NOWOŚCI

poniedziałek, 10 listopada 2014

SZORTy ENEMEF Noc Grozy i Horrorów: Rogi, Babadook, Egzorcysta, 13 grzechów

http://enemef.pl/intro.php
      Nigdy w życiu nie byłam na żadnym eNeMeFie, aż do teraz. Kiedy moi drodzy przyjaciele zadzwonili z propozycją wspólnego spędzenia halloweenowej nocy w kinie od razu się zgodziłam, choć oczywiście wpierw trzeba było się upewnić, że maż nie będzie miał nic przeciwko! I tak w końcu po wyczekiwaniu nastał ten piękny, choć wcześniej męczący dzień, kiedy wybraliśmy się do Multikina na całonocny maraton.
     Jako, że miało to trwać całą noc, a ja nawet w Sylwestra chodzę spać zaraz po północy musiałam zaopatrzyć się w jakieś szamanie i oczywiście ENERGETYKI! Zrobiłam więc dyniowe babeczki, Aneczka moja kochana poszła w bardziej słone przekąski i ruszyliśmy tyłki w stronę kina- po drodze zabierając oczywiście przyjaciół. Przed kinem oczywiście musiała być pizza- co by napełnić nasze brzuszki na pół nocy, aczkolwiek najlepsze czekało nas przed samym wejściem na salę- gigantyczna kolejka do wejścia! Szybko okazało się co jest tego przyczyną, obsługa wraz z ochroniarzem postanowiła przetrzepać bagaże każdego wchodzącego i odebrać mu całe jedzenie i napoje, co by napełnić sobie kasy fiskalne żerując na głodnych i spragnionych. Na szczęście pozwolono zabrać jedzenie własnej roboty, więc nasze babeczki i parówki w cieście francuskim ocalały! Dobrze, że nikt nie odebrał nam kocyków i poduszek! Niesmak jednak pozostał aż do końca maratonu. Zaczynając seans o godzinie 22:00 a kończąc go o 6:00 obejrzeliśmy aż 4 filmy, w tym premierowo „Rogi”. I praktycznie przespaliśmy z tego bardzo niewiele...

Oryginalny tytuł: Horns | Reżyseria: Alexandre Aja | Scenariusz: Keitch Bunin | Obsada: Daniel Radcliffe, Max Minghella, Joe Anderson, Juno Temple, James Remar, Kathleen Quinlan | Kraj: USA, Kanada | Gatunek: Horror
Premiera: 06 września 2014 (Świat) 31 października 2014 (Polska)

Ocena: 5/10

     Produkcja w oparciu o bestsellerową powieść „Rogi”, stworzoną przez syna samego Stephena Kinga. Film o tym samym tytule zrealizowany przez tego, który dał nam klimatyczne „Lustra” i denną „Piranię 3D”. Nie dziwota, że w najnowszym filmie udało mu się powiązać jedno i drugie i stworzyć dość karykaturalny obraz.
     Młody mężczyzna zostaje oskarżony o zamordowanie swojej ukochanej dziewczyny. Od tamtej pory nie ustaje w próbie odszukania prawdziwego sprawcy. Gdy budzi się pewnego dnia odkrywa, że z jego głowy zaczynają kiełkować diabelskie rogi. Nowa ozdoba jego twarzy okazuje się mieć pewne efekty uboczne- nikt nie jest w stanie oprzeć się sile perswazji mężczyzny, a to może okazać się bardzo przydatne w jego prywatnym śledztwie.
     Z założenia „Rogi” miały być prawdopodobnie horrorem, aczkolwiek oglądając go nie trudno oprzeć się wrażeniu, że bliżej mu do czarnej komedii z elementami thrillera. Nie mniej, oczywistym jest, że jak w fabule pojawia się diabełek, no to raczej jest to składowa część grozy, aczkolwiek to właśnie ten film był najśmieszniejszym w repertuarze halloweenowego eNeMeFu. Koncepcja ogólnie nie najgorsza, ale momentami mocno niespójna. Do tego pełna humoru z uwagi na nabytą zdolność Iggy'ego (co to w ogóle za imię!). Fajnie jest więc pooglądać sobie awanturę dziennikarzy, a także scenę u doktora. Nie mniej, żądza zemsty sprawia, że sposób wykorzystywania owej zdolności ulega diametralnej zmianie. Dość mdły jest ten cały wątek miłosny, ale z drugiej strony rozwikłanie zagadki przyprawia o ciarki. Do chwili, kiedy to wszystko zamienia się w jeden wielki absurd, który już bardziej pochodzenia Lucyfera nie mógł nakreślić. Bardzo to jest wyrwane z kontekstu, zbyt na siłę. Szkoda, bo można było to rozegrać z lepszym wyczuciem. Radcliffe stara się zrzucić łaszki Pottera, aczkolwiek występując w takim filmie chyba trudno jest go z nim nie przyrównywać. Ogólnie film znośny, ale szybko wypada z pamięci.

 
Oryginalny tytuł: The Babadook | Reżyseria: Jennifer Kent | Scenariusz: Jennifer Kent | Obsada: Essie Davis, Noah Wiseman, Hayley McElhinney, Daniel Henshall, Tim Purcell | Kraj: Australia | Gatunek: Horror
Premiera: 17 stycznia 2014 (Świat) 30 maja 2014 (Polska)

Ocena: 6/10
    Jeniffer Kent lubuje się w sferze horroru, gdyż już od swojej krótkometrażówki „Monster” rozpoczęła przygodę z tym gatunkiem. „Babadook” to pierwszy jej pełnokrwisty film i chyba nie mógłby się okazać bardziej kobiecy, gdyby stworzony został przez mężczyznę.
    Owdowiała kobieta teraz będzie musiała sama zająć się swoim nieprzewidywalnym małym synkiem. Obawiająca się każdego dnia, kolejnych problemów coraz bardziej zamyka się w sobie. Wtem jej syn odnajduje tajemniczą książkę z jedną z najbardziej przerażających bajek o panu Babadook. Po jej przeczytaniu już nic nie będzie takie samo, ponieważ mały jest przekonany, że w ich domu czai się potwór.
     Film od Kent prezentuje bardzo pokrętną wizję potwora z szafy. Tym razem interpretować można to, jako zmaterializowane problemy bohaterów filmu, którzy muszą się zmierzyć z prawdziwą traumą jaką jest pogodzenie się ze śmiercią męża i ojca. „Babadook” jest dość statycznym obrazem, który powoli nabiera tempa. Kent świetnie udaje się zbudować grozę poprzez puste dźwięki, czy surowość scenografii. Do tego bardzo dobrze udało jej się dobrać aktorów, bo i Essie Davis tworzy prawdziwie zeschizowaną postać, jak i Noah Wiseman, który jest tak okropnym dzieckiem, że trudno jest mu nie życzyć, aby zginął w pierwszej kolejności. Niestety, jak to zwykle bywa w takich filmach dzieje się coś innego i twórcy popadają już w pewien oklepany schemat, który jest sprawdzonym sposobem na zszokowanie widza. Film zdecydowanie wzbudza grozę, w szczególności, gdy ogląda się go po północy a na sali co chwila ktoś pokrzykuje z przerażenia. Szybko więc okazało się, że to właśnie ten tytuł zyskał miano najbardziej przerażającego z tego halloweenowego zestawienia.

Oryginalny tytuł: The Exorcist | Reżyseria: William Friedkin | Scenariusz: William Peter Blatty | Obsada: Ellen Burstyn, Max von Sydow, Lee J. Cobb, Kitty Winn, Linda Blair, Jack MacGowran, Jason Miller | Kraj: USA | Gatunek: Horror
Premiera: 19 czerwca 1973 (Świat) 24 października 2014 (Polska)

Ocena: 6/10
     Uważa się go za jeden z najlepszych filmów EVER! Temat tak wielokrotnie powtarzany, obraz, który stał się podstawą dla wielu parodii. Stworzony w oparciu o powieść Williama Petera Blatty „Egzorcysta”, który do dziś zachwyca wielu, a mnie wynudził. 
     Wpływowa aktorka samotnie wychowuje swoją nastoletnią córkę. Ich wspaniałe życie wkrótce zostanie jednak zniszczone, gdy z dziewczynką zaczynają dziać się niepokojące rzeczy. Niestety, lekarze uważają ją za całkowicie zdrową. Wtem matka zwraca się o pomoc do księdza, który sądząc, że dziewczynka została opętana przez samego diabła wzywa do pomocy doświadczonego egzorcystę.
      W moim skromnym odczuciu filmowi Williama Friedkina daleko jest do horroru. Bardzo zakrawa o dramat z odrobiną dreszczyku- w końcu nie bez powodu dostał Złotego Globa właśnie w tej kategorii. Mocno porusza kategorię opętania przez demona, czy też diabła, ale bardziej skupia się na ludzkich relacjach. Intryguje więc bezkresną miłością dziecka i matki. Z drugiej zaś strony ukazuje księży jako normalnych ludzi, którzy pomimo swojego boskiego powołania także muszą targać się z demonami przeszłości. I wszystko jest bardzo wzniosłe, tak bardzo zrozumiałe i wydaje się mieć sens i bardzo dobre podwaliny dla historii z opętaniem, gdyby nie to, że tak strasznie jest to rozlazłe. Właśnie to przeraża w filmie najbardziej, bo z całej tej nocy halloweenowej to właśnie na tym filmie przysnęło chyba pół sali- w tym też ja, w ostatnich 10 minutach filmu, kiedy była największa akcja! Z przebłysków więc mogę wywnioskować, że działy się tam najbardziej znaczące rzeczy. To jednak co poprzedzało owe wydarzenia również budziło zainteresowanie. Linda Blair była rewelacyjna w roli Regan opętanej przez diabła. Do tego świetna charakteryzacja dziewczynki, a także makabryczna muzyka „Tubular Hell” skomponowana przez Amc Orchestra wręcz rozbudzała apetyt widza. Nie pomogło mi to jednak wytrwać z otwartymi oczami, wobec czego ten tytuł określam mianem najbardziej dramatycznego i jednocześnie najnudniejszego horroru, jaki przyszło nam obejrzeć tego dnia.

Oryginalny tytuł: 13 Sins | Reżyseria: Daniel Stamm | Scenariusz: David Birke, Daniel Stamm | Obsada: Mark Webber, Devon Graye, Tom Bower, Rutina Wesley, Ron Pearlman, Pruitt Taylor Vince | Kraj: USA | Gatunek: Thriller
Premiera: 07 marca 2014 (Świat) 11 kwietnia 2014 (Polska)

Ocena: 7/10

      Twórca „Ostatniego egzorcyzmu” bierze na warsztat bardzo dobrze przyjętą tajlandzką produkcję, w której bohaterowie stawiają na szali własne życie, aby wygrać lepszą przyszłość. „13 grzechów” to droga przez mękę dla postaci, ale bardzo dobra rozrywka i szansa na zastanowienie się nad swoim życiem dla widza.
     Główny bohater i jego dziewczyna spodziewają się dziecka, a lada dzień ma odbyć się ich wymarzony ślub. Niestety, traci on pracę, a konieczność opieki na upośledzonym w rozwoju bratem, a także ojcem nie poprawia sytuacji. Wtedy właśnie dostaje tajemniczy telefon, a nieznajomy daje mu zarobić trochę gotówki za wykonanie dziwnych zadań. Tym sposobem wchodzi do gry, w której wygra miliony jeżeli tylko ukończy 13 zadań.
     Motyw dziwacznej gry, wykonywania najrozmaitszych zadań, aby zostać wcielonym do tajemniczej pradawnej organizacji nie jest niczym nowym w świecie popkultury. Już sam wstęp do filmu sygnalizuje, że produkcja będzie czymś naprawdę interesującym, aczkolwiek nic nie zwiastowało takiego rozwoju wydarzeń. Początkowo zaczyna się niewinnie, bo przecież chyba nikt nie miałby większych problemów z rozgnieceniem muchy. Dalej zadania, które dostarczają rozrywki, momentami bardzo bawiąc, do tego stopnia, że zapominamy o tym złowieszczym oddechu na naszych karkach. Akcja szybko nabiera jednak tempa udowadniając, że nie jest to zwyczajna zabawa, a gra o nasze życie i duszę. Pokazuje, że praktycznie z każdego człowieka można zrobić bezwzględnego potwora! Tym samym daje widzowi szansę na wejście w buty głównego bohatera i zastanowienie się co jest dla niego ważne w życiu. Szybko przybiera to formę makabry, ale finał... już dawno nie widziałam filmu z tak bardzo zaskakującym finałem, który odkrywa tajemnicę przeszłości, ale przede wszystkim ukazuje prawdziwe oblicze człowieka. Bardziej film akcji niż przerażający thriller, choć trudno jest nie obgryźć paznokci, gdy patrzy się chociażby na scenę z motocyklistami. Mega! Naprawdę był to jeden z najbardziej dynamicznych, zaskakujących i trzymających w napięciu filmów tego wieczoru!

1 komentarz :

  1. Ciężko "Rogi" przypisać pod kategorię "Horror", ale uważam, iż jest to o niebo lepszy film niż "Babadook".

    OdpowiedzUsuń