Reżyseria:
Frank Darabont i inni
Autor:
Frank Darabont
Zdjęcia:
David Tattersall
Muzyka:
Bear McCreary
Na
podstawie: komiksu autorstwa Roberta Kirkmana z rysunkami Tony`ego
Moore`a
Kraj:
USA
Gatunek:
Horror, Dramat
Premiera
3 sezonu: 14 października 2012 (AMC) 16 października 2012 (FOX
Polska)
Premiera
4 sezonu: 13 października 2013 (AMC) 14 października 2013 (FOX
Polska)
Liczba
odcinków: 16+16
Obsada:
Andrew Lincoln, Chandler Riggs, Steven Yeun, Norman Reedus, Scott
Wilson, Lauren Cohan, Emily Kinney, David Morrissey, Danai Gurira,
Chad L. Coleman, Sonequa Martin-Green, Lawrence Gilliard Jr., Laurie
Holden
Mania na
zombie nadal trwa. Powieści mnożą się w zastraszającym tempie, a
wśród seriali dominujący jest jeden, ten od kreatywnego Franka
Darabonta- „The
Walking Dead”.
Po porywających i wiele obiecujących dwóch pierwszych sezonach,
dwa kolejne przyniosły lekkie ochłodzenie w postapokaliptycznym
świecie. Nowe postaci na froncie, nowe zagrożenia, ale przede
wszystkim AZYL! Innymi słowy to, co powinno przyczynić się do
powstania świetnej produkcji, a jednak jest dość marnie- w
szczególności w odniesieniu do sezonu czwartego.
Po tym, jak Rick i jego ekipa
stracili bezpieczną przystań na farmie Hershella udaje im się
odnaleźć nowe miejsce, w którym Lori będzie mogła spokojnie
urodzić, a reszta planować przyszłość- wysokie mury więzienia.
Gdy tylko udaje im się oczyścić miejsce z umarlaków łączą
swoje siły z tamtejszymi więźniami, którym udało się przetrwać,
a którzy pozostali godni zaufania. Tymczasem podczas swojej ucieczki
Andrea odnajduje nową przyjaciółkę- czarnoskórą Michonne, która
ratuje jej życie. Razem trafiają do strzeżonego miasteczka-
Woodbury, w którym władzę sprawuje mężczyzna nazywający sam
siebie Gubernatorem. Wkrótce ich ścieżki Ricka i Gubernatora się
przetną, kiedy ten drugi bierze w niewolę Maggie i Glenna. Wówczas
nie będzie miejsca na litość, pozostanie jedynie chęć zemsty i
zniszczenia siebie wzajemnie, a także i obozów.
Niestety, od czasu gdy Rick i
pozostali opuścili farmę cały klimat serialu zaczyna się gdzieś
ulatniać. Dziwne to dość dziwne, bo przecież w końcu bohaterowie
uzyskują prawdziwe schronienie, w którym sami mogą hodować własną
przyszłość, a wysokie mury zagwarantują, że pozostaną oni
bezpieczni. I to właśnie jest chyba powodem, dla którego serial
mocno podupada tematycznie. Twórcy mogą co prawda skupiać się
bardziej na psychologii człowieka, na sposobach na dostosowanie się
do nowej rzeczywistości, ale przede wszystkim jego upadlaniu.
Analizie poddaje się każdy gest, a wszystko jest tak piekielnie
nużące, że trudno jest wytrzymać do końca konkretnego epizodu.
To wszystko widać ewidentnie po drugiej połowie czwartego sezonu,
gdzie po szokującym, wstrząsającym półfinale postanowiono
przybliżyć bardziej każdego bohatera poprzez nie tyle rozdzielenie
ekipy, ale przede wszystkim prowadzenia osobnych wątków dla
poszczególnych grup ocalałych. Okazało się to być ciosem poniżej
pasa, gdyż każdy kolejny epizod stawał się coraz nudniejszy, a na
palcach jednej ręki zliczyć można te najciekawsze. Oczywiście,
nie zawsze tak było.
Choć czwarty sezon od połowy
wydawał się być jednostajnie monotonny, to poprzedni zaserwował
nam kilka dramatycznych zwrotów akcji, które odbijały się na
widzu aż do ostatniego odcinka. Pojawiały się niekontrolowane
zaskoczenia, jak chociażby powroty postaci uznawanych za zmarłe,
ale przede wszystkim uśmiercanie naszych ulubieńców- i to w tak
okrutny sposób. W szczególności pierwsze pożegnanie jednej z
ważniejszych postaci, która została nam odebrana już na początku
trzeciego sezonu wywołało najwięcej emocji, gdyż pociągnęło to
za sobą wiele komplikacji, no i nowych obowiązków. Co jednak
zaskakujące, przez całe te dwa sezony śmierć poniosły zaledwie 3
znakomite postaci i choć pierwszej wszyscy życzyli szybkiego
zjedzenia przez zombie, to jednak drugą polubili niemalże wszyscy.
O tej trzeciej personie nawet mówić nie trzeba, bo była to
kwintesencja wszystkiego, co dobre w tym serialu. Tym razem doznać
można było prawdziwej traumy.
Niestety, ze względu na
osiedlenie się mieszkańców rzadko można było spotkać zombie i
odczuć ewentualny skok napięcia, czy potężną grozę. Dlatego
też, choć zdajemy sobie z tego sprawę, dla człowieka największym
zagrożeniem przestaje być już żywy nieumarły, a staje się nim
drugi człowiek. Świetnie jest tutaj zbudowana groza tej sytuacji,
której kwintesencją jest oczywiście bezwzględny i całkowicie
walnięty na głowę Gubernator. Do tej pory ciężko rozgryźć o co
temu człowiekowi właściwie się rozchodzi! To właśnie ten
człowiek był powodem wszystkich problemów dwóch ostatnich
sezonów. To przez niego umierali ludzie, przez niego rodziły się
różnego rodzaju pasje, to on był odzwierciedleniem wszystkiego co
psychopatyczne. Nie mniej, potrafił też okazywać swoją lepszą
stronę, co próbował wykazywać podczas pierwszej połowy sezonu
czwartego- z marnym skutkiem, o czym wkrótce po tym przyszło się
przekonać. Jednakże jeżeli ktoś myśli, że Gubernator był
największym problemem normalnej grupy Ricka, to czekajcie na to co
zaserwuje nam sezon piąty. Końcówka czwartego podstawia nam pod
nos kolejny problem, choć z pozoru epizody miały być ich
rozwiązaniem. To co szykują twórcy jest zaskakujące, jest
przerażające i chyba bardziej psychodeliczne nie mogło to być.
Choć trzeba przyznać, że pomimo tego ciosu prosto w twarz... finał
czwartej serii jest tak samo nużący i denerwujący, jak cała druga
jej połowa.
Aktorstwo... pod każdym
względem wspaniałe. Postaci mocno rozbudowane, w szczególności
poprzez fabułę czwartego sezonu, która skupia się każdego
odcinka na kim innym. Coraz więcej bohaterów darzymy sympatią i
ciężko jest nam się rozstawać w takich, czy innych
okolicznościach. Standardowa ekipa nie rozwija się aż za
specjalnie, choć coraz więcej dzieje się w przypadku Normana
Reedusa, czyli Daryla. Dotychczas mocno zdystansowany, wzbudzający
dość odmienne uczucia, teraz całkowicie dający się lubić i
nadający zupełnie innego charakteru produkcji. Śmiem nawet
stwierdzić, że większość ogląda te „przygody” jedynie
dzięki niemu. Choć tutaj spora zasługa jest także w postaci
Hershela- tutaj Scott Wilson, który daje się pokochać i staje się
ojcem i dziadkiem nie tylko dla bohaterów serialu, ale również i
dla widzów. Całkowitą przemianę przechodzi również i Carol-
Melissa McBride. Z odizolowanej szarej myszki staje się twardą i
pewną siebie kobietą. Godna podziwu, przynajmniej do pewnego
momentu. Jednakże skarbem są tutaj przede wszystkim nowe kreacje.
Na pierwszy plan wysuwa się postać Gubernatora, a David Morrissey
jest w tej roli fenomenalny. Nie boi się, że wszyscy fani serialu
go znienawidzą. Robi swoje i to w pełni przekonujący sposób. Nie
gorsza od niego jest i Danai Gurira, czyli nasza kochana Michonne-
twarda kobieta, z początku bardzo małomówna, która ma dość
nietypowych bodyguardów. Zaskoczyła wszystkich sposobem na
wykorzystanie umarlaków, więc pomysłowości jej nie brak.
Charakterna, sprawnie wymachująca swoją kataną, więc nie sposób
jej nie polubić.
Z
prawdziwie zaskakującego i porywającego serialu, którym „The
Walking Dead”
stał się za sprawą pierwszego i drugiego sezonu, powoli staje się
ciężką do zniesienia mieszanką psychoanaliz postaci.
Niekoniecznie musi być to złe, ale i tak już mocno przytłaczający
klimat serialu sprawia, że ciężko jest przetrwać do kolejnego
epizodu z otwartymi oczami. Gdy trzecia odsłona wydaje się być
jeszcze znośna i w miarę jednostajna, to w czwartej serii najwięcej
emocji wzbudza jedynie półfinał. Co z tego, że zaskakuje nas
zamknięcie, skoro tak jest za każdym razem tylko po to, aby w nowej
edycji powrócić z przyprawiającą o mdłości miernotą.
Najbardziej boli to, że ten serial miał w sobie wszystko to, co
powinien mieć- akcję, intrygę, element zaskoczenia, dużo krwi i
flaków, ale także i dramatu, który nie był tu wówczas
dominujący. Teraz twórcy skupiają się bardziej na przetrwaniu,
próbują dorobić wszystkiemu ideologię, gdy zombie odchodzą na
dalszy plan. A to przecież przez nie w pierwszej kolejności
pokochałam tę produkcję! Słabo to wszystko wygląda, więc
lepiej, żeby twórcy się ogarnęli zanim stracą takich sympatyków,
jak ja.
Ocena: 6/10
Prześlij komentarz