Oryginalny tytuł: Oblivion
| Reżyseria: Joseph Kosinski | Scenariusz: Joseph Kosinski, Karl
Gajdusek, Michael Arndt | Na podstawie: komiksu Arvida Nelsona i
Josepha Kosinskiego | Obsada: Tom Cruise, Morgan Freeman, Olga
Kurylenko, Andrea Riseborough, Nikolaj Coster-Waldau | Kraj: USA |
Gatunek: Sci-Fi, Akcja
Premiera: 26 marca 2013 (Świat) 19 kwietnia 2013 (Polska)
Ocena:
7/10
Kiedy w 2010 świat zobaczył
kontynuację filmu „Tron”
wszyscy wiedzieli jedno- Joseph Kosinski jest gościem, który
potrafi zrobić zniewalający film, ale jedynie pod względem
wizualnym. Podczas gdy „Tron Dziedzictwo”
kuleje pod względem fabularnym, „Niepamięć”
staje się prawdziwym kinem sci-fi.
Ziemia i Księżyc zostały
zniszczone przez obcą cywilizację- Sępów. Ludzie, którzy ocaleli
zostali wysłani na księżyc Saturna- Tytana. Teraz dwójka
najlepszych astronautów- Jack Harper (Tom
Cruise) wraz z Victorią
(Andrea Riseborough)
prowadzą naprawy dronów, które rozbiły się na Ziemi. W czasie
jednej z nich Jack znajduje tam coś więcej niż tylko zniszczoną
maszynę. Podążając za strzępkami swojej pamięci, a także
instynktem próbuje rozwikłać zagadkę swojej przeszłości.
Film utrzymany jest w postapokaliptycznym klimacie, gdzie znaczące
jest nie tylko efekciarstwo, ale przede wszystkim fabuła. Scenariusz
po raz pierwszy trzyma się kupy, ma swoisty wstęp, momentami dość
przynudnawe, ale i inspirujące rozwinięcie, a przede wszystkim
mocny, zaskakujący finał. Innymi słowy, wszystko to co powinno
znaleźć się w dobrym filmie science fiction. Walka o uchowanie
przeszłości, ale i przede wszystkim o wolność dla przyszłości,
gdzie każdy kolejny krok napędzający akcję ma większy sens.
Zamknięcie opowieści miażdży, gdy dowiadujemy się, że twórcy
ze śmiałością realizują swój plan wstrząśnięcia widzem. Bez
dwóch zdań- udaje im się to! Jest tutaj miejsce na aktorstwo i
zarówno Tom Cruise, jak i Morgan Freeman wypadają świetnie. Szkoda
tylko, że ten drugi pojawia się jedynie epizodycznie. Obraz posiada
również jedne z najlepiej wykonanych i najbardziej realistycznych
efektów specjalnych. Choć widz świadomy jest nierzeczywistości
obrazu, to jednak trudno jest nie zachwycić się przepięknymi
zdjęciami kosmosu, czy nawet niezwykłym i jakże surowym
wizerunkiem Ziemi po inwazji. Warto zobaczyć, choćby dlatego, aby
przekonać się, że z Kosinskiego rośnie całkiem nie najgorszy
twórca science fiction.
Oryginalny tytuł: Riddick
| Reżyseria: David Twohy | Scenariusz: David Twohy | Obsada: Vin
Diesel, Jordi Mollà,
Matthew Nable, Katee Sackhoff, Carl Urban, Nolan Gerard Funk | Kraj:
USA, Wielka Brytania | Gatunek: Sci-Fi, Akcja
Premiera: 04 września 2013 (Świat) 06 września 2013 (Polska)
Ocena:
5/10
Ojciec Riddicka, człowieka z noktowizorem w oczach, którego
historia rozpoczęła się wraz z filmem „Pitch Black”
powraca. Choć od ostatniego filmu minęło niemalże 10 lat David
Twohy postanawia kontynuować opowieść o swoim bohaterze w obrazie
„Riddick”. Niestety, teraz pozbawionej energii i
pomysłu.
Richard B. Riddick (Vin Diesel), były skazaniec, widzący w
ciemnościach, zostaje zesłany do domu. Jednakże Vaako (Karl
Urban) wywozi go na niebezpieczną, nieznaną mu planetę
rządzoną przez dziwne istoty, także te najbardziej jadowite.
Riddick pokonując kilka z nich dostaje się do bazy dla łowców
nagród. Kiedy myśli o wspaniałej przyszłości ze swoim kosmicznym
psem na horyzoncie dostrzega burzę, dającą życie nowym potworom.
Zmuszony jest do wezwania „pomocy”, a kiedy najemnicy przybywają
na planetę szybko orientują się, że jedynym ratunkiem dla nich
jest człowiek, po którego głowę przybyli.
Postać, którą bez problemu można polubić, w miejscu, które
znienawidzić można od pierwszej chwili. Film w zasadzie pozbawiony
jakiejkolwiek fabuły. Wszystko tutaj roztrząsa się jedynie o
przetrwanie, o walkę z kosmicznymi potworami, ale momentami również
o przywiązanie do drugiej istoty- bez względu na to, czy jest
człowiekiem, czy też czworonożnym przyjacielem. Najwyraźniej pies
jest najlepszym przyjacielem człowieka bez względu na to skąd
pochodzi. „Riddick” pełen jest nielogiczności, a pojawianie się
tajemniczych potworów wciąż nie pozostaje wyjaśnione. Jedynie
domyślać można się genezy ich powstawania. Wszystko skupione jest
na walce, na akcji, której tak naprawdę nie ma tutaj zbyt dużo.
Starcia w ciemnościach są dość irytujące, a do najmocniejszych
scen wydaje się zaliczać jedynie zmiażdżenie człowieka przez
dwie pułapki. Przy okazji wywołuje to salwy śmiechu. Plusem jest
natomiast klimat. Sucha planeta wywołuje co najmniej zaskakujące
odczucia pustki i osamotnienia. Tak, jak i cały film, który jest
poniżej przeciętnej, nie zachwyca, nuży się i dłuży. A i finał
jest zgoła odmienny od pozostałych odsłon przygód Riddicka.
Oryginalny tytuł: Kick-Ass
2 | Reżyseria: Jeff
Wadlow | Scenariusz: Jeff Wadlow | Na podstawie: komiksu Marka
Millara i Johna Romity Jr. | Obsada: Aaron Taylor-Johnson, Chloë
Grace Moretz, Jim Carrey, Christopher Mintz-Plasse, Donald Faison,
Lindy Booth | Kraj: USA, Wielka Brytania | Gatunek: Akcja, Komedia
Premiera: 14 sierpnia 2013 (Świat) 23 sierpnia 2013 (Polska)
Ocena:
4/10
Komiksowa opowieść o zwyczajnych
superbohaterach ponownie przeniosła się na ekrany wielkich kin. Po
ogromnym sukcesie, jakim okazała się być produkcja Matthew Voughna
o tytule „Kick-Ass” kontynuacja
to już tylko formalność. Wszystko byłoby dobrze, gdyby pomysł
pozostał w rękach pierwszego reżysera, a tak to rzucono nim
Jeffowi Wadlowowi w twarz. I choć „Cry_Wolf”
w jego wizji było interesujące, to niestety druga odsłona filmu o
zamaskowanych mieszkańcach Nowego Jorku już taka nie jest.
Od czas sławetnego starcia
Kick-Assa (Aaron
Taylor-Johnson) i innych
superbohaterów z bossem mafii w Nowym Jorku coraz więcej ludzi
wychodzi zamaskowana na ulicę i walczy z przestępczością.
Jednakże po tym, jak Hit Girl (Chloë
Grace Moretz) straciła
ojca, pozostaje pod opieką jego najlepszego przyjaciela, policjanta,
który chce jedynie, aby dziewczyna była zwykłą nastolatką.
Dlatego też porzuca swój kostium, kiedy to Dave przystępuje do
grupy bohaterów dowodzonych przez Pułkownika Stars and Stripes (Jim
Carrey). W międzyczasie
Chris D'Amico (Christopher
Mintz-Plasse) zakłada
kostium Motherfuckera
i obmyśla zemstę na Kick-Assie za zamordowanie jego ojca bazuką.
Coś niedobrego stało się z tym
filmem. Pierwszy „Kick-Ass” to
była naprawdę porywająca, momentami autentycznie zabawna historia,
w której pojawiły się charakterne postaci- najlepsze ze
wszystkich. Jedyne co pozostało po tej fascynacji to fabuła, która
pokazuje, jak to zwykły człowiek może stać się bohaterem i to
bez użycia żadnych supermocy. Całość pozytywów przysłania
główny wątek całej tej przepychanki, czy żądza zemsty, a to
nigdy nie wpływa dobrze na opowieść. Humor stał się dość
makabryczny, chwilami mocno nachalny, a sceny walki przybrały na
brutalności. Niczym w kinie Tarantino nie obawiano się zmiażdżyć
komuś czaszki na miazgę, czy ozdobić ciało wroga stłuczonym
szkłem. Chwilami stawało się to mocno niesmaczne. Ostatnim ciosem
okazało się być postawienie bohaterów przed melodramatami
nastolatków- dopasowanie się, pierwsza randka, pierwszy pocałunek.
Może i słuszne zagranie, ale w ogóle nieprzekonujące. Jedyne co
może się faktycznie podobać, to przesłanie, no i nowi
bohaterowie, dzięki którym obraz stał się o wiele barwniejszy.
Ja na "Niepamięci" tylko się wynudziłem, ale na plus postapokaliptyczna sceneria, szczególnie stadion.
OdpowiedzUsuń"Oblivion" zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie i nawet Tom Cruise mi nie przeszkadzał. Bardzo podobało mi się to, że do końca wcale nie było wiadomo jak to się wszystko skończy, a do tego wizualnie film jest genialny.
OdpowiedzUsuń"Kick-Ass" jedynka był całkiem niezłym filmem, ale dwójki nie widziałam i nie wiem czy chcę zobaczyć, szczególnie że nie przeczytałam o nim ani jednej pozytywnej recenzji...
Pozdrawiam :)
Tak, to prawda :) Oblivion chwilami pozytywnie zaskakiwał.
UsuńPierwszy film Kick Assa postawił wysoko poprzeczkę wobec czego każdy kolejny film wydaje się o wiele wiele gorszy. Nic więc dziwnego, że nie możesz znaleźć pozytywnych opinii ;)
Oblivion jest w stanie zainteresować. Ja oglądnąłem go dwa razy. Czekam na czasy, gdy zostaną zekranizowane powieści Janusza A. Zajdla. Tylko kto miałby to zrobić? Resortowe dzieci?
OdpowiedzUsuń