NOWOŚCI

czwartek, 13 listopada 2014

GeeKolekcja #66: Biblioteczka na październik | [Relacja] 18. Krakowskie Targi Książki

 
     Jak każdego roku, także i w tym odbyły się krakowskie targi książki. Te były o wiele bardziej wyjątkowe, bo nie dość, że MIĘDZYNARODOWE, to jeszcze nastawione na blogera książkowego. Cała masa była wspaniałości, przyjechałam z masakryczną ilością książek i innych rzeczów, jako, że podniosłam sobie tegoroczny budżet. Jednakże nie byłabym sobą jakbym nie ponarzekała, a uwierzcie mi jest na co!
 
1. Było szalenie zimno, a kierowca z busa, którym przemieszczałam się z Sosnowca do Krakowa postanowił tak bardzo podnieść temperaturę, że wysiadając z niego na miejscu miałam wrażenie, że dostałam się na Arktykę.
 
2. Nie do końca ogarnęłam sobie dojazd, ale ze względu na chłód postanowiłam wbić się do EXPObusa. Wiedziałam, że będzie przeładowany, ale to co się działo przed drzwiami było jakimś cyrkiem. Błaganie kierowcy, żebyśmy mogli jechać na stojąco skończyło się porażką, więc w końcu wywrzeszczałam, że jak nikogo już nie wpuszcza to niech zamknie drzwi i odjedzie! Najwyraźniej zbyt duże oblężenie sprawiło, że busy jeździły co jakieś 15 minut. Yupek!
 
3. Wchodząc do budynku dostałam mikrozawału! Nie spodziewałam się takiego tłumu na samym starcie, czyli o godzinie 10 rano. Wiem, że to sobota była, ale w zeszłym roku zjawiłam się o tej samej porze i można było swobodniej się poruszać. Chyba tylko dzięki Marcie [Archer] od Śląskich Blogerów Książkowych udało mi się dotrzeć do sfery dla VIPów, gdzie miałam otrzymać czekającą na mnie wejściówkę.
 
4. Potem kolejny szok, bo była także kolejka do szatni. Uwaga: płatnej 2zł! Serio? Kolejne niemiłe wrażenie. Pomijam to, że na taką masę ludzi była jedna osoba przyjmująca ciuchy a 3 stały i świeciły oczami, teoretycznie odwieszając odzienia. Aczkolwiek zaiskrzyła mi w głowie myśl, czy koleś w ogóle ogarnie i nie stracę mojej kurtałki na zawsze.
 
5. Tłok, tłok, tłok! Wszędzie ludzie, a ja i moja agorafobia sprawiły, że od razu zrobiło mi się gorąco i słabo, a dopiero przyjechałam! No i przecież musiałam dotrwać do zlotu blogerów.
 
6. Po sporych zakupach- jeszcze nieskończonych, udałam się w końcu na zlot rozmyślając o tym, że zaraz po tym skoczę po ostatnie zakupy, co by się nie przedźwignąć, i zwinę się do domu. Zlot okazał się jedną wielką masakrą. Stwierdzam, ze totalnie nie nadaję się na zjazdy blogosfery książkowej. Za dużo ludzi, którzy mają jakieś nie wiadomo jak wybujałe poczucie własnej wartości i myślą, że są najwspanialsi na świecie. Rozbroił mnie motyw rozdania nagród dla najlepszych blogów, gdzie nie było praktycznie żadnego z laureatów- później jedna się odnalazła! W ogóle to prowadzący byli z doskoku, gdyż zastępowali na szybko swoich nieobecnych kolegów. Śmiech na sali, bo dyskusja w ogóle się nie kleiła. Przedstawianie siebie i swoich blogów, też raczej słabym pomysłem było, bo ciężko ogarnąć taką ilość narodu. Do akcji wkroczyły więc trzy dziewczyny- w ogóle to brawa za odwagę, i postanowiły zaostrzyć dyskusję pytając dwóch zaciągniętych chyba na siłę polskich autorów o znaczenie blogerów na rynku książkowym. Dziewczyny ośmieliły się rzucić tekstem o tytule, że książkowe blogi są nudne więc one tworzą okołokulturalne posty. Jak widać, moja ankieta na temat zjednoczenia bloga książkowego i filmowego zakończyła się fiaskiem, bo większość jest za tym, abym pozostała przy starej wersji blogów (miałam nadzieję na inny wynik, no ale cóż zrobisz!). Anyway dyskusja wywiązała się mało sympatyczna i wtrącić postanowiły się przedstawicielki dwóch wydawnictw- małego i wielkiego. Oczywiście, Pani od tego pierwszego nie zachowała się zbyt profesjonalnie i z pewnością nie zachęciła do współpracy kogokolwiek.
 
Jedynym plusem całej tej wyprawy było to, że spotkałam wspaniałe dziewczyny. W końcu miałam przyjemność poznać Karolinę [Caroline Ratliff z bloga Books-Silence], a także Anię [Abigail z Wyznań książkoholiczki] i Julkę [Julie z More Julie]. Mam nieodparte wrażenie, że Gabi [Jane Rachel z Zanim zajdzie słońce] poznałam już rok temu, ale mogę się mylić. Poznać mogłam w końcu i Gosiarellę, z którą drogi skrzyżowały mi się przy okazji pracy dla Sztukatera. Ponownie spotkałam Nikolę [Bucherwelt], a także Kasię [Przekładaniec kulturalny] i totalnie oderwaną od świata blogerów książkowych Paulinę [Klapserka z Apetyt na film], którą dzielimy bardziej filmową pasję. Te spotkania były naprawdę genialne, miło było poznać wszystkich! 
 
Szkoda, że nie zobaczyłam zbyt wielu znanych i kochanych. Spotkałam jednak Josepha Selletso, dostrzegłam w tłumie Leonardo Patrignani, a na sam koniec, podczas czekania na wepchanie się do EXPObusa, kątem oka zauważyłam prezydentową Annę Komorowską, która właśnie wsiadała do samochodu! No fakt... w zeszłym roku Kwaśniewska, w tym Komorowska- ja to mam fart!
 
Potem czekała mnie jeszcze nieprzyjemność wyjazdu z targów i gdybym nie była taka obładowana torbami i torbami, to nigdy nie wsiadłabym do tego EXPObusa. Z terenu targów wyjeżdżałam chyba przez godzinę! Byłam przeszczęśliwa jak wsiadłam do mojego małego busika, a jeszcze bardziej happy jak dotaszczyłam się do domu, dzięki mojemu mężowi! <3
 
Wnioski?
Organizatorzy w ogóle nie przygotowali się na takie tłumy. Choć nowa hala jest niby większa od zeszłorocznej, to jednak było o wiele więcej wystawców i zasadniczo podczas poruszania się nie czuło się przestrzenności. Kiepska organizacja szatni, zdecydowanie za bardzo ślamazarna sprzedaż biletów dla zwykłych klientów. Ogólnie to niech ktoś mi w przyszłym roku wybije z głowy pomysł odwiedzania targów. Może w tygodniu, ale w sobotę niekoniecznie mam ochotę przechodzić tego samego piekła.
 
Co kupiłam na targach?
Skuszona najrozmaitszymi rabatami, w tym dla blogerów książkowych od wydawnictwa Filia zaopatrzyłam się w więcej książek niż zamierzałam, aczkolwiek każda z tych poniżej znajdowała się na mojej liście do ewentualnego zakupu. Nie było tak, że łaszczyłam się na wszystko. Wcześniej zrobiłam research w sieci i jak na targach nie było atrakcyjniejszej ceny, to nie kupowałam. Wyjątkiem jest "Jedyna", ale przebolałam tę złotówkę więcej! Książki ułożyłam sobie w kolejności, w jakiej je zakupiłam.
 
 
 Od dołu:
 
1. Quentin Tarantino. Rozmowy, zebrał Gerald Peary - pierwszy zakup targowy u Axis Mundi, gdzie nastąpiła krótka wymiana zdań, w której Pani przekonała mnie do wzięcia książki w twardej oprawie (stwierdziłam "a co mi tam!"), ja natomiast wyznałam jej wielką miłość do Tarantino i że specjalnie dla niego przyjechałam na targi - prawie że! W każdym bądź razie był moim numerem one i w zasadzie na tym mogłyby się skończyć moje zakupy, no ale... poszłam dalej!
2. Jedyna, aut. Kiera Cass - zakupiona na stoisku księgarni L&L, bo niestety Jaguarowców nie było, a szkłoda!
3. Nigdy nie gasną, aut. Alexandra Bracken - zakup na stoisku wydawnictwa Otwarte, gdzie chwyciłam ją w łapki jak zobaczyłam atrakcyjną cenę.
4. Piąta fala. Bezkresne morze, aut. Rick Yancey - j.w., tu musiałam poprosić o podanie, gdyż dziewczęta zaatakowały Sadowską
5. Lawendowy pokój, aut. Nina George - j.w.
6. Dziesięć płytki oddechów, aut. K.A. Tucker - na stoisku Fili, gdzie za dwie książki z serii zapłacić można było jedyne 50zł!
7. Jedno małe kłamstwo, aut. K.A. Tucker - j.w.
8. Angelfall Tom 2, aut. Susan Ee - j.w. z tym, że tę książkę otrzymałam w gratisie korzystając z promocji dla blogerów książkowych 2+1.
9. Blackout, aut. Mira Grant - zakup u Wydawnictwa SQN, już wpadłam w rozpacz, że mi ją wykupili- nie było jej na półce z poprzednimi tomami, ale szczęśliwie Nikola wypatrzyła mi egzemplarze leżące na stoliczku. Uff...
10. Republika piratów, aut. Colin Woodard - j.w.
 
Na targach zakupiłam sobie również inne gadżety, choć część z nich również otrzymałam. Poniżej znajdziecie jeszcze jedne moje tarantinowskie zakupy. Jak pokazałam tę nieksiążkową zdobycz Paulinie to podbiła do nas dwójka podekscytowanych dziewcząt, co by wywiedzieć się, gdzie nabyłam tak wspaniałą rzecz. Już nie mogę się doczekać aż zawiśnie u mnie na ścianie! Jak możecie więc zobaczyć, jest to KALENDARZ na 2015 rok z obrazami z filmów Quentina! Za tę wspaniałość zapłaciłam jedynie 27zł u Michelle Galeria.
 
 
Obiecałam również portalowi Lubimyczytać.pl, że odwiedzę ich stoisko i uzbroję się w koszulkę książkową. Tak bardzo ją uwielbiam! Na spotkanie udałam się również do Książki w mieście, u której straciłam masę kasy kupując super torbę z sową, książkowy kubek, w którym teraz piję cały czas, no i oczywiście superaśną sówkę zakładkę, którą dostrzec możecie przy kubku- taka słodka różowiutka! Na zdjęciu znajdziecie również katalogi wystawców, katalog targowy, cukierki od księgarni L&L- bardzo smaczne były, a także zakładki od Platona- magnetyczna, oraz Lubimyczytać.pl.
 
 
Na poniższym zdjęciu wszystko to co otrzymałam (i nie tylko ja) na zlocie blogerów. Jak widzicie wróciłam do domu z kolejną torbą- tym razem oczywistym znakiem targów, a także z targową przypinką, lizakiem targowym- o smaku bodajże melona to było (omnomnomn...), zakładką magnetyczną od Literackiego, a także ofertami współpracy i rabatami! Dziękuję!
 
 
 Targi targami, ale jakoś tak się złożyło, że poza targami również nabyłam kilka książek, które prezentuję Wam poniżej. Powiedzieć mogę jedno... już nie mam gdzie tego trzymać. Stan krytyczny nastąpił...
 
 
Od dołu:
 
11. Ale kino!, czyli co by było, gdyby postaci filmowe były dziećmi, aut. Maciej Frączyk - superowa książka, bardzo zabawna! Zakupiłam na aukcji charytatywnej u Stowarzyszenia Sztukater
12. Ostatnie rozliczenie, aut. Rex Stout - dodatek do wymiany na LC
13. Monument 14. Odcięci od świata, aut. Emmy Laybourne - wymiana na LC
14. Wyspa skazańców, aut. Denis Lehane - zakupiona na grupie facebookowej, po wieloletnich poszukiwaniach!
15. Świat według Boba, aut. James Bowen - egzemplarz recenzencki od wydawnictwa Nasza Księgarnia
16. Rogi, aut. Joe Hill - egzemplarz od Prószyński i S-ka za pośrednictwem portalu A-G-W.info
 
 
Dodatkowo otrzymałam jeszcze cudowny prezent od mojej ukochanej Kury Bożeny z Domu Wydawniczego Mała Kurka! Nie dość, że podarowała mi kolejną wspaniałą powieść od Walliamsa o tytule "Pan Smrodek", to w dodatku posłała mi kurczakową zakładkę i jak zawsze uroczy liścik. Zrobiło mi się strasznie milutko! Do tego stopnia, że kot chyba ogłuchł od wrzasków, żeby trzymał się od mięciutkiego kurczaczka z daleka! DZIĘKUJĘ! :*
 

3 komentarze :

  1. Jakie świetne nabytki i w ogóle ogromna zazdrość :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Do Targów ogólnie rpzekonana do końća nie jestem, ale niebawem śmigam do Kato na takie wydarzenie ;) W Krakowie nie byłam, ale specjalnie nie żałuję. Sporo książek *o* Mira Grant! Znowu! A ja dalej jeszcze nie zabrałam się za jej ksiażki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wstyd się przyznać, ale ja też jeszcze nie czytałam jej książek :P
      Co do Katosów.... to będę tam :) Prawdopodobnie wpadnę na chwilę w piątek i w sobotę :) Na wymianę książek i żeby odwiedzić przyjaciół na stoisku Stowarzyszenia Sztukater.

      Usuń