Oryginalny
tytuł: Saving Mr. Banks
| Reżyseria: John Lee Hancock | Scenariusz: Sue Smith, Kelly Marcel
| Obsada: Tom Hanks, Emma Thompson, Colin Farrell, Ruth Wilson, Paul
Giamatti | Kraj: USA | Gatunek: Dramat, Biograficzny, Komedia
Premiera: 07 lutego 2013 (Świat) 24 stycznia 2014 (Polska)
Nie ma bardziej smakowitego kąska
dla kinomana niż tworzenie filmu o robieniu innego filmu. John Lee
Hancock, twórca nagradzanego „The Blind Side”,
idzie w tym kierunku i podejmuje temat burzliwej współpracy ojca
Myszki Miki i matki Mary Poppins. O wielkich trudach pracy i o tym
dlaczego P.L. Travers przez 20 lat odmawiała Disneyowi przeniesienia
na ekrany jej powieści opowiada film „Ratując pana
Banksa”.
P.L. Travers
(Emma Thompson) jest na
skraju bankructwa, ale pomimo tego wciąż odmawia Disneyowi
odsprzedania praw do jej kultowej powieści o Mary Poppins. Nie
mniej, za namową agenta i za zaproszeniem Walta Disneya (Tom
Hanks) wyrusza na
tydzień do Ameryki, aby przedyskutować umowę przekazania tej
postaci w ręce znanego twórcy bajek. Dość zdystansowana i
niechętna do pożegnania z książkową rodziną podejmuje próby
pracy nad scenariuszem, co okazuje się nie lada wyzwaniem nie tylko
dla niej, ale przede wszystkim dla twórców.
Fabuła wydawałaby się dość prosta, w szczególności, że
zarysem za bardzo przypomina film o Hitchcocku. Jednakże już
pierwsze sceny pokazują coś zupełnie odwrotnego, gdyż akcję
całkowicie odbiegającą od wątku najbardziej przykuwającego naszą
uwagę. Nie trudno jest się zorientować w prawdziwym sensie
dodatkowej opowieści, gdy światło dzienne ukazuje prawdziwy
problem P.L. Travers i powody tak wielkiego przywiązania do postaci
Mary Poppins. To jedynie podnosi wartość emocjonalną całego
filmu, który rozczula w najbardziej odpowiednich ku temu momentach.
Nie znaczy to jednak, że nie znajdą się tam sceny pełne swobody i
humoru- wręcz przeciwnie. Choć to drugie wynika bardziej z
charakteru głównej bohaterki. Pamela okazuje się być osobą
bardzo powściągliwą, ale i przemiłą. Osobą jest bardzo samotną,
tłumiącą w sobie wszystkie żale. W tej roli idealnie odnajduje
się wspaniała Emma Thompson, która swoim aktorstwem wręcz
promienieje na ekranie. Świetnie dogaduje się również z Tomem
Hanksem, a między nimi aż iskrzy na ekranie. Dwóch rewelacyjnych
aktorów, w wyjątkowych rolach. Nic dziwnego, że tak wielu nie
potrafi przeżyć braku jej obecności wśród nominacji do Oscarów.
Ten film to jednak tylko warstwa
sentymentalna do filmu „Mary Poppins”,
nie tylko batalia prowadzona w sprawie uwag do didaskalia, doboru
obsady, kostiumów, czy animowanych pingwinów, ale także spora
dawka emocjonalna serwowana przez historię autorki. Wszystko z
dramatyzmem, ale opowiedziane z miłością i humorem. Produkcja ta
to również cudownie barwne i pełne życia zdjęcia oraz bardzo
nastrojowa muzyka skomponowana przez samego Thomasa Newmana. Nie
zabraknie tu również i nowej aranżacji dla znanego z filmu „Chim
chim cher-ee”, które chwyta za serce. Innymi słowy świetny film,
nie tylko dla fanów Mary Poppins!
Oryginalny tytuł: Nebraska
| Reżyseria: Alexander Payne | Scenariusz: Bob Nelson, Phil Johnston
| Obsada: Bruce Dern, June Squibb, Will Forte, Bob Odenkirk, Stacy
Keach | Kraj: USA | Gatunek: Dramat, Przygodowy
Premiera: 23 maja 2013 (Świat)
Ocena: 7/10
Jeden z twórców
„Zakochanego Paryża”,
ale przede wszystkim scenarzysta i reżyser takich słynnych obrazów
jak „Bezdroża”
i „Spadkobiercy”.
Teraz Alexander Payne powraca do dawnych sprawdzonych sposobów na
poruszenie widza i dotyka całkiem nowego tematu w nominowanym do
Oscara filmie „Nebraska”.
Podstarzały alkoholik- Woody
(Bruce Dern),
dostaje list z jednej z firm w stanie Nebraska, który informuje go o
wygranym w loterii milionie dolarów. Mężczyzna od razu wierzy w
swoje szczęście i czym prędzej chce wyruszyć przez kraj, aby
odebrać wygraną. W podróży towarzyszy mu najmłodszy syn- David
(Will Forte),
który nie jest do końca pewny prawdziwości listu. Kiedy po drodze
odwiedzają rodzinę w Hawthorne, a całe miasteczko dowiaduje się,
że ich dawny znajomy stał się milionerem, nagle wychodzą na
wierzch długi sprzed lat.
Niesamowicie prosty i spokojny,
momentami nawet zbyt spokojny obraz podróży człowieka ku lepszemu
życiu. Flegmatyczność tempa parcia fabuły do przodu niesamowicie
męczy, przez co trudno jest utrzymać oczy szeroko otwarte i chłonąć
dobrodziejstwa, jakimi raczy nas „Nebraska”.
Jest to opowieść o człowieku, który tak bardzo chce odmienić
swój los pijaczyny, że chwyta się wszelkich nadziei na polepszenie
statusu, nawet tych najbardziej płonnych. Przy okazji nakreśla się
tutaj również i obraz społeczeństwa, które zdaje się otaczać
bohatera. Skądinąd przyjaciele i rodzina domagają się finansowego
zadośćuczynienia za niegdysiejsze przewinienia i pożyczki. Obraz
jest to niezwykle absorbujący, nawet mocno zatrważający, gdyby
uświadomić sobie kruchość ludzkich relacji. Dzięki
czarno-białemu stylistyce obrazu widz ma możliwość skupienia się
na tym, co najważniejsze. Na emocjach, na wartościach, na
refleksjach, do których zmusza nas fabuła. Z jednej strony nie
zanika tutaj humor co niektórych sytuacji- jak tych z poszukiwaniem
sztucznych zębów, czy odzyskiwaniem kompresora, a z drugiej
uwydatnia świetną grę aktorską małżeństwa Grantów- Woody'ego
oraz Kate, czyli zapijaczonego i zagubionego człowieka oraz jego
zołzowatej i złośliwej małżonki. Pomimo wszelkich wzlotów i
upadków, pomimo tego, że film nie jest może na miarę Oscara, to
ma bardzo pozytywny wydźwięk, a zakończenie uciera nosa tym
wszystkim prześmiewczym materialistom i niedowiarkom.
Oryginalny tytuł: Dallas
Buyers Club | Reżyseria:
Jean-Marc Vallée
| Scenariusz: Craig Borten, Melisa Wallack | Obsada: Matthew
McConaughey, Jared Leto, Jennifer Garner, Denis O'Hare, Steve Zahn |
Kraj: USA | Gatunek: Dramat, Biograficzny
Premiera: 07 września 2013 (Świat) 14 marca 2014 (Polska)
Ocena: 7/10
Twórca „Młodej
Wiktorii” i
przebojowego „C.R.A.Z.Y” przenosi
na ekran jedną z najgłośniejszych biografii człowieka walczącego
o swoje życie z systemem. Jean-Marc Vallée
za pomocą tytułu „Dallas Buyers Club”
(Witaj w klubie) przysporzył sobie sporo sympatyków, także wśród
krytyków, co widać po sypiących się zewsząd nagrodach. Czy
przyniesie mu także Oscary? Czas pokaże.
Ron Woodroof (Matthew
McConaughey) to prosty,
zapijaczony, zaćpany homofob fascynujący się elektryka, a także
rodeo. Pewnego dnia jego świat legnie w gruzach, gdy lekarze
zdiagnozują u niego AIDS i dadzą zaledwie 30 dni życia. Początkowo
używając życia w najlepsze, w końcu trafia do Meksyku, gdzie
uzyskuje prawdziwą pomoc. Powraca do kraju z potężną dawką leku,
którą chce rozprowadzić wśród chorych. Tym sposobem wpada na
pomysł założenia klubu kupców, który prowadzi wraz z chorym
transwestytą imieniem Rayona (Jared
Leto). Tak rozpoczyna
się jego walka nie tylko o własne życie, ale również i wolność
ludzi od trucizn serwowanych przez firmy farmaceutyczne.
Dwóch scenarzystów odpowiedzialnych za filmową wersję życiu
Rona Woodroofa kreuje ją w sposób dość prosty, ale trafiający do
każdego widza. „Witaj w klubie” to historia, która
porusza i nie boi się odważnych, zaskakujących posunięć. Bez
większych przeszkód wgniecie serce w fotel, ale z drugiej strony
otworzy oczy na wiele istotnych kwestii. Jak żyć pełnią życia,
ale także jak nie korzystać z niego w ostatnich naszych dniach. Co
byś zrobił, gdyby zostało Ci 30 dni życia? Zapiłbyś się do
nieprzytomności, czy może walczył o nie i zrobił coś dla innych?
Film w bardzo trafny sposób przedstawia codzienną walkę z
trudnościami naszego życia, także z homofobią, czy
transwestytyzmem oraz wielkimi korporacjami, wkupującymi się w
rynek za pomocą ogromnych sum pieniędzy i chronionymi przez
„system”. Historia o tym jak utrzeć nosa najpotężniejszym, a
także wykpić się od śmierci przedstawiona w lekkim humorem, ale
przede wszystkim ze swoistą delikatnością. Ścieżka dźwiękowa
pieści nasze uszy dość dobrze grając na naszych emocjach.
Świetnie zmontowane sceny nie zdradzają wszystkiego. Jednakże to
co najbardziej intryguje to obraz dwóch różnych postaci- Woodroofa
i Rayony. Matthew McConaughey dla wcielenia się w pierwszą rolę
schudł prawie 20kg. Mizerny wizerunek przyczynił się do
uwiarygodnienia postaci. Bardzo dobrze zagrana, ale w moim mniemaniu
nieoscarowa rola. Co innego Jared Leto. Perfekcyjny w każdym calu
swojej kontrowersyjnej kreacji. W roli transwestyty wypada
niesłychanie przekonująco, a jego charakteryzacja jest wręcz nie
do opisania. Film jest naprawdę dobry, ale nie powalający,
natomiast najjaśniej lśni tutaj Leto, który bez dwóch zdań
zasłużył na Oscara.
Świetne filmy, każdy na swój sposób. "Nebraska" ma fantastyczne zakończenie, "DBC" to znakomite kreacje aktorskie (jak Leto nie dostanie Oscara to ja pójdę płakać), "SMB" to dwie historie zazębiające się ze sobą.
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Finał "Nebraski" jest taki ... budujący. W "Dallas..." Leto napędza Mc i nawzajem. Najlepszy aktorki duet od lat. Miałem wrażenie że jeden próbuje być lepszy od drugiego. W tej ambicji osiągnęli szczyty kreacji kinowych. "Banksa..." nie widziałem, z pewnością obejrzę. Hanks jak zawsze jest gwarantem jakości.
Usuń