Reżyseria:
Peter Jackson
Scenariusz:
Peter Jackson, Guillermo del Toro, Fran Walsh, Philippa Boyens
Na
podstawie: powieści J.R.R. Tolkiena
„Hobbit, czyli tam i z powrotem”
Zdjęcia:
Andrew Lesnie
Muzyka:
Howard Shore
Kraj:
USA, Nowa Zelandia
Gatunek:
Fantasy, Przygodowy
Premiera:
02 grudnia 2013 (Świat) 27 grudnia 2013 (Polska)
Obsada:
Ian McKellen, Martin Freeman,
Richard Armitage, Orlando Bloom, Evangeline Lily, Lee Pace, Luke
Evans, Benedict Cumberbatch, Ken Stott, Graham McTavish, William
Kircher, James Nesbitt, Stephen Hunter, Dean O'Gorman, Aidan Turner,
John Callen, Peter Hambleton, Jed Brophy, Mark Hadlow, Adam Brown
Data
wydania DVD: 22. kwietnia 2014
Wydanie:
2- płytowe
Dodatki:
zwiastuny,
Peter Jackson zaprasza na plan filmowy, w podróż do Mrocznej
Puszczy, Miasta na Jeziorze i Dale, Materiały produkcyjne, Nowa
Zelandia: Dom Śródziemia, cz.2
Najbardziej
epicka podróż wszech czasów wciąż trwa.
„Pustkowie Smauga” to
kolejny film powstały na jednotomowej powieści autorstwa J.R.R.
Tolkiena, o tytule „Hobbit, czyli tam i z powrotem”, która
poprzedza akcję rozgrywającą się we „Władcy
Pierścieni”.
Zdjęcia kręcone na równi z pierwszym obrazem rozwiązały całą
masę problemów organizacyjnych i skróciły czas wyczekiwania na
kolejną odsłonę wędrówki Bagginsa i jego krasnoludziej eskorty.
Znowu jest niesamowicie, odrobinę bardziej dynamiczniej, ale przede
wszystkim- w końcu jest smok!
Źródło: Galapagos
|
Bilbo Baggins
(Martin
Freeman)
kontynuuje swoją podróż przez Śródziemie wraz z dwunastoma
krasnoludami pod przewodnictwem Thorina Dębowej Tarczy (Richard
Armitage).
Zmierzają ku Samotnej Górze, niegdysiejszym domu wszystkich
krasnoludów, aby przywrócić władzę Thorinowi. Za ich śladem
wciąż podążają orki, wysłannicy Azoga, który nie spocznie
dopóki krasnolud nie zostanie zgładzony. Podczas, gdy Gandalf (Ian
McKellen)
wraz ze swoim przyjacielem próbują poznać siłę, która włada
orkami, Bilbo i krasnoludy próbują wydostać się z niewoli u elfów
i kontynuować podróż. Z pomocą przychodzi im człowiek imieniem
Bard (Luke
Evans),
który nie tylko pomaga im uciec przed Orkami, ale również i
przedostać się do miasta leżącego na jeziorze tuż pod Samotną
Górą.
Przyrównując
„Pustkowie
Smauga”
do „Niezwykłej
podróży”
można powiedzieć jedno, film jest zdecydowanie lepszy. Powtarza się
sytuacja, jak z „Władcy
Pierścieni”,
gdzie „Drużyna
pierścienia”,
choć interesująca była bardziej flegmatyczna niżeli późniejsze
„Dwie
wieże”.
Taka już zapewne tradycja, a w drugiej odsłonie Hobbita akcja jest
pierwszorzędna. Opowieść rozwija się przede wszystkim fabularnie.
Nie jest to już jedynie historia o podróży donikąd, bo cel staje
się jak najbardziej namacalny. Dochodzi do tego szereg innych wątków
oraz innych emocji. Z krainy orków wędrujemy do elfów, gdzie
nakreślone zostają pradawne konflikty, ale i odnajdują się nowi
sprzymierzeńcy. Przy wizycie u ludzi odczuć można demony
przeszłości spoczywające nie tylko na krasnoludach, ale również
co niektórych ludzkich postaciach, jak Bard.
Źródło: Galapagos
|
Każdy kolejny etap
podróży ukazuje nie tylko podejście ras do krasnoludów, ale
przede wszystkim pozwala zbudować nową, potężną armię.
Fascynujące jest tutaj to, jak wiele wątków z „Władcy
pierścieni”
zostaje tutaj rozpoczętych. Zobaczyć można skąd się wzięło to
wielkie oko Saurona, rozwija się też zabawa Bilbo z pierścieniem,
no i przede wszystkim spotykamy ponownie Legolasa! Czegoż chcieć
więcej? Wątki płynnie przechodzą między sobą, nie ma wrażenia
niespójności- przynajmniej dla mnie. Do tego obraz jest bardzo
dynamiczny, a wszelkie statyczne sceny nie zanudzają, tak jak przy
pierwszym filmie. Wszystko wydaje się mieć sens dla późniejszych
filmów i rzeczywiście tak jest. Niektóre sceny i koncepcje mogą
wydawać się dość pokraczne, jak chociażby uczucie, które
połączy krasnoluda z elfką, ale czymże byłby ten film bez
odrobiny szaleństwa.
Kolejni raz
twórcy zaskakują nas wykonaniem obrazu. Już jakiś czas temu, przy
okazji filmów „Władca
Pierścieni”
dowiedzieliśmy się, że te filmy to przede wszystkim epickie
widowisko. Nie całkowicie bezsensowne, oj nie, ale przede wszystkim
nastawiamy się na spektakularne doznania wzrokowe i dźwiękowe.
„Pustkowie
Smauga”
to pod tym względem nic nowego. Cudowne zdjęcia nowozelandzkich gór
i zapierających dech w piersi krajobrazów, to jedynie mała kropla
w morzu wspaniałości. Efekty komputerowe wykorzystane możliwie
najlepiej jak to jest tylko możliwe. Zabawa z każdym szczegółem
jest tutaj widoczna. Nie trzeba już nawet wspominać o
charakteryzacji, bo to zawsze jest na wysokim poziomie. Świetnie
rozegrane sceny i zdjęcia w ruinach orków mają niesamowicie
mroczny, surowy klimat. Nawet takie miasto jak Esgaroth ma swój
urok, ze względu na okolice i nietypowe wody, na których jest
umiejscowione. Zachwycające! Jednakże to co najbardziej porywa, to
na co czeka wielu to smok imieniem Smaug. Tutaj najwięcej się
podziało i sporo pracy zajmowało stworzenie tego pięknego giganta.
Jest to jeden z najpiękniejszych smoków, jakie pojawiają się w
kinie.
Źródło: Galapagos
|
Muzycznie i
dźwiękowo film utrzymuje się w klimacie poprzedników. Muzyka
Howarda Shore niczym z celtyckiej krainy, jednym razem bardziej
skoczna innym nostalgiczna. Świetnie zsynchronizowana z akcją,
wspaniale się z nią uzupełnia. Idealnie. Przebojem po tym filmie
stał się kawałek „I see fire” w wykonaniu Eda Sheerana, który
traci jakiś swój urok, gdy nie następuje zaraz po tych osobliwych
wrażeniach z filmu.
Gwiazdorska
pojawia się tu obsada- nie ma ku temu żadnych wątpliwości. Nie
skupiamy się już na starych bohaterach, weteranach w tej
niesamowitej podróży, a jedynie na światełkach nadziei na
rozwinięcie. Totalny zachwyt wzbudzają trzy elfy, dzięki którym
na ekranie pojawił się nasz stary nowy przyjaciel, czyli Orlando
Bloom ponownie w roli Legolasa. Widać, że uległ diametralnej
zmianie od ostatniego filmu i paradoksalnie wygląda starzej, choć
akcja umiejscowiona jest wiele lat wcześniej. Wygląda jeszcze
przystojniej i sprawia wrażenie jeszcze bardziej zaangażowanego w
rolę. Świetnie współgra z Evangeline Lily, która gra tutaj jego
kompana i rozjaśnia ekran lepiej niżeli Arwena. Zaskakująco
prezentuje się Lee Pace, który poprzez charakteryzację zmienił
się nie do poznania. Niesamowicie! Miło jest popatrzeć również
na Luke'a Evansa, który wciela się w postać wzbudzającą wiele
sprzecznych emocji. Ciężki do rozgryzienia, odrobinę tajemniczy,
ale i odważny. Wzrusza, zachwyca, no i pięknie się prezentuje.
Reszta załogi, czyli Freeman i rzesza krasnoludów stają na
wysokości zadania, choć nie ma tutaj nikogo kto mógłby się
wyróżnić. Ian McKellen również nie zawodzi. Zawsze miło
popatrzeć na tego staruszka z siwą brodą, który toczy bój o
przyszłość.
Źródło: Galapagos
|
Po premierze
filmu „Hobbit:
Pustkowie Smauga” w
sieci pojawiło się bardzo wiele niepochlebnych opinii o tempie
obrazu i użytych efektach. Mogłabym się zgodzić z wieloma
zarzutami, ale z pewnością jak dla mnie film był lepszy od
„Niezwykłej podróży”. Akcja się zagęszcza, zostaje
wprowadzonych wiele wątków, które finał znajdują w trylogii
„Władca Pierścieni”, no i przede wszystkim film zachwyca
wizualnie. Efekty nie wyglądają karykaturalnie, wręcz przeciwnie-
wszystko wypada nadzwyczaj naturalnie, tzn. oprócz smoka, ale smok
to smok i trzeba się cieszyć, że tak grozą powiało dzięki
niemu. Ciekawie się potoczyła akcja i jedyne co można by zarzucić
twórcom to ten finał... Finał, który mógłby stanąć w szranki
z najlepszymi serialami telewizyjnymi, których zamknięcia sezonów
kończą się tak zaskakującymi cliffhangerami. I choć jest to
spory cios dla widza, to jednak nic nie zapowiada tak fantazyjnej
akcji w filmie „The
Battle of Five Armies” (no
chyba, że Jackson postanowi raz jeszcze zmienić tytuł), jak
właśnie scena zamykająca drugi film „Hobbita”.
Zdecydowanie lepiej odbieram drugą produkcję i z utęsknieniem
wyczekuję ostatniej!
Ocena:
8/10
W
dalszą podróż z Bagginsem i jego drużyną wyruszyłam dzięki
firmie Galapagos!
Ale i tak rządzi Samug. Ten smok kradnie każdą scenę - genialny!!
OdpowiedzUsuńtylko te, w których się pojawia :P choć w zasadzie wyczekiwanie na niego w każdej innej scenie, też jest poniekąd jej kradzieżą :D więc słuszność masz!
Usuń