Reżyseria: Gareth Edwards
Scenariusz:
Max Borenstein
Na
podstawie: historii Dave'a Callahama
Zdjęcia:
Seamus McGarvey
Muzyka:
Alexandre Desplat
Kraj:
USA, Japonia
Gatunek:
Akcja, Sci-Fi
Premiera: 08 maja 2014 (Świat) 16 maja 2014 (Polska)
Obsada: Aaron Taylor-Johnson, Elizabeth Olsen, Ken Watanabe, Sally Hawkins, Bryan Cranston, Juliette Binoche, David Strathaim
Premiera: 08 maja 2014 (Świat) 16 maja 2014 (Polska)
Obsada: Aaron Taylor-Johnson, Elizabeth Olsen, Ken Watanabe, Sally Hawkins, Bryan Cranston, Juliette Binoche, David Strathaim
Spośród wszystkich potworów
świata, to właśnie on jest królem. Przeszłość Godzilli sięga
lat pięćdziesiątych XX wieku kiedy to Ishiro Honda obudził
potwora za pomocą potężnego wybuchu atomowego. Na przestrzeni lat
ten gigantyczny jaszczur transformował- nie tylko stając się
obrońcą ludzkości, ale też rosnąc z filmu na film. Amerykanie
pozazdrościli potwora Japończykom i tak też w 1998 roku światło
dzienne ujrzała produkcja Rolanda Emmericha, gdzie Godzilla bardziej
przypominała dinozaura niż jaszczurkę. Teraz swoją wizję
pokazuje Gareth Edwards, który we współpracy z japońskimi
twórcami próbuje przywrócić dawną świetność króla potworów
i filmem „Godzilla”
udowadnia, że
jest to możliwe!
Rodzina Brodych mieszka w jednym
z japońskich miasteczek, gdzie głównym miejscem zatrudnienia
lokalnej społeczności, także Sandry i Joe'go (Juliette
Binoche, Bryan Cranston),
jest potężna elektrownia atomowa. Na skutek niespodziewanych
wstrząsów dochodzi do katastrofy, a elektrownia zamienia się w
gruz. Po piętnastu latach syn Brodych, Ford (Aaron
Taylor-Johnson), jest
żołnierzem oraz kochającym mężem i ojcem, nad którym wisi
trauma z przeszłości, a także ześwirowany ojciec wciąż
wierzący w teorię spiskową próbującą ukryć prawdę tragedii.
Kiedy ta dwójka znowu trafia do japońskiego miasteczka i ruin
elektrowni, odkrywa, że teraz stała się schronieniem, a także
pożywieniem dla makabrycznego znaleziska dr Serizawy. Niestety,
skrzydlaty potwór uwalnia się, siejąc spustoszenie i wyruszając w
poszukiwaniu kolejnego nuklearnego pokarmu. W łowy za nim wyrusza
mityczny japoński stwór, Gojira.
Najnowszy film o królu potworów
jest mocno nierówny. Twórcy raz całkowicie nas zanudzają, aby za
chwilę wbić nas w kinowy fotel. Zbędna gadanina przeplatana jest z
niesamowitymi scenami akcji, pełnymi napięcia. I wtedy właśnie
całkowicie zapominamy o tym, co nam się nie podoba w tym filmie- ja
przynajmniej zapomniałam. Początek rozwleka się niemiłosiernie.
Po wstrząsającej scenie w elektrowni przychodzi stonowanie
atmosfery, a my wyczekujemy tego, dla którego przyszliśmy do kina.
W oczekiwaniu na przybycie ukochanego potwora musimy zmierzyć się z
problemami bohaterów tego filmu, bohaterów, którzy tak naprawdę
stanowią jedynie tło. Choć było spotkanie zapoznawcze, to jakoś
nie do końca się ono udało i dalej postaci te są nam nieznane.
Trzeba więc przyznać, że fabuła jest dość niemrawa, nic nie
wnosi, niczym nie zaskakuje, a wręcz jest powielaniem standardowych
schematów. Poza scenami akcji niczym nie przykuwa uwagi, dlatego też
rozpatrywać ją można jedynie na płaszczyźnie czystej rozrywki,
która jest.
Powszechnie twierdzi się, że
narodziny Godzilli to swoiste zobrazowanie lęku Japończyków przed
wojną atomową, pewien ślad po zbombardowaniu Hiroszimy. Tutaj tych
nawiązań jest bardzo wiele, czy to w postaci elektrowni, czy
jednego z bohaterów i jego przeszłości. Sama Godzilla przechodzi
swoistą metamorfozę i jest największą w historii. Twórcom udało
się powrócić do korzeni i zrobili z niej kolejnego przyrośniętego
gada o seksownych łapkach i uroczym pyszczku, a w tyle pozostawili
wizerunek dużej jaszczurki bardziej przypominającej T-Rexa.
Złowieszczy ryk jak najbardziej przypomina to, co słyszeliśmy we
wcześniejszym wydaniu. W gigantycznej sali IMAXa z genialnym
nagłośnieniem Godzilla ryczy tak głośno, że bębenki niemalże
pękają. Wrażenie robi to piorunujące! Jako, że twórcy nawiązują
do starych filmów, gdzie w większości przypadków Godzilla nie
jest jedynym monstrum terroryzującym ludzkość, do akcji wkraczają
także inne stwory, które zachwycają swoimi talentami, no i
napędzają fabułę. To właśnie dzięki nim zobaczyć możemy
świetne starcia, których reżyser nie serwuje w tradycyjny sposób.
W większości przypadków nie jesteśmy w środku walki, a jedynie
obserwujemy ją z boku, a to wypatrując przez okno w wieżowcu, czy
przez szybę autobusu. Świetnie to wygląda i idealnie nadaje się
na kino 3D. Potwory to nie jedyne elementy, w których wykorzystano
efekty specjalne. Wiele scen z nich korzysta, a wszystko wygląda tak
realistycznie, że aż dziw bierze. Naprawdę, od strony wizualnej
film jest wręcz idealny! I choć muzyka Desplata jest ledwo
zauważalna, mało wyrazista i momentami zbyt schematyczna, to i tak
utwory świetnie komponują się z całością tego widowiska.
Źródło: Warner Bros. |
To co najbardziej szokuje w tym
filmie, to nie brak jakichś konkretnych wątków skupiających uwagę
widza, ale przede wszystkim brak jakiegokolwiek zaangażowania ze
strony obsady. Do produkcji wybrano takie gwiazdy jak Juliette
Binoche, która ostatnio kusi fanów, aby przybyli do banku Credit
Agricole, a także Bryana Cranstona uwielbianego przez wszystkich za
występ w serialu „Breaking Bad”. Te istotne
nazwiska, które powinny pojawić się po coś okazują się być
jedynie trikami marketingowymi dla przyciągnięcia widzów, a ich
bohaterowie stają się jedynie popychaczami, typowymi motywatorami
dla działań potomstwa. Aaron Taylor-Johnson jest tak kaleki i
bezbarwny w swojej kreacji, że w zasadzie w ogóle mogłoby go nie
być. Determinowany jedynie sporadycznymi aktami heroizmu staje się
kluczową postacią obrazu, ale jak najbardziej wyblakłą i zbędną.
Co dziwne, w obsadzie znalazła się również siostrzyczka
bliźniaczek Olsen- Elizabeth, której rola ogranicza się jedynie do
stania na środku drogi, w dodatku w deszczu z rozdziawionymi ustami,
gdy z jednej strony Godzilla, a z drugiej rozwścieczony GNOL.
Patrząc na aktorstwo całościowo, trzeba więc przyznać, że
najbardziej charakterną z postaci jest oczywiście tytułowy
bohater, który uśmiechnie się gdy trzeba, pomacha łapami jeżeli
wymaga tego sytuacja, a nawet i ryknie, aby pokazać swoją wyższość.
Wielobarwność jej charakteru jest ujmująca, a odwaga i
bohaterstwo jakie tu pokazuje pozazdrościć mogłoby jej wielu ludzi
z tego obrazu!
Źródło: Warner Bros. |
Seans
„Godzilli” pozostawia
widza z jednoznacznymi odczuciami. Z sali wychodzimy oślepieni przez
zachwycające efekty, ogłuszeni przez traumatyczny ryk
najważniejszego bohatera filmu, a także z rozmiękczonymi kolanami
i obolałymi rękami od emocji towarzyszącym licznym starciom. I
choć fabuła mocno kuleje, choć obsada jest straszliwie marna, a
ich dialogi są zdecydowanie zbyt sztywne i wypadają bardziej
nienaturalnie niż pojawienie się monsterów w filmie, to jednak nie
ma nic fajniejszego niż walki potworów rozwalające miasto w drobny
mak. Godzilla robi niezwykłe wrażenie, staje się wybawcą, ale
przede wszystkim zdobywcą naszych serc! Czysta rozrywka, którą
polecam obejrzeć na gigantycznym ekranie.
Ocena: 7/10
Film obejrzałam dzięki
zaproszeniu od Warner Bros.!
Jest na mojej liście planów już od dawien dawna, trzeba będzie się wybrać.
OdpowiedzUsuńKoniecznie!
UsuńBawiłam się fantastycznie mimo zauważalnym niedociągnięć. Jak mi ręce latały, nawet się kurna wzruszyłam. Kocham Godzillę! :)
OdpowiedzUsuńRozumiem co czujesz, miałam dokładnie to samo! :)
Usuńteż tak mam do ideału zabrakło tylko więcej godzilli może na DVD będzie lepiej ;) bo nasza bohater/ka? zachowuje się na ekranie najbardziej profesjonalnie przydałby się jej honorowy oskar ;)dobrą wiadomością jest to że legendary dało już zielone światło do następnego filmu a złą że edwards najęty jest do spin offu SW więc na godzille trzeba będzie poczekać 3-4lata
UsuńTo było prawie pewne, że będą kolejne filmy :) Szkoda jedynie, że trzeba będzie tyle czekać... jak żyć... :(
UsuńCzuję się ostatecznie przekonany do seansu. Nie jestem co prawda wielkim fanem blockbusterów, ale ten jeden z pewnością zasługuje na uwagę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)