NOWOŚCI

czwartek, 29 maja 2014

Relacja z 17. Festiwalu Filmowego CROPP Kultowe

Źródło: Cropp Kultowe
     Każdego roku w okresie majowym do stolicy Śląska- Katowic, przybywa rzesza miłośników kina, aby zapoznawać się lub też ponownie przeżywać niezapomniane emocje z najbardziej kultowymi filmami świata. Wszystko dzięki Festiwalowi Filmów Kultowych zrodzonemu w 1998 roku przez Stowarzyszenie Inicjatywa, które prężnie działa w sferze kulturalnej na Śląsku.

     Dopiero jakiś rok temu dowiedziałam się o tym niesamowitym wydarzeniu kulturalnym i jak najbardziej filmowym, (a przecież odbywa się w moich okolicach) za sprawą mojego dobrego kolegi po fachu Szymalana z bloga FilmoweKonkret-Słowo, który notorycznie zasypywał wpisami związanymi z tym eventem. W tym roku także i ja postanowiłam wziąć udział w festiwalu, choć żaden ze mnie festiwalowy człowiek. I choć impreza trwała już od 16. maja, całkowicie pomijając otwarcie i kilka pierwszych dni, dopiero 20. maja pełna zapału ruszyłam po odbiór swojej akredytacji dziennikarskiej w formie opaski, a także prezentów (koszulka z prasowanką oraz przewodnikiem po festiwalu wraz z planem). No i zaczęła się zabawa, w granicach wytyczonych przez pracę i inne zobowiązania.
     Jak co roku cały festiwal podzielony był na bloki tematyczne. Tym razem dominowały zombie, więc nie mogło zabraknąć takiego cyklu jak „Zombie Attack”, najgorsze filmy świata- przede wszystkim te w części „Ed Wood”, no i „Studio Ghibli”, czyli najpiękniejsze i najlepsze animacje kraju kwitnącej wiśni. Całość uświetniały „Seanse niespodzianki”, które odbywały się tak wcześnie, że dotrzeć mogli na nie jedynie studenci lub ludzie pracujący na nocki (o ile odespali). Z pewnością świetnie wypadły również seanse w plenerze, czy to „Kino samochodowe” pod Spodkiem, czy „Kino plenerowe” m.in. na Mariackiej. Niestety, ze względu na kiepskie warunki pogodowe na początku festiwalu odwołano cały cykl Batmana. Na szczęście organizatorzy obiecali powrót do tego projektu już w czerwcu- pewniejsza pogoda!
     Oprócz filmów można było także nieźle się pobawić i przeżyć wspaniałą przygodę. Moja rozpoczęła się od obserwowania Instalacji Piotra Ceglarka „Łącznik”, gdzie za sprawą usytuowanej w pokoiku kamery można było przenieść się na kadry najbardziej znanych filmów, m.in. „Pamięci absolutnej”. Z łatwością można było wczuć się w tę koncpecję, a dzięki dość makabrycznej muzyce wprowadzić się w klimat dyskomfortu. Fajna rzecz, która dawała masę rozrywki, w szczególności jeżeli dotarło się tam z drugą osobą, która mogła uwiecznić nasze wygłupy na fotosach. Jako, że ja byłam sama musiałam sobie jakoś radzić.
     Inna ciekawa rzecz, której można było doświadczyć, to świetne przygotowanie organizatorów i wolontariuszy. Do części filmów została stworzona niemała otoczka, jak przybycie wampirów na „Wywiad z wampirem”, pojawienie się dziewczyn udających psy- przed pokazem polskiego przeboju w reżyserii Władysława Pasikowskiego, czy liczne grono dziewcząt wystylizowanych na Vampirę tuż przed pokazem najgorszego filmu świata stworzonego przez Eda Wooda „Plan 9 z kosmosu”. Wszystko idealne, młodzi ludzie rewelacyjnie się spisali wprawiając uczestnika w iście festiwalowy i filmowy nastrój. Świetnie wkomponowało się to do idei całego przedsięwzięcia.
     W tym roku na salonach królowały zombie, które nie tylko zdominowały repertuar, ale również stały się inspiracją dla festiwalowiczów do wybudowania zombiaka na otwarcie, a 24. maja o 16:30 można było wziąć udział w marszu żywych trupów. Nie wymagano specjalnego przygotowania, wystarczyło wrzucić na siebie jakieś stare łachy przeznaczone do zniszczenia i dać się ucharakteryzować. Potem pełznąć ulicą i straszyć ludzi. Zabawa pewnie była przednia, ale ze względu na planowane seanse i brać ciuchów do zmarnowania nie mogłam uczestniczyć. Mnie udało się obejrzeć aż jeden film o zombie w dodatku w cyklu Pora Zwyrola, gdzie trafiłam na jeden z najgorszych zombiakowych filmów ever, czyli „Oaza żywych trupów”.
Źródło: Cropp Kultowe
     Jakoś tak się złożyło, że biorąc udział w 17. Festiwalu Filmów CROPP Kultowe obejrzałam jedynie 4 filmy i to chyba te najgorsze. 20. maja dostałam się na seans „Plan 9 z kosmosu”, który wymęczył mnie przeokropnie i pomimo interesującego wstępu z ciekawostkami prezentowanymi przez Jacka Rokosza obawiałam się, że nie dotrwam z otwartymi oczyma do samego końca. Potem długo nie wróciłam do Katowic i do Centrum Kultury Katowice, aż do czasu, gdy wraz z Szymalanem postanowiliśmy sobie urządzić istny maraton. Wtedy oboje już zjawiliśmy się na Placu Sejmu Śląskiego i wraz z innymi entuzjastami kiczowatych filmów obejrzeliśmy jednym ciągiem trzy najgorsze obrazy tego festiwalu- „The Room”, „Wampirzyca” oraz wspomnianą wcześniej „Oazę żywych trupów”. Ten pierwszy przetrwaliśmy jedynie dzięki ogólnemu rozbawieniu panującemu na sali, choć trzeba przyznać, że ten film był tak kiepski, że aż genialny! Dwa następne, to już wyższa szkoła jazdy. Jedyną atrakcją i prawdziwym powodem, dla którego warto było zostać do końca tych seansów była czwórka genialnych lektorów, którzy nie tylko czytali dialogi z kartek, ale odważyli się naśladować odgłosy podczas „Wampirzycy”, a nawet interpretować to co aktualnie działo się na ekranie w trakcie „Oazy żywych trupów”. Dzięki odwołaniu do popkultury: „Enterprise! Teleportacja!”, a także mało przyszłościowego kierunku studiów, jakim jest Kulturoznawstwo, niejednokrotnie rozbawili salę do łez. To nic, że momentami nie wiadomo było o co chodzi: „A teraz macie okazję posłuchać oryginalnych dialogów”.
     Osobiście pozostaje mi podziękować za to całe przedsięwzięcie, za atmosferę, za dowcip- choć może niekiedy go nie rozumiałam. Takie imprezy to coś naprawdę wspaniałego, wartego naszej obecności chociażby na jednym seansie. Jest to gwarancja dobrej zabawy, poznania nowych ludzi lub zacieśniania zawiązanych już znajomości. Świetnie zorganizowane, bardzo pomysłowe- ponoć tym razem było zdecydowanie więcej atrakcji! Już nie mogę się doczekać przyszłego roku!
Wkrótce recenzja „The Room” i zbiorcze mini-recenzje „Plan 9 z kosmosu”, „Wampirzyca” i „Oaza żywych trupów”.

Prześlij komentarz