyków. Powodem jest „Gra
tajemnic”,
która nie jest jedynie
opowieścią o łamaniu najlepszej maszyny szyfrującej, ale przede
wszystkim dramacie geniusza.
Okres drugiej wojny światowej,
kiedy to hitlerowska władza i okrucieństwo rozlało się na całą
Europę. W tym czasie wszelkie polecenia były kodowane, kodowane za
pomocą tajemniczej Enigmy. Rząd brytyjski powołał więc do życia
tajną komórkę, której zadaniem było rozszyfrowanie tych
rozkazów, aby poznać kolejne ruchy przeciwnika. W grupie
najgenialniejszych naukowców znalazł się również Alan Turing
(Benedict Cumberbatch),
który opracował jedyną w swoim rodzaju, kosztowną, ale przede
wszystkim skuteczną maszynę deszyfrującą.
Tematem Enigmy zajmowało się już
wielu twórców. Niejeden filmoman pamięta z pewnością produkcję
z 2001 roku z Kate Winslet w jednej z głównych ról. Obraz
przeszedł jednak bez większego echa, inaczej niż „Gra
tajemnic” serwująca
historię nie tylko o wojnie, czy Enigmie, ale przede wszystkim o
Alanie Turingu i homoseksualizmie, czyli wręcz idealnym temacie pod
Oscary. Wydawać by się mogło, że podstawą będzie tutaj łamanie
szyfrów, tajemniczych kodów jakimi to posługiwano się w okresie
drugiej wojny światowej. Fascynuje więc dążenie do celu, ale
bardziej niż na analizowaniu konkretnych wiadomości, bardziej niż
na opracowywaniu schematów, twórcy skupiają się na czymś
zupełnie innym. Cała ta otoczka demaskowania niemieckich manewrów
jest jedynie podstawą do prawdziwej opowieści, której bohaterem
jest Turing. W fabułę idealnie wplecione zostają jego wspomnienia
z dzieciństwa, dające lepsze spojrzenie na jego aktualną osobę i
jego inspiracje. Historyjka jest to naprawdę urocza, momentami nawet
szalenie rozczulająca poprzez połączenie tej młodzieńczej
niewinności z kryptografią. Cudowności!
Jest jednak i druga strona medalu, ukazująca ułomność dawnego
systemu brytyjskiego. Homoseksualizm traktowany jako choroba, jako
przestępstwo... każdy podejrzany o publiczną niemoralność został
skazywany na więzienie lub kastrację chemiczną. Nie dziwne więc,
że w całej tej, chwilami okraszonej humorem, opowieści przed
szereg wychodzi dramat Turinga, jako człowieka nie mogącego być w
pełni sobą, muszącego skrywać swoje prawdziwe oblicze za zasłoną
wymuszonej miłości, czy ewentualnych podejrzeń o szpiegostwo.
Przerażająca jest to sytuacja, a udręka niezwykle poruszająca.
Ten film nie mógłby się udać,
gdyby Tyldum nie zaangażował do niego najlepszych. Rewelacyjnym
posunięciem okazało się być postawienie na Benedicta
Cumberbatcha, który swój geniusz pokazał już w roli Sherlocka
Holmesa. Na swój sposób abstrakcyjny, odizolowany i tak bardzo
ekscentryczny stał się idealną osobą do roli równie zamkniętego
w sobie kryptografa. Jego inność i nieobeznanie ze światem jest
tak ujmujące, tak hipnotyzujące, że od pierwszej chwili widz
polubi nie tylko postać, ale również każde wypowiadane przez
niego słowo. Nieobyty w towarzystwie popełnia całą masę gaf,
także tych słownych, ale jest to na swój sposób urocze i budujące
cały klimat filmu. Jednakże Cumberbatch pokazał również swoją
inną twarz. Udowodnił, że perfekcyjnie wychodzi mu odgrywanie
wszelkich dramatycznych akcji. Jego cierpienie u końca filmu jest
tak autentyczne, że z trudem powstrzymujemy wzruszenie. Wielka to
rola, dla wielkiego człowieka, ale coś czuję, że nie oscarowa.
Spośród obsady mocno szokuje nominacja Keiry Knightley za rolę
Joan Clarke. Postać jak najbardziej mocno wspierająca resztę
ekipy, ale ma zaledwie jedną mocną kwestię, w której pokazała
swoją determinację i to właśnie nią zapewne ujęła ekipę
Akademii Filmowej. Jak dla mnie pozostała w ciele Elizabeth Swan.
Najnowszy film od Mortena Tylduma
to jeden z najbardziej wzruszających tworów jakie przyszło mi
oglądać w nowym roku. „Gra tajemnic”
bardzo dobrze łączy w sobie różne wątki dramatyczne, na różnych
poziomach poruszając widza, czy to opowieścią z przeszłości
Turinga, jego aktualnym zaangażowaniem w stworzenie maszyny
deszyfrującej, czy o moralnych dylematach dotyczących wojennej
taktyki. Potrafi mocno trzymać w napięciu, ale przede wszystkim
fascynuje i na pewnej płaszczyźnie intryguje widza. Szkoda, że nie
poświęcono więcej czasu na główkowanie, w czym Cumberbatch jest
przecież genialny! Piękny film, ze wspaniałymi zdjęciami i
muzyką, który wzrusza i ciekawi widza do ostatniej minuty.
Ocena: 8/10
Recenzja dla portalu A-G-W.info!
Prześlij komentarz