Reżyseria:
Sam Raimi
Scenariusz: Mitchell Kapner, David Lindsay-Abaire
Scenariusz: Mitchell Kapner, David Lindsay-Abaire
Na
podstawie: powieści L.
Franka Bauma
„Czarnoksiężnik z Krainy Oz”
Zdjęcia:
Peter Deming
Muzyka:
Danny Elfman
Kraj:
USA
Gatunek:
Fantasy, Przygodowy
Premiera: 14 lutego 2013 (Świat) 08 marca 2013 (Polska)
Obsada: James Franco, Mila Kunis, Rachel Weisz, Michelle Williams, Joey King, Zach Braff, Bill Cobbs, Tony Cox
Premiera: 14 lutego 2013 (Świat) 08 marca 2013 (Polska)
Obsada: James Franco, Mila Kunis, Rachel Weisz, Michelle Williams, Joey King, Zach Braff, Bill Cobbs, Tony Cox
Któż nie zna historii Dorotki,
która za sprawą magicznego tornada została przeniesiona ze swojego
rodzinnego Kansas do magicznej krainy Oz. Poczytna powieść L.
Franka Bauma doczekała się wielu ekranizacji, wielu interpretacji,
które w ten czy inny sposób dotykają Dorotki, krainy Oz, czy też
Nikczemnej Zielonej Czarownicy. „Oz Wielki i Potężny”
to kolejna taka odsłona, tym razem opowiadająca o samym
Czarnoksiężniku o pseudonimie Oz. Nikt inny nie mógłby się tutaj
sprawdzić lepiej niżeli Sam Raimi- tak, ten od „Spidermana”
i „Wrót do piekieł”.
Oscar (James
Franco) jest znanym i
cenionym iluzjonistą w Kansas. Na jego przedstawienia przychodzi
wielu ludzi, choć coraz więcej osób przestaje wierzyć w jego
sztuczki. Kiedy zostaje przyłapany na kolejnym oszustwie ucieka jak
najdalej kupionym na spółkę z kolegą balonem. Jakby za karę za
wszystkie jego egoistyczne wyczyny i kłamstwa porwany zostaje przez
potężną trąbę powietrzną. Tym sposobem ląduje w przepięknej
magicznej krainie pełnej czarownic i najdziwniejszych ze stworzeń.
Na przywitanie wychodzi mu przepiękna Teodora (Mila
Kunis), która widzi w
nim czarodzieja z przepowiedni, zbawcę krainy Oz. Oscar ma szansę
zostać królem i pławić się w luksusie, jedyne co musi zrobić to
powstrzymać nikczemną wiedźmę, panoszącą się po całym
królestwie.
Choć historię o krainie Oz znam
bardziej po omacku, odświeżając ją sobie bardziej poprzez
dzisiejsze produkcje serialowe typu „Supernatural”,
czy „Once upon a time”,
to i tak dostrzec potrafię pewną karkołomność pomysłu Sama
Raimiego. Już od pierwszych minut film przeraża przesadą, pewną
groteską napędzającą postaci, a także ich reakcje na cały
otaczający je świat. To przerysowanie jest wszechobecne, wręcz
namacalne, gdyż wkrótce zaczyna przelewać się na dialogi, a także
absurdalność co niektórych scen. Zaskakujące jest to, jak
historia o tak głębokim podłożu, z zamysłu, z taką łatwością
zostaje zniszczona poprzez banalność, a wręcz infantylność
dialogów i zachowań. Smutne jest to, że tak powierzchownie zostaje
potraktowana ta opowieść. Z drugiej zaś strony fajne jest to inne
spojrzenie na krainę Oz- na jej początki, na narodziny nikczemnej
wiedźmy, na powstanie czarnoksiężnika z Oz. Widz obserwować to
będzie z pewną nieustającą fascynacją, ale to jedyne ku temu
powody. Akcji nie jest tu zbyt dynamiczna, momentami wręcz jest dość
męcząco i nużąco, aczkolwiek co niektóre sytuacje cechują się
sprytem i możliwością wykorzystania prestidigitatorskich
umiejętności, a co za tym idzie- wywołają swoisty uśmiech na
twarzy.
Jedyne co ratuje ten film przed
porażką to niesamowite efekty wizualne dorównujące tym z obrazu
„Parnassus”.
Zachwyca to z jaką pieczołowitością zaakcentowany jest każdy
najmniejszy szczegół, a wszystko ma tak olśniewające barwy, że
aż trudno jest oderwać wzrok od ekranu. Jednakże zanim to wszystko
nastąpi reżyser wraz z twórcami serwuje nam obraz całkowicie
czarno-biały całkiem inny od tego, który za chwilę ma nastąpić.
Kiedy tylko Oscar przybywa do Oz szerokość ekranu automatycznie się
zwiększa i dostaje on najrozmaitszych barw tęczy. Świetnie to
wygląda. Choć to co najbardziej dziwi, to fakt tak tragicznej
grafiki komputerowej. Co z tego, ze wszystko to pięknie wygląda od
strony kolorystycznej i jest bardzo pomysłowe, kiedy samo wykonanie
pozostawia sporo do życzenia. Przykładem może być tutaj chociażby
małpka Franek, czy ewidentnie komputerowa Porcelanka. Można by się
do tego przyczepiać, a można też powiedzieć, że takie detale
idealnie podkreślają ogólny charakter, stylizację filmu- a i
owszem! Podobać może się również soundtrack, ale na mnie wpływa
tylko „Main Title”
Danny'ego Elfmana, a w szczególności pozytywkowy motyw, który
urzeka i pozwala się rozpływać. Na szczęście pojawia się co
jakiś czas w różnych scenach, więc nie sposób o nim zapomnieć.
Gdzieś powyżej, przy okazji
wstępu pojawił się już mały urywek opiniowania aktorstwa, które
to odbyło się na ekranie. Obsada najwyraźniej podeszła na luzie
do odgrywanych przez siebie postaci i postanowiła całkowicie się
nimi pobawić. Ich dystans jest wyczuwalny, bo pewnie za cel honoru
postawili sobie trafić przede wszystkim do dzieci. Tak to się
właśnie ogląda. Każdy gest, każdy uśmiech, każde słowo... to
jak zwracanie się do małego dzieciaczka, który jeszcze nie ogarnia
na czym świat stoi. Widać to i jest to tak niesamowicie drażniące,
że zwyczajnie nie da się tego oglądać. Po długim czasie marzymy
jedynie o tym, aby zetrzeć z twarzuchny Jamesa Franco ten głupawy,
szeroki uśmiech, a od delikatności Michelle Williams zaczyna nas
już mdlić. Wrzaski Mili Kunis wprawiają nasze bębenki w drgania i
w zasadzie jedynie Rachel Weisz jako tako można znieść. Wszystkie
te postaci bardzo karykaturalne, wszystkie takie nad wyrost.
Oglądanie tego jest nie lada wyzwaniem, a słuchanie prawdziwym
koszmarem.
„Oz wielki i
potężny” nie sprostał
oczekiwaniom. Wszystko wydaje się być tutaj nie tak- począwszy od
marnej i mało dynamicznej fabuły, poprzez uwydatnione efekty
specjalne, aż po wołające o pomstę do nieba aktorstwo. Obraz ma
jednak lepsze momenty, ale bez względu na to, czy wszelkie defekty
zostały mu wyrządzone z premedytacją, czy był to wypadek przy
pracy, film nie jest nawet średniakiem. Choć film reżyseruje ten
sam człowiek, który stworzył „Spidermana”,
i choć nad całością czuwa Disney, który zazwyczaj robi nie
najgorsze filmy, to najnowsza produkcja jest tak żenująco banalna i
nachalnie przebarwiona, że oglądanie jej aż boli. Dlatego też
tylko miłośnikom krainy Oz pozostawiam decyzję, czy podejmą się
wyzwania i zobaczą historię narodzin Szmaragdowego Grodu, czy
jednak poczekają aż stworzy się coś innego w tym klimacie, a o
wiele lepiej wykonane.
Ocena: 4/10
Prześlij komentarz