NOWOŚCI

niedziela, 6 kwietnia 2014

1117. Casa Muda, reż. Gustavo Hernández

Oryginalny tytuł: La Casa Muda
Reżyseria: Gustavo Hernández
Scenariusz: Oscar Estévez
Zdjęcia: Gustavo Hernández , Pedro Luque
Muzyka: Hernán González
Kraj: Urugwaj
Gatunek: Thriller, Dramat
Premiera:16 maja 2010 (Świat) 01 września 2012 (Polska na DVD)
Obsada:
Florencia Colucci, Abel Tripaldi, Gustavo Alonso

    Hiszpańscy twórcy gwarantują świeże spojrzenie na klasyczną historię pełną grozy. W tym kierunku podąża również Gustavo Hernández, który stworzył film z pogranicza „[Rec]” oraz „Sierocińca”. Opowiadający o prawdziwych wydarzeniach, które rozegrały się w latach 40tych w urugwajskim miasteczku zawojował festiwal filmowy w Cannes. Teraz, dzięki CD Projekt, mogą zapoznać się z nim również polscy widzowie, bowiem produkcja pokazała się w pełnej grozy serii „Rebel Rebel”.

     Laura (Florencia Colucci) wraz ze swoim ojcem Wilsonem (Abel Tripaldi), przybywają do domu w lesie należącego do przyjaciela rodziny- Nestora (Gustavo Alonso). Dom ma zostać sprzedany, dlatego też zadaniem Laury i jej ojca będzie odnowienie budynku przed wizytą kupujących. Już pierwszej nocy, w czasie której śpią w salonie, dziewczyna słyszy dziwne odgłosy dochodzące z zewnątrz, a następnie przechodzące w skrzypienie sufitu i odgłosy kroków nad jej głową. Budzi więc swojego tatę i prosi, żeby zbadał sprawę. Niestety, ten nie wraca, a dziewczyna wkrótce odnajduje jego pokaleczone zwłoki. Laura robi wszystko, aby wydostać się z domu, ale też zagłębić jego tajemnice, sama skrywając straszliwy sekret.
     „Rebel, Rebel” to seria filmów, które mają za zadaniem wprawić widza w niesamowity klimat i wprowadzić go w świat kina niezależnego. Część z nich, dodatkowo, ma za zadanie przerazić widza tak bardzo, żeby bał się opuścić przytulne łóżko, w którym, z przerażenia, nakrył się kocykiem/kołdrą pod sam noc. Jednym z takich filmów jest właśnie „La Casa Muda”, urugwajski horror (choć bardziej odpowiednie byłoby tutaj nadanie mu miana thrillera), który od pierwszej minuty wprowadza nas w niesamowity klimat pełen przerażenia i tajemnic. Dla wielu fabuła może być niesłychanie nużąca, bowiem nie ma tutaj nic porywającego w tym, że dziewczyna biega sobie po domu, w niemalże całkowitych ciemnościach, zamiast zaszyć się w jakimś przytulnym kącie i poczekać do rana. Na wyobraźnię widza lepiej działa wszechobecna ciemność, a także stare przedmioty, których nikt od dawna nie dotykał. Po dość wątłym początku przychodzi na akcję, która zmrozi krew w żyłach każdego. Dlatego też nie bez wpływu na cały odbiór jest zakończenie filmu, które całkowicie zbija oglądającego z tropu. Wysila więc swoje szare komórki i próbuje rozwikłać zagadkę, którą zaserwowali mu twórcy. Jeżeli jednak spodziewacie się czegoś nadprzyrodzonego w tej opowieści, czegoś rodem z „Sierocińca” to będziecie bardzo zawiedzeni, bowiem okazuje się być jedynie historia o zemście, okrucieństwie i zwyczajnie trochę pomylonej ludzkiej psychice.
     Pogratulować twórcom można przede wszystkim niesamowitego klimatu, który udało im się wytworzyć jedynie poprzez stary budynek, pracę kamery oraz muzykę. Ciemne zakamarki, światło pochodzące jedynie od światła latarenki, a także skacząca wszędzie za nami kamera to coś co zainteresuje każdego. Muzyka w wykonaniu Hernána Gonzáleza szybko zdradza zamiary twórców co do kierunku, w którym poprowadzą oni fabułę. Zdjęcia choć zachowane w klimacie paradokumentu nie są tym co widzieliśmy dotychczas. Operator nie staje się bohaterem filmu, ale jest jedynie zwykłym obserwatorem, nie wchodzi w żadne interakcje z pozostałymi bohaterami. Tym samym więc udaje się stworzyć pełną napięcia atmosferę, której mogłyby pozazdrościć najlepsze z najlepszych filmów grozy.
     Od aktorów nie wymagano tutaj zbyt wiele. Dialogi ograniczono do minimum więc jedyne na czym musieli skupić się aktorzy, to wsadzenie sporo emocji zarówno w swoje gesty, jak i mimikę. W zasadzie główną rolę odgrywa tutaj Florencia Colucci, która prezentuje Laurę, jako wystraszoną, choć też i dzielną dziewczynę. Okazuje się, że w jej mniemaniu bardzo szybko można otrząsnąć się ze śmierci ukochanej osoby, członka własnej rodziny. Dziewczyna nie charakteryzuje się też zbytnią inteligencją. Choć pochwalić można jej rozsądek, gdy po usłyszeniu głosów do sprawdzenia ich źródła śle ojca, a nie sama zagłębia się w ciemne korytarze domu, to jednak co niektóre zachowania pozostawiają sporo do życzenia. Względnie udaje jej się zagrać przerażenie, ale sceny płaczliwe zdecydowanie do jej atutów nie należą.
     „Casa Muda” to film, który autentycznie wprowadza widza w taki stan, że ma ochotę zakopać się stertę koców. Jednakże polecająca film Korwin-Piotrkowska zdecydowanie przesadza w stwierdzeniu, ze zaczniemy bać się własnej toalety (mnie przynajmniej to nie spotkało!), bo takie rzeczy to tylko z „The Ring”. Nie mniej, produkcja przedstawia niesamowicie dramatyczną opowieść z niebanalnym i zaskakującym zakończeniem. I choć gdzieś z tyłu może zacząć świtać prawda, nic nie powala nas bardziej niżeli ostatnie minuty filmu. A cały obraz ma niebywały klimat, z którego przykład mogliby brać amerykańscy twórcy. I próbowali, bowiem nakręcili remake o tytule „Silent House”. Pozostajemy jednak przy pierwowzorze, bo to właśnie on zasługuje na uwagę.
Ocena: 6/10
Recenzja dla portalu Film Gildia!
film.gildia.pl

1 komentarz :

  1. Z Twojej recenzji wynika, że film zdecydowanie w moich klimatach. Postaram się niedługo obejrzeć. Mam nadzieje, że nie zawiodę się :)

    OdpowiedzUsuń