NOWOŚCI

środa, 16 kwietnia 2014

1120. The Walking Dead (sezon 3-4), aut. Frank Darabont

Oryginalny tytuł: The Walking Dead
Reżyseria: Frank Darabont i inni
Autor: Frank Darabont
Zdjęcia: David Tattersall
Muzyka: Bear McCreary
Na podstawie: komiksu autorstwa Roberta Kirkmana z rysunkami Tony`ego Moore`a
Kraj: USA
Gatunek: Horror, Dramat
Premiera 3 sezonu: 14 października 2012 (AMC) 16 października 2012 (FOX Polska)
Premiera 4 sezonu: 13 października 2013 (AMC) 14 października 2013 (FOX Polska)
Liczba odcinków: 16+16
Obsada: Andrew Lincoln, Chandler Riggs, Steven Yeun, Norman Reedus, Scott Wilson, Lauren Cohan, Emily Kinney, David Morrissey, Danai Gurira, Chad L. Coleman, Sonequa Martin-Green, Lawrence Gilliard Jr., Laurie Holden
     Mania na zombie nadal trwa. Powieści mnożą się w zastraszającym tempie, a wśród seriali dominujący jest jeden, ten od kreatywnego Franka Darabonta- „The Walking Dead”. Po porywających i wiele obiecujących dwóch pierwszych sezonach, dwa kolejne przyniosły lekkie ochłodzenie w postapokaliptycznym świecie. Nowe postaci na froncie, nowe zagrożenia, ale przede wszystkim AZYL! Innymi słowy to, co powinno przyczynić się do powstania świetnej produkcji, a jednak jest dość marnie- w szczególności w odniesieniu do sezonu czwartego.

     Po tym, jak Rick i jego ekipa stracili bezpieczną przystań na farmie Hershella udaje im się odnaleźć nowe miejsce, w którym Lori będzie mogła spokojnie urodzić, a reszta planować przyszłość- wysokie mury więzienia. Gdy tylko udaje im się oczyścić miejsce z umarlaków łączą swoje siły z tamtejszymi więźniami, którym udało się przetrwać, a którzy pozostali godni zaufania. Tymczasem podczas swojej ucieczki Andrea odnajduje nową przyjaciółkę- czarnoskórą Michonne, która ratuje jej życie. Razem trafiają do strzeżonego miasteczka- Woodbury, w którym władzę sprawuje mężczyzna nazywający sam siebie Gubernatorem. Wkrótce ich ścieżki Ricka i Gubernatora się przetną, kiedy ten drugi bierze w niewolę Maggie i Glenna. Wówczas nie będzie miejsca na litość, pozostanie jedynie chęć zemsty i zniszczenia siebie wzajemnie, a także i obozów.
     Niestety, od czasu gdy Rick i pozostali opuścili farmę cały klimat serialu zaczyna się gdzieś ulatniać. Dziwne to dość dziwne, bo przecież w końcu bohaterowie uzyskują prawdziwe schronienie, w którym sami mogą hodować własną przyszłość, a wysokie mury zagwarantują, że pozostaną oni bezpieczni. I to właśnie jest chyba powodem, dla którego serial mocno podupada tematycznie. Twórcy mogą co prawda skupiać się bardziej na psychologii człowieka, na sposobach na dostosowanie się do nowej rzeczywistości, ale przede wszystkim jego upadlaniu. Analizie poddaje się każdy gest, a wszystko jest tak piekielnie nużące, że trudno jest wytrzymać do końca konkretnego epizodu. To wszystko widać ewidentnie po drugiej połowie czwartego sezonu, gdzie po szokującym, wstrząsającym półfinale postanowiono przybliżyć bardziej każdego bohatera poprzez nie tyle rozdzielenie ekipy, ale przede wszystkim prowadzenia osobnych wątków dla poszczególnych grup ocalałych. Okazało się to być ciosem poniżej pasa, gdyż każdy kolejny epizod stawał się coraz nudniejszy, a na palcach jednej ręki zliczyć można te najciekawsze. Oczywiście, nie zawsze tak było.
     Choć czwarty sezon od połowy wydawał się być jednostajnie monotonny, to poprzedni zaserwował nam kilka dramatycznych zwrotów akcji, które odbijały się na widzu aż do ostatniego odcinka. Pojawiały się niekontrolowane zaskoczenia, jak chociażby powroty postaci uznawanych za zmarłe, ale przede wszystkim uśmiercanie naszych ulubieńców- i to w tak okrutny sposób. W szczególności pierwsze pożegnanie jednej z ważniejszych postaci, która została nam odebrana już na początku trzeciego sezonu wywołało najwięcej emocji, gdyż pociągnęło to za sobą wiele komplikacji, no i nowych obowiązków. Co jednak zaskakujące, przez całe te dwa sezony śmierć poniosły zaledwie 3 znakomite postaci i choć pierwszej wszyscy życzyli szybkiego zjedzenia przez zombie, to jednak drugą polubili niemalże wszyscy. O tej trzeciej personie nawet mówić nie trzeba, bo była to kwintesencja wszystkiego, co dobre w tym serialu. Tym razem doznać można było prawdziwej traumy.
     Niestety, ze względu na osiedlenie się mieszkańców rzadko można było spotkać zombie i odczuć ewentualny skok napięcia, czy potężną grozę. Dlatego też, choć zdajemy sobie z tego sprawę, dla człowieka największym zagrożeniem przestaje być już żywy nieumarły, a staje się nim drugi człowiek. Świetnie jest tutaj zbudowana groza tej sytuacji, której kwintesencją jest oczywiście bezwzględny i całkowicie walnięty na głowę Gubernator. Do tej pory ciężko rozgryźć o co temu człowiekowi właściwie się rozchodzi! To właśnie ten człowiek był powodem wszystkich problemów dwóch ostatnich sezonów. To przez niego umierali ludzie, przez niego rodziły się różnego rodzaju pasje, to on był odzwierciedleniem wszystkiego co psychopatyczne. Nie mniej, potrafił też okazywać swoją lepszą stronę, co próbował wykazywać podczas pierwszej połowy sezonu czwartego- z marnym skutkiem, o czym wkrótce po tym przyszło się przekonać. Jednakże jeżeli ktoś myśli, że Gubernator był największym problemem normalnej grupy Ricka, to czekajcie na to co zaserwuje nam sezon piąty. Końcówka czwartego podstawia nam pod nos kolejny problem, choć z pozoru epizody miały być ich rozwiązaniem. To co szykują twórcy jest zaskakujące, jest przerażające i chyba bardziej psychodeliczne nie mogło to być. Choć trzeba przyznać, że pomimo tego ciosu prosto w twarz... finał czwartej serii jest tak samo nużący i denerwujący, jak cała druga jej połowa.
     Aktorstwo... pod każdym względem wspaniałe. Postaci mocno rozbudowane, w szczególności poprzez fabułę czwartego sezonu, która skupia się każdego odcinka na kim innym. Coraz więcej bohaterów darzymy sympatią i ciężko jest nam się rozstawać w takich, czy innych okolicznościach. Standardowa ekipa nie rozwija się aż za specjalnie, choć coraz więcej dzieje się w przypadku Normana Reedusa, czyli Daryla. Dotychczas mocno zdystansowany, wzbudzający dość odmienne uczucia, teraz całkowicie dający się lubić i nadający zupełnie innego charakteru produkcji. Śmiem nawet stwierdzić, że większość ogląda te „przygody” jedynie dzięki niemu. Choć tutaj spora zasługa jest także w postaci Hershela- tutaj Scott Wilson, który daje się pokochać i staje się ojcem i dziadkiem nie tylko dla bohaterów serialu, ale również i dla widzów. Całkowitą przemianę przechodzi również i Carol- Melissa McBride. Z odizolowanej szarej myszki staje się twardą i pewną siebie kobietą. Godna podziwu, przynajmniej do pewnego momentu. Jednakże skarbem są tutaj przede wszystkim nowe kreacje. Na pierwszy plan wysuwa się postać Gubernatora, a David Morrissey jest w tej roli fenomenalny. Nie boi się, że wszyscy fani serialu go znienawidzą. Robi swoje i to w pełni przekonujący sposób. Nie gorsza od niego jest i Danai Gurira, czyli nasza kochana Michonne- twarda kobieta, z początku bardzo małomówna, która ma dość nietypowych bodyguardów. Zaskoczyła wszystkich sposobem na wykorzystanie umarlaków, więc pomysłowości jej nie brak. Charakterna, sprawnie wymachująca swoją kataną, więc nie sposób jej nie polubić.
     Z prawdziwie zaskakującego i porywającego serialu, którym „The Walking Dead” stał się za sprawą pierwszego i drugiego sezonu, powoli staje się ciężką do zniesienia mieszanką psychoanaliz postaci. Niekoniecznie musi być to złe, ale i tak już mocno przytłaczający klimat serialu sprawia, że ciężko jest przetrwać do kolejnego epizodu z otwartymi oczami. Gdy trzecia odsłona wydaje się być jeszcze znośna i w miarę jednostajna, to w czwartej serii najwięcej emocji wzbudza jedynie półfinał. Co z tego, że zaskakuje nas zamknięcie, skoro tak jest za każdym razem tylko po to, aby w nowej edycji powrócić z przyprawiającą o mdłości miernotą. Najbardziej boli to, że ten serial miał w sobie wszystko to, co powinien mieć- akcję, intrygę, element zaskoczenia, dużo krwi i flaków, ale także i dramatu, który nie był tu wówczas dominujący. Teraz twórcy skupiają się bardziej na przetrwaniu, próbują dorobić wszystkiemu ideologię, gdy zombie odchodzą na dalszy plan. A to przecież przez nie w pierwszej kolejności pokochałam tę produkcję! Słabo to wszystko wygląda, więc lepiej, żeby twórcy się ogarnęli zanim stracą takich sympatyków, jak ja.
Ocena: 6/10

Prześlij komentarz